Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 07.11.2025 uwzględniając wszystkie działy

  1. „Miasta, które nosimy w sobie, nie mają ulic ani światła.” — Zbigniew Herbert Tu nikt nie prosi o dowód. Twój cień wystarczy za dokument. Klucze rdzewieją od środka, a drzwi ustępują tylko wiatrowi, który plącze liście z porzuconymi wiadomościami. Nie ma tu słów — rozmowy zakończyły się wieki temu. Został po nich cienki nalot, jak szron na szybie między snem a przebudzeniem. To miasto — muzeum zapomnienia, gdzie w gablotach leżą gesty, które już nic nie znaczą, Nie świecą neony, nie jeżdżą samochody. Tylko schody wiją się w górę, i balkony z których zwisa powietrze - ciężkie, niezdolne spaść, bo nawet grawitacja czuje znużenie. Mapy tego miejsca rysuje się na wewnętrznej stronie powiek, zawsze z błędem — ulice zmieniają nazwy nocą, a każda z nich prowadzi w to samo miejsce - do środka ciszy. Przychodzę tu liczyć swoje echa, staję przed lustrem - widzę tylko ramę, pustą przestrzeń gotową na portret, którego nikt nie rozpoczął. Mieszkańcy są na delegacji w poprzednim życiu. Zostawili herbatę, która nie stygnie lecz gęstnieje i książki otwarte na stronie, gdzie bohater miał zrozumieć - lecz zdanie urwało się jak tętno. A ja zostaję - ostatni lokator miasta.
    14 punktów
  2. Był raz sobie cud kogucik Wszystkie kury bałamucił. One piórka układają I tak z sobą rozprawiają: - Wczoraj byłam na spacerze za stodołą… - Ja nie wierzę, przecież jadłam z nim śniadanie, cóż to było za spotkanie… - Mnie ustąpił wczoraj grzędę… - Za mną wczoraj leciał pędem. Inna z miną zatroskaną: - Jak to?, dla mnie piał co rano! - On tak do mnie, wam dowiodę bardzo grzecznie puszczał przodem - Hej słuchajcie, moje panie Zróbmy jakieś tu zebranie. Oskubiemy mu te piórka Już nie spojrzy żadna kurka. Popamięta należycie jakie wieść należy życie. * Znowu morał nie umyka Biednaś, gdy masz kogucika Jemu znów odrosną piórka I tak spotkasz go przy kurkach. ps. Wszelkie podobieństwo do kogokolwiek - wykluczone
    13 punktów
  3. TRZEBA WIERSZEM bez poezji nawet cienie lękają się ciszy -jak tu straszy, a słowa ucichły szepczą kąty i narożniki wnet poezja z ukrycia wychodzi chcąc uniknąć napadów paniki wierszem atmosferę ukaja aż usnęły cienie wylęknione i przestały bać się ciszy @@@@@@@@@@@@@
    8 punktów
  4. Drzwi skrzypnęły, cichutko zgasło światło tęsknota na skrzypcach gra głębokim żalem, stłuczone szkło zdeptanych ścieżek raniąc żegna, nadszedł właściwy czas by pójść gdzieś dalej. Gdy duszny zapach białych lilii sny nasyci uniesiesz się obłokiem ku wyżynom nieba, twój pożegnalny orszak miłość odprowadzi tam gdzie już nic nie boli, nic nam nie potrzeba. Do zobaczenia.! gdzieś ….kiedyś :((((
    8 punktów
  5. cisza jak żyzna gleba oddaje siebie by mogły wzrastać życiodajne myśli w słoneczną stronę duszy
    8 punktów
  6. Lato tego roku umarło nagle i bezpowrotnie. Między dniem i nocą, kiedy wciąż wydawało nam się, że mamy o czym śnić. Z oczu naszych otwartych ze zdumienia uciekały sny, słoną strużką morza pozostałego na policzkach. Niedoszłe opalenizny wołały o litość, a fale uderzające o stopy bolały z zimna. Z ust naszych otwartych ze strachu wypadały słowa, jak kamienie ciężkie i twarde. Wybijały zęby i marzenia z głowy, która bujała w deszczowych obłokach. Nosimy smutek jak dziecko na rękach z czułością i bolącym kręgosłupem moralnym. W końcu się złamie pod słodkim ciężarem, który usypie nad nami grobowiec.
