Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'światło' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o poezja.org
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 14 wyników

  1. viola arvensis

    Budowla

    W ciemnej budowli bez ścian i okien omiatam przestrzeń błądzącym wzrokiem. Duszno i pusto, choć pełno strachu tchórza nie mogę znieść już zapachu. Wyjść stąd nie zdołam, bom uwiązana sama przez siebie na mrok skazana. Taplam się w czerni, oddycham winą zła i nieszczęścia jestem przyczyną. I tak mijają lata kolejne bagażu winy z pleców nie zdejmę. Bo nie potrafię bólem zgnieciona wolności skrzydeł wczepić w ramiona. Wolną swą wolę w ciemność kieruję i nieustannie winna się czuję. Zła i głupoty dałam zbyt wiele, żale najcięższe w sumieniu mielę. Razu pewnego do mej budowli wkradł się promyczek światła cudowny. Z nim przyszła łaska, której pragnęłam i do niej ręce swe wyciągnęłam. Łaska za rękę poprowadziła dała mi poznać, żem Bogu miła. Tak w sakramencie spowiedzi świętej, wszystkie me winy zostały zdjęte. Bo najzwyczajniej Bóg nam wybacza chociaż pojęcie ludzkie przekracza to Miłosierdzie nieskończoności. Oddajcie Panu swe ułomności! *Dziękuję za inspirację Marcinowi W.
  2. Wiesz, nie boję się ciemności W ciemność idę tak jak w gości Równy krok i trzeźwa głowa Ciemność niechże się już chowa. Wiesz, ta ciemność nic nie zdziała Jeśli staniesz się jak skała I pozwolisz by Twój ogień Nie wygasał nigdy w tobie. Wiesz, nie boję się zupełnie Powołanie swoje pełnię Bardzo pragnę by ma wiara W innych światło zapalała. Wiesz, choć jestem całkiem marna Nie pokona mnie noc czarna Bo dostałam w spadku miłość Życie co się nie skończyło... Każdy dostał w spadku Boga Więc w ciemności żadna trwoga Podnieś głowę, idź przebojem I bez strachu rób co twoje. Ciemność boi się płomienia, Bo najmniejszy ciemność zmienia Nic światełka nie pokona Zawsze wygra jasna strona. Więc ja cała choć marnością, Dzielę Światłem i Miłością - Zmieniam według bożej woli Póki Pan mi żyć pozwoli.
  3. Znów siedzę sama, skrada się zło. Zapuszczam żurawia w kieliszka dno. Wszystko tam tonie więc tłukę szkło. Rozbite życie, kawałków sto. Dzikie ogrody, dzikie zwierzęta, w dzikiej mam duszy, nie jestem święta. Chyba przeklęta, strachu nie czuję. Karmię się drwiną, ludzi nią truję. I tylko anioł stróż został ze mną. Trzyma za rękę gdy idę w ciemność. W kółko powtarza: wolną masz wolę. Pragnę się unieść lecz grzęznę w dole. Spoglądam w otchłań z sobą się kłócę. Rzucę to wszystko, nigdy nie wrócę. Boże! Przygotuj Swoje ramiona, bo jestem nędzna i utrudzona .... To jedno zdanie a wszystko zmienia. Biegnę do Światła , wychodzę z cienia. I boskim tchnieniem znów ośmielona, wiem, że nie będę nigdy stracona. I chociaż niemoc w mych żyłach krąży, anioł jest przy mnie i zawsze zdąży - -złapać za rękę, wyrwać z ciemności , na Bożą Chwałę wznieść ku Jasności .
  4. Zapalam świeczkę obserwuję płomień tak pięknie skwierczy Głęboko oddycham A ten zapach? Paczula i róża już prawie są we mnie Czas? jest bez znaczenia „Powolutku mała dbaj o siebie” szepczę „Słońce, widzisz?” Wypełnia całą przestrzeń pokój płuca serce „Widzę! Ja widzę!” Nareszcie.
  5. Wytarzany we wiosennych kwiatach ziół, Na szczęśliwej zdeptaniem łące, Miałem snów sny we śnie śniące. Zupełnie jakbym kapcie Andersena wzuł. Oczarowało mnie dotknięcie Twoich rąk, Deszcze na polach i pieszczota, Kiedy tylko przyszła nam ochota. Za to wszystko kapturowy zapadł sąd. Zebrane z dni uśmiechy, Krystaliczne i gorące, Jak miłość na łące, A westchnienia nocy echem.. Na tym wzgórzu z samych wspomnień, Stos pomówień, nienawiści kości. Na nim leży ciało zarżniętej miłości, A w głębi tańczy rozpalony płomień. Ile wart może być świat, Gdzie podłość z obłudą tworzą koronę Nad małostkowości złoconym tronem? ...Gdzie całuję ślad, który stawia kat? Nad sekund więzieniem Szybuje cisza i kroki. Wiek się mierzy dziś z rokiem. (Werble i całopalenie) Pamiętam, jak upalnego lata Zmęczony wszedłem w chłód strumienia. Ten smak i szczęście do dziś się nie zmienia. Jak pamięć o Tobie do końca świata.
  6. coolwiek mógłbym powiedzieć przypomnieć sobie te szlaki przechodzone wspólnie buty i tak bedzie dumnie wierzyć że drzewo jest tak samo zielone pamietać dotyk wiatru jakby każdy był tym pierwszym snuciem po omacku powtarza się ciemność skłonność do zgaszania lampy nocnej chociaż inni widzą gasnę proszę jeszcze chwila dokończe pisać mój ulubiony wiersz
  7. miałem zacząć - świecie nasz ale to za mało trzeba - Wszechświecie nasz maszyno precyzyjna z jasnym tunelem wolności przeszywającym Cię na wskroś to tędy prowadzisz zaprzyjaźnione dusze idziemy tak od tysięcy lat czasami otwieramy czy raczej przymykamy oczy by spojrzeć na siebie by podziękować za odwagę bycia w smudze światła osłonięci błękitem sklepienia płyniemy do oceanu pustki by zainicjować w nim życie Janusz Józef Adamczyk 8/9 kwietnia 2020 r.
  8. TheDiary44

    Epuzer

    Miłość...Miłość...Miłość Wywraca świat do góry nogami Daje skrzydełka, by mieć Ci co podciąć ...to dla Ciebie Słońce... Jak narkoman odpływam przez zapach Twoich perfum Przez dotyk Twojej dłoni lżej jest mojemu sercu Nerwowo patrzę na powiadomienie w telefon Każda kolejna wiadomość sprawia, że oddaję duszę mą Serce pulsuje mocniej w motylkowych nocach Chcę dać Ci świat, ale widzę go tylko w Twoich oczach Przy Tobie spełniam sny, jesteś moim Łapaczem Snów Może to i naiwność, ale możesz mawiać do mnie zdrów Chyba dolałaś coś do drinka, bo tracę kontrolę Wokół mróz, a ja przy Tobie nadal płonę Nie każ mi przestawać, bo teraz mam immunitet Moją postawą pokazuję, że Amor nigdy nie był mitem Teraz smutek to tylko słowo, teraz jesteś tylko Ty Teraz rozpacz to tylko słowo, teraz tylko szczęścia łzy Upijam się powietrzem, gdy wpadasz w me ramiona Nie jesteś własnością, ale proszę mów mi, że jesteś moja Jestem tak bardzo zadurzony W Tobie... W Tobie... Chcę być dla Ciebie stworzony Powiedz... Powiedz... Jestem tak jakby nowo narodzony Twój smak... Twój smak... Chcę tak wieczność być zagubiony Tak... Tak... Adorator ze mnie żaden, mam dla Ciebie więcej niż tylko kwiat Oddam Ci całe serce, mam dla Ciebie więcej niż posiada świat Czciciel ze mnie żaden, chociaż do modlitwy składam ręce Skradnę Ci całe serce, Skarbie ja Tobie mogę dać więcej
  9. Chłopiec w skórze mężczyzny Patrzący z uśmiechem w słońce Promienie ze szczęściem łączące Pod czaszką chowa swe tężyzny Trzyma za rękę swoje marzenia Zmierza dać spełnienie ponad oczekiwania Jednak los oszczędził miłości miłe spotkania Pierw przeżyje rozczarowania roszczenia Cieszę się z wylanych łez Kąpałem się w ich morzu Postawiłem sobie tyle tez Aż wreszcie ruszyłem do przodu Mężczyzna wyparł się chłopca Dawno minął wspomniane słońce Silniejszy niż wspomnienie tnące Marzenia rzeczywistością potrąca Trzyma za nos pragnienia Za słowami poszły czyny ambicji Zbędna mu nora zaczarowanej Alicji Wyszedł sam z własnego cienia Cieszę się z wylanych łez Kąpałem się w ich morzu Postawiłem sobie tyle tez Aż wreszcie ruszyłem do przodu Pamiętam, jak marzyłem o marzeniach Smutna codzienność dała mi uśmiech Obecny na wszystkich smutnych zdarzeniach Żyłem w wiecznym półśnie Cieszę się, że Cię nie ma Cieszę się, że jesteś Ty Cieszę się, że znam smutku smak Cieszę się, że dziś spełniam sny Cieszę się z wylanych łez
  10. Cienie przemykały obok, gdy szliśmy razem w świetle latarni. Niektóre gasły porażone naszą miłością. Inne – trwały na straży – obojętnie. Trzymałem cię za rękę zimną jak lód, będąc tak blisko, ale nie najbliżej. Każdy gest był na swoim miejscu, tylko nasze myśli wciąż się mijały. Nagle zniknęła cała ulica, gdy znów rozbłysła, byłem już sam. 14.08.2019 r. Przemysław Skrzypczyński
  11. Roklin

    Kontakty

    Kiedy wędruję wśród ptaków, zieleń dogadza mym zmysłom; skrzeczą gawrony i kawki, dłuży się prosta alejka. Ale, gdy wyjdę za linię, która odgradza to wszystko, szumy uliczne aż kłują, od barw zaś oczny nerw pęka. Kłócą się style i kształty, każdy z nich pełen szczegółów. Każda czynność istotna, poziom zaś cukru niestały. W dwunastu godzinach się mieści zdolność odczucia bólu, potem zaś umysł usypia - śpi, choćby krople kapały. Jedno mi słońce zupełnie wystarcza, w jednej melodii mogę się zasłuchać, lecz gdy mam wybrać z tak wielu kontaktów, wolę tam usiąść, gdzie ciemno i głucho. Gdy się znajduję wśród ludzi, radość z początku się wzbiera; gwarzy się lekko, śmieje, a przy tym sieć się pogłębia. Lecz kiedy każdy pragnie coś mi ważnego przekazać, umysł rozgrzewa się szybko, mowa się staje udręką. Chciałbym znieczulić się całkiem na bodźce, gdy liczba zdarzeń ogromem przytłacza; w świecie fizyki jednakże kompletny letarg jedynie śmierć mózgu oznacza. Kiedy wstępuję po schodach, słowa prostactwem aż ranią; wyciągam klucze, wkładam, kąty już pełne spraw wszelkich. Siadam i boli mnie głowa, i nie chcę patrzeć pod światło. Kładę się; nawet nie mogę wysłuchać cichej piosenki. Chciałbym znieczulić się całkiem na bodźce, by kolej życia toczyła się wolniej; dźwignię ktoś ukradł, a pociąg wciąż pędzi; widzę zbyt wiele, by o tym zapomnieć. 9.03.2018
  12. Vatt

    Mali

    Mali kiedy byliśmy mali ponoć bawiliśmy się skacząc po jeziorach zimna woda opływała parujące stopy skóra nasiąkała kryształowym zimnem jeden z nas był tak silny że wyciągał światła rozpuszczone pod powierzchnią i skręcał z nich wianki czerwone od mrozu palce wiązały warkocze włókna miękko mruczały plotąc się ze sobą potem uśmiechał się i wkładał je nam na na głowy korony nieznanych królestw a my szliśmy dalej przez chłodną mgłę miękko stawiając kroki na ośnieżonych polach przynajmniej tak każe pamiętać zmęczona głowa na skroniach błyszczy tłusta nafta ostatnio wątpię czy mali chłopcy mogą zmieniać bieg promieni świetlnych może zgorzkniałem zbyt długo wdychałem oddechy ludzi którzy tego nie potrafią teraz myślę to musiała być prawda czemu? bo słyszałem że jest piękno na świecie
  13. Dominikaa

    za mało

    jestem twoim światem czy tylko jego częścią spójrz w oczy i powiedz że widzisz światło (nie to w tunelu) w sobie przekonasz się że cztery strony to za mało by nas pomieścić wyjdź poza (m)nie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...