Ranking
- uwzględniając wszystkie działy
-
Wprowadź datę
-
Cały czas
8 Kwietnia 2017 - 14 Października 2025
-
Rok
14 Października 2024 - 14 Października 2025
-
Miesiąc
14 Września 2025 - 14 Października 2025
-
Tydzień
7 Października 2025 - 14 Października 2025
-
Dzisiaj
14 Października 2025
-
Wprowadź datę
05.07.2022 - 05.07.2022
-
Cały czas
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 05.07.2022 uwzględniając wszystkie działy
-
A przejdziesz czasem i przetniesz asfalt, chodnik, jezdnię i co tam jeszcze tak, no jasne, coś jeszcze... A jesteś według mnie i mi magnetyczna twarz, nogi, biust, włosy, młodość, kiecka etcetera Przytniesz moje myśli czasem ulotnym i zalotnym spojrzeniem ty wiesz że mkną po tobie od stóp do głów Miniemy się krocząc do mieszkań będziemy zmęczeni za ich progiem kto wie może nawet zmarnowani? Nie ma między nami dzień dobry jest między nami brak imion jest cisza do samego końca i nie ma naszych wzajemnych intencji. Warszawa – Stegny, 04.07.2022r.7 punktów
-
Prośba Żyję, Wciąż funkcjonuję; Ciepła i duszy już nie mam. Ogrzej wszechświecie Ciało zziębnięte; Zanuć gorący poemat. A jeśli zechcesz Sny zapomniane Przemień… W spełnione marzenia. ---7 punktów
-
Małe miasto, rudy dworzec. Załom sierpnia, dzień w zaniku. Przestrzeń stygnie, strużki chłodu. Chłopak chroni resztki ciepła. Nietaktowne megafony odczytują wyrok – – osobowy do R. przez O. planowo. Zostało odsunąć się od jęczących szyn, pomału godzić się z porwaniem dziewczyny, która poprawia kolory piór, dokarmia drzewa. Konduktorski gwizdek (jego bezczelność) ma moc soli trzeźwiących. Popołudnie w pełnym słońcu wpuściło w sny tlen i witaminy, jednak, jak zmora, wbija kły chwila zniknięcia ostatniego wagonu. Błogosławiona zbitka godzin, w której ona jest teraźniejszością. Peron ucichł, wyludniał. Tęsknota przeszła przez aorty. Krok po kroku. Stopnie, kasy, klamka. Stawy i kości połączone jak cegły. Nasłuch na prawą kieszeń. Sygnału trzeba jak mżawki.5 punktów
-
tak tak drogi czytelniku najzwyklejsza garść ziemi zachwyca mnie bardziej niż mistrzowski obraz rzeźba wiersz powieść bo ta garść potrafi urodzić pachnący kłos w którym ukryta prawda o chlebie który tak kochamy i to nie od święta ale codziennie4 punkty
-
źródło ognia zaczyna się pod powiekami. w ustach mam las, suchy jak ziarna pieprzu. wystarczy iskra, by to co na języku, płonęło żywym słowem. wymówka jest jak zapałka, skrawek papieru — ziemia, już chyba niczyja. nim zdmuchnę płomień, chcę poznać jego surowość, skruszyć go w palcach; zaboli — wiem, ale tylko tak uniosę bezgraniczną pustkę, niewyobrażalną ciemność.3 punkty
-
uwikłani w spojrzenia krzyżujemy siebie wypatrując odrobiny światła w tęczówkach pociemniałych od żalu3 punkty
-
Kiedy ciąża jest niechciana, a dziewictwo chce zachować, wtedy prosi swego pana w innym miejscu się logować. W odpowiedzi na słuszny, krytyczny komentarz kolegi Wędrowca, dotyczącego:)3 punkty
-
Śmiechowo Gwiazdo wieczorna, Kimże ja jestem? Po co wciąż krążą Ciała niebieskie? Powiedz mi, proszę, Po co to wszystko? Dość mam czekania, Powiedz mi, szybko. Nie chcę odkrywać, Tylko zobaczyć, Bo nie mam czasu, Muszę do pracy. Z pracy do domu Pilnie pobiegnę, Bo znów spod pralki Woda nam cieknie. Gdy to naprawię Zajmę się prądem. Lampa wciąż miga, Tracę rozsądek. Żona znów jęczy, Że padł Internet. Jeszcze mam męża, Czy już ofermę? Wieczór nadejdzie Taki jak zawsze. Padnę zmęczony Szybko znów zasnę. Jutro przeżyję Dzień identyczny, Podług tych samych Życia wytycznych. A tak marzyłem By być odkrywcą; W encyklopedię Wpisać nazwisko. Teraz ci powiem, Że mam już dosyć. Nie chcesz powiedzieć, Ja nie chcę prosić. Płacze Brajanek, Chata obskurna; Zamiast Eureka! Krzyczę: O, kurła! ---3 punkty
-
można czerpać błoto można czerpać złoto nieważne ważne by urodził się owoc pokonując ziarno i kwiat2 punkty
-
W koło Macieju - zazieleniło... ach! Wiosna! Słońcem wzruszyło - wody polały... już lato. Jesień liściasta - u jubilera... nieznośna, zima jak zawsze - w mig spopielona... śnieg zakop! Datury dzwonią - kwiatom na zbiórkę... znikają, myślisz dlaczego - łania nerwowa... bo jeleń. Dziczek buchtuje - szuka żołędzi... znów szkoda, ani chwileczki - oczy zobaczą... niewiele. Nasz kołowrotek - ziemia wokoło... się kręci, zmiany kreować - może powinna... nie umie. Przyroda chora - człowiek wesoły... popsułeś, i jak myślicie - czy część naprawi... mdły dureń? Żal były cztery - została jedna... też zwiała, siostry bliźniaczki - jak zakonnice... kłótliwe. A gdzie persona - powiecie, nie ma... schowana, konto zapchane - liczy dolary... wziął figę. Pustkę zostawisz - wnukom, prawnukom... o zgrozo! Wichry, tornada - może tsunami... świat płacze? Ona jest moja - lecz czyim kosztem... grzmi - nie wie, teraz za karę - także z chciwości... łkasz raczej. "Zeszły się we mnie pory roku żywe i martwe. (...) ptak przeleciał przeze mnie, ptak i drzwi zostawił otwarte na góry moje, na drzewa, na wszystkie sprawy żywe i martwe." - Kazimierz Wierzyński.2 punkty
-
Zwykły dzień zwykły dzień bieganina rannna praca szkoła powrót późny obiad wieczór noc sama szarość a może pokolorować tą codzienność nadać jej kształtu po swojemu nie warto być niewolnikem podążać tylko za tłumem warto mieć kawałek chociaż skrawek swojego świata codziennie chociaż na chwilę pomyślmy o nim czy nie jest piękny 6.22 andrew2 punkty
-
Zrobię sobie przerwę od wszystkiego; Od stresu i od świata całego. Choć wyglądać to może na śpiączkę, To wolę to niż ciągłą bolączkę. Góra myśli wypiętrza się, rozpina, Potoki słów lejąc w swych dolinach. Bezsens paplaniny bywa trudny I nawet mimo to jest mi nudno. Skoro mam się czym przejmować, to ta Nuda istnieć nie powinna, czyż tak...? Gdy tak jednak troski zmącą głowę - Pustkę zostawiają, nie zabawę. Mógłbym ponarzekać jeszcze na noc... Ale mówię wszystkim już: dobranoc. VI 20222 punkty
-
@Wędrowiec.1984 Z wiersza wynika że dusza wciąż siedzi, nie pisz dla siebie, tylko dla gawiedzi. Pozdrawiam.2 punkty
-
*** wybacz czego wybaczyć nie możesz wybacz sobie puść w niepamięć krzywdy co ranią swe słabości oddaj Jemu na nich buduj filary tego co jutro się zdarzy klęknij proszę pochyl głowę a może wtedy ... odgadniesz co nieodgadnione zdobędziesz co nie zdobyte wskrzesisz co utracone raz jeszcze proszę nie zwlekaj czasu ucieka1 punkt
-
pod ciepłem twojego wzroku wycinałam żyletką krtani każdy dźwięk rdzę żwir bez trudu opierałam o mur przepony pierwszy drugi głos w światłach koncertów nigdy nie słyszę nie widzę po wdechu wiem nie zdążysz wejść czuję jak odpuszczasz w drugiej zwrotce bijesz na gardło byle jak zbierając siłę na refren wejście nad gitarowe basy w lirycznym odpływie głosem bez dotyku robiłeś ze mną wszystko śpiewałam skąpana tobą tylko dla ciebie1 punkt
-
zbliżeniami roznieconą tającą lepką mrozi noc samotna niebieski szary brązowy pod powiekami rozlane ekstazą Oslo kawa na Bygdøy ze śniadaniem u ciebie nikt tak długo mnie nie trzymał w tak niestabilnym środowisku hormonalnym żywiczny nagi splot palców ud nie odmawiałeś niczego płonęły łuną rozgrzaną białe noce wśród drżenia krople snu by tylko przykleić gorącą twarz wypełnić tobą falujący brzuch uciekające spod stóp jaszczurki dni zrywały ze mnie skórę oddaliły szepty kocham cię1 punkt
-
Już nie trzeba. Tak, już nie trzeba. Na cholerę mi to było. Nie musisz odpowiadać. Zrecenzowałaś trafnie słabego człowieka. Słabego, nie nadającego się do życia. Nie nadającego się do n i c z e g o… W lustrze stojącego trema chwiejąca się postać. Zniszczona twarz alkoholika. Kto to? Nikt. To nikt, który zawsze był nikim. To nikt. To, tylko nikt. To nikt, wyśmiany i zbezczeszczony NIKT. To, ktoś z przeszłego czasu i powracający wciąż do przeszłego czasu. Kto? Nikt. A zresztą, jakie to ma znaczenie, kto, prawda? Wiem, że prawda. Nie musisz mi tego ciągle powtarzać. Wiem. Wiem. Moja to wielka wina. Wyłącznie moja. Moja wielka cholerna wina. I co? Ulżyło ci? Mogę to jeszcze powtórzyć milion razy, miliard, trylion… Moja wielka wina. Chrzanię to. Butelka toczy się po blacie stołu. Toczy się, toczy. Zaraz spadnie… Lecz oto łapię ją w ostatniej chwili. Co to? Puszczam ją i ciskam w niebyt mrocznego pokoju. Słyszę jeszcze długo trzask rozbijanego szkła o wilgotną, popękaną ścianę. Cień rozkłada ramiona. Obejmuje próżnię. I, mimo nicości, tuli do siebie – NIC. I, mimo nicości, płacze, roni łzy. I za chwilę śmieje się do n i c z e g o. Śmieje się, niczym wariat.. Niczym skończony wariat taplający się na ulicy pustego, nocnego miasta w przedwiosennej brei albo letniej kałuży po ulewnym deszczu. Śmieję się poprzez łzy. Śmieję się, śmieję… Bawi cię to, prawda? Brzuch jak gruszka Bessemera. Kaczkowaty chód. Wymachiwanie drewnianą laską. Powiedz, że cię to bawi. No, powiedz! Na białej upudrowanej twarzy klauna tworzą się bruzdy cierpienia, wściekłe chlaśnięcia pazurów samego Lucyfera!. Ściekające krople słonego deszczu. Spójrz. Właśnie spadam w bezkresną otchłań, rozpłomieniony ciemnością… Zanurzam się w przepaści, opadając powoli na dno, niczym falująca pod lustrem wody meduza… Jestem tutaj, bo gdzieżbym miał być? Jestem tutaj i nigdzie indziej, olśniony żółtawym światłem zakurzonych żarówek kinkietu, o które uderza skrzydłami zaniepokojona ćma. Uderza i wznieca kurz. Uderza. Uderza… Ćma. Ćma… Barowa ćma… Czuję jak wyrastają mi na plecach skrzydła o rdzawej barwie. Swędzi mnie to, piecze i szczypie. Cholernie szczypie jak po cięciach nożem… Alę, co cię to obchodzi? No, powiedz, co? Kwiaty w donicach, dęby, kasztany… Liście. Liście, jak w obrazach Jacka Yerki. Wszędzie liście. Gąszcz… Wszystko obrośnięte korzeniami, żeliwnymi bulgoczącymi rurami. Wszystko jakieś zaczajone, przyczajone. Wszystko splątane, zapętlone, obrośnięte zielonym mchem. I wszystko z dawnego czasu. I wszystko z głębokich warstw dawnych epok. I wszystko, jakby oczekujące czyjegoś przybycia. Czyjego? Przecież nie mojego. Więc, czyjego? Kolejna butelka po alkoholu i kolejna… Tak, jestem słaby. Zdemaskowałaś mnie do szczętu! Do absolutnego szczętu! Roznoszę nieprzyjemną woń, która zabija pluskwy. Ale, zawsze to jakiś plus. Przynajmniej będzie mniej tego drobnoustrojowego rojowiska. Muchy brzęczą naokoło i giną. Uderzają bezrozumnie o płaszczyzny szyb. Za oknami rozciągają się tereny zaniedbane, można rzec – niemal dziewicze. Skostniałe, wilgotne, niczyje… Przeglądam stare gazety. Pełno ich tu wokół. Spójrz. 6 listopada 1971 roku Amerykanie przeprowadzili na polarnej wyspie Amchitka, na Aleutach, test nuklearny o kryptonimie „Cannikin”, w tramach operacji „Grommet”. Co w tym dziwnego? Trwała przecież Zimna Wojna. Albowiem był to najsilniejszy test jądrowy przeprowadzony niemalże 2 kilometry pod ziemią Jego moc to około 5 megaton. W jednej sekundzie ziemia podniosła się na kilkanaście metrów na obszarze niemalże dwóch kilometrów, powodując wstrząs sejsmiczny o sile 7 stopni w skali Richtera. Następnie opadła, wzniecając chmurę radioaktywnego pyłu i tworząc poatomową kalderę. Licho wie, ile zostało napromieniowanych ludzkich istnień i ile umarło potem w męczarniach na raka. Niemniej jednak test wypadł ponoć wyśmienicie. Brawa. Wielkie brawa, wojskowa generalicjo. Ponumerowane medyczne eksponaty w szklanych gablotach, jak w muzeum, roznoszące mdławą woń chemicznych odczynników. Zalane formaliną. Słoje. Słoje. Wszędzie straszliwe słoje! Nowotwory złośliwe w natarciu! Malformacje, agenezje, hipoplazje, mikrocefalie, aberracje chromosomalne… Przyprawiająca o dreszcz neurofibromatoza! Zespoły Pataua, Edwardsa, Wolfa-Hirschhorna, Retta… Pierwsze aparaty do naświetlań, tzw. bomby kobaltowe (dziwne, pokraczne konstrukcje) Czarno-białe zdjęcia przedstawiające pacjentów na łożu śmierci, poddawanych beznadziejnym próbom leczenia. Politycy, aktorzy, piosenkarze… Filozofowie, pisarze… Premiery wydań wiekopomnych dzieł… Teraz zakurzone, zapomniane. Leżące na stercie, przez które przedzieram się, leżąc na podłodze o nikłym zapachu woskowej pasty. Kurz i pajęczyny. Rozrzucone kartki, okładki winylowych płyt… Porysowane, popękane… - niczyje… Jesteś tam jeszcze? Słyszę twój niewyraźny głos, jakby szept umierającego. W drugim pokoju mrok. Na łóżku pognieciona pościel. Wyraźny obrys leżącego tu przed rokiem martwego ciała mojej matki, która odeszła, patrząc w otwarte okno. Uleciała w nieokreśloną dal. W NIC. Zanim przyszedł lekarz, leżała tak przez kilka godzin. Kiedy się wreszcie zjawił, wypisał beznamiętnie kwit i poszedł. Pewnie do innego zgonu… Wracam do siebie. do swojej zawilgotniałej nory. Rozgarniam strzępy dawnego życia zwisające płachtami jak pozdzierana ze ścian tapeta. Chwieją się w podmuchach, po których wspina się przeciągły jęk przeciągu. Wołam. Wołam, ale świdruje mi uszy piskliwy szum. Bohater liryczny kpi sobie ze mnie. Kpi sobie ze mnie, rozsiewając wokół gorączkę, pijacką malignę. Kpi sobie ze mnie, tocząc butelki po stole, tocząc je po podłodze. Po zapleśniałej, dębowej klepce… Kto się ze mną bawi w ciuciubabkę? W chowanego? Kto się ze mną droczy? Nic nie widzę, lecz słyszę wciąż głosy, gdzieś w oddali mroku, w bezkresnych czeluściach drugiego pokoju… (Włodzimierz Zastawniak, 2022-07-03)1 punkt
-
1 punkt
-
chociaż portfel miał wydatny, nie chciał facet ryzykować "dobry portal, bo bezpłatny mogę tutaj się logować"1 punkt
-
.... Cisza nigdy nie myślałem że cisza może tak krzyczeć gryźć jak wściekły pies zakamarki duszy szczypać w oczy jak dym z papierosa odpalanego jeden za drugim zamazując literki na monitorze nigdy jej takiej nie słyszałem nie widziałem takiej jak dziś smutnej i zapatrzonej w niebo ciemne i puste bez gwiazd zawsze mówiła do mnie nocą uśmiechała się i flirtowała podpowiadała w głowie słowa płynące w przestrzeń skrywała się za firanką patrząc na świat przez rolety ponad tym wszystkim ponad nami tam gdzie nas nie było i gdzie byliśmy na dnie i szczycie w słońcu i deszczu wczoraj i jutro kiedyś .... Krzyk wisi w powietrzu pod sufitem bezszelestnie otacza i obezwładnia jak wroga armia w okopach knuje i planuje kolejne uderzenie wytacza działa by wystrzelić z hukiem przebić szum spadających kropel deszczu jak odgłos werbli złowieszczy co jeszcze życie rozwali co jeszcze los wymyśli by zniweczyć wszystko .... Pomiędzy ciszą a krzykiem łzami i radością jest miejsce na nadzieję taką nieśmiałą jak poranny promyk przebijający się z za horyzontu nad morzem jeszcze niespokojnym po nocnym sztormie ziarenka piasku układają się już na plaży jak przyjezdni turyści wystawiając do słońca niewidoczne brzuszki trzymają się za ręce czekając na słońce nim wzejdzie księżyc tak wiele może się jeszcze wydarzyć /pitu-pitu 2021/1 punkt
-
1 punkt
-
Napisalem ten wiersz prawie rok po smierci mojej mamy. Jest moim krzykiem rozpaczy. Czy mógłbym prosić Was drodzy odbiorcy i współforumowicze o opinie na jego temat. Wielkie dzięki. Tęskno, smutno mi strasznie, Pustka serce przenika, Kiedy tak siadam i myślę, To w sercu goryczy muzyka. Jeszcze tak całkiem niedawno, Gdy w sercu niepokój miałem, Pod jeden adres pędziłem, Herbatę wnet zaparzałem. Lecz, nawet jeśli bym teraz, Pojechał tam choćby za chwilę, Zastukał, za klamkę pociągnął, Stuk echem odpowie niemile. Wspominam o domu swym małym, Gdzie zawsze było tak miło, Jednego serca zabrakło, I wszystko się wnet tak zmieniło. Ta miłość, serdeczność i uśmiech, Odeszły już z niego na stałe, Nie chce się jechać, wspominać, Bo rany powstają niemałe. Chociaż nieraz ciężkie chwile, Przyjaciela nie ma już, Tego, który zawsze wspomógł, Z każdych wyprowadził burz. Krzyczę czasem, gdzieś przed siebie, Tysiąc pytań, myśli, żali, Jednak nikt nie odpowiada, Albo może - ale z dali. Wszak nie słyszę żadnych słów Odpowiedzi ciągle brak, I telefon też nie dzwoni, Może stamtąd nie ma jak? Potrzebuję Twojej rady, słowa, Czegoś co podpowie mi, Pokieruje, wskaże drogę, I pozwoli ruszyć drzwi, Drzwi smutnego mego serca, Co w goryczy ciągle skryte, Już rok prawie tak zamknięte, Nie zamknięte – a zabite. Deski żalu, niezrozumienia, Pokrywają jego wnętrze, A te, zamknięte na innych, I ja złości w nim piętrze. Odeszłaś MAMO za szybko, Myślałem, że czas leczy rany, I z jego biegiem to minie, Lecz to tylko złudne omamy. Wręcz z czasem, jest tylko gorzej, I zamiast być bliżej człowieka, To jestem wręcz tylko gorszy, A życie, tak przecież ucieka. Uczyłaś być dobrym dla innych, Wiem to lecz, ja zły na Boga, Za stratę, za ból i za wszystko, I tym trudniejsza ma droga. Chciałbym abyś wiedziała, Wszak myślę, że czytasz co piszę, Że bardzo Cię kocham i tęsknię, Pomóż mi przejść przez tą ciszę. Daj wiarę, że będzie lepiej, Że wszystko to sens jakiś ma, Pomódl się za mnie i wspomóż, By wiara znów była jak Twa. Tymczasem trzymaj się ciepło, Matczynej miłości wyślij cień malutki, Daj mi rękę, choćby niewidzialną, I z nieba Błogosław me smutki1 punkt
-
1 punkt
-
Na jeźdźca Pozycja „na jeźdźca” rycerzowi miła, gdy zaraz po bitwie opuszcza go siła. Leży więc na plecach, ona go dosiada i pędzi jak może, choć czasami spada. Misjonarska Rolą misjonarza niewiasty nawracać, trudna to dla wielu bywa taka praca, ona jest na plecach, a on na niej leży, i ją przekonuje, lecz czy mu uwierzy? Misjonarska dla młodzieży Rady misjonarzy nawet w łóżku w cenie i mają dla szczęścia ogromne znaczenie. Ona jest na plecach, a on na niej leży i tylko po ślubie kochana młodzieży. Plenerowa Można jak zwierzątka, na polu i w lesie zanurzać się dziko w żonie czy metresie lecz trzeba uważać, czy ktoś nie nadchodzi, niedźwiedź, mąż zdradzany, czy zwyczajny złodziej. W wodzie Miłość na stojąco w wodzie się zaleca, kiedy skąpy kostium pożądanie wznieca. On wtedy podpływa, niby ją ratuje, i wtedy jej ciało ze swoim splątuje. Woda tajemnice obojga ukrywa i nikt wtedy nie wie, jak to się odbywa. (Ten sposób najbardziej w jeziorach się przyda bo woda tam mętna i mało co widać). Francuska Ciekawą pozycję, trudną do oceny wymyślił we Francji miłośnik higieny. Było to gdy Luwrze nie było łazienek*, lecz odkrył, jak zadbać o czystość panienek, one zaś, w rewanżu, też o niego dbały, cnoty nie traciły, a przyjemność miały. *System kanalizacyjny został w Luwrze zbudowany po powrocie Henryka Walezego z Polski, gdzie spotkał się z takim na Wawelu. Biurowa Pracownicy biura, z biurek korzystają, kiedy się nawzajem mocno pożądają. Ona przed nim siada i czeka gotowa, lecz jak to wytrzyma jej kość ogonowa? W samochodzie Miłość w samochodzie wymaga sprawności bo nie jest w nim łatwo posłanko wymościć. Zgodnie z tym, co mówi doświadczonych wielu, technika zależy wtedy od modelu, jednak warto wiedzieć o ważnej regule: musi zaciągnięty być ręczny hamulec. Manualna (suplement) Kiedy żadna babka na seks nie ma chęci, i nie masz pomysłu jak jakąś zanęcić, wtedy pozostaje z ręką się przeprosić, w dowolnej pozycji sam się potarmosić.1 punkt
-
@Rolek Oni dla pieniędzy, kawał im daleko, komuna nie wypali spróbuje innego. Pozdrawiam.1 punkt
-
@iwonaroma W błocie rośnie ryż, a ze złota jubiler, czy to aby owoc... mózgownicę silę. Pozdrawiam Iwonko.1 punkt
-
@Valanthil Rzucili kierownice, poszli na perony, życie tętni a tu... the economist! Pozdrawiam Krzyśku.1 punkt
-
Witajcie ! Pozwolę sobie na dłuższy wstęp... Wiersz ten jest o wojnie, która zabija nie tylko fizycznie, ale też duchowo, o wojnie, która wydaje się nigdy nie uczyć przyszłych pokoleń, bo co rusz gdzieś trwa, mimo doświadczeń dwóch wojen światowych. Jest tak być może dlatego, że za mało jest spójności między ludźmi lub siła i przemoc stała się ostatecznym argumentem, czy to przedmiotowym, czy fanatycznym. Bez znaczenia jaka jest prawidłowa odpowiedz, należy mieć jaja i wytrzymać, na polu mediacji zakończyć konflikt, choć wymaga to charakteru i siły mentalnej oraz rozsądku, ale również asertywności i empatii, to wierzę, że jest to możliwe. Dziś mamy do czynienia z wojną w Ukrainie, jest to temat smutny i tragiczny, mimo że nie dotyka to nas Polaków bezpośrednio, to temat dotyczy wielkiej krzywdy i wielkiego poświęcenia w obronie wartości godności i honoru narodowego, jak również zabezpieczenia przyszłości narodu. Wiersz poniższy traktuje o Polaku, który walczy w obronie Ukrainy, jako ochotnik. Są fragmenty świadczące o tym, że bohaterem jest Polak, jak ten o rocie. Mimo, że jestem bezpieczny i mam zapewnione godne życie, łączę się z bólem Ukraińców i trwam w nim, gdyż ten kraj kiedyś długo był częścią Polski i wielu z mieszkańców tego kraju do dziś uznaje się za Polaków. Zapraszam do przeczytania wiersza rymowanego traktującego poetycko o tym czym wojna jest w sposób bezpośredni, ale też mistyczny. Życzę miłej lektury i proszę o komentarze... Pozdrawiam Sztuka umierania *** Ukraino, nie wiem czy docenisz Walkę moją dla ciebie pro bono Nie wiem czy los swój odmienisz Ale serca nasze ofiarnie Ci płoną *** Kule karabinu utkwiły w krzyżu Wojna odbiera nie tylko honory Unosimy się tu ciężko w bezbożu Wokół kryjówki kryją stare bory Leszczyna a tuż pod nią dwa groby Wojna zepsuła niejeden ząb wiary Ona nie oddycha już tu dwie doby Wróg nie spodziewa się żadnej kary Zapach spalonych sumień wiruje Rosjanie nacierają chorobą narodu Diabla otchłań na werblu wtóruje Zapisy wiecznego upadają tu kodu Trafiony strzałą piekielnej zguby Upada wojak przez anioła strzeżony Przegrał ale nie pominął próby Upadają kolce cierniowej korony Zachód słońca zasłonił zbrodnie Ciemność kryje upadki i wzloty Niech Ruski giną jak ich brednie Woła generał szatkując kłopoty Siła wiary urosła w mgnieniu oka Gdy oddziały przybyły z odsieczą Byli krzepcy jak słowa św. proroka Byli dla Rosjan truciźnianą cieczą Wnet ma krew trysnęła jak z kota Krwią namazałem wers ostateczny Krwią, którą dziś pompowała rota Jej głos Polski był mi tak konieczny Nikt nie zna się na sztuce umierania Krwawienia nie sposób mi ujarzmić Kula przebija purpurowe me zdania Zaczyna niebo piorunem grzmieć1 punkt
-
@Arsis Bardzo - Dobre, Włodzimierzu ? . Znakomite ? . Popraw tylko interpunkcję, miejscami zbędną, i literówki - na przykład "Alę" w trzecim akapicie od góry. Serdeczne pozdrowienia.1 punkt
-
upragniony cień w letnie, upalne południe: ochrona, zabezpieczenie, komfort tylko takiego cienia życzę! ładna miniatura1 punkt
-
Ogniem co wyobraźnię roznieci Wodą, która spokojną taflą,ponury nastrój przyćmi. W całej dziwaczności, czar niepowtarzalny, Jeden. Ze wszystkich najbarwniejszy. Kolorem mgłę otuli. Ze wszystkich barw ta najbardziej nasycona. Przełamie nudność, Ogarnie zwątpienie. W lustrze wody odbicie, szeleszczącego promienia. Blasku, co z dna jeziora się wyłania. Jeden. Ze wszystkich najbarwniejszy. We wszystkim prawdziwy Z tego wszystkiego, nie dla wszystkich...1 punkt
-
1 punkt
-
@Marek.zak1 Hehe miałem właśnie napisać coś głupiego ale pozwól, że wstrzymam się. :D1 punkt
-
@WarszawiAnka A ostatnio moja żona Kupiła rano melona Soczysty mdławo słodkawy W zestawie do włoskiej kawy Pozdrawiam1 punkt
-
Nieśmiałość jest cecha charakteru i trudna do zmiany, msz z pokorą nie ma nic wspólnego, bo co pokora ma do tego, że nie masz odwagi umówić się z dziewczyną? Zgadzam się, to chorobliwa cecha, bliska strachliwości i wynika często msz z kompleksu niższości. Pozdrawiam.1 punkt
-
Niezwykła jest Twoja refleksja. Przypomina o naszej kruchosści zmienności, czasem kapryśnej naturze. Gdy fale niespokojne nadejdą, by uderzyć o skałę swe postrzępione kłębiące się wody.Będę pamiętać że i one w spokojną toń się zleją. Choć wymaga to cierpliwości której czasem brak. :)1 punkt
-
1 punkt
-
Przeciwstawiasz rzeczy, które sobie nie przeczą, nieśmiali nie musza być biedni, a raczej samotni, nieszczęśliwi i niespełnieni, bo nie mają odwagi zagadać do dziewczyn, które im się podobają, a ci odważni nie muszą nikogo wykorzystywać, a te dziewczyny są z nimi, bo takich wybierają. W wielu językach jest to samo powiedzenie, że świat do odważnych należy, więc coś w tym jest: Fortune favours the brave, el mundo pertenece a los atrevidos, Dem Mutigen gehoert die Welt i tak dalej... Jak napisałem, znam obie strony medalu bo przerabiałem nieśmiałość w młodych latach i wiem, jakie stresy i frustracje za sobą niesie. . Pozdrawiam1 punkt
-
@duszka Duszko, odczuwam taki niekomfortowy problem, że jednocześnie cię przyciąga moja poezja, ale też czuję, że odciska nieco negatywne skutk, przez co odpycha i nie wiesz, czy czytać, czy nie. Myślę, że musisz sformatować swoje podejście, nauczyć się zakładać chitynowy półpancerzyk, tak bezpieczna tarczę lub zbroję, która ochroni przed negatywizmami mojej twórczości, jeśli wiersze tak na ciebie działają, Jeśli jest jak odczuwam, zdecyduj sama czy chcesz czytać czy nie. Może zdrowie ważniejsze... lub trzeba się osłaniać po prostu. Serdecznie pozdrawiam !!!1 punkt
-
1 punkt
-
Gdy pływ oceanu zabiera brzegi By kawałki nieba zbliżyć do dłoni Nie dosięgając ni marzeń ni ziemi W okowach ciszy jak nokturn spokojnych Z dna piersi rwie tkliwe oktawy Chociażby polec miały w intencji Zbłądzić po wieki szukając granic Echem co wciąż nie przestaje tęsknić1 punkt
-
Mój umysł nie jest jasny Przed nim tumany mgieł chcę zobaczyć wyraźnie zarys dni Lecz obraz wymyka się Tylko gdy spojrzę dalej głębiej Widzę słodko- gorzkie wspomnienia Lecz goryczy tu więcej Nic się nie zmienia dni jest tylko coraz mniej Daty się piętrzą chcą i są ostateczne Myśli już nie wylatują poza horyzonty Są raczej wsteczne Nie mam jasnego umysłu Choć jeszcze taki stan pamiętam Lecz coraz więcej schodów Więcej potknięć na zakrętach I jak tu zakończyć ten wiersz pisany nie jasnym umysłem Nie martw i nie trudź się Natura sama to zgrabnie Przytnie ( Raczej utnie Lecz cóż w miejscu tym Chodziło mi o rym )1 punkt
-
Przytulam Ciebie tak wirtualnie i bardzo rozumiem. Moja mama ma 91 lat , ale jeśli odejdzie przede mną, to też będę musiała zmierzyć się z tym bólem . Teraz jestem z nią i choć starość nie jest najlepsza to wciąż cieszę się, że jest z nami. Matka jest najpiękniejsza pierwszą istotą jaką poznajemy i zawsze chce dla nas dobrze , gdy odchodzi to jest wielka strata z którą trudno się pogodzić. Bardzo wzruszył mnie Twoj wiersz , i uważam że jest dobrze napisany, ale myślę, że Twoja mama chciałaby, abyś żył pełną piersią i cieszył się życiem, bo zawsze chce dla nas tego co najlepsze Kredens pozdrawia1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@matty123 Smutna to prawda, ale takiej straty nigdy się nie zapomina. Masz rację, czas nie leczy ran co w sercu. Trzymaj się z wiarą, że kiedyś się spotkacie w lepszym świecie.1 punkt
-
@GrumpyElf Hej! Przeczytawszy pierwszą zwrotkę, jaka koegzystuje z tytułem wiersza, od razu skojarzyłem, że to relacja - matka i dziecko. Ładny, życiowy tekst. Mnie się podoba - prostota jest tu zachowana, zwłaszcza, że to kanony zwięzłej poezji. Pozdrowienia dla was!1 punkt
-
śnie mój śnie nie odchodź za daleko marzę we dnie choć myśli brną kaleko czekam u twych stóp u progu majestatu miłość ma po grób szepczesz całemu światu obejmij mnie już odejmij oczom pustkę oczy me zmruż nakryj mirażu chustkę odejdźmy razem w marzenia przywidzenie cóż to mój śnie? cóż znaczy twe milczenie? maj 20221 punkt
-
-Mistrzu, od dwóch miesięcy jestem zaręczony, ale, czy można pewnym być wierności żony? -Pewnym być możesz tego, co się już zdarzyło, oraz, że najważniejsza między wami miłość.1 punkt
-
Iga, dziewczyna z Raszyna, gra w tenisa jak maszyna, wygrywa i tu i tam, ja tajemnicę jej znam, jest lepsza, to nie jej wina.1 punkt
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne