Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 16.09.2025 uwzględniając wszystkie działy

  1. berberys w rubin zamienił zwykłą szatę płomień w ogrodzie
    8 punktów
  2. z nim zaczęłam swoje życie i zakończę gdy przyjdzie kres chociaż nie zawsze mi sprzyja ale to z nim uprawiam sens
    6 punktów
  3. Jackowi Suchowiczowi z jesieni wzięłam barwę słowa, co w Twoim wierszu się zaklęła. ------------- a co ma kolor do miłości? zmarszczek nie czuje przecież serce, tylko się oczy czasem gubią we wzajemnościach wód z odmętem. zdarza się wpadnie jedno w drugie nie wiedzieć kiedy - i zatonie. czy to jest bieda czy to szczęście, ratować, rzucić się czy ponieść? możesz nie wiedzieć, nie słyszałeś - pasuje srebro do czerwieni. a ostatecznie gdy się wstydzisz, możesz na kamień je zamienić. ale czy warto? dobrze pomyśl i doceń smak rzadkości, cymes. bo żadne z wiersza o ludzieńkach, choć chciało kochać - już nie żyje.
    4 punkty
  4. a w twoich oczach głębia nieprzebrana lecz ja się przecież pływać nadal uczę
    4 punkty
  5. parkowa ławka zajęta przez cień drzewa poszukam wolnej
    3 punkty
  6. Chłodny podmuch zerwie mnie z gałęzi jeszcze zatańczę z wiatrem ostatni raz pora już odejść - to mój nadszedł czas i tracę ze światem resztki złotej więzi Niebawem upadnę na ścieżkę wydeptaną jestem coraz słabszy i taki bardzo kruchy nitki pajęczyn oplotły mnie jak złe duchy przypomina mi się już szara mgła co rano Raz po raz odezwę się mym szelestem dla całej rodziny to dni życia ostatnie nawet wyglądam inaczej brunatnie ale ja przecież jeszcze żyję i jestem Razem z liśćmi pięknym latem rozgrzany czekałem na tę najsmutniejszą chwilę kiedy nastąpi nikt z nas nie wie aż tyle znów czas przemijania i ja zapomniany Ziemia mnie przytuli do wiecznego snu matki natury prawa nigdy się nie zmienią moi bracia już się tak kolorami nie mienią ty przejdziesz się alejką dzisiaj właśnie tu Nawet nie poczujesz że będę w pobliżu ja ostatni liść który odejdzie w jesiennym niżu
    3 punkty
  7. Gdy to robie mysle o tylko jednym sposobie Jak znow pokochac siebie By jesc i nie mowic brzydko na siebie By spojrzec w lustro i powiedizec ze piekna By nie zabrać zyletki i by zyłka nie pękła Chce przestac to robic lecz moja glowa kaze mi chodzic by spalic te cholerne kalorie I być pierwsza na kazda kategorie Miec najlepsze oceny i sport uprawiac bez tremy By byc lepsza od wszystkich. Lecz po co ja sie tak obwiniam? Po to by znow mowic ze sie zabijam? Po to by znow miec wyzuty sumienia? Chyba zjadla mnie juz ta trema...
    3 punkty
  8. Oj dziecko boże o rumianym obliczu anioła czyste jak twe szklane skrzydła I niewinne Jak moje pragnienia Skryte Uwiedź mnie szatana o szkarłatnych oczach I ze zmysłową pochodnią w palcach I nie tylko - nie, nie tylko w palcach A nimi zdejmę twych szklanych piór wieniec niewinności
    3 punkty
  9. Cień jest księciem- błaznem. Władcą szarości, miewającym chwile szczerości. Deformuje, wydłuża, wykrzywia… Cuda wyprawia. Jestem znaków tłumaczem. A cień bywa tułaczem.
    3 punkty
  10. zapraszam uśmiech łzy drzewa sny miłość szczerość prawdę smutek świerszcza i mgły zapraszam marzenia nadzieje i wiatr dla nich wszystkich otwieram drzwi
    3 punkty
  11. @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję Waldemarze :) @Berenika97Bereniko, bo Jacek mnie nakręca :) @jan_komułzykantTeż bym poszła na grzyby, ale okropnie się gubię i nigdy nie wiem w którą stronę trzeba. Do lasu dają mi gwizdek, to trochę śmieszne, ale pomaga. Fajnie, że spodobał Ci się mój kapelusz, jeszcze raz nisko się Tobie - nim skłaniam :) @Rafael Marius, dziękuję :)
    3 punkty
  12. Wakacje w maju... uuu wczesne owoce; szybki obiad z mikrofali, wyciąg górski i paczkomat otwierany zdalnie. Co zrobisz z zaoszczędzonym czasem? Przemierzając drogę od przystanku do domu, skracasz ją o cztery kroki, wydeptując trawnik. A może jakaś rocznica? Dwadzieścia pięć lat małżeństwa, od dwudziestu lat spotykają się w co trzeci weekend, wiadomo praca za granicą. Stawiają na towarzystwo współpracowników, jakiś bieg publiczny... w końcu człowiek to istota społeczna. Zaglądam do późnej brzoskwini, czerwieni się jej serce. Pozwala żebym je z łatwością wydłubała. Oglądam bruzdy jakimi raczy się chwalić, koleiny które jeszcze przed chwilą wypełnione były gęsto. Ten owoc wygląda na odpowiednio przygotowany. Słodkie soki płyną mi kącikami ust, lepią się palce. Uśmiecham się zaskoczona. Sprzedawca mówi, że kiepsko schodzą. Kosztują osiem złotych za kilogram, ale prawie wszyscy są już przejedzeni brzoskwiniami. Woleli kupić kwaśne, wczesne odmiany, w których miąższ był przyklejony do pestki. Trzeba je było ssać, jak cukierki. Niby takie dojrzałe, ale ani ciepło im nie pomagało, ani owinięcie w gazetę, ani nawet pierwszy głód... w czasie. Najwidoczniej sztywne reguły rynku wpychają w nawias to, co się guzdrze, z nogi na nogę, z dnia na dzień. To co długo dojrzewa bywa śmieszne i niedocenione. Nie nadążyło, zbyt długo się opalało, leniło na gałązce... czy coś pominęłam? Teraz jest sezon na buraki i kapustę. Trzeba trzeć, szatkować... robić winogronowe fermenty. A późny owoc? Czy ma szansę na pochwalenie się smakiem? U niego wstęp zaczyna się tam, gdzie u innych jest zakończenie, albo wspomnienie usadzone w niewygodnej pozycji, dźga z lewej strony. Komu dziś potrzebne są odmiany cierpliwe, wymagające i zrównoważone? Takie, które połapały więcej promieni słońca. Dojrzałe w tym co odczuły. Owoce pełne. Wyliczasz mi argumenty, optujące za szybkością. Z miejsca a, do miejsca b. Czysta woda w basenie, ręczniki złożone w kostkę, wypasione pamiątki... I, że na podium, takie fajne medale dają..., o tu masz w gablotce, czasami je odkurzasz... ale właściwie to dobrze, że czereśnie są w jednym czasie. Stoimy tak już przez chwilę, więc kiedy ci mówię, że we wrześniu kupiłam na straganie słodkie truskawki szklarniowe, mówisz że ty też kupujesz, ale twoje są bez smaku .Czyli znowu nowo-moda? Tym razem z supermarketu.
    2 punkty
  13. Od kiedy robisz się przeźroczysta wraz z zachodzącym słońcem noce są coraz zimniejsze, nie pomaga nawet wściekłe bicie serca. Przy zgaszonym świetle i szczelnie zasnutych oknach czuję twój oddech, delikatnie osiada na pustej ramce. Świt spopielił zdjęcie, proch wypełnił całą przestrzeń pomiędzy nocą a snem. To jego pragnę, wcale go nie chcąc – cisza i miałkość.
    2 punkty
  14. Też miałem podobne, a fryzjerzy nie lubili strzyc, bo to było czasochłonne.
    2 punkty
  15. @piąteprzezdziesiąte po prostu mu się kręcą włosy.
    2 punkty
  16. @Kwiatuszek @Rafael Marius @Leszczym Dziękuję Państwu! Pozdrawiam @huzarc @iwonaroma Dziękuję Państwu! Pozdrawiam.
    2 punkty
  17. Witam - piękne haiku - zdjęcie też cudowne - gratuluje - Pzdr.serdecznie.
    2 punkty
  18. Przyszedł taki czas że ciepła jest mgła deszcz pada od ziemi ku niebu słońce świeci pod stopami chmury jak trawa nieskoszona pachną ziemią wiatr wije się po oceanu dnie kret tworzy kopce na czarnym firmamencie ptak płynie głęboko w ziemi a krowa po niebie leci przyszedł taki czas wywrócony do góry nogami w życiu logiki brak nawet w słowie wszystko to opisuję stopami w rękawiczkach czy ktoś widzi jeszcze że świat stanął na głowie?
    2 punkty
  19. ogród otwarty po burzy lśnią kałuże słońce osusza
    2 punkty
  20. Jesienią weźmiesz mnie za rękę, ścieżką pójdziemy Nad Reglami, zauważymy jak jest pięknie oczarowani kolorami. Słońce otuli nas promieniem niebo pochyli się mad nami. Szeptami ciszy odmienieni się przytulimy policzkami. Potem skradniemy pocałunki, szepniemy sobie słowo "Kocham". Zawstydzą się Czerwone Wierchy, zielenią schowa nas Roztoka. Szumem przywita nas Siklawa, Granaty granią swą zagrają. Mnich się zaduma - "Trudna sprawa, że tacy siwi – tak kochają..."
    2 punkty
  21. a kiedy słowa tracą znaczenie powiedz mi prawdę uwierzę
    1 punkt
  22. Miał tupet fryzjer, aż ze wsi Kudły, gdy doń zawitał chłopaczek smukły z najznakomitszym afro. Do ucznia rzekł – idź, spław go, nie dla baranów mój talent twórczy. __ 16 września obchodzimy Światowy Dzień Fryzjera Kudły – wieś na Litwie Figaro – fryzjer
    1 punkt
  23. Ona Po drodze tysiąc zdań marnuje, A na końcu jej: „Tak” wszystko puentuje. Idzie i szuka — daleko, na nowo, A potem odkrywa: "Wystarczyło słowo!" On Milczy godzinę, jakby świat miał czekać. A potem słowem potrafi urzekać. Czasami musi przebyć długą drogę, aby dojść do słowa, w którym miłość czasami się chowa.
    1 punkt
  24. @violetta chiński 500 metrowy radioteleskop bardzo niskich częstotliwości FAST nasłuchuje układ planetarny Trappist-1 w gwiazdozbiorze wodnika, oddalony od ziemi o 40 lat świetlnych, czyli w skali wszechświata znajdujący się o rzut beretem. lecz jak na razie nie stwierdzono żadnych technosygnatur sugerujących istnienie zaawansowanej cywilizacji, co nie oznacza, że nie ma tam życia np roślin czy zwierząt, ponieważ planeta okrążająca gwiazdę znajduje się w tak zwanej ekostrefie a więc woda powinna być na niej w stanie ciekłym, podobnie jak na ziemi...
    1 punkt
  25. Nie podoba mi się ze zdjęciem, bo niepotrzebnie oceniamy kogoś. Nic nie mam do jego włosów (o ile nie siedzi przede mną w kinie (zawsze można spłaszczyć się chustką na głowie)), a tupecik to taki fajny kudłaty zwierzak na łysinkę :-) Tekst sympatyczny :-)
    1 punkt
  26. @Tectosmith Twój tekst odebrałam jako mocny, surowy, taki, co ściska za gardło. Sceny ciszy i zagrożenia trzymają w napięciu. Rozważania o życiu do aktu czekania z bronią jest przerażająco wiarygodne. Zastosowałeś silne obrazy (mrok, plastikowy brezent, oddech, smród), które powodują, że to się czuje. Zaintrygowałeś zdaniem „gdybym mógł cofnąć dwie rzeczy z dzieciństwa”. Szkoda, że jest to duże niedopowiedzenie, częściowe wyjaśnienie wzmocniłoby może napięcie psychologiczne. Tak jak sugestia apokaliptyczności. Ogólnie podoba mi się. Pozdrawiam.
    1 punkt
  27. @Berenika97 Natura tu nie ma nudy. Pozdrawiam
    1 punkt
  28. @Berenika97 Bereniko, Ty sobie przecież możesz poszerzać granice metafor do bezgranic - tylko czytelnik może pobłądzić albo zmęczyć. Tak, wiem o tym, że przewlekła tęsknota, sprawia ból sercu, serdeczności :)
    1 punkt
  29. @Waldemar_Talar_Talar Je też...
    1 punkt
  30. @Toyer W Twoim wierszu świat nie ma sensu, a Lena "uprawia sens". Więc jednak można postawić ten świat na nogi. Twój wiersz jest jak obraz surrealistyczny – pełen przewrotności i gry z logiką. Świat może nagle stracić sens, a może już stracił? Twoje pytanie to świetne zakończenie - do refleksji.
    1 punkt
  31. @Alicja_Wysocka No i wcale nie zagwostka! Odczytałaś bardzo dobrze. Morze - to metafora tęsknoty, a fale - symbol obietnicy i nadzieja na przyszłość, ale "głębie" przechowują w nas echo przeszłości. Uświadamiają, że cel wewnętrznej podróży na "drugi brzeg" jest nieosiągalny, bo horyzont - "nadzieja" się rozpada. Może rzeczywiście weszłam za głęboko w metaforę, ale chciałam pokazać potężną siłę tęsknoty, która buduje nasze wewnętrzne światy i skazuje na stan bolesnego niespełnienia. Zwłaszcza wówczas, gdy przeżyliśmy wielką traumę. Bardzo dziękuję :)
    1 punkt
  32. czy przypadkiem nie ma pomyłki w tym ostatnim krótkim wyrazie n na k zamień na chwilkę i z nim razem za dużo mam wrażeń tego pana codziennie spotykasz a on stale upływa miarowo chociaż czasem w ciszy wciąż tyka zda się ważny lecz miałkie ma słowo :))
    1 punkt
  33. @andrew mogę tylko pozazdrościć Pozdrawiam :))) @Berenika97 najwspanialsza jest miłość wśród wierchów błogosławi Najwyższy ją z nieba romantyczna dojrzała i pierwsza i niewinna a takiej dziś trzeba :)))
    1 punkt
  34. @Tectosmith Bardzo mi miło, że zajrzałeś i tak pozytywnie oceniłeś. Dziękuję Ci i pozdrawiam 🙂
    1 punkt
  35. @Arsis Cześć... Viola Cię zaczepia 🙂
    1 punkt
  36. @KwiatuszekŚliczne i cholernie mądre. Pozdrawiam serdecznie.
    1 punkt
  37. @Toyer Jest pusto, u mnie też bywa, siadasz z czymkolwiek w dłoni, a najlepiej z długopisem lub przed klawiaturą i zaczynasz sobie wyobrażać że coś jest. Niby nic nie ma, ale pojawia się wyobrażenie. Do tego myślisz sobie, a może wyobrażenie się zmaterializuje? Możesz przecież tak pomyśleć. I możesz w to wierzyć i możesz na to się wprawiać. I tak się zaraz dzieje, bo powstaje wiersz, piosenka, link, myśl, pomysł, plan, ktoś zadzwoni, ktoś przysiądzie się etc.
    1 punkt
  38. Wczoraj i dzisiaj Poczucie ulgi Chłodna noc Porzucone serca Deszcze i dreszcze Rany goją się powoli
    1 punkt
  39. @Tectosmith ta czy nie ta , to tandetna:)
    1 punkt
  40. Myśl pozytywna nas uratuje:)
    1 punkt
  41. @Jacek_Suchowicz Ślicznie Rano spoglądam na Czerwone Wierchy. Pozdrawiam serdecznie Miłego wieczoru
    1 punkt
  42. Zegar urzeka melodyjką i odtworzoną dykteryjką, a dołączone jaskółki są bajką.
    1 punkt
  43. Teraz lepiej? :) Dzięki za uwagi, pozdrawiam
    1 punkt
  44. @piąteprzezdziesiąteNawet nie będę próbował polemizować :))
    1 punkt
  45. @piąteprzezdziesiąte Dziękuję. Pozdrawiam, E.T.
    1 punkt
  46. @piąteprzezdziesiąte Triolet - nie pamiętam, abym się spotkała wcześniej z tą formą wiersza. Bardzo ciekawy, a "animalia mijające bezpowrotnie" niosą niepokój. Chociaż ten niepokój jest uzasadniony, niestety.
    1 punkt
  47. @piąteprzezdziesiąte Przypomina villanellę – powtarzalność wersów, cykliczność jak w kole pór roku. Wiersz rytmiczny, płynny, z melancholią mijania. animalia bezpowrotnie dodaje gorzkości i stawia mocniejszy akcent niż wcześniejsze refreny.
    1 punkt
  48. Za górami lub za górką, tam gdzie złote słońce świeci, mieszkał w zamku razem z córką stary król Kantabar Trzeci. Żywot jego bliski końca, lat już jemu sto bez mała, więc wysyła szybko gońca, aby córka męża miała. Gdyż córeczka jedynaczka cały zamek dziedziczyła, bez ustanku król rozpacza, chcąc by z mężem w nim rządziła. Chwycił pióro król Kantabar i pergamin zapisuje. Tak litery w zdania składał, że wnet pismo przekazuje. Goniec dekret wziął królewski, złotą wstęgą przewiązany, bardzo prostej jednak treści – posłuchajcie teraz sami. „Ja Kantabar, król Zagórki, poszukuję tu i wszędzie, dla mej urodziwej córki – śmiałka, który mężem będzie. Aby wymaganiom sprostać i móc się nazywać zięciem, żądam by odważna postać dostarczyła jedno zdjęcie. Na tym zdjęciu potrzebuję, by prócz miecza i rycerza, był smok, który zamieszkuje miejsce gdzie ognista wieża. Bestia owa swym ogonem sieje straszne spustoszenie, ogień który z pyska zionie, zmienia w pył królewskie ziemie. Chcąc ratować kraj, poddanych oraz córce znaleźć męża, wdrażam dziś bojowe plany – dobywajcie więc oręża. Kto pokona złego smoka, niech natychmiast zrobi zdjęcie, wszak nagroda jest wysoka – zostać w mig królewskim zięciem. Mam do fotki wymagania: smok przebity, rycerz stoi, no i bez retuszowania, bo się nie chcę niepokoić. Kto mi zdjęcie zdoła przesłać, czyli zgładzi bestię smoczą, temu oddam pól królestwa i córeczkę przeuroczą. Takie jest pragnienie moje, dekret czytał wierny goniec. Chwytaj śmiałku miecz i zbroje! Podpisano, Król – i koniec”. Kurier dostał prowiant syty, konia, szaty i kapelusz – przyodziany i umyty do podróży ruszył wnet już. Pożegnanie krótko trwało, król omówił cel i plany, więc podąża goniec śmiało w świat daleki i mniej znany. Konia ścisnął ostrogami, na dziedzińcu kurz zostawił, już po chwili za górami w pierwszym mieście się pojawił. Gdy na rynku stanął prosto, wyjął zwój ze złotą wstęgą i przeczytał bardzo głośno list pisany władcy ręką. Tłum zebranych słuchał słowa, lecz odważnych… jakoś mało. Wtem zjawiła się brązowa zbroja, która kroczy śmiało. Wszak legendy powiadały, że w tym mieście zamieszkuje rycerz w brąz zakuty cały, który mieczem wymachuje. – Jam brązowy rycerz śmiały, co pokona smoka złego, wkrótce świat usłyszy cały, kto dokonał czynu tego. A nagroda? – też kusząca! Pól królestwa i księżniczka, urokliwa jak blask słońca, powiadają, że… prześliczna. Wsiadł brązowy rycerz na koń i zawołał – wio ogierze! Goń na wzgórza szybko – goń!, goń! – pod ognistą smoczą wieżę. Gdy warownię rycerz dostrzegł i czarnego na niej smoka, trochę bliżej do niej podszedł – była straszna i wysoka. Dobył miecza, hełm poprawił – wszystko kolor brązu miało i przed smokiem się pojawił, by do walki ruszyć śmiało. Walka trwała pół minuty, smok ognistym swym wyziewem spiekł rycerza, zbroję, buty i co jeszcze więcej – nie wiem. Tym sposobem pierwszy śmiałek, który miał brązową zbroję, poległ niczym od zapałek – a smok siedzi w wieży swojej. W międzyczasie goniec zmierza do drugiego miasta w dali, by przywitać tam rycerza, co w srebrzystej chodzi stali. Znów na rynku stanął prosto, wyjął zwój ze złotą wstęgą i przeczytał bardzo głośno list pisany władcy ręką. Tłum zebranych słuchał słowa, słuchał też i rycerz srebrny. W myślach już się w zamku chowa i przymila do królewny. Trzy legendy krążą w mieście, co rycerza sławią tego, czy dowiemy się nareszcie, kto pokona smoka złego? Już na koniu rycerz siedzi, do ognistej zmierza wieży, bystrym okiem smoka śledzi – chcąc by walki smok nie przeżył. W srebrnej dłoni, srebrnym mieczem macha w lewo, w prawo macha – mało smoka nie usiecze, chociaż ma wielkiego stracha. Walka trwała dwie minuty, smok oddechem swym ognistym spiekł rycerza, zbroje, buty oraz miecz – cały srebrzysty. Lśniący rycerz, tym sposobem, również smoka nie pokonał – chociaż zbroje miał na sobie, w smoczym ogniu marnie skonał. Smok okrutnie rozdrażniony nad królewskie wzleciał ziemie – zionął ogniem paląc plony: żyto, owies i jęczmienie. Sadów także nie oszczędził, niszczył gruszki, śliwki, jabłka, które w smoczym ogniu wędził, że została tylko papka. Każda świnia, owca, krowa zagrożenie wielkie czuje, więc się do obory chowa – a smok okiem obserwuje. Nad oborą wolno krąży, dmuchnął z paszczy płomieniami – czy ktoś jednak uciec zdążył, chyba dobrze wiecie sami. Król w lunecie oko trzyma, obserwując smoczą bestię, która szkody mu wyczynia – nie wiadomo co tam jeszcze. Coraz bardziej skrycie pragnie, żeby smoka ktoś pokonał – śmiałek pól królestwa zgarnie i królewną będzie żona. Smok na wieżę już powrócił, by odpocząć po lataniu, resztki srebrnej zbroi wmłucił i zanurzył się w czekaniu. A nasz goniec dalej zmierza, taka jego wszak robota, by przywitać wnet rycerza, który zbroje ma ze złota. Pięknie w słońcu zbroja błyszczy, żółtym mieni się kolorem, rycerz ten jest… trochę niższy, ale walczy też toporem. Znów na rynku goniec czyta dekret króla już spłowiały. – Czy ktoś chętny?! – głośno pyta. Tak się zgłosił rycerz mały. Tłum zebranych nie dowierza, by ktoś wzrostu tak marnego, mógł uchodzić za rycerza – na dodatek… tak złotego. Lecz legenda stara głosi, że pokona rycerz smoka, który niezbyt się wynosi i nie patrzy też z wysoka. Jedzie rycerz w złoto kuty, rumak również w złocie cały. Uprząż, zbroja, siodło, buty, nawet ząb ze złota mały. Zmierza dzielnie w stronę wieży, wieża jakby coraz większa. Smok rycerza okiem mierzy – dzisiaj zbroja jakby mniejsza. Złoty topór rycerz chwyta, chociaż mieczem też wojuje, o nic smoka się nie pyta, tylko wściekle atakuje. Walka trzy godziny trwała, smok posiada łuski spore, w końcu postać złota mała, cios zadała swym toporem. Pierwszy odpadł ogon smoka, później głowa odleciała, ogon z wieży spadł z wysoka – wnet i reszta poleciała. Tak rozprawił się ze smokiem złoty rycerz – wzorzec zucha. Bestia zamrugała okiem… no i wyzionęła ducha. Dumnie schodzi rycerz z wieży, jeszcze jedno ma zajęcie, kiedy smok w kawałkach leży musi zrobić ważne zdjęcie. Więc aparat złoty stroi – parametry ustawione. Smok przebity, rycerz stoi – „pstryk” – i zdjęcie już zrobione. Pędzi rycerz poprzez górki, na rumaku prawie leci, tam gdzie państwo jest – Zagórki, tam gdzie król – Kantabar Trzeci. Tam gdzie też królewna czeka, która żoną będzie jego – pędzi rycerz więc z daleka. Chyba oczekują jego? Już w oddali widzi zamek, więc się coraz bardziej spieszy, w głowie czuje wielki zamęt. Czy królewna się ucieszy? Mija fosę, most zwodzony, na dziedziniec już wstępuje, choć nad wyraz jest zmęczony, zdjęcie smoka przekazuje. Król wnikliwie bada fotę, czy przypadkiem nie fałszywa, czy zmieniona zdjęcioszopem, czy też zdjęcie prawdę skrywa. Analiza pokazała, że smok został pokonany, więc królewna w szczęściu cała już o ślubie snuje plany. Kiedy ujrzał kandydatkę, rycerzowi mina zrzedła, – Chyba wpadłem tu w pułapkę, czy na pewno to… królewna? Rycerz robi obliczenia. Król sto lat ma już bez mała, odejmuje, coś zamienia – córka lat sześćdziesiąt miała. W całym tym dekrecie pięknym nikt nie wspomniał ani słowa, ukrywając wiek królewny, że dziewczyna nie jest młoda. Rycerz złoty, w tym momencie, szybko ściąga hełm i zbroje, – Niech wesele jednak będzie! Ja też latka mam już swoje. Tłum zebranych nie dowierza, że ten dzielny człowiek mały, na dodatek wzór rycerza, jest naprawdę… dosyć stary. Wnet wesele wyprawiono, chociaż ludzie coś szeptali. Tak królewna jest już żoną, mając męża w złotej stali. Tańce były i zabawa, trzy dni z rzędu i trzy noce, wszak radością lud napawa pokonane cielsko smocze. Król królestwo oddał całe, dla córeczki i rycerza, uśmiechnięty chodził stale, bo mu ktoś pokonał zwierza. Mimo, że w królewskim liście pół królestwa tylko było, oddał całe – uroczyście – żeby dzieciom się szczęściło. Nowy król – Złocisław Śmiały, dobrze władał państwem swoim. Gdy mówili, że jest mały – on się tym nie niepokoił. A królewna, chociaż stara, zawsze pięknie uśmiechnięta, odwiedzała Kantabara w dni powszednie oraz święta. Choć połączy ich przypadek, to cudownie sobie żyli – dziarska babcia, rycerz dziadek – aż im młodsi zazdrościli. Za górami, za lasami, gdzie zgładzono bestię smoczą, wciąż mieszkają – zakochani – tworząc parę przeuroczą.
    1 punkt
  49. I. Ostry przypadek weny zakończony hospitalizacją oraz długotrwałym leczeniem. Lewatywą ze słowa żula spod sklepu, któremu od zawsze brakuje dwa złote. Kierowniku złotousty, na bułkę, na bułkę. II. Nie ma co rozmieniać na drobne zastanej rzeczywistości w doskonale zastanym powietrzu. Którym ostatecznie oddychamy, wbrew brodatym naukowcom. Groźnie łypiąc znad okularów, koniecznie drucianych, twierdzą, że trujące. Z drugiej strony, może się zdarzyć, że wszystko to tandetna makieta, mieszkamy pośrodku niczego, na spłachetku jałowej ziemi.
    1 punkt
  50. On miał ikrę zamiast iskry i trzeba przyznać, że to coś wyszło mu całkiem interesująco. Cóż za poeta w głównej mierze chcenia, a nie darów, a nie talentów. Nie obarczyła go ciężarem duszy, serca i przemyśleń oraz tym podobnych żadna nadzwyczajność. Wyjątkowość również nie była dla niego zbyt łaskawa i to oględnie mówiąc. Szlifował umiejętności zamiast je czerpać garściami z nie wiadomo jakiego, więc wręcz podejrzanego źródła. Nigdy nie urósł do rangi kosmity, ani robota, ani tytana. Napisał kiedyś wiersz od niechcenia, powstała prawdziwa u niego rzadkość i to dopiero był jak to mawiają zjawiskowy tekst. Warszawa – Stegny, 04.09.2025r. Inspiracja - Poetka Tylkojestemona (poezja.org).
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...