Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 26.06.2025 uwzględniając wszystkie działy
-
Opoziam jek puchnie jeglijka w juliowym słónku. Naszykuje tintowe góry nad łónkami eszcze. Brok nolyżć tlo farby z niam ziamni deszcze. Pocióngno kiebi tniejsze uż za tęgi. A potam potłukniante lnu fejfki zbijó zietrze, pomnianiam jam na torfozia szlejfki. Pokozoc lasy śniygam cołkam łobsiane bziołe, i gną sia gałajzie mokre ciajżkie. Zerżnónć niebo leciuchne - tak na pu, łod góry lód połustoziać - tak na dół. Dzisioj siułka łoknom robzi smagane. Tej tak cicho, tlo jek zino smakozite. Modre nad am, modre pod am. Sznyjmonowe szczajście to edno. Opowiem jak pachną sosny w lipcowym słońcu. Gdy góry znajdą atramentowe kontury, Kolory w ziemi deszczu znajdę w końcu, pociągnę tęczę cieńszą aż po dziury. Las w śniegu będzie, do dna ekstremy, i gną się gałęzie mokre i ciężkie. Tłuczone lnu fajki rozbiją powietrze, bielą wstążki obsiane i mrozem jeszcze. Leciutkie niebo obciąć- tak na pół, Od góry do dołu ustawić- tak na dół a chwilą w oknach załomocze szaniec. Herbaciana cisza, ten winny grzaniec. Błękit nade mną, błękit pode mną Bałwanie szczęście to jedno.10 punktów
-
Zatrzymaj mnie na chwilę, na jeden czuły szept, nim pójdę dalej, minę, jak każdy słodki sen. Zatrzymaj mnie na chwilę, w każdej rozterce, dniu, abym Ci podał tchu, tam gdzie objęcia - ust. Zatrzymaj mnie na chwilę, na każdy wspólny cel. Prowadź, gdy mgła i cień. Razem - po jeden sens. Zatrzymaj mnie na chwilę, w krainie pełnej gwiazd, aby oślepił mnie blask, Ciebie prawdziwej i nas.7 punktów
-
czerwiec mi się rozczerwienił smak czereśni oszołomił chwytam lato pełną garścią sok rozlewa się po dłoni słodycz karmi moje myśli i dzieciństwo przypomina gdy starczyło tak niewiele by po niebo się powspinać7 punktów
-
Parkowanie Wysiadam! Natłok myśli zaraz mnie zamęczy, Bo ileż to już razy można sprawdzać pojazd? Czy wszystko pogaszone? Szyby, bieg i ręczny? Zrobione, jednakowoż ciągle słychać szepty, Jak gdyby coś na czterech ożyć miało kołach. Niepokój bierze górę. Wkrótce mnie zamęczy. A może, tak po prostu, skołatane nerwy, Stworzyły pod podwoziem złośliwego stwora? Nieważne. Jeszcze tylko szyby, bieg i ręczny. Tak patrzę na hamulec ładnie zaciągnięty, I myślę sobie: dosyć! Czas ten lęk pokonać, Bo przecież lada moment krzykiem mnie zamęczy. Udało się! Sukcesu błogi czuję dreszczyk; Jak dobrze i cudownie, kończy się niewola… Czekajcie, zapomniałem. Szyby, bieg i ręczny! No dalej, wracaj proszę, dla pewności zerknij; Samochód na parkingu coraz głośniej woła, Więc zanim całkowicie krzykiem mnie zamęczy, Podejdę, by zobaczyć szyby, bieg i ręczny. ---6 punktów
-
Tu nie chodzi mi o foremki „rozsądku” czy „świadomości” a o wieloFormy Amorfizmu!! Gdy podejdziesz do mnie z gruntowną tezą chciałbym mieć dla ciebie dla mnie tak, głównie dla siebie jej zupełną antytezę Miło jest tu czasem zaprzeczyć otoczenia twierdzeniom Gdy poprosisz przekonaj chciałbym tylko zupełnie nie przekonać brakiem przekonań Gdy zechcesz mnie złapać chciałbym tylko przepłynąć ci przez palce najgłębiej To nie marzenie ja nie marzyciel to pragmatyka przetrwania mów mi realista !! Warszawa – Stegny, 26.06.2025r.5 punktów
-
Samotny Romek z Krakowa, Myślał: przed miłością się uchowam. Przyszła do niego niespodziewanie. Piękne było to jego kochanie. „Romku, czas się zbudzić!” – krzyknęła salowa.5 punktów
-
