Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 20.06.2021 uwzględniając wszystkie działy
-
jeszcze wczorajowinięta aksamitnymi ramionamistałam samotnawśród głów czerwonychsłońce chyliło wzrokku rozgrzanej ziemia słodka woń łez drgaław mieniącym się krajobraziedo kielicha mojej intymnościzawitała puchata pszczołałaskocząc egoczułkami oblepionyminektarem pragnieńgdy poranna rosaunosiła się wśródfalujących oddechówrozpostarłam płatkiswojej kobiecości8 punktów
-
raz pewnemu poecie wiersze rozlazły się po świecie z pokoju na parterze wybiegły gorące i świeże poleciały do ludzi by podnosić cieszyć i budzić życie śmigło mu rybką a gdy się z nim żegnał to krzyknął chodźcie tu moje dzieci mówcie jak wam było we świecie stanęły przed nim wszystkie jakieś takie inne nieczyste jeden z głową w bandażach i ręką urwaną bez mała drugi z okiem podbitym i niemal wyrwanym językiem trzeci całkiem pocięty miał być sprośny teraz jest święty kolejny pretendował do sacrum teraz jest konował któryś stanął na głowie coś chciał powiedzieć już nie powie wiele przybiegło boso smrodu brudu błota naniosło pora mi się stąd zbierać wyjęczał poeta c h o l e r a nic z pisania nie wyszło a miała świetlana być przyszłość3 punkty
-
Ona mu daje wiedzę o świecie, lecz się do tego nie przyzna, że narzucone ma z góry cele, jak każda inna telewizja. Ona otwiera swoje miraże, daje mu wnikać głęboko, lecz prawdę taką tylko pokaże, jaka posłuży jej bogom. Ona mu robi bez przerwy pranie, a on jej mózg swój powierza, wciąż nieustannie polega na niej, choć go traktuje jak zwierza. Ona mu daje głównie złudzenia. On bez niej żyć już nie umie. Zapada w fotel, kanały zmienia, myśli, że więcej rozumie.3 punkty
-
w niedoczasie myję włosy w międzyczasie rozkładam zdania i nie chodzi o to co kto powiedział chodzi o to co nieoczywiste zdania jak zdania można zrozumieć wtedy nie ma problemu pojawia się w nadmiarze oczekiwań prosta jajecznica na maśle może być pretekstem... 2106202 punkty
-
2 punkty
-
Czy popiół jest dobrym nawozem Zapukałaś do drzwi niespodzianie zaglądałaś we wszystkie kąty w jednym mieszkaniu w przewróconej perspektywie zostawiłaś dzieci uczepione jak gałęzi drzewa rąk matki z zastygłym w oczach niedowierzaniem ojciec był pierwszy tuż za progiem ale u samotnego sąsiada tego spod trójki pierwszeństwo przyznałaś psu który jakby znowu poprowadził swojego pana na spacer tyle że z podkulonym ogonem trzy rodziny z drugiego piętra i dwie z poddasza wysłałaś w nieznane wąską lukarną wymknął ci się jedynie chłopak z kawalerki na końcu korytarza ustawiona w szpaler wrzeszcząc zaganiałaś ludzi do ciężarówek bramy kamienic i wyloty ulic ujadały za tobą jak gardła luf miasto było twoją filharmonią w której co dnia grałaś symfonię na ryk rozkazów alty łez na waltornie alarmów szelest modlitw splecionych z łopotem sztandarów i werblami kamaszy w dzwony kościołów w dachy domów jak w klawisze fortepianu z nienawiścią kogoś kto nie potrafi nauczyć się grać prostej melodii biłaś pięściami aż wieże domy drzewa wszystko co pięło się ku niebu ukłoniło się tobie czoło złożywszy w pyle by tak już pozostać lubiłaś wtedy zakładać zwiewną czerwoną sukienkę i tańczyć od drzwi do drzwi od okna do okna wpinając krwiste kwiaty w piersi fasad aż wirem stawało się wszystko by obrócić się w kurz i w pył fruwające pierze smród palonych materiałów i ciał i ruin pośród syku noży ostrzonych tak cicho że żaden Bóg nie usłyszy kiedy akurat nie łamałaś żeber ulic nie wybijałaś zębów miast w bezsensownie zaciekłej grze na klawiszach budynków nie upychałaś ich mieszkańców za elektrycznym drutem kiedy w wąskich zaułkach na odległych przedmieściach polnych drogach i odludziach nie ćwiczyłaś tanecznych kroków nie doskonaliłaś partii na przemian z tartarskich z erebiańskich i elizejskich arii siadywałaś gdzieś cicho w kącie zabierałaś sny zabierałaś młodość jeszcze innym sumienia spojrzeniem w rynsztok spychałaś przechodniów z chodnika i ludzi jak ziarnka piachu przesiewałaś pomiędzy palcami — tu stos bestii i potworów na usługach mroku barbarzyńców owiniętych płaszczami idei zasilany wyzutym z moralności wypełzłym z cieni robactwem — tu stos winnych tego że urodzili się pod jakimś niebem na jakiejś ziemi nad jakąś rzeką na tyle blisko by napawać obawą drażnić i kusić sąsiedztwem — tu wcale niemały stos aniołów zrodzonych z przypadku i potrzeby o tym też nie wolno zapomnieć jak o każdym z tych odsianych stosów — mrok wyostrza blask światła dla ciebie jednak nie istnieje podział na zwycięzców i przegranych ugięty w pokorze kark i hardo zadarte czoło — liczą się tylko te dwie postawy doły twoich ust są łakome obu bo cierpienie w każdym języku smakuje tak samo ważny jest jedynie nieprzerwany ciąg chaotyczny lub rzetelny planowy albo zupełnie bezładny twoją jedyną naturą jest zaspokajanie niezaspokojonego głodu życia i chociaż nigdy się nie spotkaliśmy i znam cię tylko z opisów z opowieści tych których nie pożarłaś ze słów oprawców którym pochłonęłaś dusze z twarzy na zdjęciach którym próbowałem zaglądać w oczy równie bezskutecznie jak w puste wypalone oczodoły budynków oddalonych o setki kilometrów czy dziesiątki lat to wiem jesteś uparta i nieustępliwa nigdy nie przestajesz gdzieś na widnokręgu machać pochodnią mrugać światłami naddźwiękowych skrzydeł jak nieustannie drgającym płomykiem nadziei na to że może tym razem odrodzimy się lepsi2 punkty
-
Cały minus tego lata to ta mucha która lata i ten komar co jej wtórzy koło ucha już mnie nuży Chwastów przyrost na potęgę pot co spływa ciurkiem ze mnie gradobicie podczas burzy kurz co nozdrzom źle mi wróży Mnóstwo mrówek i ślimaków darcie się o świcie ptaków żona tylko się opala brzdąc sąsiadów beksa-lala Reklamację mam do lata za to że przegrzana chata i że noce takie krótkie... Lato na to-jesteś dupkiem zaraz minę i odejdę będziesz tęsknił niepomiernie2 punkty
-
W warzywniaku z owocami byliśmy zupełnie sami... W warzywniaku z owocami przemieszany zapach bylin z truskawkami.... W warzywniaku z owocami polny agrest z dzikim szczawiem poprzylepiany... W warzywniaku z owocami osy muszki tańczą rytmicznie nad nami... W warzywniaku z owocami posokami koper z natką pozrywany... W warzywniaku z owocami zaduch ziemianka słoneczniki - każdy wyuzdany2 punkty
-
Obudziłam się dzisiaj ze smutkiem. Leżał koło mnie na łóżku. Puścił oko szelmowsko jakby chciał zapytać : „Jak minęła noc?” Wypił ze mną poranną kawę, pobawił się kosmykiem włosów i osiadł na rzęsach. Trzymał się kurczowo cały dzień. Skutecznie osłaniał od uśmiechów i jasnych słów. Do ucha szeptem wpuszczał melancholię. Wieczorem ułożył się łzą na poduszce, by rano znów obudzić się u mego boku.2 punkty
-
dzisiejsza noc była smutna bez gwiazd i księżyca drzewa nie szumiały milczał wilk i echo sny się wałęsały - mysz ze szczurem rządziły ciemności im pomagała pijany kumpla szukał strach się czaił myśl bała się myśleć na cmentarzu umarli o cos sie kłócili dzisiejsza noc była sobą nic a nic nie kłamała można nawet rzecz że prawdziwa była2 punkty
-
Kiedy tak leżę, myślę za siebie. W przeszłości bredzę, a może grzęznę, a może brodzę. Bez ciebie już nigdzie nie zdążę. Nie mam już miejsca w sercu. Nie mam już serca na miejscu. Gdybym umiała zabić się sama, serce bym nożem poczęstowała. Realnie, fizycznie z pełnym naciskiem. Lubię to w głowie widzieć - mistyczne uczucie, kiedy uchodzi życie, jak wydech z płuc lekko, nieskrycie. Jak fala biegnie ciepła i chłodu. Uchodzi z piersi dusza niemłoda, a może młoda, może zbyt młoda, a może wróci w postaci płodu. I gdy tak patrzę, odczuwam ulgę, że to już za mną, już mogę umrzeć. I nie chcę słuchać, w czym szukać sensu. Cieszę się tym upływem bezsensu. Zabiję serce, bo tyle umiem. Tak strasznie boli, gdy tylko czuje. Zabiłam serce i nie chcę go więcej. Bez ciebie co dzień zabijam serce. 19.06.20212 punkty
-
przy stole zwykle jem i piję jesteś nieobyczajny wyschło mi w gardle umówiliśmy się na pogawędkę przy herbacie to zobowiązuje z gołą głową szukasz wiatru w kuchni jest pusta lodówka przepalona żarówka ja i ego jak stąd do gdańska albo z gdańska do nowego jorku a może do łomianek psu na budę 2106182 punkty
-
jestem bardzo zmęczony porażek mam już dość czas przejść na drugą stronę jutro zbuduję most na drugą stronę tęczy nie będę żył tak wiecznie szybko po nim pobiegnę rozkwitnę i nie zwiędnę tu wszystko mnie odrzuca wciąż rzygać mi się chce czy to może pokuta że często krzyczę Nie!!! być może mi się uda skończy się szara nuda algorytm nocnych myśli dziś rewolucję przyśnił nie o to przecież chodzi w tej niesportowej grze by iść w kierunku mody i głupi uśmiech mieć2 punkty
-
Nie umiem wiecznie cię kochać. O tobie wiecznie też marzyć. Nie mogę w myślach całować, Ani czasem straconym obdarzyć. Kiedy pierwszy owoc zawiśnie, Kto pierwszy sięgnie po kiść, Nim iskra na niebie zabłyśnie, A spadnie ostatni z drzew liść ? Zapach suchego drzewa z tarasu Zmieszany ze śladem przeszłości. Zza kotar przenika szum lasu. Z surowej dociera ciemności. I tylko jakieś światło samotne Przeciska się wątle przez szparę, Malując twe kształty ulotne, Na przemian jaskrawe i szare. Kształty gorące i nagie, co się Przed chwilą z moimi łączyły. Na przemian leżąc i stojąc, i Wbijając się w nie z całej siły. Już gaśnie żar papierosa i Gasną nad rzeką lampiony. Przesącza się miłość ulotna W kroplach niepoliczonych. Czasem kropla jakaś zawiśnie. Nie zgubią blasku lampiony i Szczęście na nowo zabłyśnie, Rozkoszą nagrodzi zlęknionych. Kiedy wiatrem łzy się ochłodzą, Może w złotą kulę się zleją. Może w serca dwa się przerodzą, Aby zgasłą zachwiać nadzieją. W jednym zmieścimy płomienie, W drugie marzenia rozdzielę. Marzenia w owoc przemienię, Pragnieniem zaś ciało obdzielę. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)2 punkty
-
przytulić się do ciszy uśmiechnąć do wiatru porozmawiać z echem wysłuchać marzeń ukłonić się prawdzie podać dłoń lepszemu wygrać z losem w karty nie bać się ciemności dotknąć leśnej mgły uwierzyć w Boga śnić tylko barwnie udanie pokochać tylko tyle pragnę podanie napisze życie je podpisze i będzie fajnie2 punkty
-
Dojrzały ponad wiek? dla Boga jestem kwaśny Jest coś we mnie, prawda? bo dużo już przeszedłem Opowiem kiedyś dziś nie mam czasu szykuję się na następne przejście2 punkty
-
Ona mu daje tak wiele wrażeń... Miał ją już w kuchni, w salonie, w hotelu, teraz wszędzie mieć może, od kiedy ma ją w smartfonie.2 punkty
-
graphics CC0 od autora: |Burlesque français [czyt. biurleski frąse]| -- Zblazowana Żaba Zosia Ze Zbiornika:"Zlew Zamościa" Zawodziła Zniesmaczona Żabim Zjazdem - Zaskoczona Zieleniejąc - Zła Zawyła Zajadliwiej Złorzeczyła Zjazdom Zakapiorów Żabich: ("Żabę Złowić? Żabę Zabić?") Zakazała Żabom - Zwołać! Żabojadom Zyski Zgoła Zmizerniały - Zbladły - Zwiędły Zły Żabojad: Zbirem Zbędnym! Zważcie - Złego Żabojada Zaskoczyła Żabia - Zdrada! Żabę Zblakłą Zasmażaną Żabojadom Zakazano - Zakosztować! Zuch Zenobi - Żabi Żniwiarz Zaprawiony Zbir Zwątpliwia Żaby Zosi Żwawy Zamiar Żeby Zbirów Zrazu - Zwalniać Ze Zbiornika "Zlew Zamościa"! Zawinszuje Zatem Zostać Zbirom - w - "Zamościańskiej Ziemi" (Ziemię - w - Zbiornik Zważ - Zamienić!) Żabi Zakon - Zniewieściały (Żabom Zadki Zapleśniały!) Zamiast Żab - Zaoferuje: (Żaba - Żabie zafunduje) Zjadać: "Zarybioną Zgraje" Zaliż - Zuchu - Zgryz Zostaje Zwyrodniony! (Zmoro, Zgrozo!... Zdechłą Żabę... Znowu Znoszą!?) Zuch Zenobi - Zawetuje: "Zapamiętaj - Złotko - Żule - Zmasakrują Żabkom Ząbki!" Zamościański Zjazd Zakąski Zbiera Żniwo... Żabo - Zatem: Zaklnij - Żywo! --1 punkt
-
Proponuję zabawę polegającą na tworzeniu własnej definicji danego słowa, bez zaglądania do "Wujcia G" i innych źródeł. Osoba, która napisze znaczenie słowa, wymyśla kolejne hasło. Zaczynam! "dom" miejsce do którego najchętniej wracam1 punkt
-
oko kosmosu co spogląda czule spojrzenie mroczne gwieździste rzęsy źrenica czarna a za nią umysł niezbadany i szyderczy w ludzkim spojrzeniu widzę to samo planety małych istnień na orbicie też drgają jednak żadne z tych głosów nie cichną nieważne z jakiej źrenicy dochodzą zza światów mnie wołają1 punkt
-
- Mistrzu, chcę się z kimś związać, ale rozumowo. - Polecam zatem związek samego ze sobą. Sam siebie nie oszukasz i się nie pokłócisz, nie zdradzisz, nie odejdziesz, a jeśli, to wrócisz.1 punkt
-
Schłodzona jagodowo-wiśniowo szukam swetra i skarpetek, a znajduję stare pomysły. Zawieszam się na nich. Teraz jestem sukienką w kolorze fioletowo - czerwonym. Mogę się ukryć w szafie albo ozdobić ziemię. Na etykiecie jest napisane: przed użyciem wstrząsnąć. Nie wiadomo ile razy, przez ile czasu, ani w jakim kierunku. Ciekawe czy ktoś robił nad tym jakieś badania. Teraz jest modne analizowanie, ot choćby w formie ankiety telefonicznej. Mogłaby zawierać pytanie - ile razy pan/pani wstrząsa? I odpowiedź: zero, jeden, dwa, trzy, pięć, do skutku, nie liczyłem/am albo nie wiem. Ostatnią z odpowiedzi podkreślaliby ludzie bez inicjatywy, którzy potrzebują by ich myślenie prowadził inny umysł, przedostatnią wybitni pechowcy i zodiakalne panny. Jeden zaś przypisany byłby ludziom w czepku urodzonym lub astrologicznym bliźniętom. Najciekawsze grono stanowiliby ci, wybierający odpowiedź „do skutku”, bo trudno określić, jaki ktoś sobie założył skutek. Może to koniec dnia, może boląca ręka, może wyrzut w górę na wysokość konarów drzewa... gdybanie w oklejonej buteleczce...mleczne opakowanie. Reszta respondentów ulokowałaby się gdzieś w zerze, dwójce, trójce lub piątce. Wiadomo – większość. A może bardziej na miejscu byłoby pytanie: jak myślisz kim należy wstrząsnąć? No i tu już mogłaby się pojawić cała plejada gwiazd. Na początek znajomy/znajoma który źle coś widzi lub udaje, że czegoś nie widzi, albo widzi po prostu inaczej niż widzi pytany. Potem musowo jakiś wróg urojony bądź dostępny od ręki. Można wymienić przywódców politycznych, religijnych, głowy państwa lub innych figurantów. Nie można też zapomnieć o członkach rodziny (nie ma co się oszukiwać, że każdy w rodzinie to biała owca). No i oczywiście musi się pojawić pytanie otwarte czyli „tu wpisz imię i nazwisko (...)”. Wstrząsanie czy też roztrząsanie nie jest prostym zajęciem, a producent sobie napisze jedno zdanie, brzmiące jak polecenie, wręcz rozkaz – „przed użyciem wstrząsnąć” i zadowolony, bo wykonał swoją misję. A ile razy zdarza się nam zapomnieć? Siedzimy, konsumujemy,.. spokój, cisza, sielanka dla zmysłów... nagle patrzymy na puste opakowanie, zauważamy napis i pojawia się takie - no nie, przecież miało być wstrząśnięcie! Z braku laku pozostał już tylko wstrząs wewnętrzny... Schłodzona siadam do upalnego dnia, zaś wymiętolone umysły, snują się w pobliżu lodówki nie znajdując ukojenia. Tak, to chyba kwestia zaopatrzenia – pomyślałam patrząc w lustro. Piękna jest ta sukienka.1 punkt
-
Mały kotek łapie myszki Pije mleko prosto z miski Goni kłębek, fotel drapie Często chrapie na kanapie Nawet kiedy coś napsoci Starsza pani się nie złości. Raz wlazł kotek do kominka Łapki brudne – słodka minka. Potem kłębkiem znów się bawił Czarnych śladów moc zostawił. „ Kawał z ciebie łobuziaka! Mamcia sprzątnie. Daj buziaka!” Starsza pani tuli czule Swoje zwierzę szaro-bure... Mały Janek, zuch chłopaczek Węszy w trawie, sprawdza krzaczek. Patrzy – siedzą dwie biedronki Żwawo skacze między grządki. A że popadało właśnie Stópki swe pobrudził strasznie. Zatem prędko do łazienki... Nagle słyszy jazgot wielki: „Ty łobuzie! Ty niecnoto! Tak nabrudzić, wszędzie błoto!” Starsza pani krzyczy w głos Głaszcząc kotka... pod włos.1 punkt
-
Urodą nie porywa oczu, zwisające dłonie z posiniałych kości, szara kosmatość kłuje spojrzenie, dookoła grzebieniasty róż. Smutny sąsiad na barwnej, letniej łące. Lwie drzemie w nim serce, gotowe do walki o roztrzepotane ludzkie, lwimi chwostami liści omiata, koi nerwy i ociera łzy spokojnym uśmiechem słońca.1 punkt
-
Cieszę się i jednocześnie niepokoję. Jestem jak najdalej od zapędzania kogokolwiek do grobu :).1 punkt
-
@aniat. przegoń dziada... pogoń kijem... i kto to mówi... ktoś zaprzepaszczony w otchłani mroku...1 punkt
-
moja wizja świata jest prosta jak drut za każdym zakrętem widać prawdy próg moja wizja świata to ciągły uśmiech brak smutku i łez na kamieniu mech moja wizja świata to drogi do radości pełne drogowskazów w stronę miłości moja wizja świata narodziny i śmierć łąka pełna kwiatów to miasto i wieś moje świata widzenie to nie komplikacja tylko poranne mgły oraz spełnień stacja1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Ładnie rymem okalającym - to chyba Twój ulubiony? Podoba mi się metafora, przyrównanie miłości do morza, morskich fal. Podoba się1 punkt
-
@Czarek Płatak Witaj poruszyłeś bardzo trudny temat, wręcz temat tabu jeśli chodzi o poezję . udało Ci się narysować słowem bardzo przejmujący obraz.... mimo Twojego szerszego spojrzenia mi przedstawiła się rzeź Woli w czasie powstania warszawskiego. Dziękuję.1 punkt
-
nie pamiętam wtedy świadomości gryzłam twoje ramiona wybita poza kreski jutro mam urodziny i żyły na wierzchu fioletowe od rozdzierania mroku może zadzwonię kuląc chude ramionka minął już miesiąc miodowy odrosty nosi paskudne u mnie klocki pod stopami nocna zmiana czasem wymioty ja już się nie zbiorę nic nie pasuje do obrony1 punkt
-
@huzarc - dziekuje serdecznie i pozdr. Witam - ano byłby - dzieki za czytanie mimo upału - Pozdr.życząc chłodu.1 punkt
-
Nieobyczajny stół pobudza wyobraźnię ;) Fajny tekst, trzeba połączyć wersy, jak kropki, aby wyłoniła się zastana sytuacja, w dodatku nieoczywista. Opisujesz w swoich tekstach urywki świata (ja swój świat porządkuję), ale czuć u Ciebie potrzebę pisania. bb1 punkt
-
Papierosy już mi nie wystarczają Bo już mi nie wystarcza tłumienie tego co we mnie Jest tego za dużo Przelewa się róg obfitości ciężki od żalu i goryczy Smutek i rozpacz kołatają do trojańskich bram W końcu je zdobędą A wtedy upadnie miasto i epoka a wraz z nimi ja Piszę Piszę więc aby wysłuchać krzyków potępionych Wyciągnąć ich z czarnych wód Acherontu Jeszcze nie ma ocalałych Są topiący się z rękami wyciągniętymi W stronę gałązek oliwnych Które im podaję Może kiedyś Może kiedyś je dosiegną Na razie musi wystarczyć nadzieja1 punkt
-
@Dach Jedno jedyne zastrzeżenie. "Zgrzytają", w następujących po sobie zdaniach pod koniec wiersza: "(...) słońce. Wschodzi (...). Za chwilę zajdzie (...)" Zabieram. ? Serdeczne i Sobotnie ~ .1 punkt
-
Jestem kochającą żoną, lecz hordy psychicznych siniaków oraz innych widocznych, potęgują przezroczystość uczuć. W sexamoku wciąż ględzi, że jestem jego ziemią obiecaną i będzie mnie uprawiał, tak jak jemu pasi. Miarka się przebrała w zemstę. Wydziergałam łopatką dół na miarę, w przydomowym ogródku. Fest mi przyszło kombinować, by w ostatniej chwili go umiejscowić. Nie opuszczę cię do śmierci. No właśnie. Do. Leży na wznak otumaniony, błądzi przedśmiertnym wzrokiem, a ja zasypuję rozkład miłości, ziemią obiecaną, którą mu przysięgłam w duchu, gdy zrobił się nieznośnym dupkiem. –– A nuż w wodzie brudnej, dodatkowo skończysz. Do widzenia, do jutra. Sorry. Jutro tobie odebrałam.1 punkt
-
1 punkt
-
Jaśniało...,Gdy ptak uleciał z chwiejnej gałęziPod czerwcowym niebem....Po ostygłych od nocyMinionej uliczkach,Snują się zakochani, bezdomni.Przecierając oczy, szedł dozorcaDo pracy....A gdy gałąź zamarła w bezruchu,Zbudziłem się i ja.Przetarłem oczy, zapisałem sen.Pobiegłem spóźniony do pracy,Wspominając lot...Pod czerwcowym, jaśniejącym niebem.https://m.facebook.com/profile.php?id=631491170529721&ref=content_filter1 punkt
-
nie ma pustych słów ani myśli w nich drzemie nasze dziś i jutro one naszym parawanem za nim uśmiech oraz łzy nie ma pustych słów ani myśli są tylko chwile na które człek się złości to one je psują poddają próbie chcą okaleczyć nie ma pustych słów ani myśli puste nasze serce gdy się kłócimy a gdy to mine tuli się do nich jest mu z nimi miło1 punkt
-
słone fale gryzły nasze stopy nie czuliśmy tego szliśmy w kierunku zachodzącego słońca niebo płonęło nadzieją My też szliśmy dalej powiało chłodem rozsądny księżyc cicho wyszeptał to się nie może udać spróbujcie jeszcze raz jak się zestarzejecie jutro jadę nad morze1 punkt
-
Pomyliłem się nie niesiesz mnie w kołysce przez trudy tego życia wybierając drogę za mnie Nigdy w niej nie byłem Oplatanie się rękoma brałem za Twój uścisk Idę sam w oczach piach w głowie hałas Na plecach torba w środku prowiant kilka narzędzi dziurawa mapa Marna wyprawka ale dziękuję przyślesz posiłki?1 punkt
-
w ciemne jesienne zwilgotniałe jutrzejszą rosą popołudnie na rozstaju ścieżek podarowałam czekoladki zapakowane w szkatułkę owiązane kokardką mały butik miłości wybrzmiałą ciszą chwilę później szłam w przeciwnym kierunku do tego gdzie zostałeś wryty w ziemię odchodzę a jeśli to robię to na zawsze miejsca w których istnieją kuluary historie piszą się dzikim nurtem za plecami nie chcę tak alejki w parku są pojemne ugoszczą wszelkie emocje korzystaj1 punkt
-
Niesamowite :) Naczelny reprezentant gatunku na org musi zostać tu przywołany @Pan Ropuch :)1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne