Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'samotnosc' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o poezja.org
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


  1. Nie umiem płakać Pogrążona w bólu Ocsmotniona Niestabilna Sama, w pokoju umieram po cichu Z mojego wyboru
  2. Z każdym tchnieniem zatrzymana By nie zaprowadzić nas do Pana Trzymana tak uparcie Ona zamknięta w glinianej lalce Tchwi w niej tak uwiziona Zamknięta osamotniona Szepcze nam ciche kazania Do czasu z światem rozstania
  3. ciepłe.słowa

    Rozmowa

    Nasza rozmowa, Godziny spędzone razem, Tęsknota za sobą, Za twoim ciepłem i dotykiem, Twój dotyk był moim ukojeniem. Ty byłaś moją oazą spokoju, Jesteśmy osobno, Żyjemy rozdzieleni od siebie, Byłaś moim schronieniem, Ciepłem które miałem i dotyk od Ciebie, Skarbem i schronieniem od świata i całego syfu który nas otacza
  4. DrFaust

    ...Tobie

    ƺ Opuszczam cząstką me ciało, Gdy płynę przez żyły, Po to co na skórze grało Gdzie one się wbiły, Tam boli... ƺ Dotykam w najsubtelniejszej mej formie Choć wtedy nie zostaję sam z świecami Dotykam tych skrzydeł, nim mnie kolejne Zbyt bystre spojrzenie duszy omami ƺ I walczę ze sobą czując puch smętny - Pamiątkę pewnego oblicza... Baśń zasianą przez płatek namiętny, Który w darze niosły moje demony ƺ I tak patrząc między chmury, Między deszczu łzy błękitne Widzę według mej natury Swoje samotne odbicie. ƺ Gdybym tylko dla porządku sumienia, Nie romansu czy starej już przygody Wracał zwrócony do przodu istnienia Lecz nie potrafię... ƺ Znów mnie we śnie będzie nękał sentyment I odurzony marą znów zawołam: "Trwaj chwilo! Ach, piękna chwilo trwaj!" By rano zbudzić się z duszą sprzedaną. Nikomu innemu jak...
  5. DrFaust

    3

    ƺ Wsiadam w łódź, zostańcie sami Cóżbym robił trzeci w parze? Popłynę więc alejami, Jeziorami liry, marzeń ƺ Niech mnie gniecie do lamentu Może pierwszy raz poczuję Wyższych uciech czar i ruję Wśród kochliwych żądz akcentu... ƺ Ręce swe z gorzkich szat odrę, Oczy stulę, gdyż, być może, Powieść spotka mnie barwna O tym, w co wierzy się w niebie... ƺ Żagle rozłożywszy mądre, Zrozumiałem, że od dawna Sam tylko mówię do siebie...
  6. DrFaust

    Kocham siebie?

    Kocham siebie. I są ludzie, którzy mnie kochają Czemu więc w piersi mej smutek? Gorycz Gorycz Gorycz W ustach... Bo brak mi młodości, Będąc w młodym ciele Może powinienem być już stary Może dzieckiem? Tak... niewinnym, Nietkniętym dzieckiem! Szczęśliwym z zabawki, Szczęśliwym z tego, że posmakowało Niewinnej czekolady... ƺ A tak zamknięty jestem Między młodością i starością I nie dla tych równym, I nie dla tych kolegą To komu jestem bratny? Chyba już nikomu...
  7. siadasz tam gdzie czujesz się bezpiecznie przy kimś możesz słuchać nawet jeśli zaśnie i chrapie jak stary silnik zakładasz ręce za głowę myślisz – moje życie jest cudowne przypomina naleśniki skropione miodem z bananem przymykasz oczy nie słyszysz jak samotność woła szarpie koc którym byliście przykryci śmiejesz się głośniej niż traktor on też czasem krztusi się własnym paliwem ostatnie minuty dobiegają końca szybciej niż królik czkawka szturcha filiżankę która wyje bardziej niż stary czajnik wodzę po ostatnim geście i słowie uśmiechu pod nosem mól zjada żołądek nadszedł czas na napisy końcowe
  8. Somalija

    ***

    z drogi spłoszona już nie tajemniczym milczeniem brzoza goła mokra od zimniej wilgoci czarna spakował szybko miłość z pakietem cierpienia wtedy miała jedwabiste włosy zmywa po nim dla równowagi podniosłam oczy teraz gdy nie dzwonisz sypiam na lodowcu lunatykując palcem z mokrych do wilgotnych warg szukam twoich drobinek zła kołysanka kochania
  9. To był kolejny kiepski dzień Znowu nade mną zawisł cień Coś się złego ze mną dzieje Dobry wiatr już nie powieje Więc kiedy tylko zapadł zmrok Moją duszę ogarnął mrok Bo miało być pięknie, miał być bal A pozostał już tylko smutek i żal Że idę przez życie całkiem samotnie Czuję się przez to bardzo okropnie Nie wiem ile mam jeszcze lat do przeżycia Nie spotkam już chyba miłości swojego życia Powoli już chyba tracę nadzieje Że dobry wiatr jeszcze dla mnie powieje...
  10. Pierwszego dnia zauważyłem kiedy zamrażarka się trzęsła na oścież drzwi jej otworzyłem By mgła rozprzestrzeniała się lodem. Ściany w białe dywany zakamuflowały barany Zimą wdycham czyste powietrze wnętrze ze szronu wychuchuję z zewem nadchodzi pora wiosny Gruda sopli spada na głowę już nie ma pary tylko wody krwiobieg pobudzają do życia Świeżość przypływu bada nozdrza las, ląki, moczarów "Briss" w obieg puszcza falami cienie słońca swit przebija żaluzje latem szelest potem oznajmia burze nadchodzi jesień - zbieram krople
  11. Po kilku kieliszkach, po kilku drinkach całe to napięcie opada ze mnie i staję się rozmowny, pewny siebie a czasem nawet zadziorny, szukający sposobności do sprawdzenia siły swoich pięści, choć czasem kończy się to tym, że to ktoś inny – lepszy, szybszy, silniejszy lub tylko nieco trzeźwiejszy, sprawdza wytrzymałość mojej głowy, zębów, rąk. Czasem wygrywam i cieszę się, ale jest mi też żal tego gościa, z którego gęby starłem uśmiech, bo wiem co się teraz dzieje w jego głowie. Różnie z tym bywa. Plusem jest to, że kiedy ten boski napój krąży w moich żyłach, nie czuję strachu. Minusem natomiast, że nie potrafię ocenić swoich szans. Staję pijany, zbyt pewny siebie, z pełną wiarą w to, że za chwilę będzie po wszystkim, że zetrę z gęby tego kolesia, ten głupkowaty uśmieszek. Potem obmywam twarz pod uliczną studnią, chłodzę rozgrzaną głowę, kark, ramiona. Kolejne wino sprawia, że rozgrywam przegraną walkę po raz kolejny i jeszcze i jeszcze i jeszcze raz, aż zasypiam gdzieś na miejskim chodniku z ręką, zamiast poduszki pod głową i śnię, że latam nad miastem, nad dachami domów, lśniącymi od blasku księżyca. Zbieram co ciekawsze sny, te kolorowe, radosne i zamykam w szkatułce, by wypuścić je gdzieś na szpitalnym korytarzu, w nadziei, że trafią do dzieci – tych biednych dzieci, omotanych szarością twarzy współtowarzyszy, wenflonami, zastrzykami. Alkohol jest dla mnie jak modlitwa. Sięgam po niego w chwilach zwątpienia, a chwile te niestety zbyt często mnie dopadają. Nie, żebym był alkoholikiem, co to to nie! Po prostu lubię trzymać szklankę w dłoni z tym złocistym lub bezbarwnym napojem, wąchać go i doszukiwać się w nim Bóg wie czego – może nawet i samego Boga. Krąży we mnie ten płyn złocisty lub bezbarwny, rozszerza żyły, źrenice, rozluźnia napięte mięśnie i sprawia, że zaczynam, wbrew pozorom, myśleć trzeźwo, racjonalnie, oczywiście do pewnego momentu, do tej cienkiej, czerwonej linii, której czasem za wszelką cenę, staram się nie przekroczyć i jeśli mi się to uda, jestem tak po ludzku, dumny z siebie. Wyciągam wówczas zeszyt i długopis ze starej płóciennej torby, z którą nigdy się nie rozstaję i piszę. Piszę wszystko to, co przychodzi mi do głowy. Wypełniam tę pustkę, to wewnętrzne rozdarcie, to zagubienie w tym wielkim mieście. Samotność wśród ludzi bardziej boli niż bicie. Kurewsko boli. Nie, żebym się użalał, po prostu tak to odczuwam. To poczucie pustki jak nierówny puls wypełnia mnie po końcówki włosów. Czuję, jak moje ciało rozpada się na miliony drobnych kawałków, jak wszystko drga, pulsuje, wiruje. Podnoszę głowę znad poduszki, wyciągam rękę w poszukiwaniu butelki w której – mam nadzieję, jest jeszcze nieco tego boskiego nektaru i znów zdaję sobie sprawę, że przegrałem z samym sobą. Znów wszystko na nic. Psu na budę te wszystkie nocne, żarliwe modlitwy, te rozmowy z Bogiem, ze zmarłymi i cholera jeszcze wie z kim. To miasto po zmierzchu żyje jakimś innym, tajemnym życiem. Ja tylko pływałem po jego wierzchu, nigdy nie mając odwagi zanurzyć się w ciemnych czeluściach burdeli, podejrzanych lokali przed którymi rośli faceci, zaczepiają nocnych marków i szepcząc im do ucha, obiecują nieziemskie rozkosze. Wydaje mi się, że tu nie pasuję – do tych kamienic i bloków, przytulonych do siebie, zrośniętych ze sobą niczym żebrami, klatkami schodowymi, do tego potoku aut, ryku pędzących od świateł do świateł motocykli, nocnych neonów i nachalnych alfonsów. Szukam nocnego sklepu, by ukoić swój żal za tym co było kiedyś, za tym co mogłem mieć a uleciało jak ptak. Jeszcze tylko dziś wypełnię organizm tym płynem, który zmusza serce do szybkiego biegu i sprawia, że ręce przestają drżeć a od jutra, znów podejmę walkę o normalne życie. Manuel del Kiro
  12. Cmentarz żywych Niemy krzyk zdławionych krtani Rozrywa powietrze gdzieś obok nas Serce bije na alarm lecz oni jak sparaliżowani A setki masek zakrywa ich twarz Żaden z nich nie jest tym samym Lecz wszyscy oni stanowią jedność Czekają z nadzieją by wreszcie znicz się zapalił Bo nie łatwo przemierzać czerń chłodną tak gęstą Choć budzi ich blask księżyca nie żyją w pełni Żyją jako martwi strudzeni życiem aż do śmierci
  13. BPW

    Pozostawiasz mnie

    Pozostawiłeś mnie z wiarą że przeżyje, Teraz poszukuję cię z nadzieją że żyjesz. Biorę garść gwiazd które rzuciłeś na ciemne niebo, I chowam je dla siebie aby nie zapomnieć tego. Pozostawiłeś mnie z nadzieją że wrócisz, A ja martwiłam się że życie sobie skrócisz. Idę drogą życia którą wspólnie wytoczyliśmy, Jednak razem do celu dojść nie mogliśmy. Pozostawiłeś mnie z myślą że nie wrócisz, A teraz modle się że z głębokiego snu się zbudzisz. Widzę jak twe ciało znika pod gruzami, Tę tragedię wciąż mam przed oczami. Pozostawiając mnie zmarła w sekundę moja nadzieja, A teraz nie mam dość nadziei że życie się moje znów poskleja. Z ranami twe ciało pozostawię w pamięci, Teraz moje serce nosi większe rany po twej śmierci.
  14. Myśli i ruchy Dolina śmierci Leży w długich cieniach Przestrzeni między górami Sinoniebieskimi …Cicho spokojnie – Tam jest już dawno - po wojnie … ob. aut. - M.Powałka pt. " Drapacze chmur"
  15. Gram w ciemności Bezkrzykiem niebijącego już serca ani jedną kroplą graf aut. Artur Groszkowski
  16. Zapukał jak za dawnych lat Nie pytał czy serce bije w takt Rak to mego ciała znak Skarbie ja w mogile Nie zapomnij mnie od tak
  17. Zamilczeniem Straciłam pióro ostatni ze strzępków skrzydeł życia.
  18. Spoza Przestrzeni Grawitacja zanika gdy w ciągłej burzy idę miłości rodzajem. grafika: Artur Krach
  19. Dziewczyna, która chciała zbyt wiele Oddechemprzywołać nadzieję,w człowieka utracone serce. foto - obraz A.Spazzali art
  20. Pamięcią Niezapominajek Pamięcią Niezapominajek Pamięcią Niezapominajek Nie spoglądam za siebie wcale. (Nie ) patrząc w nieba głębię spokojnych toni błękitów. Mój umysł ,wciąż niezapominajek tak pełen jest. Przesunie resztę żyć poza marginesu granice na zawsze.
  21. Wątpiciel

    Nie odchodź

    Wiem, jesteś tu po to, żeby zabrać kogoś z martwych. Pamiętam jak dopytujesz czy pójdę z tobą. Zbędne dowiadywanie. Tacy jak ja... trzeba to zrobić kiedy są młodsi. Tutaj jestem tylko sylwetką. Możesz kroczyć obok, patrzeć, ale nie masz wpływu. Możesz podać broń, ale walczyć muszę na własną rękę. Nigdy nie byliśmy razem, a już czuję, że cię tracę. Zamiast mnie ocalasz kogoś innego. Pozwalam, bo nigdy tak nie kochałem. Nie odchodź tylko tam, gdzie nie będę mógł za tobą pójść.
  22. Traumą (nie) Umierania Przejście granic śmierci morze sitowia moc na językach.
  23. Kat_S

    Jak Giordano Bruno

    Istnieć i nie istnieć jednocześnieByć niezauważalnym choć często w centrum uwagi… nicość… nieistnienie… słabość… odrzuceniePo prostu… SAMOTNYMByć tylko i po prostu samotnym.
  24. Królestwo organiczne snów Liść martwy tkwi rozszczepiona jawą ciszy płatkami.
  25. (Z cyklu: Albumy muzyczne) *** Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami. Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu fantastycznego. *** … ze snu przychodzę… … w sen ― wnikam ― następny… … … idę wolno ― pustym korytarzem… … Zamknięte drzwi… Otwarte okna… … milczenie rzeczy… … Na drewnianym parkiecie ― leżą przekrzywione prostokąty ― słonecznego świtu… … W powietrzu ― o nikłym zapachu woskowej pasty… ― … rozchodzi się ― piskliwy szum ― bezbrzeżnej pustki… … Zbudziłem się? … zasnąłem? … Gdzieś ― między półmrokiem nieskończoności… ― a czernią ― przeszłego czasu… … kusi mnie ― cudowny błękit lata ― i szelest liści… … Ześlizgują się bose stopy ― kiedy staję ― na krawędzi parapetu… … … rozkładam szeroko ― ramiona… … … wstrząsają mną ― podmuchy wiatru… * Migoczą jeszcze gwiazdy… ― …choć słońce ― już dawno wzeszło ― i zaszło… … i znowu wschodzi ― wykonując pełny obrót ― wokół mojego serca… … Puste ulice pachną rozgrzanym asfaltem… N i k t n a n i k o g o n i e c z e k a… … … wiatr ― porywa ― śmieci… Chwieją się zakurzone trawy ― w ukośnych smugach jaskrawego blasku… … Wybieram w telefonie numer, aby ci powiedzieć, że jestem… … niestety ― dodzwaniam się ― tylko ― d o ― s a m e g o s i e b i e… * Wielki cud ― życia… … W stojącym lustrze drewnianego trema ― dostrzegam ― wielce utrudzoną twarz… Miałem zrobić coś ważnego ― lecz ― z a p o m n i a ł e m, c o… … Wszędzie wokół ― ciągle te same ― kłamliwe szepty… … chcą ― coś wciąż ― obwieszczać… … Wzbraniam się ― jak mogę ― przed uczestniczeniem w tym ludzkim cyrku… … Muszę wyjść… Muszę ― zapić ten ból… (Włodzimierz Zastawniak, 2019-02-28) *** Soul's Inner Pendulum – jest to drugi album muzyczny (studyjny) polskiej grupy neoprogresywnej Moonrise, wydany w 2009 roku.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...