    7 punktów
  7. Czuwanie przy umierających jest doprawdy nieciekawe dla postronnych. Nie ma w nim miejsca na kołysanki. Zrywam zbędne dekoracje, zdjęcia przypięte do ściany; głośność redukuję do zera. Za całą scenografię wystarczy tylko łóżko, krzesło i okno, gdy jedyną namacalną rzeczą staje się czas. Czas wzbierający do ciemnych granic w nieudanych próbach zaczerpnięcia powietrza, w soplach za szybą, coraz dłuższych, z każdą minutą bliżej przedświtu. Nie biorę za rękę, nie poprawiam poduszek, zdziwiona tą współobecnością nigdy nieukończoną, choćbym powracała setki razy do tego samego obcego pokoju. Szklanka na nocnej szafce od wczoraj stoi pusta. Tam i z powrotem chodzę. Gęsta nuda oblepia kształty i kolory, a ja mogę tylko wydreptać w niej pokorną ścieżkę na drugą stronę czekania.
    6 punktów
  8. -Mistrzu, czy urodziwa będzie dobrą żoną? -Urodziwa, czy nie, nigdy nie wiadomo.
    6 punktów
  9. Zostawiłaś po sobie ciszę, tak głośną, że zagłusza dni. Wchodzę w nią ostrożnie, jak w ciemny pokój, w którym wciąż pachnie Twoje „zostań”. Uczę się żyć na nowo między wiadomościami, których nie wyślesz, a myślami, które wracają bez pytania. I tylko czasem łapię się na tym, że nadal robię miejsce dla kogoś, kto już dawno odszedł
    6 punktów
  10. nie będę owijał w bawełnę życie mnie fascynuje lubię jego noce i dni zaćmienia i tęcze jest moim horyzontem który nigdy nie smuci jest moim światłem nadzieją i snem nie będę owijał w bawełnę moje życie to prosta droga jej pobocza to mój sens to prawda w którą wierzę nie boje się ciemności smutku ani łez to one uczą mnie są lekiem na wszelkie zło nie będę owijał w bawełnę po prostu nauczyłem się żyć być codziennie sobą nie myśleć o byle czym
    6 punktów
  11. Wplątałeś mi się w myśli jak liście we włosy, serdecznie mam cię dosyć lecz czuję niedosyt. Przeganiam te motyle ćmy wieczorem łowię, ty hałas robisz we mnie tupiesz mi po głowie. Schowam się chyba w szafie lub wejdę pod łóżko, ciągle widzę twój uśmiech twarz zatkam poduszką. Apetyt mnie opuścił tylko kawę piję, gdy jedno słowo powiesz serce mocniej bije. Zasnąć też coś nie mogę ciągle ciebie widzę, gdy wreszcie sen nadejdzie tak śnię, że aż się wstydzę. Taka to wyobraźnia frywolnie szaleje, wyślijże jakiś sygnał bo całkiem zgłupieję! Czerwienię się poziomką różyczką rozkwitam, - czy ty mnie trochę lubisz boję się zapytać. Tak żyć jest niepodobna za co mnie los karze, przepędź mnie raz na zawsze albo przyjmij w darze. Uśmiechasz sie ukradkiem przypadkiem dotykasz, gdy podejść chcę bliziutko ty jak czary znikasz. Chyba mam tego dosyć zwieję przed kochaniem, nie będziesz się mną bawił wiem już - jesteś draniem!
    5 punktów
  12. Miasto przekwitłe szklanym cieniem powidoku rozpływa się w mroźnej ciemności wypalonych lamp i pustych neonów, cieknących milczeniem. Pałac dyktatora wybucha światłem jasnym i pełnym — droga postępu wymaga szczodrej iluminacji, wystrzelonej palcem pychy ku wieczności — tak samo jak nędzy maluczkich. A potem zagrzmi salwa pod murem historii, koło latryny prawa, z rozkazu pretorian — i dyktator stanie się przebrzmiałą legendą. Tylko nędza wraz z mrokiem przetrwają — jak zawsze, choć inaczej, w próżni światła, na końcu słowa.
    5 punktów
  13. sam na sam z...Bogiem z sobą słowa bez makijażu odarte z piękna w nieładzie jak las po tajfunie przeprosiny prośby żądania i podziękowania czy Bóg wysłucha… nie słyszy tylko myśli słów nieprzekazanych nie musimy się martwić czy dotrą wystarczy ufać nie bukietu kwiatów Bóg oczekuje Jezu ufam Tobie 11.2025 andrew Piątek dzień wspomnienia męki i śmierci Jezusa
    5 punktów
  14. Za_cięcie zbyt głębokie to nic iskrzy jeszcze wyobraźnia skąpana w słońcu gdy płuca nabierają powietrza piersi pulsują w takt uderzeń ale serce już na łąkach gdzie bose stopy rozgarniają spadające z traw krople one jak diamenty noszone niegdyś ze studni na zmęczonych barkach wiejska codzienność mieszała się z zapachem ciepłej strawy i potu przy stole dorośli i dziatwa gnana do obrządku gdy starość przy piecu gorliwie przekłada paciorki różańca zegar kosmosu na trajektoriach orbit trzyma swój święty porządek jednak ciało słucha szelestu opadłych liści koślawe dekady niczym szept czasu kreślą nowe mapy na skórze życia aż do chwili zatrzaśnięcia powiek cięcie jak wiele innych ale w łonie kobiet zakwitają nieśmiało nowe nadzieje listopad, 2025
    4 punkty
  15. Na początku było bajoro. Czas jeszcze się nie zaczął, a błoto już miało ambicje na filozofa. Niebo nie wiedziało jeszcze, że ma się odbijać - stało jak ekran, który czeka na pierwszy trailer stworzenia. A Bóg ziewnął, zgasił słońce jak żarówkę z Ikei i pomyślał: - Niech się stanie coś śmiesznego. Bóg wpatrywał się w bajoro jak w niedokończony sen, który postanowił sam dokończyć, nie znając zakończenia. I buch ! Piorun zjechał z nieba jak po zjeżdżalni z empatii, prosto w środek kałuży boskiej nudy, a błoto eksplodowało jak myśl, kiedy pierwszy raz zdała sobie sprawę, że istnieje. Woda zaczęła bulgotać jak czajnik podłączony do Wieczności. Komary zemdlały z wrażenia, żaby odśpiewały hymn do Chaosu w tonacji błota-dur, a wodorosty zaczęły tańczyć walca z gromem. W środku zamieszkała myśl - jeszcze bez kształtu, ale już z planem założenia konta na Facebooku i kanału na YouTubie: „Życie od zera.” Życie zaczęło mrugać jak neon w tanim motelu kosmosu - raz świeciło, raz gasło, jakby Wszechświat próbował przypomnieć sobie hasło do samego siebie, ale już chciało być reklamą sensu. Tak narodziło się życie - mokre, bez sensu, ale z potencjałem na reality show. Pierwszy okoń otworzył oczy i rzekł: - Kim jestem? A drugi mu na to: - Nie wiem, ale mam ochotę kogoś zjeść. I to była pierwsza rozmowa egzystencjalna w dziejach świata. I od tamtej pory wszelkie filozofie zaczynały się od pustego brzucha. Trzeci, z zacięciem na medyka, uznał, że połowa okoni będzie miała pipki, a druga połowa psipsiaki. Czwarty, bardziej filozoficzny, wyciągnął płetwę z błota i zawołał: - Zróbmy coś wielkiego! Może drzewo genealogiczne! I tak zaczęła się ewolucja. Okonie rosły, kłóciły się o priorytety genetyczne, zakładały pierwsze partie polityczne: Koalicja Naprzód z Funkcją do Tyłu (czyli Do Dupy), Płetwa+, Zieloni Byle Była Kasa, i Partia Przemiany w Gówno - obiecywali złote rybki, a wyszły karasie po wypadku. Wszystko kwitło - dosłownie i w przenośni - aż pewnego dnia dwie panie okoniowe, z oczami jak perły i ogonami jak wąż boa, postanowiły wyjść na brzeg. Ich ruch był powolny, ale historia zawisła jak ekran ładowania w komputerze Boga - 99% stworzenia i ani procent pewności, po co. – O, patrz, powiedziała jedna, to chyba ląd. - A po co nam to? spytała druga. - Nie wiem. Ale może tam mają Wi-Fi. I wyszły. Na brzegu trawa pachniała jak świeżo otwarty mem, a słońce przypiekało łuski jak grzeszne sumienia. Z każdą minutą coś w nich pękało. Z płetw robiły się łapy, z łap dłonie, a z dłoni - selfie. A potem pierwsze filtry - żeby stworzenie wyglądało lepiej niż Stwórca. – Patrz ! krzyczały. - Możemy się dotknąć! – Możemy się pomalować! - Możemy mieć opinie! Tak narodziły się kobiety - z błota, z ognia i z potrzeby depilacji. nawet tych miejsc których nikt nie powinien oglądać bez zaproszenia. Pierwsza wynalazła szminkę, druga eyeliner, a trzecia - sens istnienia (ale tylko do weekendu). Kiedy Karol Darwin z Galapagos zobaczył to w wizji, wypluł herbatę i napisał teorię, żeby jakoś to wytłumaczyć światu. A świat mu uwierzył, że brunatny ptaszek to dziadek niemieckiego kanclerza. Bo ludzie zawsze wierzą w rzeczy, które pozwalają im spać spokojnie. Darwin notował: „Człowiek pochodzi od małpy.” A Bóg na marginesie dopisał: „Nie, Karolu. Człowiek pochodzi od żartu.” Tyle że żart wymknął się z kontekstu. Człowiek - to tylko śmiech, który nauczył się chodzić na dwóch nogach. Bo ewolucja nie miała celu - miała tylko poczucie humoru. Małpy zeszły z drzew, bo liście nie miały dostępu do Netflixa. Zeszły z drzew, zostawiając w koronach echo, które do dziś udaje sumienie człowieka. Pierwsi ludzie odkryli ogień, żeby podgrzać swoje ambicje. Potem żelazo, proch i kapitalizm. I tak oto życie zaczęło się sprzedawać w promocji. Teraz, po tysiącach lat, siedzimy w klimatyzowanych jaskiniach, piszemy wiersze o sensie istnienia, a w tle reklama mówi: „Kup nowego człowieka - teraz z funkcją auto-ironia!” Darwin przewraca się w grobie z prędkością trzydziestu trzech obrotów na minutę, jak stara płyta winylowa z napisem Survival Mix. Bo ewolucja trwa - tyle że dziś odbywa się w wersji cyfrowej. Kliknij. Zmutuj. Wyślij. Zaktualizuj geny. Zgódź się na pliki cookies istnienia, zanim algorytm oceni, czy nadajesz się na Bajoro 2.0. Ewolucja to kabaret, w którym Bóg udaje, że nie zna pointy, a publiczność udaje, że ją rozumie. A śmiech jest tylko sposobem, w jaki Wszechświat ukrywa swoje łzy. A Bóg, poprawiając się w fotelu z galaktyk, pomyśli: Żart był dobry. Ale sequel jest fatalny.
    4 punkty
  16. rozkołysana nad ranem odchodzę w zapruszone środowisko mojej melancholii, jak z papieru rozdartego powstaje - codziennie na nowo, od świtu do nocy rozpycham łokcie- ledwie zauważalna, a wciąż nieunikniona, do ciebie... o krok się oddalam, byle jak, byle gdzie, i wciąż najdalej mi do ciebie
    4 punkty
  17. Skąd się bierze miłość? - Ach, dlaczego Tak bezlitośnie pytać mnie raczysz, Sama widząc w oczach niejednego jak budzi się, gdy ciebie zobaczy? A jeśli byś znać jej koniec chciała: Me serce przeczuwa, mój lęk już wie, Że w cichej rozpaczy będzie trwała; Wiecznie żywa - aż nie będzie już mnie. I George (Lord Byron): The ‘Origin of Love!’—Ah, why That cruel question ask of me, When thou may’st read in many an eye He starts to life on seeing thee? And should’st thou seek his end to know: My heart forebodes, my fears foresee, He’ll linger long in silent woe; But live—until I cease to be.
    4 punkty
  18. Mama Alicji spod Alabamy, wstawaj, nie rżnij tutaj wielkiej damy! Patrz mi teraz w oczy, nie próbuj mnie zaskoczyć. Śpię, bo teraz znów lecą reklamy. Dietetyk, ten co mieszka koło Radości z gadania czerpał często mnóstwo radości. Zdrowo jeść- wykład daje taki, słuchają go wszystkie dzieciaki. Za efekt nie bierze odpowiedzialności. Pewien Olek gdzieś spod Ostrołęki, przeżył męki zwiedzając Łazienki. Z miną nieboraczka, i szukał choć krzaczka. A za rogiem wszak były łazienki. Jasio tuż po koncercie w Piszu, muzyka prosił o rys podpisu. Potrzebny specjalny zeszyt, e - to kłopotów jest nazbyt, w domu przepisze do brudnopisu.
    4 punkty
  19. Figura nie - nie o Kasi ten wierszyk - choć dykcji jej pozazdroszczę a może by kurs - ekspresik pstrokatem jesieni zapłacę zerknę kwadratem przez okno nim krople w romby się zmienią oczopląs w koronach klonów liści się trójkąt skweru mkną ponad dachem szarości w kółka i walce splątane a mnie szkicują bąbelki w schłodzonym z lekka szampanie październik, 2025
    4 punkty
  20. Za domem staw rzeczka przepływa śnieg się roztapia i ptak się zrywa. Wiatr włosy smaga a Twoje buty chodzą po polu gdzie jeszcze w lutym śnieg leżał spory lecz już się topi. Łamie zapory zmarzniętej ziemi plon rośnie spory i się zieleni. Na drzewach pąki. Idziesz przez wioskę a buty Twoje już czują ziemię już pachnie znojem jeszcze wilgotnym wspomnieniem zimy. Pluchą dość śliską co bez przyczyny ludzi przewraca. Wrócą tkliwości wiosennej pory ptasiej radości… I trzymasz w ręku sweter kremowy a z góry zapach płynie już nowy. Za domem staw rzeczka przepływa w której się kąpiesz i kwiaty zrywasz. Wiatr włosy pieści zaś Twoje stopy chodzą po polu gdzie jeszcze w maju nieśmiało wzeszło i obsypało dolinę całą. Źdźbło trawy rośnie i się przebija przez ziemię płonną zielona mila. Na drzewach kwiaty. Idziesz przez wioskę a stopy Twoje już czują ziemię już pachnie znojem. Ręce rozkładasz ciepło przyjmujesz ziemią piaszczystą się obsypujesz. Ludzi przywraca radości blask i ptak co z góry szuka swych gniazd. I trzymasz w ręku sweter niebieski a z góry słońce twe kształty pieści. Za domem staw rzeczka przepływa nad wodą szkwał liście porywa. Wiatr włosy targa zaś Twoje stopy chodzą w sandałach gdzie kłos był złoty. Obfity plon. Ciepło przemija a koniec lata już przywitało w jesiennej chwili czerwień i żółć. Na drzewach płody. Idziesz przez wioskę a stopy Twoje brodzą po deszczu przemokły znojem. Ręce swe składasz a nad ścierniskiem obłok przepływa zupełnie nisko. Ludzie już zwożą do domu plony za progiem zima. Zapuść zasłony. I trzymasz w ręku sweter czerwony a mgła spowiła drzewne korony. Za domem staw rzeczka przepływa i lód ją skuwa i kra się zrywa. Wiatr włosy mrozi a Twoje buty chodzą po polu w ten dzień pokutny. Zostawiasz ślad. I chuchasz w dłonie a dech lodowy zmraża powietrze. W ten czas śniegowy. Na drzewach sople. Idziesz przez wioskę a buty Twoje już czują zimę już pachnie znojem. Z chat się unosi dym z drewien suchych. Poranną szadź. Śnieg leży wszędzie i radość niesie. I trzymasz w ręku ten czarny sweter. Po czym na pewno w ten dzień lutowy weźmiesz do ręki sweter kremowy...
    4 punkty
  21. całe moje ciało polem przyciągania połyskliwe się staje gdy w nie wchodzisz tętniąca krew oczy wywraca otwiera usta słońcem niebo zamiata jesteś duchem gorącym snu srebrną niteczką ciągnącą odmieńczą świadomość
    3 punkty
  22. piję filiżankę herbaty przy oknie z migoczącym światłem księżyca i jem cynamonkę z nieszpułką jestem taką toffi świeczką na zimę
    3 punkty
  23. Tam z dala od zgiełku świata zamożnych, zdarzyło się coś, co było najważniejsze. Tylko ubodzy dostąpili spotkania z Nim. I Mędrcy Go nawiedzili. Dziecko, które urodziło się w żłobie. Gdzie jesteś Boże? Czy byłeś w Auschwitz? Jesteś na tamtym Wschodzie? Gdyby On był tylko w tym co dobre i fajne, miłości i wolności nie byłoby. Wyleniały kot siedzi pośród gruzów, a wokół tyle promieni słonecznych. I pies szuka jedzenia pod murami ocalałych domów. Przemyka jak strach wśród nieruchomych zwłok. Co zrobi Świat? Czy poda rękę ociekającą krwią? *" Wierzysz nie wierzysz, że się Boskie Dziecko rodzi w Tobie" (aforyzm sparafrazowany przez A. Mickiewicza)
    3 punkty
  24. dane nam słowo nad wyraz znacznieje przez nas. przez ciebie. i o mnie i z tobą. o każde z pytań po/przez dopełnienie: co daje? i komu? pewność nam, mnogo. staje się wszystkim, już nie przypuszczeniem i jedynie dla nas i w nieprzeszłości. by - będzie nadal, lecz jako marzenie i gramasłowne i tyczne miłości.
    3 punkty
  25. z ju-tuba łapka w górę! daj lajka :) zaskrybuj... a ja chcę cię naprawdę bezinteresownie wierzysz?
    3 punkty
  26. nie wiem już czy to byłeś ty czy twoja wersja z filtra którą zapisałam pod nazwą ostatni raz rozmawialiśmy w pętli między powiadomieniami a uciszaniem sumienia twoje ciało było dziś w full hd ale dotyk miał zero pikseli przesuwałam palcem po ekranie jak po twoich plecach w tle reklamowali miłość z dostawą w 24 godziny bez reklamacji czasem myślę że już dawno umarliśmy ale algorytm nas podtrzymuje i karmi naszą tożsamość zgodnie z naszym przeznaczeniem na mięso armatnie
    3 punkty
  27. Chciałbym napisać nowe słowa dla starego siebie, bo wmawiają mi, że jestem algorytmem Nowa religia jest odbiciem starej i ma jednoczyć siedzących, już nie klęczących Czytam ją, znam każde jej przykazanie i podobnie, jak stare sekty, jest mym największym wrogiem, bo niszczy wolność. Nie wolność rozumianą przez tłum, bo motłoch wierzy wszystkim Łysenkom świata, ale… są na świecie ludzie wolni, tylko nie w moim najbliższym otoczeniu Moim marzeniem byłoby żyć między nimi, a nie tylko ich odwiedzać, skakać nad iskrami przy taborze, wygrywać poezje na gitarze, uczyć dzieci starych języków i malować z nimi uczucia, śpiewać ze skowronkami i oglądać słońce w przezroczystym stawie i już nigdy nie podłączyć się do świata, w którym mogę to wszystko robić wirtualnie, ale obawiam się, że jego magnesy zatruły mój… algorytm, ponieważ Miłość w mym kolejnym życiu była zaledwie krótkim telefonem
    3 punkty
  28. usta mogą milczeć w oczach blejtram z płótnem
    3 punkty
  29. @violettaTo bardzo zdrowe właściwe podejście. Są jednak tacy na tym forum, którzy uważają, że mają monopol na Boga i odbierają tą miłość boską ludziom, którzy stracili życie na przykład w wyniku wojny. Ja oczywiście widzę wszystko inaczej i idę sobie samotnie za rękę z księżycem. Pozdrawiam serdecznie.
    3 punkty
  30. Poczekaj jeszcze za wcześnie dopiero kogut zapiał słońce wschodzi na czworakach poznaję świat poczekaj jeszcze za wcześnie daj zjeść śniadanie wsłuchać się w czas na dwóch nogach uczę się żyć poczekaj jeszcze za wcześnie na obiad radość i marzenia ciekawość tego co za zakrętem poczekaj jeszcze za wcześnie kolacja z niepewności i strach leżę patrząc w sufit zdarzeń Już czas
    3 punkty
  31. @Berenika97 piękny wiersz, wzruszający, we mnie też jest, jak miłość, co zwycięża śmierć. Tam wszyscy trafią, a my ich odwiedzamy- a ich nie ma tam na cmentarzu. Ich nie ma- są w Niebie. Mieszkańcy są na delegacji w poprzednim życiu. Zostawili herbatę, która nie stygnie lecz gęstnieje i książki otwarte na stronie, gdzie bohater miał zrozumieć - lecz zdanie urwało się jak tętno. "Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą zostaną po nich buty i telefon głuchy tylko co nieważne jak krowa się wlecze najważniejsze tak prędkie że nagle się staje potem cisza normalna więc całkiem nieznośna jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy kiedy myślimy o kimś zostając bez niego." (ks. Jan Twardowski)
    3 punkty
  32. @violettaRozumiem. Myślę, że to bardzo miłe doświadczać Boga. Ja miałem inne doświadczenia. Możliwe, że ten Bóg nie traktuje wszystkich tak samo. Całkowicie się z tym zgadzam.
    3 punkty
  33. miłość nie zna granic - rozsadza horyzont świata, pęka w dłoniach jak promień, którego nie sposób zatrzymać, jakby samo niebo rozbierało się z cienia, żeby znów zobaczyć siebie. jakby światło chciało dotknąć swojego początku. nie da się jej stłumić, bo rodzi się z ciszy, która pamięta krzyk stworzenia, z drżenia - gdy światło dopiero uczyło się wypowiadać ciemność. chcę kochać - i kocham, jak ogień, który nie prosi o tlen, jak ocean, co nie szuka brzegu, jak sen, który śni sam siebie, jak puls wszechświata, który bije w sercu atomu, jak światło, które spala się na ustach poranka. bezszelestnie, bezgranicznie, bezwarunkowo, bez zazdrości, bez cierpienia, bez końca, bez oczekiwania, bez przywiązania, bez analizowania. liczy się tylko bez, liczy się tylko to, co zostaje, gdy odejmiesz już wszystko - ciało, strach, pamięć, imię - zostaje światło, które mówi Twoim głosem, rozszczepia się na czułość, i ciszę, która ma Twój kształt, jak odbicie duszy w tafli nocy. czy jesteś, czy tylko światło uczy się milczeć po Tobie?
    3 punkty
  34. @Starzec 'Z języków najtrudniej nauczyć się wspólnego języka' Pozdrawiam.
    3 punkty
  35. Szanowna Wspólnoto, my - lokatorzy, winni bez winy, donosimy, że w altanie śmietnikowej doszło do zbrodni! Ktoś wrzucił słoik po ogórkach do pojemnika na papier. Nie wiemy kto, lecz kara spadła na wszystkich. Od dziś płacimy więcej, bo przecież „solidarnie” śmiecimy, więc jest odpowiedzialność zbiorowa. Wiedzą o tym nawet koty z podwórka - one też już siedzą cicho, żeby im nie doliczono za sierść. A my - z workami w dłoniach, z plastikami w sercu i z bio w oczach - stajemy przed pojemnikami jak przed sądem. Czy to szkło przezroczyste, czy półprzezroczyste? Czy karton po mleku to papier, czy już zdrada recyklingu? Zanim wrzucę, modlę się do Świętego Segregatora, żeby spojrzał łaskawie i nie podniósł mi opłaty. Bo jeśli raz pomylę puszkę, to cały blok pójdzie z torbami. Podpisano: Sąsiedzi z paragrafu na Plastiku A morał? Choć każdy śmieć na miejsce kładzie, to rozsądek - wciąż na wysypisku.
    2 punkty
  36. @violetta najpewniej po nic :) @Nata_Kruk możliwe, że to smutne myśli snują mnie, choć wbrew pozorom, bez żadnej krzywdy. Pozdrawiam serdecznie 🌞
    2 punkty
  37. @Alicja_Wysocka ja takie malutkie tylko, mało znaczące:) @Rafael Marius kogut skoro świt musi oznajmiać, a ja przeciągam się :)
    2 punkty
  38. @Rafael Marius Kogut rano musi wstawać, a ja nie:)
    2 punkty
  39. @Migrena A dlaczego miałbyś się gniewać Ancymonku? Ty tego nie potrafisz, a napisałam to 20 lat temu - wtedy Ciebie jeszcze nie było na świecie. No to kawa na ławę. Byłam kiedyś na takim portalu, (Już nie istnieje) na którym pewien poeta kochał wszystkie dziewczyny i do każdej o tym pisał w listach na PW. A one, jak to kobiety, jedna do drugiej zwierzały się - no i doszły wspólnie do tego tego, że każda ma ten sam list (różniły się tylko imionami) No i uradziły jak wyżej :) Serdeczności :)
    2 punkty
  40. Burza śnieżna uniosła się biało-czarnym płatowcem ku wysokości kosmosu, uczepiona o smoczy ogon czerwonego płomienia. Ostatni skok i ostatni akt. Potem wędrowiec wrócił, osiadł i zardzewiał. Były jeszcze oklaski na pożegnanie, i opustoszały zaraz korytarze, kryte ciemnym drewnem. Wygasły ekrany gwiezdnych marzeń. Koniec imperium i początek wojen — tak brudnych, tak oczywistych, jak niebo nostalgii, uwięzione w pętli historii.
    2 punkty
  41. Moimi planami. Piekło się wybrukowało. Moje chęci zginęły w wielkim potopie, wysokoprocentowej fali. Moje słowa, ugrzęzły w pisanych natrętnie listach i błahych wierszach. Miłość, ją zamurowałem w zatęchłej zgnilizną piwnicy bez okien. Wygodne jest życie samotnika. Telefon milczy. Przyjaciele omijają Twój adres, idąc ku tym, którzy zastąpili Twe miejsce przy ich boku. Ludzka mowa staje się denerwującym dodatkiem, letnich, skwarnych minut zmierzchu. Jak muchy podniecone do granic szaleństwa, bzyczące na świeżym zezwłoku psa. Spęczniałym i sinym od gazów rozkładu. Z wywalonym, spomiędzy rozwartych szczęk, szorstkim jęzorem. Porzuconym w rowie przydrożnym, mulistym lekko i ukwieconym, rozplenionym po ugorach jak zaraza mleczu. Oni mają swoje życie we własnych, pewnych dłoniach. Chwytają nimi dzień i noc. I deszcz i śnieg. Jednako bawią ich swymi odosobnionymi barwami szczęścia, wszystkie dni tygodnia. Potrafią czerpać wszystko co najlepsze z życiowej esencji i dawać choć cząstkę siebie innym. A Ty? Możesz jedynie uciec w koszmarny sen. Łóżko jak trumna. Wysadzana książkami i brudnymi, znoszonymi ubraniami. Świerszcze grają ostatni tej nocy nokturn. Znów w półśnie umęczonym. Wyobrażałem sobie piękne życie. I tylko pytania. O przeszłe i przyszłe cierpienia. Wychodzisz z domu pewnym krokiem. Starasz się być jak inni. Lecz, wrócisz za kilka minut pod sam próg. Nie umiesz żyć. W świecie ludzi. Więc trumna czeka. Nie krzyczy i nie pyta. Nie ocenia i nie próbuje zmieniać. Nie boi się Twoich napadów agresji i paniki. Najlepiej będzie jak się położę. Prześpię egzystencję ludzkości. Gdybym jakimś cudownym trafem tym razem umarł. Zanieście mnie po prostu na cmentarz.
    2 punkty
  42. @Berenika97 Dzięki. @Amber ale że co ubezpieczenie trzeba by było wykupić?
    2 punkty
  43. Witaj - Jedni patrzą na to, że droga jest kamienista, inni podziwiają przydrożne drzewa, a jeszcze inni w oddali widzą piękne przestrzenie, do których idą. - dokładnie tak - każdy inaczej widzi czuje - miło że czytasz - dziękuje - Pzdr. Witaj - i fajnie że powie tak - miło że byłeś - Pzdr.zadowoleniem. @Rafael Marius - @huzarc - @Berenika97 - @JuzDawnoUmarlem - dziękuje -
    2 punkty
  44. Bo nie są. To dwa różne punkty widzenia. Niektórzy wierzący bardzo starają się przestrzegać swojej religii. Inni bardzo religijni są ugruntowani, że to jedyna prawdziwa droga odbierając tym samym prawo do istnienia innym, myślącym i czującym inaczej. Oprócz siedmiu głównych religii (chrześcijaństwo, islam, hinduizm, buddyzm, judaizm, taoizm, sikhizm) istnieje ponad 4000 zarejestrowanych religii i wierzeń a ponad to dochodzą te nie zarejestrowane. To obrazuje jak bardzo zróżnicowane podejście do wiary i religii. I teraz pytanie: Skąd wiesz, że wyznajesz tą jedyną prawdziwą religię? I odpowiedź jest prosta: "Bo wierzysz". i jest to także punkt zamykający dyskusję.
    2 punkty
  45. @Wiesław J.K. tak, jak najbardziej tak. Wiele wierzeń , świąt katolickich( chrześcijańskich bierze się z wierzeń ludowych. Zło, wojny były i są. Bo to ludzie je wywołują( i to ci najwięksi, bo wojna to dobry biznes) I cierpią niewinni, a tych wielkich to nie dotyczy. Żaden Bóg- w każdej religii nie nawołuje do wojny- to ludzie, polityka najczęściej. Wojny w imieniu Boga i z Jego imieniem na ustach- to polityka. Nawet w równie wielkiej religii jak nasza jest dużo podobieństw( oczywiście przy fundamentalnych różnicach), u nas Mahomet jest prorokiem tak jak u nich Jezus. Tak samo jak u nas zabójstwo jest ciężkim grzechem- ale ludzie racjonalizują, usprawiedliwiają to, mówiąc np, ze pójdzie do raju. W imię czego np kobieta( mama) wysadza się( z pasem ładunków wybuchowych przytroczonych do pasa)- to jest polityka- elementy psychologii. Dzięki @Wiesław J.K. piękny i mądry cytat. dziękuję Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. (J 14,27). Bóg jest dobry- tak, i Jego pokój nie jest związany z żadną polityką, systemem politycznym, ani działaniami wojennymi agresorów. Pokój Boga który udziela dotyczy wnętrza człowieka- serca. @Marcin Tarnowski, @huzarc dziękuję
    2 punkty
  46. wszystko gdzieś zmierza jest noc abonamentuję się intuicyjnie w onirycznych zwrotkach twój wiersz wtula się w mój sen
    2 punkty
  47. @Migrena Od samego początku ustawiasz miłość nie jako zwykłe ludzkie uczucie, ale jako pierwotną, kosmiczną siłę, która "rozsadza horyzont świata". Porównania do światła, ognia - pokazują ją jako byt samowystarczalny, absolutny, wręcz tożsamy z aktem stworzenia. Zamiast mówić, czym miłość jest, definiujesz ją przez to, czym nie jest. To właśnie ta "lista bez" jest najważniejsza - "liczy się tylko to, co zostaje, gdy odejmiesz już wszystko". Po tej całej kosmicznej podróży, przez ogień i puls wszechświata widzę intymny obraz - łączysz absolut (światła, ciszy) z konkretną, ukochaną osobą. A ostatnie pytanie – "czy jesteś, czy tylko światło uczy się milczeć po Tobie?" – jest pięknym i rozdzierającym pytaniem o obecność i nieobecność. Piękny wiersz, znowu pokazujesz miłość w jeszcze innej odsłonie.
    2 punkty
  48. @Annna2 Aniu. dziękuję serdecznie. i za słowa wielkiego pisarza i poety również. a ja mam w głowie jego : "Umierać, to nic. straszne jest nie żyć."
    2 punkty
  49. @Migrena Pięknie, poetycko i wzruszająco. A dalej za V. Hugo: Bo miłość jest jak drzewo: sama z siebie rośnie, głęboko zapuszcza korzenie w całą istotę człowieka i nieraz, na ruinie serca, dalej się zieleni.
    2 punkty
  50. @Nata_Kruk Fajne, jak ta gra figur i kształtów nakłada się na jesienny obraz — czuć tu zabawę słowem i kolorem. Pozdrawiam serdecznie.
    2 punkty
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...