Ranking
- uwzględniając wszystkie działy
-
Wprowadź datę
-
Cały czas
8 Kwietnia 2017 - 13 Października 2025
-
Rok
13 Października 2024 - 13 Października 2025
-
Miesiąc
13 Września 2025 - 13 Października 2025
-
Tydzień
6 Października 2025 - 13 Października 2025
-
Dzisiaj
13 Października 2025
-
Wprowadź datę
07.03.2023 - 07.03.2023
-
Cały czas
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 07.03.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
Wrócić chcę do miejsc Gdzie śpiewa skowronek Gdzie jeszcze pola nieskażone Gdzie brak szkła i betonu Gdzie łąka pełna motyli Wrócić chcę tam i żyć w harmonii z naturą Chłonąć jej dary po wsze czasy.4 punkty
-
na nic te ręce przez ból miłości drżące powyginane jakby karłowate w ramionach zamknięte na nic ci one i dusza i zmysły konają bezgłośnie - poszarpane w tobie spojrzeniem wciąż tulisz różę zerwaną przez niego dla ciebie lecz ona nie z miłości czerwona jest jak serce3 punkty
-
Krótka spódnica za długie nogi tatuaż na udzie włos zbyt wysoki Mówi babcia do dziadka zerkając na młodych obok radośnie idących A dziadek na to już zapomniałaś czy udajesz - to ty moja droga Bardziej ode mnie kochałaś hipisów na bitelsów widok popuszczałaś3 punkty
-
od jedenastu miesięcy mieszka z nami syn maćka sąd rodzinny jest zły na maćka bo maciek wziął sobie za żonę kolejną i z nią chce wychowywać syna a matka chuja ci do mojego a sędzina (nie piękna nie młoda nie w sam raz) zaśpiewaj mi koteczku jeszcze raz no i tak sobie śpiewamy w preselekcji do eurowizji gdyby nie blanka bylibyśmy na szczycie notowań2 punkty
-
Hipochondryka ze wsi Zaorze dołuje brak jakichkolwiek schorzeń: "Dwunaste konsylium już chyba orzekło, żem zdrowy jak ryba. To bez powodu umrę, doktorze?"2 punkty
-
Maczasz palce swoje tam, gdzie nie powinnaś. 'Ludzie z drugiej strony' szepczą o twej zgubie; winnaś badać zdrowie, gniazda — utul płody za krzyk wszystkich matul, zastrzyk daj w kamyki, wtedy woda brudna będzie czysta, pitna dla istnień dzikich i człowieka. Nie ma już ratunku, bo kij w kij niemający końca gałęzie czaruje; do końca płowieją i z martwą naturą Mistrz inteligencji dusz nie czuje, artyzm czarną dziurą wsysa: wyobraźnię, idee, styl, w papier przelewy! Portfolio są naszym. Nadal wierzę, że Bóg — nie zero czy jeden — kreatywnością jest. Folią treści nie w słup wiersze ponad ich maszt żywioły ratują takie jak deszcz i wiatr, stawiając kręgosłup — z dymem mgły płyną w przód, nieznane rejony pytając o słońce skryte za chmurami o wstęp naświetleniem światła w łabędzi staw Krótka retrospekcja! Treść wiersza (jedna z kilkudziesięciu) podparta jest trzymiesięcznym doświadczeniem na otwartej przestrzeni, na jakiej swój pielesz miałem. Bez ogródek — tam zaczęły się moje głosy. Więc cofniemy się do ostatniego kwartału roku 2019...wypełniwszy lukę w mojej twórczości środkiem października do końca grudnia wierszami z 'czarnej teczki' Oto jeden z nich. / byłem wówczas bezdomny /2 punkty
-
nic z tego co mam nie jest moje człowiek to wypożyczona dusza w garści skradzionych atomów niechciane emocje i cień poprzedniego śladu pordzewiałe szkielety żelaznych maszyn świata rozwieje wiatr wciskam się w szczelinę nie potrafię odkleić ust od twojego ciała dorwały nas likaony doznań i znaczą liniami opuszków zmieniłeś czas w obcej rzeczywistości płynie miodowozłotą strużką rozkoszy po obłęd ekstazy przytul twarz dotykaj jak po całym Wszechświecie zostaną po nas tylko fotony2 punkty
-
ile zostało nam ile jeszcze chwil w zaprzęgu czasu liczę, że dość ich tam zostało no wiesz, chce się dalej iść nieznanym szlakiem w treści żyć bo fajnie jednak być dreptać po mrocznym ściegu wyjść i deptać tak po prostu nic, czy wiesz, być może zaprzęg zmieni się w spełnienie marzeń i wyśnienie snów siedzę podparty dłonią, twarz wyszukany uśmiech dziwny, masz przecież jeszcze czasu w bród, do wydeptania wiele dróg tak nam dopomóż... ...szczęścia łut Marzec 20232 punkty
-
Oni kazali mu przemycać prawdę, a więc prawdę przemycał. I czynił tak zupełnie nielegalnie. I powstało całkiem całkiem zagadnienie moralne. Warszawa – Stegny, 07.08.2023r.2 punkty
-
krążyć wokół niej jak mała ziemia choć naprzemiennie noc i dzień ciepło po nim chłód żyć na orbicie nie umierać gdy cierpię2 punkty
-
na zimnej pustyni stoi niemo wzrok spuszczając krzywa linia natury cienkie gałązki z poszarpanymi listkami wodzone wiatrem o pień stukają nawet spragniona wrona nie siądzie by móc wydalić niestrawioną kolację wróbel nie zaśpiewa tureckiej pieśni gdzie słońce i jego promienie? brzmi znajomo o tak jak stare drzewo samotna wśród tłumu niemych i głuchych na wołanie o pomoc i rynsztok bólu tylko cienkie włosy wodzone przez wiatr muskają ramiona stoję tak bez celu jakby nawet on mnie ominął szerokim jak niebo łukiem gdzie słońce i jego promienie? brzmi znajomo o tak czy znajdzie się garstka lepkiej ziemi? co okryje jak koc już zziębnięte ciało czy osunie się na bok jakby zlękniona dotykiem zapachem zawsze niewidzialnej Klaudia Gasztold2 punkty
-
kilka słów przekornych niby ważnych lecz z uśmiechem jak halka niewidocznym a wystającym od spodu koronkami gdy mówimy sobie marzenia których wcale nie trzeba wystawiać na cienkie ściany dopiero wśród pocałunków rozkodowujemy przekaz kiedy wystawnej czułości płyną obfite krople w ponętnej ust czerwieni wylewając się i wracając jako rozwinięte pąki na drzewach na krzewach bo z tego chwila powstaje która się przewleka przez szarzyznę ziemi i o co właściwie ta dyskusja i na co się tak godzimy kto spamięta co było wtedy gdy po niebie chmurki pędziły zasłonić słońce i co ustanowiliśmy pretekstem żeby się do siebie zbliżyć2 punkty
-
dobrze mi jest z tobą teraz w zaułkach emocji w sieci fascynacji ja się nie opieram ulegam bo mocy nie mam tyle na tę chwilę a może nie chcę mieć chcę w sieci odkrywać ciebie i tyle odkryć piękno piękna rzecz2 punkty
-
Nazbierałam w sobie tyle cudzych krzyków i emocji, żali, lęków i problemów. Gdzie się moje jeszcze zmieści...? I na wszystko sił brakuje, gdy przebieram piasek z makiem: tyle bodźców naokoło, ktore zbędne, które warte? A to przecież jest początek potem przyjdzie analiza: przeszła, przyszła i ocena - codzienności epikryza. Jak nauczyć się oddzielać od swojego - myśl szeroką? Łatwiej mi rozumieć innych, za to siebie wepchnąć w błoto. Czasem staję naprzeciwko z dylematem: współczuć komu? Dziś zamykam na świat oczy, bo zmęczona chcę do domu.1 punkt
-
1 punkt
-
Mają szpaki pod skrzydłami aplikację przylatują na mój ogród po dotację taki szpaczek jak przeleci to mi zet ściąga z karty i się śmieje ze mnie kret. On podziemne ma dochody z rycia pode mną i żoną i budżetu gryzie korzeń te karbity te tabletki – złoty sto. Nagle szpaków całe stado: Mamono! Wrzeszczą trzeszczą na czereśnie już siadają dziobią robią na drabinę coś na biało i tak konto się naraża mi na szwank. Co tu robić? Klaszczę w dłonie. Dzwoni bank. Pancia straszy, że na koncie debet rośnie ja tłumaczę, że natura i o wiośnie jej próbuję opowiedzieć jakiś skecz. Ona nagle poważnieje i ten mecz jest przegrany bo komornik na czereśnie już mi wsiada pnie się w górę wszystko strzęsie. Dzieci krzyczą żona płacze tylko szpak się nie boi - w apce funkcję ma na strach. .1 punkt
-
O szyby deszcz dzwoni, dzwoni najęty. Czas w miejscu stoi, stoi zaklęty. Zabijam nudę, wbijam się w ciszę, Chwytam za pióro i patowiersz piszę. Trzecie już piwo - marka dość znana, Muszę wytrzymać - Kurwa ! Do rana. Ząb napierdala, w brzuchu mi burczy. Prąd poszedł w górę, portfel się kurczy. Benzyna droga, maks na dekadę. Latem nad morze, już nie dojadę. Chociaż do kasy, się jakiejś dorwałem, Lepiej mi było, jak nic nie miałem. Siedzę wkurwiony, na necie wiszę, Zabijam nudę, i patowiersz piszę. Wciąż na ekranie, łysy drze ryja, Gdy ktoś nie zdzierży, weźmie za kija. Nerwowy facet, chyba z płcią męską, Wygraża ręką - pewnie pod kreską. Drugi wylewa, fekalia na to, Z gębą czerwoną - też jakby pato. Śnieg dawno stopniał, szaro, markotnie. Narty w pokrowcu, mokną przy oknie. Szarpią się nocą, pijane draby. Na górze impra, chce mi się baby. Z miną jak fuma, siedzę na grzędzie. Miał być rym męski - Chuja ! Nie będzie ! Jak patrzę na to, co się wyprawia, Czas chyba puścić, w kolorach pawia. Prezes tumani, mózgi gawiedzi. Rudy o zero, procent coś bredzi. Znów awantura, o jakąś sędzię. Puściłem bąka, gorzej nie będzie. Tak se drętwieję, złość w sobie kiszę, Browar zalałem i patowiersz piszę. Od poprawności, całkiem odwykłem, Chrzanić to z góry ! - czwarte pierdyknę. Bestia ze wschodu, wyszła z mokradła. Patrzeć jak rzuci, nam się do gardła. Zanim Kalinkę, żwawo zagrają, Jedni z drugimi, się wyżynają. Chłopcy w rajtuzach, strzygą nas równo. Wybija w rurach, zielone gówno. Gdzieś tam drań jakiś, wraz z drugim chujem, Treść nam niezdrową, w czaszki pompuje. Mucha do zupy, wpadła przelotem - Dam do zmielenia, będzie na potem. Zanim mnie struje, zupa z robaków, Nagły powali, atak żylaków. Gula mi skacze, sens ciągle gubię, A jednak siedzę, patowiersz dłubię. Kurant kolejną, godzinę bije, Jola za ścianą, znów daje w szyje. A skutkiem tego - przyparty do muru, Gin nad sex lepszy - orzekł O'góru. Cycata Jola, ma duże wzięcie. Kłóci się matka, z niedoszłym zięciem. Może się zbiorę, i tyłek dźwignę, Pójdę do Joli, może ją przygnę. Nawet jak Jola, dobrze dogodzi, To żaden bachor, się nie urodzi. A zamiast tego - czytasz, więc wiesz, Zrodził się - Kurwa ! - Ten patowiersz. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)1 punkt
-
- dla Belli - Moje żony, witajcie z powrotem! - Jezus pojawił się przed nimi, uśmiechając się promiennie. Po czym przytulił i ucałował czule każdą z nich. Po kolei, poczynając od tej, z którą żonaty był najdłużej - od Arweny. Otrzymując w zamian, rzecz jasna, powitania równie pełne czułości. Jedynie Mariko zachowała się nieco bardziej powściągliwie, zgodnie z samurajskim obyczajem. - Moje ukochane - obiecująco uśmiechnął się Mąż Nad Mężami - każdej z was należy się noc pełna czułości. I to wkrótce. - Jak zawsze - dopowiedziała Ewa, rumieniąc się także z powodu własnej śmiałości. Uśmiechnięty Jezus pokiwał głową w odpowiedzi... * * * Gdy odeszli dostatecznie daleko, Bella upewniła się przy pomocy duchowego wszechspojrzenia, że nikt ich nie widzi i nie słyszy. Oprócz dusz, zamieszkujących miejscowe ptaki i otaczające ich drzewa i pozostałe leśne rośliny. Zatrzymawszy się, objęła Mila, przytuliła go i zaczęła całować z całą swoją południową czułością - Mam na ciebie ochotę... - wyznała wprost, rumieniąc się. - Tu i teraz. Rozmowa o sprawach ducha może poczekać... * * * - Drogi Jezusie - książę Jurij razem z Mochaną podeszli do Jezusa odczekawszy taktownie, aż przywita się z żonami - wygraliśmy bitwę! Zadufek, jak go słusznie nazwałeś, pokonany! Znalazł się tam, dokąd swoimi myślami i decyzjami zmierzał. - Pora na radosną ucztę po zwycięstwie! - dodała księżna. - A co zrobimy ze statkiem i jego ocalałymi biorobotami? - zapytał książę. - Droga Mochano, na ucztę oczywiście zgoda - odparł Jezus. - Pewnie, że należy się ona nam wszystkim. Waszych poległych wojów wskrzeszę, a rannych uleczę - odpowiedział księżnej na pytanie, które właśnie zamierzała zadać. - Niech nadal żyją zdrowo i dobrze wam służą, jak dotychczas. Statek zaś i bioroboty mogą wam się w przyszłości jeszcze przydać. Dokonam tylko - o, już gotowe! - uczynił gest dwoma palcami prawej dłoni - zmiany w ich oprogramowaniu, by teraz wam służyły bez żadnych niespodzianek. - Chcesz nas nauczyć nim latać? - upewnił się książę. - Przecież już o tym pomyślałeś i chcesz tego - odrzekł mu Jezus. - Twoja księżna też. Będąc tak pozytywnymi osobami wykorzystacie go dobrze, a przecież przewaga wam się przyda... - dodał. * * * Soa, stanąwszy kilka kroków od rozmawiającego z książęcą parą Jezusa, czekała, aż skończy. Gdy Mochana i Jurij ukłonili Mu się i odeszli, zbliżyła się. - Mistrzu - powiedziała - gratuluję zwycięstwa. - Dziękuję ci bardzo, moja droga padawanko - uśmiechnął się Nie Do Pokonania. - Nic nie jest dla mnie trudne i ty o tym doskonale wiesz - przytoczył, ale z pozytywną emocją w miejscu negatywnej, słowa Wolanda. Słowa, które Mistrz Michaił zapisał w "Mistrzu i Małgorzacie" * . - Jak widzę, pragniesz zapytać o Starszego Nad Książęcą Służbą - uśmiechnął się ponownie. - Chcę, Mistrzu - Soa zarumieniła się lekko. - Właśnie rozmawia z księciem o przygotowaniach do uczty - odparł Jezus. - W sali biesiadnej. Pójdź tam, a znajdziesz go. - A straże? - zapytała. - Oczywiście, że przepuszczą cię bez żadnych pytań - odrzekł z uśmiechem. - Chyba nie pomyślałaś, że mogłoby być inaczej... * * * - Mil, nao pare... nie przestawaj... - wydyszała Bella. Była rozgorączkowana tak, że ledwie mogła oddychać, a przeplecione w jedno emocje z pragnieniami wypełniały ją i buzowały jak ogień. - Continuar... ** Cdn. * Przytoczone słowa znajdziesz, uważny i dociekliwy Czytelniku, w końcowych scenach wspomnianej Powieści Mistrza Michaiła. ** Tu, jak sądzę, dodawanie tłumaczenia jest zbyteczne. Voorhout, 07.03.2023 .1 punkt
-
Przez ślady zagubione Przez czasy wymarzone Szukam ciepła W Twoich ramionach A Ty jesteś Wciąż zimna jak lód Chyba już nie wierzę W żaden cud Bo zdobyć Cię To próżny trud!1 punkt
-
ile czasu minie i czy kiedyś minie - nie wiem uspokajam oddech żyję dalej ten przymus mnie dobija a jednocześnie trzyma w pionie żal pustka jakaś bezbrzeżna przestrzeń wokół mnie aż ciężko uwierzyć że w niej nie ginę że trwam że żyje choć tonę powoli a to chwila zaledwie1 punkt
-
No cóż. To nie magia, żeby działo się tak jak mówimy. (abra k`dabra) Z drugiej strony słowa otwierają nowe przestrzenie, tylko te właściwe są kluczem1 punkt
-
1 punkt
-
@Rafael Marius tak, ta myśl nigdy mnie nie opuszcza. Choć czy dodaje otuchy? Nie wiem :) po prostu trzeba przeżyć i nie kopać bardziej jak widzimy już dno1 punkt
-
W tym wierszu głębia jest na mieliźnie Nim minie północ czar tego pryśnie Dwa takty rytmu w ustach muzyka Pozwolą zapomnieć szarańczę rozbrykać1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Pierwsza myśl pomysł uśmiech łza pierwsza miłość zdrada wiara w coś Pierwszy zarobiony grosz kłoda rzucona pod nogi przez los Pierwszy pogrzeb oraz prawdy głośne mówienie na ulicy Kto by tam pamiętał lat minionych to gra nie potrzebna dziś teraźniejszość trwa1 punkt
-
1 punkt
-
Dlaczego zamknięte usta wypowiadają te same słowa dzisiaj i wczoraj rozprawa o smutku wśród puszczanych latawców zuchwały śmiech dzieci gdy płaczemy pozbawieni łez nocami kaleczymy dłonie próbując dogonić latawce liście na wietrze niebo zastyga wraz z wiekiem nie wpuszcza kamiennych twarzy nasze słowa zbyt ciążą monumenty na ziemi samotność nie słyszy radości manifest śmiejących zbyt mali by mówić zbyt młodzi by cierpieć odlatują niesieni zabawką chmury na niebie1 punkt
-
kłębek włóczki turla się do Ciebie znajdź jej początek podaj dalej kłębek włóczki turlam do ciebie znalazłeś jej koniec1 punkt
-
Szedłem ulicą, ty też na niej byłaś. Pojawił się on, czy przez omyłkę czy może celowo poszłaś w inną stronę nie wiem, wiem tyle, że wrócił i przyniósł z sobą hałas. Ty wciąż milczałaś. Jak dziecko pokornie głowę spuściłaś. Kazanie pierwszorzędne, w Norymberdze by się go nie powstydzili, choć zbrodniarze w głosach oskarżycieli raczej nie słyszeli procentów. Myślałem przez chwilę nad tym co mogłem uczynić. Nic. I samemu we własny nie wierząc osąd wciąż szedłem ulicą, ty wciąż gdzieś tam byłaś i nadal milczałaś.1 punkt
-
1 punkt
-
Alan nie wie, że jest śmiertelnie chory; zresztą jak wszyscy ludzie znajomi mówią, że to Ktoś przerywa czas pomiędzy dzisiaj a jutro niektórym udaje się dotrwać do zgrzybienia i światełka w tunelu Alan odkrył, że to rządzi nie Ktoś, a Coś z brakiem cech ludzkich tak, to raczej jest Coś, co nie nosi krawata, nie dłubie w małżowinie z lękiem przed odebraniem telefonu, nie całuje żony na do widzenia to Coś jest kapryśne jak wiatr, z konsekwencją czwartego wymiaru Coś poleca budować witraże, wydobywać uran, zakopywać trupy przyczaja się na święta, by upozorować poczucie bezpieczeństwa później to Coś wygasza piece, nasyła pleśń na chleb, plącze języki gardzi ojcem i matką, Alan sprawdził na własnej skórze1 punkt
-
Jest także panna w Erewaniu, co na przekąskę po śniadaniu robi z komarów kisiel, by jej kochanek Rysiek zwiększoną sprawność miał w bzykaniu.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@jan_komułzykant Ponoć jest facet w grodzie Kraka co jedząc schabowe zalewa robaka. Pozdr.1 punkt
-
- To ja pójdę z Panem! - Krzyknęła mała dziewczynka i złapała starszego pana mocno za rękę. Uśmiechając się przy tym pogodnie i ufnie. Jakby znała go od zawsze. Dziadek spojrzał na nią z ukosa, podrapał się po siwej głowie i po chwili namysłu odrzekł: - Nie możesz iść ze mną. - Ale ja chcę. Kawałek tylko, w kierunku tamtej bramy. Wskazała drobnym paluszkiem na wschód. - A Twoja mama i Twój tata? - dopytywał dziadek, próbując przy tym niezgrabnie wysunąć swoją dłoń z niechcianego uścisku. - Oni zawsze mi powtarzali, że starszym trzeba pomagać. Pan bardzo mocno utyka, a ja mam dwie, zdrowe nogi. Jakby na potwierdzenie tych słów dziewczynka podniosła do góry najpierw lewą nóżkę, później prawą. Obie przyodziane w różowe klapeczki. - Dobrze, ale tylko do bramy i później wracasz. Dziadek wyciągnął palec i pogroził nim w powietrzu, a twarz dziecka słysząc zgodę natychmiast pojaśniała. Szli już dobry kawałek, poruszając się wolno ze względu na zaawansowany altretyzm dziadka. Dziewczynka nuciła piosenkę, a starszy pan milczał. Widząc jego zatroskaną twarz przerwała śpiewanie. - Czy mogę Pana o coś zapytać? - Pytaj, odpowiem o ile będę pamiętał.- Zaśmiał się. - Ile Pan ma lat? - Osiemdziesiąt dwa kruszynko, a Ty? - Osiem i trzy miesiące. - Takie małe dzieci nie powinny same chodzić po ulicach. - Dlatego nie idę sama. Mam Pana. Popatrzyła na niego dużymi, błękitnymi oczami i uśmiechnęła się łagodnie. - Ale wrócić będziesz musiała sama.- Dziadek obejrzał się za siebie, ale zaawansowana choroba sprawiła, że zapomniał już skąd szli. - Nie powinien był się godzić! Stary dureń! - Niech się Pan nie martwi, tu nie ma przecież nikogo, kto mógłby mnie skrzywdzić. Jest zupełnie pusto. Starszy pan zatrzymał się, rozejrzał w prawo i w lewo. Dziwne, pomyślał, żeby ulice o tej godzinie świeciły pustkami. Popatrzył na stary zegarek na lewym nadgarstku. Była trzynasta. Pora obiadowa. Przystanął, spojrzał jeszcze raz na drobną dziewczynkę obok siebie i zrozumiał. Do bramy doszli w milczeniu. Dziewczynka kurczowo trzymała się jego ręki, a on rozmyślał. - Tu musimy się rozstać. Tam czeka na mnie Alusia i stary, włochaty grzbiet. Ty musisz wracać. Na Ciebie czekają mama i tata. Postąpiłem nierozsądnie zabierając Cię ze sobą. - Ależ Pan mnie nie zabrał. - Zaprzeczyło dziecko.- Ja chciałam iść sama. Bo ja....wie Pan....stałam na tym poboczu już dłuższą chwilę i nikt nie chciał mnie wziąć ze sobą. A sam pan powiedział, że małe dzieci nie powinny same chodzić ulicami. W tym momencie brama zaskrzypiała i otwarła się na oścież. Dziewczynka pogładziła przerzedzone włosy, otarła jedną łzę z bladej twarzy i powiedziała. - Idziemy? Mama mówiła, że tam jest fajnie.1 punkt
-
Ładnie ujęte. Ludzie mogą stworzyć chwilę dla okalającej natury, tak że zakwitnie pąkami ich miłości.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Zabiorę cię na wycieczkę do miejsca tajemniczego tam nocą się magia zaczyna w złotych promieniach księżyca on z nami na spacer pójdzie obejrzeć sekretne i mroczne miejsca. Pójdziemy wśród drzew ścieżyną co w głąb lasu dalej wiedzie ze zgrozą sowy już huczą o tym świecie zaczarowanym z tyłu gdzieś za plecami lisy cicho się skradają. Kroczymy drogą w nieznane na polanę skrytą głęboko przy wtórze wilków wyjących gwiazdy oglądać będziemy w towarzystwie zajęcy czmyhających pod nogami. I tylko jeszcze ruda kitka towarzystwa nam dotrzyma z gałęzi na gałąź przeskakując wracając do domu poziomek nabieramy już świta żegnamy się z borem.1 punkt
-
Wizja życia mnie przerasta Dokąd uciec ? Nie ma gdzie... Przeszłość depcze mi po piętach A przyszłości boję się ... ........................... Zawieszona w tu i teraz Nauczyłam się tak żyć Radość czerpać z każdej chwili Może... właśnie tak ma być ? "Buziak"1 punkt
-
Wydaje mi się że nic wartego wspominania mi się nie przydarzyło. Co mnie cieszy. Cenię sobie święty spokój.1 punkt
-
Przymieramy głodem, śnieg ma za mało kalorii, szczypie w język. Ten i tak zdrętwiały od nadmiaru ciężkiego powietrza. Można oddychać tylko na poziomie podłogi, w pozycji błagalnej. Dobijając czołem wystające ponad poziom zardzewiałe gwoździe. Czyli wszystko w porządku, dzień bez niespodzianek. A noc pełna dźwięków. Zwyczajnie – skrzypienie desek i gra marsz żałobny. Oby tylko w kiszkach. Na całe szczęście jutro będzie, niekoniecznie lepiej.1 punkt
-
Pachniesz jak płatki róży I pobyt z Tobą Dobrze mi służy Bo widzę Cię Nawet w moim śnie I w promieniach słońca Tak bez końca Wciąż umieram W zachwycie Bo takie piękne Jest z Tobą życie1 punkt
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne