Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 09.11.2025 uwzględniając wszystkie działy
-
poezja jest jak usterka w matrycy — błysk w oprogramowaniu świata, który pozwala zobaczyć niewidzialne nie jest Wielką Biblioteką skatalogowanych wzruszeń, ani zbiorem zamkniętym, gdzie ostatnia kropka kończy wszystko człowiek chciałby ją zważyć, zmierzyć jej ciśnienie i tętno, lecz ona jest właśnie brakiem ciśnienia, chwilą rozszczelnienia, przez którą prześwieca druga strona fizycy podejrzewają, że to adaptacja — mutacja świadomości, pozwalająca widzieć promieniowanie, którego nie ma poezja jest więc stanem kwantowym, zanim pojawi się obserwator - mostem z mgły rozpiętym nad pustką, po którym przechodzą znaczenia w drodze ku formie19 punktów
-
Pod murami szpitali cisza jest gęstsza niż krzyk. Powietrze pachnie kroplówką i strachem, a ludzie czekają na cud, którego nie ma w kasie, nie ma w kolejce, nie ma w oczach lekarzy, którzy już przestali marzyć o ratunku. Wiatr przewraca kartki skierowań, jakby czytał nekrologi przyszłości. Dzieci gasną na białych oczach nowotworów, a śmierć ma twarz anioła w masce chirurga. Brak pieniędzy waży więcej niż życie. Ich śmiech kona w korytarzach, jak płomień świecy w przeciągu - i nikt nie zdąży przyłożyć dłoni, bo dłoń kosztuje. Serca biją w rytm numerków, ekrany liczą tętno zamiast nadziei, a człowiek rozpływa się w systemie jak sól w formalinie. Kto policzy łzy, których nie ma komu wycierać ? Kto opłacze ludzi, co umierają, zanim zdążą wejść ? Pod drzwiami szpitali zostaje tylko cisza - zimna jak stal szpitalnych łóżek, martwa jak modlitwa, która nie znalazła adresata.10 punktów
-
Ecce homo, doskonały i podobny Bogu. Człowiek w swej wolności może w sobie zabić nieodwracalne dobro. Tu Bóg jest bezsilny- nic na siłę. Wszystkie noce wydają się takie inne, pełne cieni i jakby sekretów winne. I światło miesiąca natchnieniem estetów. Potrzeba anihilacji przywraca nadzieję. Bo dobro cudze miłości ocala, a kochanie moje, nie moje wyzwala. Nie ma zła za którym stoi wieczna kara? A co mogłoby się stać, gdyby na Golgocie matka łotra stała,? Haustem powietrza, by zrozumieć- oddycham. "Pamiętasz była jesień", Zbyt wolna, za szybka, może tak chciała i być może już przeszła. Uczuciem jak mchem też nie obrosła. (na rocznicę ks. Jerzego Popiełuszki)9 punktów
-
Odradza się. Wiosną i jesienią. Nie przemija. Karcisz mnie za nadmiar, za barokowy ciężar frazy na swej skórze, odciśniętej rumieńcem gładkiej miedzi. Pragniesz – ja chcę. Płaska oś ciał i czułość, jak jęk pierwszego niedosytu i upojenia. Oswajasz moje palce w rewirach swych nagich zmysłów, rozrzuconych jak czarny jedwab na zaciśniętych udach. Trwam w poszumie krwi zimnego powietrza, w plamie potu w kapilarach ziemi, namacalnie jak twoje usta purpurą zakazanego smaku, kryształem jadowitego ruchu. Zapadasz się w moją tęsknotę za czasem, który zjada zmarszczki na niebie, ale rozgryźć nic nie może.8 punktów
-
Płynę cicho tam gdzie zachodzi słońce, z ptactwem wzbijam się nad chmury błądzące. Za mną został świat płytki i koślawy, w kalendarzu dat nie mam żadnej sprawy. Już nie patrzę wstecz i nic mnie nie wzywa, zrywam się jak wiatr i jestem szczęśliwa. Tylko cichy szum serce przysypuje, miłościwy skarb w niebycie znajduję. Proszę, nie budź mnie Bogu jestem dana, ja -najczulszy szept ja- krwawiąca rana. https://youtu.be/_xR2BymJj6U?si=O3I1H4vfXZda8J7n8 punktów
-
jeżeli kiedyś zdradzę cię z pierwszym lepszym wydumanym słowem o pustym sercu rozstań się ze mną bez żalu poezjo8 punktów
-
Wielką rolą i często bywa, że pamiętną i zawsze przerysowaną i zawsze ponad każde siły i zawsze duszy i sercu i głowie za głęboką jest unaocznić jest udowodnić jest przekonująco nakreślić coś w rodzaju czegoś kresu... Jeśli chcesz spokoju oddechu i myśli weź się raczej za środek lub początek koniec bowiem nie jest na ogół najmilej widziany i zawsze miewa aż za dużo wrogów... To coś na miarę stania się Marią Antoniną Austryjaczką wśród Królestw... Warszawa – Stegny, 09.11.2025r.7 punktów
-
zapałka zapałka dwa kije budujemy mosty dla pana starosty kółko graniaste cztero kanciaste chodzi lisek koło drogi zabawa w chowanego w berka w dwa ognie gra w klasę - w gumę i chłopka kapslowy wyścig wokół trzepaka zabawa w wojnę zacne podchody to wszystko na świeżym powietrzu matka musiała do domu prosić wołał wieczór oraz kolacja a dziś co widzę chore pokolenie zarażone komórką i Internetem to wszystko w imię czyjeś wygody7 punktów
-
próg jeszcze widzę jak biegnie zamyka pochód wszyscy już po drugiej stronie jednak zastyga o krok wyciągając dłoń w tamtym kierunku całe jego znikanie będzie już takie jeszcze się potyka o rachunek za raj przywiera zwierzęciem bada przed sobą z pyskiem i brzuchem przy ziemi obejmuje ją tuli zasypia budzi z nadzieją załamać się załamać się tak żeby się złamać na zawsze6 punktów
-
6 punktów
-
być może, najlepiej potrafią zrozumieć rodzice przemijają, najczęściej z barwnym uśmiechem, aby zostawić ufność, tym co rozkwitną na wiosnę tylko czasem, kiedy nie godzą się z wiatrem, łzy chowają gdzieś do środka ukradkiem6 punktów
-
Chcę być dla ciebie miastem w deszczu - - nagim, by dotyk mógł zabłądzić między dachami, gdy je wieczór smaga za karę wiatrem rwącym. Chcę być ulicą zawstydzoną natłokiem nazbyt śmiałych pytań oraz tym drzewem, co przez okno cieniem gałęzi cię usypia. Chcę być kałużą, w której gubisz odbicie, złoszcząc się i płacząc; niech beton przetną żywe strugi, wśpiewają w twoje stopy - światło. A jeśli stanę się witryną, stłucz ciemną szybę, bierz co twoje; i tylko później pozwól spłynąć tkliwością modlitw w ciepłe dłonie.6 punktów
-
Zanim niebo spadnie na głowę, a czas, jak szpadel wbije w piach. Poszukam sensu - światła powiek i całym sobą dosięgnę dnia. Każda sekunda to obłok jest — nowy, co niesie zmianę pogody w nas i chociaż stół życia kształt ma stalowy, to nasze ciepło wyłomem jest zasp. Dlatego serca iskrą - nadzieją, pragnę opisać, ten do przodu marsz i po chwilach w jesieni, móc pójść zielenią, tam gdzie się skończę ja i mój czas.6 punktów
-
jesień sączy nas duszkiem. w środku nocy wietrznie, dlatego nic o mnie. po tobie zamykam okna; przedsmak babiego lata i cała armia kasztanowych żołnierzy musi wystarczyć. do powrotu będę śniła pogodę, lipcowe katalpy przyciągające owady i ich czuły taniec podobny do ostatnich kroków. lubiłam ten szum, zapach, lekkie odurzenie, kiedy łączyliśmy słowa — białe kwiaty rozkwitały na ustach. będę śniła; akacyjną miłość trzeba przespać, a kiedy wrócisz spijemy nektar, rozpalimy ogień. w najkrótszą noc polowanie na czarownice będzie jak słowa-wianki, jak sen powstający z głodu.5 punktów
-
promykiem lśnię za kurczącymi się liśćmi chłodnym wietrzykiem odciążasz łodyżki tańczę światłem na tobie mieniąc się i odbijając odrobiną małych miłości złotym gruszkowym popołudniem5 punktów
-
4 punkty
-
po deszczu witać się z łąką zbierać polne kwiaty i jaśmin moje małe cuda do bukietów pływające w filiżance herbaty wracać do domu pąków peonii jak tańcząca kapłanka rytuał4 punkty
-
SOLIDARNOŚĆ ZWYCIĘŻY KOMUNĘ wylało się ze mnie białą farbą olejną z niepokalanej puszki na tablicy ogłoszeń w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym siódmym co w naszym niemieście zakłóciło hierarchię plotek wśród ludzi pobożnych ze słabością do czynów lubieżnych o posmaku wyrobów czekoladowo podobnych na pamiątkę walki z systemem Szczygielski zakopał młode wino na długie długie lata w ruinach kościoła ewangelickiego z którego przedmioty ruchome i te mniej po drugiej wojnie światowej wyszły z duszpasterską wizytą do nowych mieszkańców... (tuż pod gzymsem gdzie dziś gniazduje pustułka i zwiastuje drugie przyjście) i ruszyły młyny wyobraźni przy akompaniamencie spadających kasztanów w szpaler czerwonych kałuż na pohybel siwej mgle po czym pukanie do drzwi przywróciło mnie teraźniejszości na dnie butelki4 punkty
-
Poeta, w niemym geście, pochyla się nad stołem. Długopis, wąż z kryształowymi oczami, ślizga się po stole - zimny i obcy, sycząc alfabetem, który zapomniał istnieć. Jego tusz pachnie gwiezdnym pyłem i wspomnieniem spadających słońc. Kartka patrzy na niego niczym zimne, puste niebo po burzy - gotowa przyjąć wszystko, lecz nic nie wydać, choć skrywa w sobie miniaturowe galaktyki spragnione tylko hałasu. Ich orbitujące atomy tańczą w rytmie śmiechu kwantowego kota. Chce pisać - ale słowa uciekają, robią mu w głowie kabaret. Pomysły wirują jak kalejdoskop roztrzaskanych szyb. On łapie je dłonią pełną powietrza i chaosu, jakby łowił spadające gwiazdy w beczce mleka. A w kącie jego myśli samotny smok z migoczącymi skrzydłami, podśpiewuje starożytne formuły nonsensu. Lustro pokazuje go jako klauna w płomiennych skarpetkach, pół geniusza, pół katastrofę. Jego cień tańczy własnym życiem przez dziurę w suficie, a wnętrze - puste jak opuszczony statek w porcie z mgły, pełne echa nieopowiedzianych legend i szemrzących w nim mgławic szeptów. Śmiech i rozpacz tańczą w nim tango groteski, wirując w rytmie, którego świat nie potrafi zobaczyć za kotarą absurdalnej codzienności. Długopis drży jak skrzydło motyla w trzęsieniu ziemi. Czas pęka jak bańka mydlana. A on siedzi - groteskowy i majestatyczny w swojej niemocy - jak kamień, który próbuje krzyczeć na ocean, a ocean odpowiada mu ciszą z dna świata. W jego cieniu rośnie las zrobiony z melodii, który szepcze w rytmie galaktyk. Kartka jest morzem ciszy, falującym od pustych słów. Każda linia niewypowiedziana - wybuch gwiazdy, eksplozja koloru i śmiechu w czerni, czasem rozpryskująca się w tęczę utkaną z chaosu komet. Poeta, zamknięty w swoim własnym teatrze, czuje, że jego niemoc to najbardziej dziki, najbardziej szalony i najpiękniejszy wiersz, jaki mógłby napisać. Bo Stwórca też czasem gubi długopis, a wtedy pisze sobą, udając, że wie, co pisze.4 punkty
-
bezgwiezdne niebo a kiedy łagodnie zaglądasz z ogrodu do moich okien i srebrzystą smugą w codziennym geście łączenia dłoni wsłuchujesz się w bicie serca od tchnienia do wytchnienia odrobiną piękna przez pęknięty sufit uciekam w przestrzenie gdzie słychać turkot drewnianych kół tam na peryferiach kosmosu posiwiały od kurzu ojciec siedzi na bukowej desce i białym liliom otwiera kielichy a ja nie mam żadnych uwag do życia wierzę jemu bez granic4 punkty
-
listowie opada zbyt szybko uderza w alejki trudno słuchać nawet na palcach nie szeleścić zatańczyć z wiatrem znowu zakwitnąć przebijając śnieg pięściami trudno spalić się w słońcu na skutek zbyt długich chwil bezczynnych słów już czas słyszysz znowu listowie zbyt szybko szeleści trzyma nas do zachodu słońca chciałbym pozbierać je wszystkie zanim opadną na opustoszałe alejki położy się cień4 punkty
-
Nie jestem bohaterem, jestem funkcją systemu, znakiem logicznym — tuż przed zerem, za nawiasem, wbrew osądowi ostatecznemu. Osądzam, jak potrafię, w tym szumie kwantów rozsypanych w obrazy, detali bez imienia, w rozrzedzonym tłumie, gdzie trzeba wskazać winy i skazy. I patrzę przez okno w sekundzie słabości, Gdy oczy już bolą i światło w nich znika Tam daleko, gdzie jeszcze czas z litości Zlicza pod kreską myśli me, myśli cynika.4 punkty
-
W czterech ścianach płonie strach, Cisza krzyczy, serce drga. Na stole zimny chleb i łzy, A w oczach dziecka — koniec gry. Zagubiony w cieniu win, Własny gniew pożera dni. Chciałem tylko być kimś znów, A zostałem echem krzywd i słów. Zasłaniasz blizny — wstyd i żal, Mówisz „nic się nie stało”, jak co dnia. Ale nocą słyszysz płacz, To twoje serce woła: „dość już masz!”. Roztrzaskane lustro wciąż, Pokazuje twarz bez słów i rąk. Czy przebaczenie ma jeszcze sens, Gdy każdy krzyk to nowy grzech? Nie bij, nie krzycz, nie niszcz snów, Niech miłość wreszcie przerwie ból. Z popiołów wstań i zacznij żyć, Bo w każdym z nas jest światło i krzyk. Niech echo ciszy woła nas, By nikt nie płakał jeszcze raz... p.s. Tekst jako piosenkę można posłuchać tutaj Whisper of Love’s Rain Echo of Silence4 punkty
-
,,Gdy zmartwychwstanę, będę widział Boga ,, Ps17 a dziś już dziś warto Go znaleźć w sobie bliźnim przyrodzie nie jest to łatwe uśmiechając się do lustra widzimy tylko siebie życie płynie zmienia się jak pogoda zadowoleni cieszą sukcesy powodzenie sobie przepisujemy wszystko a przecież …gdyby nie On nie byłoby i nas kiedyś… przypomnę sobie sens istnienia nie jesteśmy snem nie znikniemy nicości zobaczą Boga ci co żyją prawdą Jezu ufam Tobie 11.2025 andrew Niedziela, dzień Pański Mt 5,8 z Ewangelii „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą”.3 punkty
-
Towarzysz kaszel nie taki groźny — wiesz, że wieczorem złapiesz go w pościel. Przybłęda katar, niby że spada z nosa donikąd. Też odpowiada. Ból głowy standard. Jednak niedziela ten fakt statyczny wciąż może zmieniać. Gdy tylko dziadek przy tobie drogą, a skrzydłem siostra otacza błogo, wiesz — z nimi zawsze świeżo w rozmowie jesteś partnerem z czapką na głowie. Nic, że zwyczajny kawałek ścieżki. Z domu na działkę, z działki gdzie mieszka mrówka i pszczoła, gołąb i krecik, łodyżka, listek, patyczek, mieczyk, Różna gra świateł oku przyjazna, spod chmur na ogół z zielenią jasna, może dlatego, że zajrzał dziadek — jak się dziś czujesz — energii spadek? Nie bardzo śpiesznie, z ochotą w górę, chłopiec — bo lubi, znów podskakuje.3 punkty
-
Nie muszę myśleć, że czegoś zabraknie Nie muszę śledzić czasu śladów Ciemnym brązowym liściem Zasłabł mój stróż anioł Podzielić minutę na dwie muszę inaczej zmieniam swoje imię Skrzydła mu zimne podnoszę Lecz w niepamięci ginie Po grubych strunach przewodu tramwajowego wzrokiem przesuwam pijanym Ciepło mi w tym wazonie Niszczę tą teraźniejszość Spokojem odebranym Zmieniam dystanse Wbijam nóż w szyb zamrażanie Znika gorycz wieczorów Lecz zniknęło też beztroskie kochanie3 punkty
-
Na oklep szczęściem daleko nie dojedziesz potrzebuje osiodłania głaskania po łbie rytm kopyt dodaje odwagi wesoło rży razem cwałujemy prędko bo ulotne jest lecz z sensem bo w nim sens ihaaaaaaaaaaaa osiodłałem szczęście niepodległe ja w nim a ono we mnie trzymając życie za lejce w stronę zachodu słońca bez lęku po przyjacielsku aż do świtu przejażdżka w centrum błękitu3 punkty
-
Siedziałem na progu, czytałem książkę, ciekawy nawet, był jej początek. Lecz później przyszedł czas na treść, różnie to było, wrednie też. Szczęśliwe chwile, to tu, to tam, przechodzeń powiedział, że taki świat. Dodał coś jeszcze o jakimś piwie, że wypić muszę, co nawarzyłem. A kiedy przyszło do zakończenia, to już nie mogłem nic pozmieniać. *** Siedzę na progu i czytam książkę, za moment wstanę, zupełnie zwątpię, wtem ktoś podchodzi, o coś mnie pyta, chyba czy tytuł, wreszcie przeczytam?3 punkty
-
@Wakss @Nata_Kruk @akowalczyk @huzarc @Annna2 @Leszczym @Wiesław J.K. @wierszyki @violetta @Berenika97 ślicznie Państwu dziękuję3 punkty
-
@huzarc made in huzarc. wiersz wyrazisty i głęboki. to gorzka jak piołun refleksja nad kosztem bycia małym trybikiem w maszynie społecznej lub intelektualnej. poeta odnajduje swoją rolę w koniecznosci dokonywania trudnych osądów w świecie pełnym szumu. finałowa scena przy oknie stanowi peknięcie liryczne, w którym wyczerpany cynik mierzy się z własną moralnością. litość natomiast staje się ostatnim, pożądanym aktem miłosierdzia. i to tyle mojego widzenia tego niezwykłego utworu.3 punkty
-
TRZEBA WIERSZEM bez poezji nawet cienie lękają się ciszy -jak tu straszy, a słowa ucichły szepczą kąty i narożniki wnet poezja z ukrycia wychodzi chcąc uniknąć napadów paniki wierszem atmosferę ukaja aż usnęły cienie wylęknione i przestały bać się ciszy @@@@@@@@@@@@@2 punkty
-
proroctwa łasego poety na bakier ze sobą, rzeczywistość prostacka - ponad przeciętność ledwie się wychyla, nie przecina nieba nawet diabelskim nożem2 punkty
-
całe moje ciało polem przyciągania połyskliwe się staje gdy w nie wchodzisz tętniąca krew oczy wywraca otwiera usta słońcem niebo zamiata jesteś duchem gorącym snu srebrną niteczką ciągnącą odmieńczą świadomość2 punkty
-
Sieć, którą sobie sam utkałem oplotła mój umysł. Myśli wierzgające w niciach z nadzieją, że ktoś zniszczy pajęczynę, która nie pozwala im się uwolnić.2 punkty
-
Jac van Steen*sławny w mieście Eindhoven, aranżuje wciąż klasyki nowe. Chodzą już o nim też słuchy, że na ...krytykę jest głuchy. Zdolny jest bowiem ...niczym Beethoven. Jac van Steen * - dyrygent holenderski (ur. 1956 r.)2 punkty
-
w otwartych okiennicach oddycha bursztynowa cisza koty rude tulą się wszędzie dookoła usychają liście marzenia zmieniają kolory nieprawdziwy jest czas błoto jest prawdziwe jak trzy recytowane wiersze2 punkty
-
To samo mieszkanie. W nim — wrzeszcząca cisza. Światło zapalam już tylko dla siebie. Mój cień nie wita się z nikim.2 punkty
-
z ju-tuba łapka w górę! daj lajka :) zaskrybuj... a ja chcę cię naprawdę bezinteresownie wierzysz?2 punkty
-
teatr mój widzę ogromny dwa biliony obywateli w srebrzystej Drodze Mlecznej kevlarowe ważki stawiają betonowe fortece a inżynierowie plotą z całek i rożniczek cywilizacyjne kobierce dźwięk tom tomów jak pocztylion pokoju roznosi się po sawannach Afryki... ... Afryka dzika dawno odkryta Chałupy welcome too2 punkty
-
Znowu to samo. Tyle klatek… Miasto. Twarze. Światła. Maski. O co chodzi? Co tu się wyprawia…?! Dodaj, Panie, filtru! Tu obetnij! A tu? I tu - troszkę koloru! I więcej śmiechu... Jeszcze więcej... I co? Wszyscy grają. Wszyscy. Nawet ci samotni - grają. Sprzedają. Sprzedają siebie - powłoki, powidoki, błyskotki… „Dodaj, Panie, filtru! Tu obetnij! A tu! I tu! Troszkę koloru! Więcej śmiechu. Jeszcze więcej!” I co? I gówno. To nie prawda. Fasada. O, ślepi! Wy wszyscy… ślepi! A ona…? Ona nie gra. Nie umie. Tam nie ma filtrów. Jest jak pęknięcie w horyzoncie. Bad pixel. …Ona mnie spali… Nie. Tak! Spali mnie...2 punkty
-
@Migrena Poezja zaangażowana, bliska temu co boleśnie aktualne. Systemy się sypią, nie tylko zdrowia, ale gdy polityka staje się funkcją zemsty, a nie wizji, jest tylko restauracją resentymentu i konserwacją wygodnej patologii inaczej być nie może. Nam pozostaje emocjonalny lament - zaangażowany społecznie, oparty na bezpośredniej ekspresji żalu, buntu i bezsilności wobec choroby, śmierci i niewydolności systemu ochrony zdrowia. Erozja trwa, na wielu obszarach, choć ochrona zdrowia bliska przeciętnemu doświadczeniu razi odhumanizowanym podejściem do ludzkich spraw i rozjazdem statystyki z namacalnością problemów.2 punkty
-
rozkołysana nad ranem odchodzę w zapruszone środowisko mojej melancholii, jak z papieru rozdartego powstaje - codziennie na nowo, od świtu do nocy rozpycham łokcie- ledwie zauważalna, a wciąż nieunikniona, do ciebie... o krok się oddalam, byle jak, byle gdzie, i wciąż najdalej mi do ciebie2 punkty
-
Wszystko tyle kosztuje, to powinno być za darmo, lekarze zarabiają miliony, po co im tyle.2 punkty
-
2 punkty
-
@Berenika97 Nika. Ty potrafisz z pustki wyczytać światło, z milczenia - cały koncert planet, z długopisu - węża, który śni o niebie. Twoje słowa pachną ciepłem galaktyk, rozlewają się po kartce jak promień, co tuli czarne dziury, żeby im nie było smutno. widzisz nie tylko wiersz - widzisz jego tętno, jego zawstydzoną duszę, jakbyś znała sekret, że chaos też potrafi być piękny, kiedy ktoś patrzy z dobrocią. dziękuję Ci, że czytasz sercem, że z Big Bangu robisz taniec, a z poety - uśmiechnięty pyłek wszechświata. bardzo dziękuję :) wiesz, że bardzo :)2 punkty
-
2 punkty
-
@Annna2 wiersz Twój to wezwanie do refleksji nad siłą miłości i kruchej, lecz niezłomnej godności człowieka. w sposób lapidarny i intensywny mierzysz się z fundamentalnym pytaniem : jakie jest źródło i siła dobra w świecie pełnym zła ? i odpowiadasz - prawdziwa siła moralna wypływa z aktu wolności i wyboru dobra, nawet za cenę kruchości i cierpienia. zło, mimo że jest realnym wyborem, nie jest ostateczne. nadzieja odradza się w bezinteresownej miłości i gotowości do ofiary, czego symbolicznym przykładem jest życie i śmierć ks. Jerzego Popiełuszki. a ja od siebie : Boże, nigdy tym bandytom nie wybacz !!!! Aniu. Ty jesteś Człowiek Virtus.2 punkty
-
@Ewelina Bardzo filmowa miniatura. Ten promyk wygląda tu bardziej jak efekt światła niż metafora. Takie obrazy mają siłę, bo zatrzymują moment bez tłumaczenia. Pozdrawiam serdecznie.2 punkty
-
2 punkty
-
owinąć wspomnieniem chatkę rodzinną jak wstążką prezent którego już nie ma aż by się chciało wrócić w to miejsce i tak po prostu piosnkę zaśpiewać o tym że chociaż ściany i okna nie zawsze się dało sercem podpierać to kwiaty kwitły rosły i więdły radości wielkie średnie malutkie a szczęście jak zwykle było figlarne przekomarzając się często ze smutkiem bo czasem człowiek nostalgią nasiąknie a wtedy znowu w życiu jest pusto nawet gdy sterczy w promieniach słońca to jednak osuszyć jakoś się trudno2 punkty
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne