Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 09.09.2025 uwzględniając wszystkie działy

  1. Jestem? Bez Ciebie próżna ta gra. Tam z wiatrem bawią się nasze drogi, puszczą się potem latawcem za dnia. W kieszeni upchnięta szklista łza, jeszcze raz, ale wiatr znów srogi. Wiem, że bez Ciebie próżna ta gra. Historia wciąż z tatarakiem igra. Aerobik zieleni kwiatami podłogi, beztrosko puszczę latawce za dnia. Liści niestałość bezwiedna dziś mgła, schowane w pudełku - kręte są drogi. Jestem? Bez Ciebie próżna moja gra. Z cienia wychodzi dziś moje ja, tęsknoty są jak zim zawalidrogi. Wypuszczę potem latawcem za dnia. Ramię deszcz trąca , cierpkie jak kra, myśli dźwiękiem nasycić tym drogim. Wiem, bez celu jest ta moja gra, Jest latawcem puszczonym za dnia.
    9 punktów
  2. kiedy dorga ekspresowa wiodąca z centrum na północny wschód jest udrożniona niewiele trzeba by znaleźć się tam gdzie brak zasięgu sięga aż do dna zapomniałbym uważaj na zjazd
    6 punktów
  3. Piszesz o wrześniowej mgle, piciu mleka z miodem o poranku, słodkiej gałązce łoziny pomalowanej przez jesienne powietrze, o wrażeniach miękkich jak pszeniczny chleb, przesmarowany słodką barwą jagód Piszesz A ja wjeżdżam w twój sad czołgiem Smar sączy się na maki
    6 punktów
  4. Rok pierwszy. Zaskoczenie i heroizm Demon śmierci patrzy w oczy Wszyscy walczą Jak nigdy Rok drugi. Przełom bez przełomu Anioł nadziei oszukuje Kroplówka wsparcia I wędrówka ludów Rok trzeci. Rozczarowanie i zabawa Upiory szepczą w krzakach Asymetria adaptacji I korupcja codzienności Rok czwarty. Jałowe rozmowy Widmo rozpadu Znużenie i pazerność Rok piąty Dokąd poprowadzi
    5 punktów
  5. Czy będzie coś jeszcze w pośmiertnym bycie? Taka niepewność wzmacnia apetyt (Na życie!)
    5 punktów
  6. lato nie rozpieszcza nas tego roku codziennie po południu każe miejskim ulicom odrabiać lekcje na muzyce słuchają jak deszcz potrąca zielone trójkąty rozwieszone w koronach lip na plastyce tworzą kolaże tafle kałuż pokrywają drobnymi listkami śladami wronich łap później coś poważniejszego języki obce przez okno które zapomniałam zamknąć wpada zaaferowane szemranie ulewy nagle rozumiem co mówią chodniki jezdnie deptaki i gdy tylko przestaje padać wybiegam z domu ruszam im naprzeciw
    5 punktów
  7. niejedna głębia z bliska objawia się … płycizną zauroczenie lubi zwodzić ocean nadziei marzeń z czasem może okazać się bajorkiem zanim skoczysz ... 9.2025 andrew
    5 punktów
  8. policzek wyspy czerwieni łzy w morskim amoku płynących żółwi słońce karmi pustkę gdy wychodzimy z serca wulkanu łapiesz moją dłoń jak pomarańczę a w basenie wieloryb sieje popłoch
    4 punkty
  9. dogonić wiatr zrozumieć cień dotknąć myśli poczuć je upić miłością nie bać sie smutku uśmiechać co rano ciągle być sobą podziwiać to co piękne nie płakać kochać co jest nie udawać że łatwe że nic nie boli czy aż tak dużo chcę od życia które moją drogą jest
    4 punkty
  10. dzisiaj jeszcze nie umrę tak już się składa jutro... to już inna sprawa tyka tyka zegarmistrz trzęsie się ziemia ojcowizny wojna bliżej naszej ojczyzny uważaj - byle przebrnąć wrzesień bądź jasny i gotowy pod ramię bracie i siostro pójdziemy razem ku pierwszym wiosnom morowo bez waśni na ustach z piosnką po błękit w głowie... na zawsze
    4 punkty
  11. Jeszcze szukam: miejsca, serca. Jeszcze szukam: prawdy, szczęścia. A dróg tyle, co kierunków i gdziekolwiek pójdę - jestem, bo niestraszny pejzaż trudów i zamknięte furtki z deszczem. Za zakrętem czeka nowe, coś się kończy, coś zaczyna. Najważniejsze być gotowym, nim opadnie chęć, kurtyna. Jeszcze wiara mnie poniesie, nowa rzeka wpłynie w oczy. Zanim złapie starość - jesień i dziewczęcy błysk - uroczy. Jeszcze raz docenię wszystko. Podziękuję, tak jak umiem, za miłości cud i bliskość, że tu jestem, myślę, czuję.
    4 punkty
  12. Świat dla każdego jest taki sam te same smutki i radości chociaż w różnym czasie jeden się śmieje a drugi płacze czasami o tej samej porze co ja uśmiechniesz się i pomarzysz innym razem popłaczemy razem powody wciąż te same często wspólne wypijmy za nasze światy takie inne i te same podobne w swoich różnicach różne w podobieństwach bo życia chociaż inne to zawsze są takie same na jeden pociąg biegniemy z podobnym bagażem lecz tutaj przewrotnie zaznaczę jestem inny niż wszyscy a wszyscy są inni niż ja i na tym polega nasz świat
    4 punkty
  13. ktoś do koszyka zrywa dojrzałe jabłka będzie szarlotka
    3 punkty
  14. Nareszcie zgoda na ekshumacje... Choć czasu upłynęło tak wiele... Bolały wspomnienia w cichy szloch przyobleczone, Padało nocami tysiące łez… Zgoda niepełna... częściowa... Wciąż więzną w gardle niewykrzyczane słowa... O bólu który w kresowych rodzinach, Tlił się przez kolejne pokolenia... A przecież każdy człowiek, Zasługuje na godny pochówek, By migocący znicza płomień, Cichym dla niego był hołdem, By kamienny nagrobek, Wiernie pamięci o nim strzegł, Imię i nazwisko na nim wyryte, Milczącym pozostało świadectwem… Nareszcie godny pogrzeb… Polaków zgładzonych przed laty okrutnie, Przez w ludzkich skórach kryjące się bestie, Pogardą i nienawiścią nocami upojone… Tamtej strasznej nocy w Puźnikach, Ciągnąca się noc całą mordów orgia, Dziesiątki bezbronnych ofiar przyniosła, Zebrała śmierć okrutne swe żniwa. Bohaterska polskiej samoobrony postawa, Chaotyczna desperacka wymiana ognia, Niewiele pomogła i na niewiele się zdała, Gdy z kilku stron zmasowany nastąpił atak. Spod bezlitosnych siekier ciosów Banderowskich zwyrodnialców i okrutników, Do uciekających z karabinów strzałów, Pozostał tylko wypełniony zwłokami rów… Po tak długim czasie, Nikczemnego tłumienia prawdy bolesnej, Przyodziewania jej w kłamstwa łachmany podłe, Tuszowania przez propagandę, Dziesiątki lat zwodzenia, Kluczenia w międzynarodowych relacjach, Podłych prób o ludobójstwie prawdy ukrywania Oddalały żądanych ekshumacji czas… By w cieniu kolejnej wojny, Niechętnie padły wymuszone zgody, By pozwolono pomordowanych uczcić, Na polskich kresach w obrządku katolickim, By z ust polskich księży, W cieniu tamtych zbrodni straszliwych, Padły słowa o Życiu Wiecznym, By złożono trumny do poświęconej ziemi… Choć niewysłowionych cierpień ogrom, Milionów Polaków na kresach dotknął, Czapkując radosnym z dzieciństwa chwilom, Otulili czule swe wspomnienia pamięcią. I gdy snem znużone przymkną się powieki, Wspomnieniami w blasku księżyca otuleni, Pielgrzymują nocami do sanktuariów kresowych, Starzy zza Buga przesiedleńcy. A gdy niejednej księżycowej nocy, Starzy siwowłosy kresowiacy, Modlą się za swych przodków i bliskich, My także za nich się pomódlmy… Za pomordowanych w Puźnikach, Za zgładzonych we wszystkich częściach Wołynia, Niech popłynie i nasza cicha modlitwa, Przyobleczona w piękne polskiego języka słowa… - Wiersz poświęcony pamięci Polaków pomordowanych w Puźnikach w nocy z 12 na 13 lutego 1945 roku przez sotnie z kurenia Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) Petra Chamczuka „Bystrego”. https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Puźnikach
    3 punkty
  15. Spacer nad Motławą, ruch poranny. Szybko do szkoły idą młode panny. Woda w Motławie od słońca się skrzy. Na wietrze drzewo liśćmi drży. Idziemy razem ja i TY Czy to jesteśmy teraz my? Przechodnie spieszą się do pracy. Kelner w knajpce podaje coś na tacy. Turyści wolno idą przed siebie. A ja spoglądam z boku na Ciebie. Gdzie idziemy nie spiesząc się? Wezmę pod rękę zaraz Cię. Poranny spacer nad Motławą idealna sprawa. Genialny dla zdrowia i znakomita zabawa. Czy jutro też pójdziemy hen? Gdy rano z łóżka zgonimy sen. Ty weźmiesz kijki ze sobą. Jesteś poważną osobą. Ja wezmę rower już stary. Jest on stary ale jeszcze jary. Poranny spacer dla zdrowotności. Trzeba przewietrzyć zbolałe kości. Wypijemy w knajpce pobliskiej kawę. A potem w urzędzie załatwimy sprawę.
    3 punkty
  16. Wrzesień roztańczył się jabłkiem i wrzosem fioletowym. Jeszcze trochę latem pachnie, lecz mi przychodzą do głowy… Dni krótkie, które z nim kroczą, mgły, co się kładą rankiem, chwile od deszczu mokre, pustka po rozstaniu z kochankiem. Wiatr, jak to zwykle we wrześniu, poszarpie zieleń liści, już nie zaszumią tak lekko. Kochanek się nie przyśni. Wrzesień rozśpiewał się rzewnie, szarą pieśnią żurawi, a mi przychodzi do głowy, że jeszcze może rozbawi… Ostatnim wspomnieniem lata, muśnięciem słońca złotym, i pocałunkiem kochanka pełnym jesiennej tęsknoty.
    3 punkty
  17. często łapię się na zbytecznym i zatruwającym humor wydreptywaniu w przyszłość. tę najgłębszą: po mnie. bo uwielbiam urbex, a nawet samo oglądanie filmików i zdjęć z wypadów do opuszczonych miejsc. a takim bez wątpienia, prędzej czy później, będzie mój dom. gdy nie starczy, gdy zabraknie. wiem, nie powinienem przejmować się czymkolwiek co nastąpi w czasach, gdy będę górką mięsnego łajna albo cuchnącymi kośćmi. a jednak: potrzeba ochrony miejsca, w którym się bytuje. ochrony postletalnej, hi, hi, że tak pośmieszkuję. zatem: co robić? muszę wytworzyć w sobie złotą opończę, otoczyć nią i tak sięgający gwiazd egocentryzm. i uwarzyć specyficzny drag, silny narkotyk odśrodkowy, którym znieczuliłbym się, zmienił w bezwolne, kroczące na sztywnych nogach zombie co ma kompletnie gdzieś fakt, że nie ma dzieci, więc nikt okien, szklanek, kasetonów po nim w miarę szybko nie przejmie. bo rodzina – daleko. jedynie ewentualni złodzieje tego, co warte wzięcia (czytaj: spieniężenia na alkohol) – bliscy jak zawsze. muszę stać się otępiały na fakt, że kiedyś będę ograbionym do cna nowobiedniakiem. że zapanują zwietrzeliny, może: sprej, zygzaki grafficiarskich psujów. albo spisać (koniecznie para-gotyckimi zawijasami!) ostatnią wolę, gdzie daruję wszystko... komu? czemu? błyszczącemu listkowi, który od wieków spada z drzewa rosnącego w całkiem innym świecie i ciągle nie jest nawet w połowie drogi.
    3 punkty
  18. żegnam, adios, uciekam we wrzesień koniec upalnych południ i dusznych wieczorów każdy głupi przeczuwa już rym.. tak, to jesień "melancholijna pora, oczu oczarowanie" pora świateł i mroków, i tylu kolorów! dość kołatań serca, dość walki o oddech namiętności gorącej, chamskiej i "tutaj i teraz" opuszczam was myśli jasne i pogodne "w szkarłacie, złocie stoi las przy lesie" to znaczy być życiem w pełnej krasie - umierać poświęcać się estetyce - to piękno mizernieć z hasłem "zbawienia świata" na ustach poświęcamy się dla was by ta teraźniejszość "w purpurze, w złocie więdniesz, lesie mój..." mogła czasami wpadać w wasze gusta
    3 punkty
  19. doszłam z nim w ślepy zaułek w podskokach, za serca głosem on wtedy puścił mnie kantem tak prosto z mostu, że proszę. na co ja głupia liczyłam? jednak nie umiem rachunków, a teraz topię się w żalach rzućcie mi deskę ratunku!
    2 punkty
  20. Pan, który mieszkał zawsze na Woli niestety nie miał zbyt silnej woli. Przeżywał straszliwe męki że zawsze jest taki miękki. Dziś w polityce kłamie do woli.
    2 punkty
  21. S_pokój Wygląda jak stacja rozrządowa - bez górki. Wzory na podłodze splotły się z nitkami torów. Mkną wagoniki, delikatny stukot kół, niczym mruczanki kota, przenosi mnie w bajkosferę. Nad głową aromat waniliowej herbaty i... zbłąkany motyl, który wleciał niechcący oknem. Pewnie węszy, gdzie by tu na gapę. Rozsypany mak jak pył, za chwilę przeładunek złota ziemi - czarna fasola udaje węgiel, a ten, parzy niejeden ozor w eterze kontynentu. Czas się zasupłał. W zegarze milczy kukułka, jedynie sygnał z komórki ponagla ciszę, gdy dzwonki jeszcze w uśpieniu. - sekretarka w telefonie - dzień dobry, czy... spotkanie rady odwołane.? wrzesień, 2025
    2 punkty
  22. to trzeba leczyć arytmię wzruszeń słowa przekraczające wszelkie normy zwyrodnienie wierszy echo rozhulać pomiędzy żebrami w przewlekłych niedopowiedzeniach w niewydolnej puencie niedołężnych wersach i już na czczo zakamarkami bez latarni bez smutnych oczu unikając każdego z tych miejsc które można by nazwać tęskno przeczekalnią dojść tam gdzie sprawdzą z krwi: ile we mnie poety przepracowanie popełnionego kiedyś wiersza "kompleksowo"
    2 punkty
  23. Może wciąż krążysz nocą – jak dym nad miastem, gdy wszyscy śpią, nikt nie słyszy – i znikasz. Byłaś marzeniem tysięcy, hasłem na murach, które zmywał deszcz , obietnicą na wiecach. Czas cię przykrył, został tylko szelest starych flag. Wzięli cię za towar, zakuli w paragrafach, a ty jak wiatr przez kraty uciekłaś w świat, niewpisana w formularze. Czy teraz mieszkasz w ekranach, w lajkach, komentarzach, algorytmie? Czy jesteś odbiciem naszych cyfrowych cieni? Gdzie można cię odnaleźć?
    2 punkty
  24. Przyłapałam się na kłamstwie znowu takim czarnym, włochatym i miłym. Całkiem słodko zrobiło sie wokół po czym nagle odjęło mi siły... Pytam siebie: no po co, dlaczego- puszczasz bujdę , choć prawdę miłujesz? Przecież zaraz ci zrobi się głupio, i przed sobą sie podle poczujesz... Lecz to kłamstwo tak dźwięcznie zabrzmiało, wpasowało sie w gładką rozmowę. Ktoś uśmiechnął się do mnie uroczo, bo urzeklam fałszywym go słowem. Wszystko dobrze, to tylko kłamstewko, tak chlapnięte jak kleks nieznaczący. Więc dlaczego gdy o nim pomyślę, słyszę złego ów chichot rażący? Mogłam trzymać swą gębę na kłódkę albo chociaz spowolnić paplanie. Przecież wszystko jest lepsze niż łgarstwo, wiecej siebie zarazą nie splamię! Tak przyrzeklam i słowa dotrzymam, taki plan mam i święcie w to wierzę. A gdy słodkie kłamstwo nadleci, prawda mi się do naga rozbierze. Wtedy zwróci na siebie uwagę, chociaż może się słodko nie stanie, to jej nawet cukierka nie podam. Wolę gorzką i serio, nie kłamię.
    2 punkty
  25. Dostałam zaproszenie na live'a: Start 22:00 «Tylko dla Dorosłych». Zdziwiona, a przede wszystkim zaciekawiona, dołączyłam do innych. O 22 z minutami zaczęli logować się ludziofony. O 22:20 naszym oczom ukazał się napis na białej kartce: «Kochani za chwilę pokażę wam coś zaskakującego i nieprawdopodobnego, a będzie to Fiut na chlebie» «Co, kurwa?!» – myślę – «ludziom naprawdę wali w dekiel, sami odklejeńcy, ja pierniczę», ale spokojnie czekam na rozwój wydarzeń. Obserwatorzy powoli zaczęli się wykruszać i zostało nas kilkadziesiąt osób, a każdy z zapartym tchem wpatrywał się w ekran. Nie zabrakło też kilku śmieszków, którzy nie omieszkali dopingować Autora prześcigując się w komentarzach: «Ile twój fiut ma cm? Golisz jaja? Ale z ciebie perwers misiu (emotka misia). Niegrzeczny jesteś, ale lubię takich.» W końcu Autor pokazał się na wizji z rozkosznym uśmiechem, odsunął twarz od kamerki i pokazał przyjemne odbicie w lustrze. Był tylko w bokserkach. Następnie znów zbliżenie na twarz i szeroki uśmiech: – Mam kromkę ciemnego pieczywa [kilkukrotne wruszenie brwiami], a teraz czas na obiecanego Fiuta... Powolne przesunięcie kamerki w dół ciała. Klatka piersiowa, splot słoneczny, pięknie umięśniony brzuch, pępek, niżej lekko opuszczone bokserki i... – Mam was zboczeńcy! Hehe. W tym momencie Autor pokazał do kamerki kromkę pieczywa i nóż, którym rozsmarował na chlebie jakieś mazidło. Ohyda. Jak się okazało, był to obiecany Fiut, bo fiut to słodki, gęsty syrop z buraka, popularny na Kujawach. Przyznam, że byłam lekko rozczarowana, a jeden ze śmieszków wyraźnie zirytowany napisał w komentarzu: – Spierdalaj buraku! Cóż, liczyłam na piękne widoki, a dostałam pastę z buraka. Ech, życie jest niesprawiedliwe... 😎 https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Fiut_(syrop)
    2 punkty
  26. nie istnieje w głowach przestrzeń choćby zamknąć ją w cydzysłów idzie jesień która niesie cele wolnych półumysłów jeśli gdzieś tam na pustyni zazieleni się oaza za kratami stalowymi z map starają się wymazać wyższe cele leżą w dole na padole podupadłym tolerancja w oczy kole tych co kroczą pod jej godłem nawet ci co głośno krzyczą choć przybyli tu z daleka sami sobie przyszłość piszą i nie wiedzą co ich czeka jeszcze były drzwi otwarte lecz przynieśli z sobą klucze przewracają zamki karty a historia ich nie uczy dla tych co chcą zawsze kasy całkiem jest to bez znaczenia czy po świecie sobie hasasz czy cię na nim wcale nie ma pośród formuł i cyferek gdzie się zysk jedynie liczy jesteś dla nich tylko zerem lub jedynką albo niczym jeśli znajdziesz w sobie miłość w tym zachłannym towarzystwie nie cyfrową lecz prawdziwą to wygrywasz bitwy wszystkie choćbyś nawet życie stracił to ukończysz bieg zwycięsko bo zostawiasz (k)raj otwarty co jest dla nich wielką klęską
    2 punkty
  27. mglisty poranek ćma przyklejona w oknie widać już jesień
    2 punkty
  28. panie kochany! coraz mniej kapsli pod ławką przy sklepie jedynie na mnie Bóg niełaskawy zaciął się o siódmej rano po pierwszej ćwiartce na tle szaroburej scenografii zima kurwa w stanie deweloperskim brakuje jej tylko białego montażu zbywam to wzruszeniem ramion i jutro a może pojutrze z porannym wzlotem ptaków dam na mszę i zasieję wiosenne kwiaty po czym zasnę na liściach pod strzępem mgły
    2 punkty
  29. Jedno ciało (To my!) Razem połączeni I tacy doświadczeni Falami miłości W chłodną noc Która trwa Aż po wieki I nie skończy się Ten cały cholerny świat Bo my się nie skończymy Trwając razem W mocnym uścisku Aż po kres? I gdy wypalą się Wszystkie gwiazdy To nawet wtedy Nie będzie końca Naszej pięknej historii...
    2 punkty
  30. Moi bogowie nie sięgają absolutu swoimi przykrótkimi rączkami, w sam raz do zabawy w piekło - niebo. Ze szczególnym uwzględnieniem tego pierwszego. Z wysokości siódmego (to nie jest ciąg przyczynowo - skutkowy) piętra obserwuję ludzi oprószonych codziennością. Obojętnie mijają przejścia pomiędzy stanami istnienia. Miasto nabrzmiewa głosami umarłych. Świadczą o ciemnych zaułkach i nieciągłościach bram i klatek, gdzie lepiej wchodzić z zaciśniętymi pięściami powiek. Niekoniecznie na kolanach wznoszę modły do jeszcze nieistniejących i już nienazwanych twórców rzeczywistości. Zastanej i odciśniętej na wargach pokalanych grzechem życia. Z dużym prawdopodobieństwem — pierworodnym.
    2 punkty
  31. Czekam, w którymś lipcowym popołudniu albo… Czekam na ciebie. Jedyna... Wiesz, zatracam się w jasnej smudze słońca pełznącej po ścianie. Kiedy jeszcze tu jestem, kiedy jestem tu jeszcze… I w jasnym krysztale zamykam twoją twarz. Zaginam do środka krawędzie. Czekam. Czekając na ciebie. A nuż coś wyniknie? Niewiele z tego wynika. Jedynie biel ścian naciera na mnie. I szarość wirujących pyłków. Tych obłoków wzruszonych gwałtownym spazmem oczekiwania. Kochasz mnie jeszcze? Bo ja kocham cię. I kocham jeszcze. I tęsknię. Otwieram drzwi wielkiej szafy. Za drzwiami resztki dawnego życia. Pozostałości. Krawaty po ojcu, umarłym trzydzieści lat temu. I jakieś szmatki. Wytarte. Nie wiem od czego to. Od czego… Matka wiedziała. To miało być do czegoś. Do zszycia. Do wszycia. Matka wiedziała… Posłuchaj mnie, bo słuchają mnie tylko cienie. Te cienie skryte po kątach. Albo od drzew, od tych gałęzi, co szurają cieniście po ścianie w jaskrawym zza okna słońcu. Bądź po tych obrazach w ramach drewnianych. W milczeniu. Po tych obrazach przyniesionych przez matkę przed laty. Od artysty malarza.. Od takiego jednego, co chodził i sprzedawał. Nastawię płytę, dobrze? Trochę trzeszczy i szumi. Igła wgłębia się w rowki i żłobi te mikroskopijne kaniony… Nastawię głośniej. Posłuchamy razem. Jak wtedy przy świetle padającym z ukosa. Kiedy zachód stawał się krwisty. I taki zimny. I martwy… Czy ty mnie trochę… Powiedz… W czerwonym słońcu o zachodzie to brzmi jakoś inaczej. W tym pustym domu. W tym martwym... … w tej pustce wzbierającej przedśmiertną purpurą... Posłuchamy jeszcze? Wiem, płyta się trochę zacina. Ale jest mi cieplej przy tobie. Kiedy czuje twoje odbicie dalekie. Mimo że dalekie... Jesteś tutaj albo cię nie ma. Sam już nie wiem. Kiedy chwytam dłonią, kiedy łapię… - przecinam próżnię. Nic więcej. I nic więcej. I nie wiem już sam. I nic już nie wiem. Absolutnie… Lecz kiedy zaciskam powieki. Mocno… Ciii. Coś słyszę… Nie, to tylko brzęczenie pszczoły w takiej gorącej godzinie. W takim skwarze i znoju… Jaskrawy blask jarzy się na krawędziach wszystkich przedmiotów, rzeczy… I widzę. Widzę ciebie. Idącą środkiem drogi. Widzę ciebie taką lekką, płynącą w powietrzu. W tym powietrzu pełnym dmuchawców. Lecących w powiewie tchniętym oddechem. I widzę ciebie jak idziesz w przyszłość niedosiężną. W zblakłych źrenicach masz jeszcze resztki tamtych światów. (Włodzimierz Zastawniak, 2025-09-09)
    2 punkty
  32. Pozostaną po nas profile wiadomości bez odpowiedzi lajki wpisy na forach ślady obecności zdjęcia wpuszczone w nierozerwalne sieci nie odebrany spam oznaki szczerości historie przeglądarki i nasze własne idące czasem tym samym mostem marszem wkradając się w życie ciasne złote myśli pochwały obelgi proste opinie plusy minusy twory nierealne posty na żer przyszłych internautów hasła loginy już nie odzyskiwane lawiny śmieszniejszych i mniej żartów filmiki dla kolejnych e-podróżników maile blogi porady pytania stosy wymyślnych nicków w wirtualnym świecie nie ma spania kiedyś przeczytasz te myśli błądząc w nieskończonej krainie już nikt ich nie skreśli a człowiek jak żył tak przeminie
    2 punkty
  33. Nie da się ukryć.. gdziekolwiek pójdziemy, tam się.. jest. Bardzo ładny wiersz... o tęsknocie za normalnością. zacytowane... doceniaj peelu każdy wschodzący ranek... w pokoju, nawet, gdybyś spał na.. strychu.
    2 punkty
  34. @huzarc... mam dwa.. tory.. na te gąsienice. Treść bardzo mi leży. Nie śmiej się.. jeden z nich , ma podtekst, erotyczny.
    2 punkty
  35. (Lament pogodowy) Dziś w duszy zachmurzenie duże, z niewielkimi przejaśnieniami — ale tylko między siódmą a ósmą. Potem sporo łez, opady wspomnień, możliwe burze z wyrzutami sumienia. Ciśnienie poczucia winy wysokie, utrzyma się do jedenastej. Około południa przebłysk słońca i coś się wydarzy — może to być wiersz Szymborskiej, Pyza* z głodu głośno szczeknie, albo Icek** zawiśnie na firance. Po południu temperatura nieco wzrośnie, lecz ręce pozostaną zimne. Pod wieczór biomet niekorzystny — nie zaleca się o czymkolwiek myśleć. Najlepiej nalać sobie wina, zawinąć się w koc i — nie włączając wiadomości — usiąść… gdziekolwiek. Ostrzeżenie przed silnym wiatrem w kierunku wspomnień. Mogą nastąpić lokalne zamglenia powodowane nostalgią. Późnym wieczorem, ze względu na podwyższone ciśnienie, nie wchodzić w dyskusje z lękami. Uwaga! Noc minie szybko jak sen, a jutro rano znowu to samo. * Pyza — czarny pies rasy blablador. ** Icek — czarny kot, bez rasy, skrajnie wredny.
    2 punkty
  36. ,,Wszyscy są braćmi,, Flm 9b-10 słońce wschodzi nad wszystkim wśród traw kwitną liczne kwiaty chwasty walczą o swój kawałek podłogi o światło przepychają się niby chaos zapasy ale … zdobywają przestrzeń bezkrwawo nie biorą nigdy więcej niż trzeba a my zachłanność pycha potrafi i zabijać wojny zbrodnie wywyższanie a świat świat i Bóg czeka cierpliwie zobaczą nas jeszcze braćmi i TO NIE BĘDZIE SEN Jezu ufam Tobie 9.2025 andrew Niedziela, dzień Pański
    2 punkty
  37. zawsze sprawdź każdą głębie bo często tylko pozór z daleka cudowne piękne połamać możesz kark nogi tak samo myśli w wierszach zda się do bólu głębokie pisane nie po raz pierwszy czy oryginalne - sam oceń :)))
    2 punkty
  38. wolny umysł najgroźniejszy gdy skażony wiarą w Boga to od razu wykluczony tolerancja działa nowa pod hasłami tolerancji wszelkiej troski o planetę już na zamku jakaś pani przed Rejtanem cyckiem świeci wszelkie cnoty trzeba zniszczyć deprawować młodych ludzi niech nam żyją onaniści i lokale wszelkich uciech na szpitale brak pieniędzy z każdym dniem toniemy w długach a tu kasa dla zboczeńców telewizji co ma upaść chociaż wierzę jednak wątpię my bez Niego nie wskurami Panie bardzo Ciebie proszę w końcu zlituj się nad nami pozdrawiam
    2 punkty
  39. to jest bardzo bystre spostrzeżenie! a Twoje wątpliwości rozwiąże piosenka:
    2 punkty
  40. w języku odwagi znaczy kocham w języku ciała pragnę o podświadomość za daleko najczystsze przenikanie pierwotna cielesność starych splotów bardzo późnym śnie draśnięta nadtopiona dusza towarzyszona niebezpiecznie głodem
    2 punkty
  41. cóż zostaje zaufać jesieni i być dumni że jeszcze nas srebrzy wkrótce zamkną nam książkę na ziemi i epilog dopiszą wspomnieniem :)
    2 punkty
  42. Lata sobie po niebie. Fruwa jak żywa. Rybitwa jakaś, albo żagiel. Miłość spolegliwa. Pływa w oddali... Nad wodą. Pod wodą. A może się kiwa? Próbuje się dosiąść... Miłość spolegliwa. Chmurka czy mgiełka, z daleka nie widać. Słychać szum tylko. To miłostka! O falochron się rozbija. Miłość spolegliwa. Od góry, ku dole. Sam... Z dala jak sopel. Widnokrąg rozmywa. Pies biega, po plaży. Ktoś, bursztyny zbiera. Miłość spolegliwa.
    1 punkt
  43. Ja też codziennie ćwiczę.
    1 punkt
  44. 1 punkt
  45. @Annna2... pierwsze, co chyba ważne, gdy edytujesz treść wiersza, daj ze dwie spacje na koniec, przed.. zapisz... wówczas nie zleje Ci się razem. Nieustannie podziwiam osoby, które piszą ten typ wiersza. Ma swój refrenik, co nadaje jakby melodyjności... Tutaj także niebanalna treść, o życiu... :) Pozdrawiam.
    1 punkt
  46. @jan_komułzykant... Twoje.. thank You.. oraz unoszony kapelusik... :)) dokładają mi ze... dwa kilogramy dodatkowego dobrego nastroju. Całkiem zapomniałam dodać, że Twój limeryk.. jest przeuroczy... te dwa.. słąka.. w Kraku... :) Janko "Muzykancie"... Załóżmy - Natalka we Wronkach, cała siedzi o zmierzchu w dzwonkach. Kruk czarny znów brzęczy, ona srogo jęczy. Bo chciała gawrona w... skowronkach. Niedawno... Na obiad dwa krety dziś zjadłam, po powód, że bzdurki znów gadam.... ;) @Klip(ek)... dopieroś się ozwał, po wpisie Janka.? "niedobrota".. :p Fakt, mnie także.. zaptasił... a Tobie, dzięki. Pozdrawiam obu Panów... :)
    1 punkt
  47. @Annna2 wiem, że nie o tym jest twoja vilanella ale zobaczyłem siebie w tym latawcu - wolny przepadne w chmurach i spłonę w słońcu a kiedy złapiesz mnie za sznurek i zatrzymasz w ciepłej dłoni będę szczęśliwy, że nie jestem sam... Dzięki za piękny wiersz
    1 punkt
  48. Rozgrzewam Rozciągam Naciągam I chłodzę Łaskoczę I biję Karmię I glodzę Przymierzam Spoglądam I sprawdzam Czy rosnę Malejesz Ty we mnie Czy ja maleję w Tobie Czy mieścisz się we mnie Czy mieszczę się w Tobie Czy mnożysz się we mnie Czy ja mnożę dzięki Tobie Czy dzielę Na sobie Przy sobie Czy w sobie Kąpiesz się we mnie Czy to ja w Tobie... Duszo?
    1 punkt
  49. @jan_komułzykant Rewelka!!!!!!!!!!! Jestem zaptaszony. Wysokie loty.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...