śpimy w jednej kropli morza dotykam słów czytasz noc są sny płytkie i latarnie oddalone zakotwiczyłem się w kobiecie mojego życia4 punkty
-
Kim jesteś - taki konsekwentny i cierpliwy a jednak nigdy nie czekasz? Wieczny podróżnik, nieograniczony - uciekasz a zarazem nadchodzisz. Nieuchronnie i nieubłaganie przez palce przeciekasz - bez litości. Bezgłośnie i delikatnie płyniesz strumieniem. Nieobliczalny - od wieczności do wieczności. Szybko zmieniasz kalendarze i tylko szczęśliwi na ciebie nie baczą. Niewidzialną pajęczyną nas owijasz. A może bywasz tylko iluzją?4 punkty
-
4 punkty
-
moje serce jest w Warszawie, zostawiłam gdzieś w tramwaju, między przystankami. Chwilowo wyszłam się przewietrzyć chwila trwa już dekadę lecz zaraz wracam, Jeszcze łyk kawy4 punkty
-
W zima to ciamno chućko uż je. Pozietrze szpetniejsze i zimne deszcze. Roboty zawdy za gwolt i dzie dość. A to słómó dżwyrze żywam łobzijać, coby nie pomerzło, maszyny mus smarować, coby nie zadrzeniało. Rznóńć drewka i w sztafle pozogować, ornung brok jek Gris Gott. Ziamnio z Łojców korzanna. Bez colan cias myśle o Tobzie, am nie ziam kedy tygo nie robzie. Warnijo z Matulki zawdy Śwanta. Bez ranki mniłowanie eszcze przewlykam. Spsie i spsie i spsiywam. Zimowe gorsze i ciemne powietrze. Mroźne, mocniejsze też deszcze. I pracy zawsze zbyt dużo i nigdy dość. A to zwierzętom słomą drzwi trzeba obić, aby nie zmarzły a to maszyny zasmarować, by nie zardzewiały. Drwa porąbąć w pryzmy poukładać, porządek musi być, na chwałę Boga. Ziemio z Przodków tyś rdzenna. Myślę o Tobie i wtedy przytulam, i nie wiem, kiedy tego nie robię. Warmio z Mateńki na zawsze Święta. Przez palce miłości przesiewam. I śnię i śnię. I śpiewam.3 punkty
-
cisza i zawieszone w próżni nadzieje, dalej już nic poza wąską kreską - między bytem i niebytem w dalekiej przestrzeni czasu bez echa serce wciąż bije ogromne niespełnione nadzieje, płonne marzenia, nic już nie czeka... zamknięto mosiężne drzwi, ktoś inny dostał szansę i klucz... zdumiona unoszę brwi3 punkty
-
W co wierzyć w niebo czy piekło a może zwyczajnie sobą być wierzyć w burzę tęcze i wiatr W co wierzyć w miłość czy horyzontu dal która maluje pola łąki i kwitnący sad W co wierzyć by z tego wierzenia rodził się uśmiech nadzieja i ocean prawd3 punkty
-
3 punkty
-
meandruję we fioletowych opalaczach po skałkach i miękkiej błękitnej wodzie lianą pośród olch wyrzucam kamyki na skrzydłach jak kaczuszka biegnę falą3 punkty
-
A podobała mi się tak dalece, jakby to ująć mocno nieziemsko, czy nie wiem pozaziemsko nawet, że już ta A chyba przez całą wieczność – nawet pośmiertną zdaje się - będzie mi odmawiała stanowczym i jednoznacznym „nie”. Tym samym znów się okaże, że przeznaczenie – o panie – jest przewrotne jak najbardziej. Warszawa – Stegny, 25.06.2025r. Inspiracja - Poeta Mirosław C. (poezja.org).3 punkty
-
spragnionemu słowa wygodne sandały wędrowcom daj powiedzieć co wewnątrz każe iść w przeciwną stronę nie zabieraj myśli może nagich wygięty nieboskłon otwiera horyzont poza niebieskie odcienie3 punkty
-
w niej masz drogi mleczne pokłosiem wydeptane - tu historia z korzeni w niepewność wyrasta. w niej masz ścieżki dopiero co w rosie skąpane - nie minie nawet chwila, a czas je zawłaszcza. jest tak wyjałowiona (krucha, cicha, głucha) monokulturą pragnień i błędów wrośniętych, więc leży sobie bez ruchu i nie słucha cichych szeptań i krzyków w koronach szumiących. choć tak bardzo zmęczona, zasnąć nie potrafi... wciąż zakochana w niebie, z gwiazd wzroku nie spuści, będzie mu czule śpiewać przyziemne piosenki - może ją pokocha, tym marzenie jej ziści. podszyta wspomnieniami bladoróżowymi, jedwabnymi nićmi i słodkim wiciokrzewem, użyźni swe zmysły, rozsieje uczuciami, odurzy zapachami i wilgotnym ciepłem.2 punkty
-
jestem tu, aby być niewyuczalnym. a przynajmniej tak mi się zdaje. po coś przecież musi być ten ośli upór, betonowy szkielet, to zbrojenie, którym jestem wypełniony, nadziany. więc ucz, kochanie, koryguj błędne trajektorie. może uda się odciachać Hydrze choć jeden łeb. a teraz zburzę czwartą ścianę, ty, który to czytasz i nie jesteś moja ukochaną, może zastanawiasz się, co takiego nawywijałem. niewiele, a i tak czuję się postacią wylazłą z obrazu Dudy-Gracza. jakbym nadawał się jedynie do płoszenia szczurów, czy był nieskuteczną modlitwą o koniec zarazy, cofnięcie się plagi za miejskie mury. a przecież chcę jak najlepiej. niech będzie mikronacja, radosny black metal, Kicia Kocia, a nie: sen w sarkofagu, akumulatorki bez prądu, tarcie szkłem o cement, aż do rozbryzgu.2 punkty
-
niebo bez chmury słońce plaża opryszczka biel barwi wargi pada od rana morze wiatrem wzburzone czerwona flaga2 punkty
-
Gdzie jest nasze niebo Tam jest tak bezpiecznie Wszystko jest takie piękne I mniej I mniej boli Lekami nie uleczysz Słowa kluczem są do twego serca Poronione ideały Zatracają Ciebie Zamiast wspierać Gdzie jest nasze niebo ... Marzeń swoich bilionerem Zostań Władcą - Królem - Posiadaczem Wdrażaj w życie Szastaj nimi I nie czekaj dłuższej chwili *** Jeszcze chwilę W tamtą stronę Jeszcze wzrok Zawieszę - przypomnę *** Gdzie jest nasze niebo ... Może jest gdzieś w nas?2 punkty
-
Jak odnaleźć drogę nocą Jak odnaleźć drogę nocą, Gdy nad głową szumi czas? Sowy skrzydła w mrok trzepocą, Czy na ścieżkę upiór wlazł? Jakim wzrokiem czerń przewiercić, Zrodzi w sercu się odwaga, Przepowiednia spad potwierdzi, Może tylko strach namawia? Ileż razy niepojęta Krętość ciemni się wśród drzew, Słodkie źródło, brud na rękach Albo znajdziesz pusty step? Marek Thomanek 11.04.20252 punkty
-
Definicja. O ile łatwiej byłoby zrozumieć, gdybyśmy skończyli wspólną definicją. Kocham, kocham, kocham- u każdego inną myślą. Teraz. Przyszłość wcale nie musi być lepszą Chwila która była, może być najpiękniejszą. Orzecznik. Trudno jest prosić o wybaczenie. Jeszcze trudniej o pozwolenie. Stoperan. Można doznać laksacji urazu, od nadmiaru środków wyrazu. Alertec. Kicha na wszystkie sprawy, apʹśik takie jego objawy. Macierz. Miejsce urodzenia wpływa na nasze wybory, nawet wtedy gdy działamy trochę z przekory.2 punkty
-
niektórzy z nas płaczą inni się uśmiechają tak było jest i będzie taki człowieczy los tak moi drodzy to czysta prawda z którą musimy się pogodzić zrozumieć ją2 punkty
-
2 punkty
-
biec ale dokąd... przed siebie? kiedy już tak późno i drogi nie widać biec... a może wystarczy sprzedać marzenia "kto da więcej?" "kupisz?" za nadzieję je sprzedam biec ale dokąd...2 punkty
-
moja wina, moja wina, tylko moja... bo nie żałuję, gdy okradam się ze świętości. gdy znów w imię twoje... choć wiem, że nadaremno. rozgrzeszę się jak co wieczór, autolitycznie, pomiędzy językiem a sumieniem. rozpłynę w ustach krwią długodojrzewającą, ciałem połamanym wieczną wigilią.2 punkty
-
(Ojcu) Wiesz, stoję tutaj. W tej trawie wysokiej. W słońcu. W tym rozkwieceniu bujnym i tęsknym. W tej melancholii rozległej jak czas. W tym ogromie cichym sen głęboki otwiera powieki. I śnię tym snem potrójnym zamknięty. Tą duszną godziną upalnego lata. Chwieją się wiotkie gałęzie. Łodygi. Źdźbła łaskoczące łydki. I wszystko to szumi, gęstnieje. Oddycha niebem rozległym. Kobaltowym odcieniem przeciętym smugą po odrzutowcu i z białą gdzieniegdzie chmurą, obłokiem skłębionym … W powietrzu kreślę tajemne symbole, znaki. Lgnę ustami do kory drzewa. Całuję. Namiętnie. Jak usta kochanki niewidzialne, drzewne. Liściastą boginię miłości. Wnikam w te rowki słodkawe i lepkie od soku, czując na końcu języka tężejące grudki. Układam zdania zapadnięte do środka, zamknięte a jednocześnie przeogromnie rozległe jak wszechświat. Jak unicestwienie. Zaciskam powieki. Otwieram… Mrugam w jakimś porywie pamięci. Widzę idącego ojca, poprzez odczuwanie w nim tej powolności elegijnej (taką jaką się odczuwa we śnie) Idzie powoli w wysokiej trawie. W łanach rozkołysanego morza z dłońmi złączonymi mocno i pewnie. I rozłącza je nagle w mozaice szeptów, rozsuwając w tym złotym rozkłoszeniu zbożność i wiatr. I znowu w słońcu, i w cieniu. Za tym dębem, za kasztanem. Za samotną w polu topolą. Chwiejną i smukłą. jak palec na ustach Boga. Idzie powoli, odchodząc. I pojawia się na chwilę, by zniknąć znowu za jakimś krzewem, co mu zachodzi znienacka drogę. I znowu, ale w coraz większym oddaleniu. Za kępą pachnącą, za tym drżącym ukołysaniem maleńkich kwiatków, które mu spadają na głowę białym deszczem. Za jaśminem, który tak kochał za życia. Twarz przesłaniam dłonią, szczypiące oczy, bowiem uderza mnie oślepiający promień słońca. Znienacka. Otrząsa się w prześwicie z szeleszczących liści w powiewie. Lecz po chwili robi się duszno i cicho. Jakoś tak tkliwie. Ojciec zniknął, zapadł się. Rozpłynął, gdzieś w rozkojarzeniu sennej melancholii. Na piaszczystej ścieżce pociętej cieniami gałęzi. A jednak był tu kiedyś i żył jeszcze. I żyje... Jestem jedynym świadkiem tej manifestacji. Tego przemknięcia niematerialnego zrywu zakamuflowanego przed światem. I mimo że jestem bez miejsca i przeznaczenia, notuję każdy błahy kształt. Każdy nawet zarys, który jest w czyimś zamyśle jedynie nic nieznaczącym szkicem. W chmurze spopielałej. W nadciągającym snopie deszczu. (Włodzimierz Zastawniak, 2025-06-24)2 punkty
-
@Annna2 :) Dziękuję @wierszyki ... Niesamowite, pojęcia nie miałam, że to tak zaawansowane... Niedługo nawet żyć nie będziemy musieli, bo nas zastąpią we wszystkim :);) Dzięki @Leszczym :)2 punkty
-
Chłodna noc Odkrywa tajemnice W nas Tak jak Nasze gwałtowne Oddechy i drżące ciała Potem budzi nas Rankiem śpiew ptaków I nic już nie jest Takie samo jak wcześniej Tylko czas jeszcze Bardziej przyśpieszył A my gubimy się całkiem W tej matni2 punkty
-
najdrobniejsza myśli towarzyszona jest cielesnym tsunami draśnięciem wnętrza czasem intensywnie żywym snem niosą mnie cienie niedokończonej bliskości subtelnego słowa w najstarszym języku świata2 punkty
-
Ja żebrak życia z kapeluszem na chodniku przeznaczenia pytam się jak to jest mieć tzw. własny los w swoich rękach? jaki on jest w dotyku i ile waży? czy zwykły człowiek da radę go unieść? pytam się jak to jest mieć cel w życiu? jak się go obiera i z czego się do niego mierzy? czy zwykły człowiek da radę go dogonić? pytam się jak to jest twardo stąpać po ziemi? czy trzeba wiedzieć dokąd się idzie, co się robi i po co? czy zwykły człowiek może się tego dowiedzieć za życia? pytam się jak to jest mieć duszę? czy wystarczy mieć ją zawsze na ramieniu?2 punkty
-
2 punkty
-
Lwica do końca zostaje niezłomna. Gdy gniecie ją życie, gdy siada głowa. Gdy brak nadziei, ona się nie podda. Usiądzie poczeka, przyjmie to co los da . Jak czegoś nie ma , wie że tak ma zostać. Bo wszystko jest po coś, układanka prosta. Nie walczy już z sobą, uspokaja duszę. Pragnie się zmienić, oddalić katusze. Kiko<32 punkty
-
2 punkty
-
marzenia wolność pragnienia nie ma na nie czasu realizujemy wszczepione obce myśli serwowane slogany powielamy bezmyślnie gramy role wykreowane przez media zaprzedając siebie swoje JA dając w niewolę ręce klaszczą a usta przytakują a my nas nie ma 6.2025 andrew2 punkty
-
pięknie i bardzo czule. Szczególnie trafia do mnie zakończenie, to pragnienie, by blask miłości oślepił na tyle, żeby można było porzucić rozum, kontrolę, zostawić wszystko, co zewnętrzne i być tylko w uczuciu... cudowne domknięcie.1 punkt
-
@Łukasz JasińskiJa wprawdzie nie mam dużo wolnego czasu, ale też nie dopuszczam do niego złodziei, nie chcę by kradli mi życie. :)1 punkt
-
@Berenika97 Akurat mam bardzo dużo wolnego czasu i pilnuję go przed złodziejami czasu, otóż to: wolny czas to personalna wolność. Łukasz Jasiński1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Roma bo trzeba próbować- aby nie żałować. jest takie powiedzenie, że czasem nie warto, bo się żałuje, ale moim zdaniem warto- bo na potem może być za późno1 punkt
-
@Corleone 11 Zobaczymy...co będzie dalej:-) Bardzo fajnie, miło się czytało. Pozdrawiam serdecznie ☺️1 punkt
-
Bardzo mi miło że wiersz taki efekt wywołał i życzę by nie była to tylko przelotna chwila z bliskością. Dziękują za miły komentarz i serduszko.1 punkt
-
1 punkt
-
@Roma Po płycie Safe Gibbsa, nie nauczonej się jeszcze na pamięć, owszem doceniam pomysłowość i kreatywność Pana Gibbsa, w tym jest mega, ale mi osobiście brakuje jakiś nutek szaleństwa, czy odrobiny buntu. Z całą pewnością warto przesłuchać i zobaczyć jak wykręca się tak duże liczby, ale minimalnie u mnie lekki niedosyt. Zaznaczam tylko, że to moja prywatna jest opinia.1 punkt
-
Ładny kobiecy wiersz. Przybliżyłaś tutaj postać słowiańskiego bóstwa, ale pewnie dodałaś też coś od siebie o godzeniu się z ziemską rolą matki. Wkładać można chleb do pieca, ale do zbóż między kłosy to może i podrzucać lub po prostu między inne dzieci, te od siebie, aby wzrastały i dojrzewały, tym samym jakby to właśnie dojrzewanie i dorastanie było naznaczone największą wartością, do jakiej człowiek był tutaj predysponowany. Takie może i utarte już wnioski, niemniej wciąż się uważa, że ludzi należy samemu formować wg jakiegoś wzorca, kt9ry narodził się komuś dopiero co w głowie. Pzdr.🌼1 punkt
-
Ikona* I w świetle księżyca lekko tańczy spirala niejednorodnych gwiazd - rajskie płatki śniegu, idźmy wolnym marszem niczym do szpitala Świętego Łazarza na Górze Oliwnej i w biegu do tych gniazd bez żadnego gniewu - Świętego Łazarza na Górze Oliwnej powitajmy życie - życie z martwych wstałe i z prawa sławnych gwiazd: posłuchajmy śpiewu dzieci, bogów, dzieci - jak to ocalałe... *więcej informacji Państwo znajdą w następujących esejach: "Komentarz - komentarz odautorski" i "Mój drogi świecie" - Autor: Łukasz Jasiński (styczeń 2025)1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne