-
Postów
5 667 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
55
Treść opublikowana przez Czarek Płatak
-
Morderca z Tv
Czarek Płatak odpowiedział(a) na Czarek Płatak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Ithiel Jestem jedynie w stanie skromnie podejrzewać przyjemności płynącej z czytania klasyków antyku w oryginale. Chylę czoła i zazdroszczę. Sam poruszam się jedynie w obrębie języków polskiego i angielskiego, w którego przypadku jestem w stanie docenić możliwość poznawania dzieła w języku w jakim powstało. Osobiście bardzo też ubolewam nad ową większością nie sięgającą choćby po przekłady. Co do klasyfikacji gatunkowej to założeniem był właśnie synkretyzm z lekkim skrętem w kierunku poematu dygresyjnego, a satyry Horacego stanowiły sporą inspirację. Poza kilkoma innymi przeogromnie ważnymi i niezmiennie mnie inspirującymi twórcami, wśród których znajduje się również urodzony w sąsiedztwie mojego rodzinnego Zgierza J. Tuwim ;) Witkacy, Miciński, robi się poważnie. A tak na poważnie to bardzo dziękuję za pochylenie się i próbę głębszej analizy utworu. Zawodowe krytykanctwo. To musi być cholernie toksyczne zajęcie. Oczekiwań postaram się nie zawieść. Pozdrawiam serdecznie !!! -
Morderca z Tv
Czarek Płatak odpowiedział(a) na Czarek Płatak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Ile ludzi tyle opini. Cytując mistrza 'ja inaczej nie piszę, jeno tak jak żyję', ale na pewno nie kieruję swojej poezji ku pokoleniu instagrama i szybkiej, lekkiej podniety. Oczywiście serdecznie pozdrawiam! -
Morderca z Tv
Czarek Płatak odpowiedział(a) na Czarek Płatak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Pitu, pitu panie :)) z pozdrowieniem -
Morderca z Tv
Czarek Płatak odpowiedział(a) na Czarek Płatak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Piszę jak potrafię, a że poemat to ginący gatunek to mój ukłon w stronę tej formy poezji. Poza tym, że celem jest na ogóle potrzeba tworzenia to nie miałem tu jakiś ukrytych, bądź jawnych intencji. -
Morderca z Tv
Czarek Płatak odpowiedział(a) na Czarek Płatak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Przeserdecznie dziękuję! Coraz mniej jest wśród nas tych, którzy zdolni są pochylić się nad czymś na dłużej. No, nie licząc tych ślępiących często bezrozumnie w tv odbiorniki. Kłaniam się uprzejmie i miłego dnia życzę! -
Morderca z Tv
Czarek Płatak odpowiedział(a) na Czarek Płatak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Ta w miasto poszła była się spersonifikowała troszku. A niech ma. Pozdrawiam -
Morderca z Tv
Czarek Płatak odpowiedział(a) na Czarek Płatak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Tak, straszne czasy. Jak czemuś trzeba poświęcić uwagi więcej niż przez minutę jest na ogół ignorowane. Cóż, nie z takich czasów jestem najwidoczniej :) Zawsze miałem poczucie, że czegoś tu nie pasuję :D Pozdrawiam! -
Morderca z Tv
Czarek Płatak odpowiedział(a) na Czarek Płatak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Hiehie, może jakieś niedobitki się ostały :) -
Morderca z Tv
Czarek Płatak odpowiedział(a) na Czarek Płatak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dziękuję za wytrwałość :)) -
Morderca z Tv
Czarek Płatak odpowiedział(a) na Czarek Płatak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nie przewiduję przycinek tekstu. Wiem, że w świecie kiedy wszystko 'szybko, teraz, teraz' długie teksty raczej nie zyskują popularności, ale sam z tym problemu nie mam. Dla przykładu uwielbiam Homera, a moja 20kilku letnia znajoma zagadnięta o Illiadę pojęcia nie miała o czym mówię. Pewnie dzieło jest za długie. -
Morderca z TV Pewnego razu, koło wieczora, kiedy mgła kocem opadła w miasto, wylazł morderca z telewizora, widocznie było mu tam za ciasno. Płaszcza szarego fałdy wygładził, coś wymamrotał, strzelił knykciami, buty obtupał z ziarenek czasu, ruszył w ekranu mordować blasku. Napadał z nagła, cicho, zdradziecko, nie wybierając stary czy dziecko, wbitych w fotele, krzesła, kanapy, byle kto, czy ktoś nie byle błahy. Trzeba mu przyznać gość był szarmantem; przemawiał w sposób nad wyraz miły: — dzisiejszy wieczór chcę spędzić z państwem — po czym mordował całe rodziny. Nauczycieli i emerytów, drobnych oszustów, ważnych ministrów, malarzy, łgarzy, sprzedawców jarzyn, i kolejarzy i tramwajarzy, panie bez gaży i aktywistki, kury domowe, plotkarki z klatki, samotnie wychowujące matki, nacjonalistów i anarchistki, faszystów wszystkich, młodzież wyklętą, z Radomia żeńską orkiestrę dętą, smutne sztangistki, miernych poetów, iluzjonistów, demimondówki, słomianych wdowców, wesołe wdówki, estetów, kompozytorów etiud, hersztów lokalnych band podwórkowych, anonimowych alkoholików, i mądre głowy, i głupie głowy, sieroty, homoseksualistów, filatelistów i gemmolożki, wszystkich tych, którzy mają już dosyć, dziwki, grabarzy, ekszapaśniczki, filumenistów i warcabistki, pantalonistki i fanfaronów, tkwiących po uszy w szponach nałogów, wsiarzy, grabarzy, protagonistów, „damy” — te wzięte w gruby cudzysłów, dziatki i starców, panie i panów, przedstawicieli każdego stanu, wszelkiej profesji i proweniencji. Rzecz niepodobna wszystkich tu zmieścić. Sodoma, Gomora, bestia, carcinoma. Często nim puści wodze mordercze kolację poda, otuli ciepło, wachlarz obrazów stawi przed okiem, lekko pogłaszcze zmęczone skronie, pod głowę wsunie poduszkę miękką. Bywa, że z rana, w porze śniadania — tu, Pan rozumie, jest gość, piżama, sen jeszcze trzepie się na powiece, kot ziewa, ziewa rześkie powietrze, tak sobie panie ziewają we trzech, jest jakaś kawa, jest jakaś wrzawa, dzieci — ple, ple, ple, baba — bla, bla, bla; zwykłe, rodzinne sceny dantejskie, a ten im lezie, niby do siebie, i z miejsca bierze się za morderkę, do tego w tle ma taką piosenkę: PRZY PODWIECZORKU MORDZIK DO TORTU W CHOROBIE MORDZIK ZAMIAST SYROPU W ŁAPCIACH PO PRACY MORDZIK RELAKSIK DRGAJĄCYM LATEM MORDZIK Z KURORTU A PO KOŚCIELE MORDZIK W NIEDZILĘ GDY ŚWIECĄ GWIAZDY MORDZIK ASTRALNY TRANSCENDENTALNY ASTRONOMICZNY A KIEDY MROZIK W GAŁĘZIACH PISZCZY MORDZIK ZIMOWY SROGI SIARCZYSTY TRZEBA SIĘ LICZYĆ NA RÓWNI I Z TYM ŻE GDY LISTOPAD BŁOTA I SŁOTA TO MORDZIK PRZYBYĆ MOŻE W KALOSZACH O KAŻDEJ PORZE CZY MIESIĄC W PEŁNI CZY RANNE ZORZE LI SŁOŃCE ŚWIECI CZY ZIĄB NA DWORZE LUB KROPI DESZCZYK ON NIEŚWIADOME OFIARY MĘCZY. Zestaw narzędzi ma całkiem spory, progiem do zbrodni telewizory. Motyw? — jak zwykle ludzka głupota, choć tutaj czasem zdarza i tak się, że wraz ze zbrodnią do głowy skapnie z mordercy noża oleju kropla. Lecz to zjawisko rzadkie nadzwyczaj niczym w Warszawie wieloryb z Wisły śnieg w maju, patriae communis w kraju. Tam gdzie Twardowski łyska z księżyca, kogucik pieje, co orłem zwykł być, a sziszimory klątwy miotają. Tam żona od lat drzemie Kadmosa, Aresa oraz Kiprydy córa; czy kiedyś zbudzą ją dobre bogi? Do snu grają jej wciąż lacrimosa filharmonicy, ci per procura mesjasza, który pogubił drogi. Co zrobić? — Narodzik, nihil novi, mordy za mordy i w korowody, bogi, honory, sos z animozyj; pilot — KLIK — mordzik, pilot — KLIK — mordzik. Ciemna noc, spójrz — pani kocha pana. Ciemna noc, spójrz — nów, Copacabana. Ciemna noc, spójrz — oceanu poblask. Ciemna noc, spójrz — pan pani nie kocha. Ciemna noc, spójrz — Kupid im odfrunął. Na Posto Seis drzemie Carlos Drummond. Zaś na zaranek — klawi zikhajle, znów węszą zdradę — winni gudłaje! Amen! — A znasz Pan krem Neikea? Rozgrzesza, cud co bieli sumienia! Produkt Zakładów Apologeckich, chcemy zaścianek uśredniowiecznić! A on się skrada sprytny jak szatan, zaplata macki wokoło świata, jak tamten co jest wąpierz, parazyt, kami i giardia, harpia, meduza larwa, krwiopijca i gargantua, gorgona, zły łotr spod ciemnej gwiazdy. On się zakrada szarlatan, kanciarz, doliniarz, knajak, mamzela, kasiarz, szacher i macher, rekieter, majster, małpa, defraudant, szakal, malwersant cwaniak, kanalia, matacz, geszefciarz szabrownik, blagier, hiena i szalbierz. Morderca ciemny, mesmeryzm mroczny; tkane z poświaty szpony upiora, studniami źrenic sięgają wątpi, serc zamrożonych, w sinych waporach. Mkłymi obrazy mami w hipnozie, niknie w zamgleniach chwili minionej. Tak sunie w barwnych feeriach rzeka twarzy, postaci, miejsc i wydarzeń, godziny, dni w swych topiąc odmętach, nim w niepamięci odmęty wpadnie. Nurkują w kipiel ci bezprzytomni, tracą się pośród zgłodniałej toni. Wirują w falach ziemskich tragedii i ciut ich krzepi, gdy ktoś ma gorzej, zaraz pod bokiem jak wielki rekin brzuchem szoruje Tupolew po dnie. Tuż taumaturgów fałszywych w dryfie tratwa pijana o brzegi bije. Jak żagle wzdęte suną przeźrocza: — ludzka pochodnia oświetla PeKiN, znowu na Kremlu pręży się Moskal, a w szwach Europa jednością trzeszczy. Jankesi szczodrzy rzucają bomby w imię pokoju ta rzecz jakoby. Karambol duży, syryjskie gruzy weekend zepsuje orkan Maurycy skroś pian obwisły, najwyższy kusy żabką uchodzi czarnej ławicy parasolek, nad normę dziś dymgła; Res Publica? Co? — e, nic nie widać. A po szynach... Po szynach gna tramwaj, strzała, mało z szyn nie powylata, czterdzieści sześć w skrach na pantografach jak wiatr przez Zgierz, weń do babki babka rzecze: — Kochana, słyszała pani? Te ludziska to jednak są głupie, z telewizora morderca szczwany?! To jakieś bzdury z palca wierutne. A co w tym złego przytulnie zasiąść? Fotel, poduszki, pufa pod nóżki, green tea, koniecznie również coś na ząb, żeby nie musieć wstawać do kuchni. Ja tutaj sobie herbatkę siorpię, ja sobie tutaj kanapkę szarpię, a tam dyktator do ludzi z wojskiem, spaliło wioskę państwo islamskie. Gdy sobie sączę kawkę gorącą, kiedy zajadam ciasto z lukrecją, właśnie rugują rodzinę pod most, zginęło ze sto dzieci w Aleppo. Ja sobie tutaj jasiek poprawiam, tu na kolana włazi mi kotek, a tam ta brama i Arbeit Macht Frei, ten komisariat i śmierć pod prądem. Kiedy mnie drzemka ogarnia lekka, kiedy do oczu sen mi się klei, tam wyciągają z rzeki topielca, tam ktoś niemowlę wrzucił do śmieci. I nawet wtedy, kiedy zachrapię, ojca Kropidło, cna antyfona czarnego zedrze ze mnie kotarę snu, natchniona trwam, ave, Madonna! Wtem wsiadła matka na Dołku z córką, z tyłu złe typki pospodełbiałe, zasyczały coś i z awanturką — nadludzie vs. one niebiałe. Zawarczały szmelcowane surmy, przyskoczyli kołtuńskie sarmaty, wrzasnęli coś, że ZIEMI NIE RZUCIM; i że HEJ KTO POLAK, BIĆ CIAPATYCH! Wtedy jakby się ocknęła babka, odchrząknęła tej drugiej w te słowa: — to mój przystanek, tutaj wysiadka, zaraz nadają w tv mój program. Popędziła w noc, a z okien domów mrugających jak oczy niebieskie śmiech za nią wybiegł z telewizorów i gonił ją przez ulice echem.
-
... nocy pewnej
Czarek Płatak odpowiedział(a) na Maria_M utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
uch, koszmarek. Kiedy jeszcze zdarzało mi się nieco zakałapucić alkoholem jedyne co pamiętałem ze snów jeśli coś pamiętałem to wodospady, jeziora, rzeki, szemrzące strumyki gajach umajonych, a w paszczęce Pustynia Błędowska :D -
Sekwencje uliczne
Czarek Płatak odpowiedział(a) na egzegeta utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
ze swojej strony uznanie za odmalowanie obrazu, za Malenę i Monicę ;) -
nie ma za co i na zdrowie ;)
-
@egzegeta Just friends - just masterpiece :) Co do Bacha i jazzu można tak jeszcze
-
Nie wiem. Mam nadzieję, że dostali za swoje, ale obawiam się, że mogą być płonne..
-
Oby nam było to dane. Dziękuję Janie i ślę pozdrowienia!!
-
Fajnie zarymowane :) Jednak nie wszystkim pisana śmierć adekwatna do żywota jaki wiedli. Wielu dajmy na to dyktatorów zmarło w podeszłym wieku we własnym łóżku. Osobiście z Nim nie żyje, ale staram się żyć dobrze wierząc, że znaleźliśmy się tu, by nauczyć się bycia dobrymi nie oczekując nagrody w zaświatach.
-
Bardzo dziękuję! Dzisiejszy wieczór będzie zatem należeć do obu tych panów. Pozdrowienia!
-
Cieszę się :) Pozdrawiam!
-
Rzeczywiście, można tak uznać :))
-
Przypomniała mi się pewna maksyma: - sexagenarios de ponte, która zdaje się była rozciągana również na wszelkie ułomności. Na szczęście zdaje się nie postępowano zgodnie z jej myślą.
-
Rozmumiem. A tytuł jest mi znany i mam na względzie ;)
-
Śmierć mózgu stwierdza się m.in. badaniem EEG. Brak bioelektrycznej czynności mózgu = mózg kaput.
-
Dziękuję ;)