Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Czarek Płatak

Użytkownicy
  • Postów

    5 836
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    55

Treść opublikowana przez Czarek Płatak

  1. Inaczej nie można. Pięknie Waldku. Pozdrowienia
  2. Tak, kto jak kto, ale mamy zasługują największych hołdów. Pozdrawiam
  3. I mnie się podoba więc zostawiam dobre słowa - 'DOBRE SŁOWA' ? i znikam pozdrawiając.
  4. Dziękuję J. Swoją drogą to czytając wczoraj wielość wierszy zamieszczanych na forach z okazji Dnia Matki i o mamach zdałem sobie sprawę, że oboje napisaliśmy wiersze niejako zahaczające o ten temat, może nawet z tej okazji, zachodząc go niejako z zupełnie innej strony. Co osobiście bardzo lubię. Oczywistości są takie hmm oczywiste. Przy okazji, bo wczoraj wpadłem na chwilę zostawiając kilka wyrazów komentarza jedynie pod Twoim ostatnim wierszem chciałem złożyć Ci głębokie kondolencje z powodu Twojej niewyobrażalnej straty, bo większej chyba być nie może. Tu wysyłam mentalne tulasy i uściski ? Pozdrawiam serdecznie.
  5. pięknie, ckliwie, i kołysankowo. Pozdrawiam Justynko ?
  6. @bajaga1 Dziękuję za odwiedziny ;] Z pozdrowieniem!
  7. Marcie Matka planet Znam matkę gwiazd, co wokół mych nóg za dnia orbitują jak dwa słońca nieznane, by w noc niby w toń, jak w tkany z nieba płaszcz wpaść zmęczone i zajść, skrzące, rozgrzane. Znam matkę planet, co nad snem ich jak ptak nad gniazdem czuwa, gdy w nim skrywa małe. Znam strojną w diadem ze światłem księżyca, co przez chmur warstwę stóp planet dotyka. Znam stworzycielkę srebrem żywych krain, burz, mórz, oceanów i szczęśliwych wysp, rzek, wodospadów, lasów rozszumiałych, kwietnych łąk, wzgórz wietrznych i zielonych niw. Z mitycznych dali znam wcielenie Gai, co światła dni gasi i rozognia świt. Znam tą, co łzy w swych kolczykach zaklęła, w dzwoniące skry jak ognie od św. Elma. Znam królową modrooką — zórz panią, o piersiach wonnych jak gałąź jabłoni, ma obłoki uczepione do ramion, i ma pięty przyszpilone do drogi. Znam ją i choć w dym, ogień, pójdę za nią, dla jej zórz, dla jej warg, tych gromorodnych. Znam cień dłoni, co me serce zmarznięte, do ust niosły, by je ogrzać oddechem.
  8. Świetny! Spuścizna artysty, hehehe! Pozdrowiony
  9. Podoba mi się. Myślałem o tym 'cholerstwie' w związku z uwagą Luule i może jestem złym rodzicem ?, ale jak moje dwa diaboły psocą (oczywiście w zupełnie inny sposób, bo już niejako hmm na lądzie), to i nad 'cholerstwem' jestem w stanie przejść dosyć gładko ?
  10. Płyń, płyń. O to chyba po trosze chodzi ? Zwykle unikam wygłaszania dobrych rad i zostanę przy tej tradycji, ale, aż krzyczy mi ostatni wers, a dokładnie zamiast - i naprzód ciebie jakby dać - i co przed tobą? Serdecznie pozdrawiam
  11. ha! Króciutko, leciutko, sennie :)
  12. Sam wiele bym oddał za chociaż rok względnego spokoju. A tu nie dość, że huśtawka to jeszcze często twarde lądowania twarzą o asfalt.
  13. Moje również jest jak najszczersze. Dobry wiersz zawsze budzi gula u innych wierszokletów. Bez dwóch zdań ;)
  14. Cmentarny chuch to jedynie wariacja drobna i poligon dla rymóm, a że kica to, by pasowało. Trumienie nie pływają :D
  15. Dziękuję. Plecień minął, ale pęd do wyplatania pozostał ;) Z pozdrowieństwem!
  16. @Alicja_Wysocka, @Marcin Krzysica, @Daniel Kordel Dzięki za wizytę, uwagę i pozostawiony ślad. Pozdrawiam!
  17. Dzięki J. Cała w tym zabawa żeby pełnymi garściami brać i korzystać z mnogości i różnorodności jaką oferuje nam polszczyzna. Starsza i nowa, a neologizmy to też jeden z moich fisiów. Lubię je tworzyć, oczywiście pod warunkiem, że są zrozumiałe i sensowne ;) Łączę pozdrowienia!
  18. @Justyna Adamczewska Należało mu się ;) Odpozdrowieństwa
  19. Zgadzam się z Ithielem :)
  20. Szczęśliwy trumień Kiedy cmentarny zaskamle dzwon, żalnik otuli szarość i mrok, gdy przez kałuże kondukcik sunie, gdy w szumie o bruk z chmur deszczyk kapie, a parasole jak żagle wiatr gnie, z nory wyłazi szczęśliwy trumień. I strzyże uchem, ucho ma w szpic, ni zwierz, ni ludyczny mit, ni zwid, skrzą ślepia, lśnią kły w pysku kudłatym, do tego cudaczny, pędzlasty chwost, w porywach wszystkiego z pół metra coś, nos zaś wciąż marszczy, węsząc miazmaty. Gdy funeralnie trąbka coś łka, brnie pogrzeb, tonąc w deszczu i łzach, gdy skrzypią drzewa, hukają sowy, spomiędzy grobów swą paszczę szczerzy ciemny, wilgotny, zimny, grób świeży, wśród mogił błądzi radości skowyt. Potem, gdy czarny wyskrzeczy sęp sztampę i wszyscy już pójdą precz, to kołysankę trumień o tryznach, zza krzyża tsyka, szepcze i mruczy, wraz ziewa sztywniak, czas w drogę duszy, wtedy się ziemia nad nim zabliźnia.
  21. Szkoda czasu na suffitusy zaś pozycja sztangi może być całkiem szerokokątna jeśli się chce patrzeć Ciekawie, ale i zabrzękło struną niepokoju o losy peela.
  22. Dobry wiersz, aż go pozazdrościłem :D Kłaniam się
  23. @Tomasz Kucina Tak było. Dzięki za odwiedziny i poświęconą chwilę. Z pozdrowieniem @jan_komułzykant Cała w tym frajda żeby się plotło. Dziękuję i pozdrawiam!
  24. @Worldovsky Dziękuję. To prawda, że miłość zawsze się potrafią przecisnąć, niezależnie od pory roku. Na marginesie, chyba każda miłość jest prawdziwa. Czy może istnieć miłość udawana? Z pozdrowieniem!
  25. @bajaga1 Dziękuję za wizytę i jej ślad :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...