Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 29.10.2025 uwzględniając wszystkie działy

  1. Modlisz się wieczorem, kiedy pokój stygnie po dniu, a cisza układa się w fałdach pościeli. Mówisz głośno, lecz słowa sypią się jak ziarna pszenicy — niedojrzałe i gorzkie — na jałową ziemię. Twoja kołdra to nie przystań, tylko niebo z piór, w które wciskasz twarz, szukając tlenu. Nie ma już drabiny przy domu — tej, po której niegdyś wchodziły modlitwy. Zbutwiała, spróchniała, zarosła pokrzywami, a dach przecieka, kiedy płaczesz. Nie wzywasz już Boga po imieniu, mówisz do Niego jak do ojca, który wyjechał i nie napisał listu. „Nie gniewaj się” — szepczesz — „ja też nie wiem, jak się kocha, nikt mnie tego nie uczył.” Twoja modlitwa nie jest słabością, tylko sposobem, by nie zasnąć w ciemności.
    12 punktów
  2. Szukam cię w jaśminowych kwiatach, rozgrzanych słońcem wczesnego lata, kolorach jak nie z tego świata, tańczących tu chabrach i makach. W smug jutrzni miazmatach jezior tafli ażurowa krata, Ptasi witraż drzewa splata, reliefu rzęs sosny kantatach Sznur chmur jak białe pieluchy, smutki ukryją w leśnym poszumie, utulą dłonie- tak dla otuchy. Czy wietrzny pielgrzym to zrozumie? Obłoki mają dziś z błękitu okruchy, niwa bezkresna lnem szyć nie umie.
    10 punktów
  3. z rannych myśli szeleszczę wśród głogu i jeżyn kawałeczek po kawałeczku zapachem mięsa grzęznę we wszystkich kolorach lasu pieśni przeciągłe wiatr ze łzami wyciska z oczu gadam do korzeni duszą pod ścisłą ochroną anioła z urzędu i żyłami przewiązuję życzenie niech drzewa roztoczą opiekę nad ciszą i mrokiem
    9 punktów
  4. Prosiłam - tak, aż drżały ściany, żeby wszystko się cofnęło, żeby Bóg odwrócił los jak kartkę w kalendarzu. Chciałam cudu - żeby ciało zapomniało o bólu, żeby nie było sali, świateł, skóry szytej nitką. Ale przyszedł inny cud: nie z ognia, nie z błysku, tylko z ciszy. Zrozumiałam, że można się zgodzić - nie z rezygnacji, lecz z odwagi. Że spokój też bywa uzdrowieniem, i że serce, które przestaje się bać, to największy cud ze wszystkich. Dziękuję za inspirację @Berenika97
    9 punktów
  5. Nie wiem, dlaczego. Byłem wierny - pachniałem twoimi rękami, znałem każdy cień twojego głosu. W lesie pachniało wolnością. Myślałem: pójdziemy dalej. Ty się odwróciłeś. Drut zasyczał złośliwie - jak wąż. Zostałem sam. Pod drzewem, które nie zna imion. Wyczułem twój ślad w wietrze - jeszcze jeden oddech, jeszcze jeden cud, który nie przyszedł. Świat odsunął się ode mnie jak woda od kamienia, który przestał być potrzebny rzece. Patrzyłem, jak słońce kładzie się na mchu i odpływa - w ciemność nocy. Nie rozumiałem, czemu ziemia jest taka zimna, czemu nie wołasz mnie już po imieniu. Jakby wszystkie liście straciły sens drżenia, a wiatr zapomniał, że istnieje powietrze. Kiedy noc przyszła, słuchałem własnego serca - biło jak kij w blaszanym wiadrze. A we mnie rosła cisza - jak w drzewie, które uczy się oddychać w ciemności. Cicho. Coraz ciszej. Cisza ciemnieje. A potem wszystko się rozpłynęło: mój głos, mój zapach, mój świat. Tylko drzewo zostało. I cisza. Echo ludzkiego kroku - ostatnie, co kochałem.
    9 punktów
  6. Cząsteczką chwili zwilżam usta wilgocią nocy, spełnionych rzęs, stopiona w jedność kropla światła przepływa przez nas czułością łez. Granatem źrenic srebrzy ciszę błękitny olbrzym łabędzich snów, w leśnych ostępach deszczem mroku zapadasz we mnie miękkością mchu.
    8 punktów
  7. Pamięci bohatera wielu moich wierszy -wagabundy, złodzieja, szelmy, franta, alfonsa a przede wszystkim wielkiego poety -Francois'a Villon. Wiersz nawiązuję do mojej ballady łotrzykowskiej "Boże szelmów... pobłogosław króla", która dziś dodam z zakładce prozy. Czas na szelmowskie, tragizmu pełne wesele. Bo czyż może coś innego wywołać takie poruszenie u gminu, brudnych zaścianków, zamtuzów i zaułków stolicy. Tyle usmiechu, radości i wzniosłej atmosfery wyczekiwania na wielki finał, niż największa w kraju szubienica na placu Grêve w centrum Paryża. Szelmów, frantów, złodziei i morderców, rozstajne ze światem widzialnym miejsce. Sławne nawet bardziej niż poźniejsza, żelazna ku niebu skierowana wieża. Kacie Macieju, Ty skazanym pokuty nie dokładaj w dniu ich ostatecznego sądu. Znaj miłosierdzie pętli i stryczka. Boże litościwy, Ty zgaś im żywota bez zbędnego cierpienia. Gładko jak światła świec, jak ogniska lamp. Śmierci, Ty ich pochwyć łagodnie jako biały gołąb. A nie szarp ich dusz potępionych, wściekłe dziobem i pazurami. Jak demoniczny sęp. Lećcie kamraci ku wrotom niebieskim. Na boskich owieczek, zielone pastwisko. Ja czekam tu w lochu. Na kolejne wesele szubienicy. Rychtujcie! A żγwο! Stryczek z pętelką na mej drewnianej pani. Kacie, dostąpisz zaszczytu by wieszać mordercę i poetę. Ach! Będzie to dzień niezapomniany. Prawdziwie przednie widowisko.
    8 punktów
  8. Z poziomu kamieni — jest to bez znaczenia. Nie mam ich otulonej wszechświatem struktury, przylepionej spazmem skorupy do skóry, Lecz czuję ich sens rozłupanego w klin istnienia. Potrafię jednak językiem skraść ich kształt mnogi, bezduszność uczynić wzorem swej kruchej drogi, i zabić krawędzią ostrza — w narożu skroni. Nikt mi tego nie odbierze, ani nie zabroni.
    7 punktów
  9. dziś sen nie chce przyjść jak ty jeszcze wczoraj na odległość ramion gładziłeś miękkość ust podziwiając kolor i kształt powtarzałam sobie z każdym westchnieniem mój echem odbitym od ścian każdym rozwarstwieniem odsłaniałam duszę to tylko rozstępy kochany głębokie bruzdy zawiłym szlakiem biegnące od brzucha po wewnętrzną krawędź ud
    7 punktów
  10. między aplauzem świata a szeptem duszy jest miejsce na ciszę w tym sanktuarium można spotkać siebie jeżeli tylko jest gotowość na prawdę
    6 punktów
  11. Kiedy odejdę, przez chwilę Me życie w muzyce będzie trwało, Jak wir piany w wodnym pyle, Gdy morze już falę zabrało. Na chwilę te noce i dnie W pieśni kruchej jak piana zapłoną, Żyjąc w świetle, nim staną się Nicością, na dom im przeznaczoną. I Sara (1920): A little while when I am gone My life will live in music after me, As spun foam lifted and borne on After the wave is lost in the full sea. A while these nights and days will burn In song with the bright frailty of foam, Living in light before they turn Back to the nothingness that is their home.
    5 punktów
  12. Nie jesteś sam. Czuję Twój ból, choć nie mogę go unieść w całości. Nie musisz już dusić go w sobie - niech wypłynie, niech oddycha. Moje myśli są miękką otuliną, która zna Twoje imię, choć nie wypowiada go na głos. Niech ten spokój, co rodzi się w milczeniu, dotknie Cię jak ciepły oddech nocy. Jestem tu, nie po to, by uleczyć, lecz by czuwać - z sercem, które nie ocenia, tylko trwa.
    4 punkty
  13. Zejście w dół. Spadam. Na łeb, na szyję. Sypię się, przepadam. Żyję. Bum bum, w głowie ruch w dole szum. Nie inaczej. To co widzę na dnie tego nie odzobaczę. Trwa niemy bal. Cel - pal! Strachy patrzą z boku. Potwory wyłażą z wnętrza. Dotrzymują kroku. Kręcę się wiję w amoku. Ogień liże zachłannie. Strach kąsa szyję. Trochę płaczę. Wyję! W koszulce, na boso zalana rosą łez. Osusz mnie, przytul. Weź! A ty szczujesz mną psy. Jestem wściekła. Ty-zły. Serce jak bęben, tłucze i wali. Piekło się pali. Nikt nie ocali. mnie. Zostaje trwogą. Diabły ze śmiechu pękają, nie mogą. Tańcz! wrzeszczą. Kołysz biodrami! Nie przestawaj! Szalej do dna! Płoń! Duszę dawaj! Więc tańczę, stopy zdzieram. Upadam, wstaję. Umieram. Wyciągnij rękę lub stratuj! Wybacz mi! Zostaw! Uratuj! Jeszcze sekunda, moment. Przestanę istnieć nim spłonę. Chyba pojawił się żal. Kończy się bal. Powstaję, odpalam szluga. Noc lepka, jak krwista struga. Wejdź w moje posiadanie. Zatańcz upiorny taniec. Zagin w moich objęciach. Diabła pragnę, nie księcia! I cisza. I nagły wrzask. Spocone ciało. Już brzask. To sen więc czemu płaczę? Nic nie mam. I nic nie znaczę. Zahaczam o ciebie myślami. Popioły pomiędzy nami. Ja cela a ty skazaniec. Zatańczysz ze mną upiorny taniec? inspiracja @Migrena "Upiorny Twist w piwnicy" Dziekuję za inspiracje!
    4 punkty
  14. I rozbita na kawałki ostatni zestaw porcelany, który służył do zaspokajania najgorętszych pragnień. Chciałoby sie zapytać, z czego teraz będę pić kojące soki uzależnienia przesiąknięte cukrem. Gdy padło pytanie odpowiedziała skromnie: "czyżbyś juz zapomniał jak czerpać z mojej studni ?"
    4 punkty
  15. Oto moja próba do cyklu limeryków "ptasich" Naty. Jeśli Ci się spodoba, spróbuję na nim nie skończyć. Bocian w gnieździe na stodole w Woli po przylocie do kraju biadoli, muszę złowić ośmiornicę, żeby zwabić bocianicę, bo ona nasze żaby chromoli. Pozdrawiam.
    3 punkty
  16. słuchaj tam na brzezinie przy łące szczebioczą nadal pliszki siwymi piórkami ocierając najczulsze źdźbła tak jakby koniec nie miał nadejść baby zgniatają w moździerzach nasiona krwawnika i ostu co by w przednówku nie skonać z boleści po jałowej zimie w rejkach skotłowane kartofle okryte szczelnie nacią czekają dotyku dłoni niektóre dopalą swój los w żarze wypluwając z siebie poczerniałą duszę moja Anna czeka na cud objawienie Boskie na to święto które pojawia się zawsze ilekroć poprosi i na światy trzy bez kina za to z całym naręczem dobrych uczuć
    3 punkty
  17. Krzyk Złość Cisza Pustka Tęsknota Przywiązanie Powrót Strach Samotność Kto jeszcze pyta Dlaczego Ogół Odpowiada jeden Bo nie wie
    3 punkty
  18. czy można kraść będąc bogatym kochać nie znając żadnych uczuć czy można umrzeć dla zabawy płakać będąc chamem do bólu czy warto żyć gdy się nie chce czy świat musi być trudnym czy warto jest pytać znając odpowiedz czy może lepiej głupa udawać
    3 punkty
  19. zapach liści palonych za białą kapliczką przejrzałe jabłka przy drewnianym oknie młodość zaklęta w kropli skradzionego wina ostatni papieros co nigdy nim nie był gasnące ognisko w rogu twoich oczu jesień upleciona ze zmierzwionych włosów tych kilka obrazów pozwala mi jeszcze oddychać tych kilka momentów pozwala mi wierzyć że warto wczoraj szeptałem do ciebie że świat przecież poczeka dziś wrześniowe niebo znów zaczęło płakać
    3 punkty
  20. Kiedy serce pędzi jak szalone, na oślep, na wprost — do kochania. Kiedy drży przy każdym dotknięciu i umiera, gdy przychodzą rozstania. Kiedy oddech zastyga w piersi, a usta szukają pocałunków. Kiedy głowę tracisz i zmysły, i nie ma dla ciebie ratunku. Myślisz, że to miłość wyśniona, taka, która potrzebna, by żyć. Lecz do szczęścia przecież wystarczy, by po prostu na co dzień z kimś być… Kto zrobi ci jajecznicę z listkiem zielonej pietruszki, kto ukołysze słowem ciepłym, głowę przytuli do poduszki. A ty wzlatujesz od uniesień i pożądaniem palisz zmysły. Patrzysz namiętnie komuś w oczy i czekasz, by gwiazdy w nich rozbłysły. Tracisz głowę tysiące razy, gubisz po drodze kolejny dzień, a przecież wystarczy, że będzie ktoś kto czule rozwieje każdy twój cień. Kto zrobi ci jajecznicę z listkiem zielonej pietruszki, kto ukołysze słowem ciepłym, głowę przytuli do poduszki.
    3 punkty
  21. @Migrena nie wiem, może to idealistycznie zabrzmi, może trudno i niemożliwie. Czasami trzeba pozwolić komuś odejść. Bo takie jest życie. I być wdzięcznym ( mieć w pamięci to, co było) za wspólny czas, i jednocześnie dać pewność, że w razie czego, pomocy, dobrego słowa- będzie się tuż obok. Albo można poświęcić, dać komuś życie- podarować cząstkę siebie
    3 punkty
  22. Polak głodny polak zły nie wkurwiaj jak poluje na żarcie Jestem szaleńcem bez strachu wierzę w swą nieśmiertelność i moc Metapsychoza i wzywam wsparcie Astro natarcie
    2 punkty
  23. Lubię niedosypiać lubię jak coś mnie boli. Dostrzegam tylko dwa stany: wysiłek i nagroda
    2 punkty
  24. Oczy moje, odzyskajcie wzrok, Oddajcie mi utracone barwy tęczy. Uszy, nie będę już was więcej wykręcał, Na prawo i lewo, nastawcie się na czujny Odbiór dźwięków dzikiej natury. Nosie, ty zakatarzony nicponiu, kichnij Raz, a dobrze, i wróć mi woń ulotną Czasu, życia, świata i nadziei traconej. Kręgosłupie, na ciebie najlepiej zadziała Chłosta pokrzywą; zegnij się, proszę, troszkę. Jęzorze drętwy, czy mam cię ugryźć, By poczuć smak bólu i żelaza? Języku, skłócony ze strunami głosowymi, Czy już nigdy nie wypowiem: „Niech to jasna cholera?” Łokciu, wyprostuj się, nie pokazuj mi wała. A ty, stopo, ty małpo nieczuła, Nawet nie chcesz zaswędzieć. Jędzo, daj mi chodzić, pozwól tańczyć. Ząbki moje ostatnie, nie dokazujcie, O snu chwilę proszę i spokoju. Pamięci moja, ty też się pakujesz? Poczekaj, usiądź przy mnie, daj się pogłaskać, Uszczypnąć, nim przyjdzie zapomnienie...
    2 punkty
  25. Nie dołączono jej do narodzin. Może dlatego wszystko działa — tak, jakby chciało inaczej. Czasem coś się psuje: słowo za ostre, gest zbyt miękki, cisza, której nie było w planach. Człowiek uczy się na błędach, choć nikt nie powiedział, czy to kurs podstawowy, czy zaawansowany. Miłość — przycisk bez etykiety. Śmierć — gwarancja, której nikt nie reklamuje. A pomiędzy? Reklama szczęścia w wersji próbnej. Najlepiej działa przypadek. Nie wymaga baterii. Nie kończy się z wiekiem.
    2 punkty
  26. @violetta W haremie? Ale tam, nie Ty wybierasz.
    2 punkty
  27. @violetta + @Migrena Kochani, umawiajcie się ciszej, na Prywatnej Wiadomości, bo za Jackiem, sznurek dziewczyn pojedzie i co Ty wtedy Fiołku Leśny, znaczy Violu, zrobisz? Dobranoc :)
    2 punkty
  28. Treść mojego życia. Na krześle w moim pokoju leżą martwe strony, spisane przez Boga – płakały w nocy. Teraz treść pełna przemocy wyraźnie opuściła niebios bramy. - Treść zaczęła się tam, gdzie wschodzi słońce. Jezus nie uratował oczu granatowego dziecka, bo nie wymodliło się wystarczająco dobrze. Zostawił je na pożarcie wschodnim ludziom. A granat nie poradził sobie – uciekał, jak tylko mógł, potykając się o skutki tragedii, zamknął się za pustynnymi drzwiami. - A teraz, po latach, otworzyłem je znowu, pamiętając dawny bieg wschodniej szkoły. Nie zniosę już wagi mojej głowy. Przewiduję każdy element przyszłości. Wiem, kiedy zaczniesz mnie nienawidzić, i męczę się niezmiennie, bo Jezus konkuruje z Bogiem. - I j*bie mnie to, że spłonę w piekle, bo ratując siebie, zaniedbałem wiarę. A nawet tego nie udało mi się dokonać. Wciąż coś we mnie pęka, kiedy przypominasz mi lata granatu. Ale dziś przynajmniej, mam cząstkę woli w sobie.
    2 punkty
  29. Nadzieja ma kolor zielony to fakt ogólnie znany moja w kolorze czerwonym jest nadzieją która walczy płonie niczym pochodnia chociaż często przegrywa nikt nie ugasi jej ognia umiera wciąż żywa nawet gdy wygasa odradza się jak feniks z popiołów pisklęcia mniej realna niż sny czerwony kolor nadziei zagrzewa do walki nic mi po zielonym w rubin wiary wtulony płonę nadzieją natchniony
    2 punkty
  30. @Migrena „Przez całe życie próbował być dobrym człowiekiem. Próbował wiele razy, ale nie wychodziło mu. W końcu był tylko człowiekiem. Nie był psem” (Charles M. Schulz) Tylko tyle rzec można. Wiersz ściska za gardło.
    2 punkty
  31. @Migrena Czytam i milknę. Bo są wiersze, po których nic już nie trzeba mówić. Ten pachnie utratą, ale i miłością, która nie zdążyła się pożegnać.
    2 punkty
  32. @Migrena To poruszający wiersz o miłości absolutnej, czyli takiej, która nie stawia warunków, nie negocjuje, nie rozumie zdrady, tylko trwa. Mówi głosem istoty, dla której człowiek jest całym światem. I właśnie dlatego tak mocno boli moment porzucenia. Nie złość, lecz niezrozumienie.
    2 punkty
  33. w pogubionych godzinach kilka nagich westchnień nie wstydź się usiądź przy moim ramieniu dotykaj słów które przegania wiatr są takie wiersze codzienne które jeszcze nie powstały z kolan wyobraźni
    2 punkty
  34. @Migrena wiersz twój to elegia która wzrusza i łagodnie przeprowadza przez dramat wydarzony. I to wołanie w ciszę a słyszenie tylko bicie swojego serca, aż do rozpłynięcia, aż do realnego świadka ponurej chwili i kołyszącego miłością echa oddalającego się w ludzkim kroku.
    2 punkty
  35. @Annna2 zwróciłem uwagę na te same przenośnie co Migrena a z mojej strony jeszcze dodam brzmi jak pieśń Maryjna, jakby milion Putt dęło w srebrne trąbki, jakby niebo się otworzyło i spłynął na nas promień łaski, to tylko Ania może stworzyć. Pięknie
    2 punkty
  36. @Annna2 to zachwycająca kantata do natury, która hipnotyzuje plastycznością obrazów, od "ptasiego witrażu" po "białe pieluchy" chmur. w mistrzowskich metaforach, odkrywasz subtelnie, że największą otuchę i zarazem największą tajemnicę kryje się w harmonii świata, który nie musi rozumieć, by pięknie istnieć. pięknie Aniu ten wiersz napisałaś !!!
    2 punkty
  37. w galaktyce spiralnej wirujesz myśli dostrzegam oczy jak gwiazdy mgławica rozwiewa włosy wiatr słoneczny nie nachalnie pieści twoje ciało w sukience z grawitacji strunami zatrzymuje czarna dziura czasoprzestrzeń zakrzywia horyzont zdarzeń nie wiem gdzie cię szukać w ciemnej materii kosmosu punkt dostrzegam pulsuje czasem zakrzywia przestrzeń wielki bum cię odradza nagle znowu razem zjednoczeni ponad szybkością w supernowym błysku losu roztańczymy cały kosmos poza niemożliwości uczuć zdarzeń a ja szepcę kwantem światła tyś jedyna osobliwość tyś wszechświatem moich marzeń
    2 punkty
  38. Wszystko było gotowe na wieczór. Obok laptopa i szklanki po herbacie leżał tomik Urszuli Kozioł z zaznaczonym zakładką wierszem o slalomie - biała księga śniegu w twardych okładkach startu i mety.* W sporcie jest mnóstwo liryki: liryka uporu, i uciekania ze znanych miejsc ku przestrzeni niezadeptanej, niewyśmianej jeszcze w komedii pomyłek. Pomyślał - niech słowa znów będą dla ciebie otuliną na nadchodzącą bezgwiezdność; niech myśl o granicy między dłońmi a chmurami prowadzi wśród ostrych zakosów poza ciało, które nigdy nie zechce spokornieć. Przez ten slalom chciał się przedrzeć do obiecanego światła, zaczerpnąć go w każdy dystych. Lecz w momencie, gdy właśnie otwierał książkę i usta okazało się nagle, że to nie był on, a możliwe, że go wcale nie było. *U. Kozioł, Slalom
    2 punkty
  39. Klęczą, upadają Modlą się i odpadają A życie dalej trwa Pisane wierszem Językiem życia i śmierci
    2 punkty
  40. marzę o seledynowej trawie a ja w białej sukience jak brzózka karmię zakochane łabędzie wyciągam ramiona do nieba ułożona na liściach paproci zakwitnę tej jednej nocy będę chodziła z rękoma w górze z upiętymi włosami piórkiem najlepszą melodią naszą
    1 punkt
  41. @Migrena jejku, dziękuuuję. Jesteś mistrzem w sprawianiu przyjemności 🙂
    1 punkt
  42. @viola arvensis mój był tylko szkicem do Twojego WIERSZA !!! i jeżeli wolno mi to powiedzieć tak bezpośrednio to : Wiolu, jesteś świetna !!!
    1 punkt
  43. Spokojnie — nie płacz. To do ciebie niepodobne. Nieskromne twe łzy, zwłaszcza gdy lico masz tak pięknie rozpalone. Oczy żarzą ci się niczym ogień, twój smutek skrapla się niepotrzebnie. Nie sposób obejść wobec ciebie obojętnie, a ja chcę się uzbroić w obojętność — odejść, zostawiając cię taką, jaką trzymałaś mnie przy sobie: rozpaloną, smutną i zniszczoną. Nie jest to vendetta. Serca wszak jeszcze nie straciłaś. Tak ci się tylko wydaje — lecz uwierz, ono ci zostawię. Chcę cię dotknąć chociaż raz i zostać z tobą jak najdłużej, lecz nadszedł już czas, by zakończyć ten losu śmiech. Chciałaś tego — sama dobrze wiesz. A ja już siły nie mam walczyć o przegrane. Zdałem sobie sprawę, że to ty chcesz odejść, choć sama wróciłaś. Że potrzebowałem cię, a ty mnie porzuciłaś. Otworzyłem serce — w twych rękach tkwiące, skradzione — tylko po to, by ogrzać twe dłonie, w smutku zmrożone. I teraz, gdy taki gorąc od ciebie bije, nie zabiorę ci też jego — bo jest już niczyje. Lecz dbaj o nie. Nie pozwól mu się rozłożyć. Nie daj mu zgasnąć — a zezwól mu się kiedyś na powrót otworzyć.
    1 punkt
  44. Tak, Aniu. Przez miesiące, a nawet lata żyjesz w stresie, coraz większym, on także powoduje dodatkowe komplikacje i już żyjesz na granicy obłędu, to wszystko trwa niemiłosiernie długo. Leki nie pomagają bo szybko przestają działać. Więc kiedy przychodzi w końcu spokój, ta zgoda na, a niech dzieje co chce - to jest niczym cud. I myślałam sobie, trudno, jeśli umrę, przynajmniej nie będę cierpiała. @Robert Witold Gorzkowski Właśnie tak, Robercie, dziękuję za zrozumienie :) @Leszczym, dziękuję za zajrzenie.
    1 punkt
  45. @Simon Tracy turpizm- bunt przeciwko klasycznemu pięknu, Wiersz w tym duchu. Coś co nie jest apoteozą ideału- ciekawi
    1 punkt
  46. @Alicja_Wysocka wiesz, kiedy pani Doktor powiedziała mi co mi jest, nie prosiłam o cud- powiedziałam sobie- trudno będę z Mamą. Na mojej sali leżała Pani, która rozpaczała gdy bolało mniej- pytała dlaczego. Piszesz o spokoju jako cudzie- tak się zastanawiam, że coś w tym jest, może tak.
    1 punkt
  47. tak czy owak serce na dłoni... Jakie to znajome. Piękny wiersz !
    1 punkt
  48. @Alicja_Wysocka Ton wiersza to pogodzona melancholia. Nie ma tu dramatyzmu — raczej łagodność, czułość wobec samej siebie. To poezja uzdrawiająca, pisana z perspektywy kogoś, kto już przeszedł przez ciemność i teraz po prostu jest. To wiersz bardzo dobry — świadomy, spójny emocjonalnie, z wyczuciem rytmu i obrazu. Nie potrzebuje ozdobników. Wyróżnia go autentyczność i wyważenie – widać, że każde słowo zostało wybrane z troską, bez przypadkowych metafor. Jeśli miałbym podsumować jednym zdaniem: To wiersz o powrocie do siebie – cichy, prawdziwy i mądry bólem, który przestał krzyczeć.
    1 punkt
  49. @Corleone 11 Napisałeś prozę, która żyje w napięciu między tym, co było, a tym, co może być. I w tym napięciu jest cała prawda o relacjach, które próbujemy odbudować po zerwaniu. Najbardziej fascynujące jest to, jak subtelnie pokazujesz zmianę – nie przez deklaracje, ale przez detal. "Uśmiecha się inaczej niż wtedy" – jedno zdanie, a w nim cała przepaść czasu i doświadczeń. Oboje wiedzą, że są już innymi ludźmi, ale próbują odnaleźć w sobie tamtych, którzy się kiedyś spotkali.Dialog jest znakomity – oszczędny, pełen niedopowiedzeń. I ten finał. Białe anturium w doniczce. Nie róże, nie bukiet – kwiat w doniczce. Coś, co wymaga opieki, czasu, codzienności. Bardzo mi się spodobało.
    1 punkt
  50. para się sparowała a potem wyparowała!
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...