Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 04.08.2020 uwzględniając wszystkie działy
-
Nie unoś się! Nie wstawaj ... Sama sobie otworzę. Drzwi - do twojej duszy ... Zawiasy skrzypią, choć nowe Budzik - na poniedziałek Pragnienie - ogniem suszy Zabarykadowane ... Fosa ... Nie przepłynę. Warowne gmaszysko - zamieszkane tobą. Zostaję. Na obiad będzie dziś szpinak. Odcedzam, gorzko płacząc. Przegryzam czekoladą: ''łajdak, łotr i ladaco!'' Nie musisz wracać na noc. Ale jeżeli wrócisz, pamiętaj - buty w porządku: lewy i prawy. U mnie ma być: in Ordnung - u dziwek jest: dla zabawy. Ty śmiejesz się, a ja - nawlekam: kryształki łez - choć się kruszą ... Księżyce już gaszą światło. Jest dobrze po północy ... (Morfeusz za drzwiami z kuszą) Do tego pokoju nie wejdziesz!!! ... bo z buciorami czy bez – potrzebna ci będzie ... dusza.8 punktów
-
Jest taka szkatułka, którą się chowa przed ciotką wódką, wujkiem szlugiem. Drewniana komórka lokatorska, wynajęta od Boga, skulona pod przedwojenną czynszówką, w ostatniej pipidówie nad Bugiem, gdzie czajnik babci wciąż działa, rumianek odświeża blask wspomnień. Pas ojca - zawsze wisi bezczynnie. Siekiera dziadka - nie wyważa drzwi. Groby i krzyże nie chodzą po drogach. Jedyny złodziej z podwórka, to stary wiatr, wyrywa tylko ziarnka piasku z fug - a oddaje matkom torebki. Nie sieje fug w swoich ziarnach Siewca. Kolędnik ma wiarę, a nie mordę. Gdzie Kościół jest domem Bożym. Śnieg, co chrupie pod butami dziecka, pod płozami saneczek w kuligach, prędzej zniknie na rozgrzanych policzkach, niż będzie ciepłą pierzynką dla Kaya i Gerdy. A jeśli zdjęcia w albumach śpią, to opowiadają wschody i zachody, które nie płoną w oczach. Nie błądzimy tam w zaspach, nie toniemy w rzekach, horyzont wydarzeń - nie ściga nas łuną pożaru, w ścieku pod Starówką - nie gaśnie żagiewka, a tylko cicha świeczka cierpliwie płonie nad stębnówką. Skrzyp bydlęcych wagonów nie szarpie nam serc. Tam kołysze nas fotel na biegunach i otula koc. Nie tkwimy zamarli wśród malowanych drzew. Psy na mrozie nie szarpią nam rąk. Tam zasypiamy - obserwując sikorki w karmniku.5 punktów
-
Byłaś dla mnie natchnieniem barwą iluzji wśród śmiałych snów kielichem, po którym pragnienie spłynęło tysiącem słów. A słowa znaczyły tak mało niewiele, tyle co gest w sercu zawarty jak anioł o skrzydłach ciężkich od łez. Byłaś też dla mnie muzyką szelestem wśród traw i rzęs biegłam za Tobą donikąd po kolcach zrzucanych we mgle. Zbyt hojnie stawałaś się naga piękniejsza niż zamysł i sen rozkwitłaś na rzęsach, na trawach nadzieją, kolejnym dniem.5 punktów
-
zabij nie zatrzymam się dotknę twarzy usta odnajdę rozchylę wargi nabiorę słodyczy włosów miękkości szorstkości zarostu wsunę język musnę powieki policzek poliżę zaboli tysiąckrotnie nie zatrzymam się4 punkty
-
Kiedy kapelmistrz czasu spadał z nieba gromem Śmierci, łąki krzyczały, lasy ogniem ciemne Zastygły, słowem lęku nad wiecznym wyłomem W ziemi, gdzie piekło prawdą przemawia pojemne. I rozlał się kryształ burz żelazną pożogą, Nad horyzontem twego pustego imienia, Lecz opuściły cię ptaki i nie pomogą, Gdy nasze włócznie bok cię ugodzą z kamienia. Zabiliśmy go struną wiatru uwieszoną U szyi, cięciem pychy w szkatułę aorty, A potem owinąwszy myślą rozcieńczoną W kolorze przenieśliśmy na biel akwaforty. Zostały krople krwi na śniegu jak rtęć żywe, W źrenicach dni i dymie ułudnej przyszłości, W naszym zamku, gdzie baszty są nędzne i krzywe, Jak zbutwiałe dźwięki od nadmiaru świętości. Jesteś teraz martwy, tak jak my już nieczuły. Zawias światła zamyka się metafizyką, Którą nosimy w butach, trumiennej kopuły, Harmonią obłędu, jej szczerą retoryką. Nie możesz nas rozgrzeszać, tak jak nie mogłeś sądzić, Lecz pamiętamy biorąc do ust puchar winy, Dokąd tęsknocie słońca nakazałeś błądzić, Orbitą twych cieni szytych z niemej plątaniny. Jesteśmy mordercami, ale gwiezdny połów, Ma swój ciężar wosku i cenę kształtu masek Pośmiertnych, i ma wagę pieczęci, gdzie ołów Krzepnie u wrót dłoni, jak nasz pustynny piasek.4 punkty
-
choć nie minął nawet miesiąc ja znów z tobą jem precelki te z Półwiejskiej najsmaczniejsze i szczerzymy się w uśmiechach pod pretekstem ziarn sezamu co utknęły w nich bezwiednie a my mamy w sobie coś z tych białych ziaren bo też trwamy w swych potrzaskach oddzieleni marząc iż może w przyszłości los tak sprawi że będziemy znowu razem połączeni3 punkty
-
Do mistrza przyszedł szlachcic mizernej postury. - Znasz dobrze tajemnice niewieściej natury powiedz, czy któraś będzie mnie miłować szczerze bo straciłem nadzieję i już w to nie wierzę. - Wiele jest niewiast, które chcą kogoś miłować, daj którejś tę sposobność i nie chciej pojmować. Bez urazy lecz zobacz, jakie pieski mają im któryś bardziej szpetny, mocniej go kochają.3 punkty
-
W czwartkowy wieczór (Lub rankiem w piątek) Czytam te listy Tak na pamiątkę Chociaż nie muszę Znam wszystkie słowa I trochę wierszy (Pisał je o nas) Bo kiedyś, dawno Oddałam serce Chłopcu - co poległ Na wojny męce3 punkty
-
Jest coś w mej woli, coś co czarną drzazgą boli, Przychodzi i odchodzi, jak jej przepastny cień, Gwarem powietrza, wyrwą ciszy nad mym światem, Drzewem rozprutym śmieci natchnionym gniewem. Jest coś w mej doli, skaza na tarczy busoli, Pod czołem, które płodzi i rodzi każdy dzień, Cierniem wspomnień, kieratem pokrytym szkarłatem I fałszem łez upitych snu smętnym powiewem.2 punkty
-
Pamiętając o błędach ojca, wiedząc czemu je popełnił, jakim był człowiekiem, jak marniał zżerany przez raka i gorycz, gdy młodemu dłużny się zwierzyć poczuł – synu, chcę byś wiedział, że ja przez całe życie się myliłem. Widząc wciąż wyraz jego twarzy, jakby chciał z niej zetrzeć flegmę, gdy patrzył w kuchni w telewizor, kiedy serce mi tłucze jak w szamański bęben, wiedząc czym go zraniłem, wierząc, że jest światło na drugim końcu wierszy, będąc wdzięczny, wdzięczny ojcu za dotrzymane słowo, za życie z matką, „córką wroga ludu”, i że można żyć, serce mając po lewej, z prawej mieć wątrobę, dupę symetrycznie mając do świata, wiedząc - myślę o was, „pisiory”, ja - „syn czerwony” i „ubek”, „resortowe dziecko”, „sort gorszy”, dziś o przyszłej śmierci myślę, naszej i waszej.2 punkty
-
@Alicja_Wysocka, @Victoria, @iwonaroma, @Somalija, @Karina Westfall, @M.A.R.G.O.T @Marcin Krzysica z serca za serca dziękuję2 punkty
-
* długo pusta stała ta kapliczka w polu nie powracał latami skruszony złodziej * aż dnia pewnego niebieski gość zawitał skrzydlaty śpiewając uwił gniazdko swej rodzince *2 punkty
-
Prośba Póki śmierć nas nie rozłączy, póki śmierć nas nie rozdzieli, pozwól oczy mi wciąż topić w głębi jezior twoich źrenic. Póki w piersi bije serce, póki jeszcze tutaj jestem, pozwól niech me troski koi twoja skroń przy mojej skroni. A gdy przyjdzie ruszyć w drogę i pójść tam, gdzie trzeba odejść, nim mnie wieczne cienie połkną, trzymaj mnie za rękę mocno.1 punkt
-
Kocham piękne kobiety, które wiedzą, że są piękne i pokazują swoją piękność. A wy kobiety?1 punkt
-
W szklanej tafli ekranu, w dalekiej witrynie Bezmiaru, widzę słodkich winorośli misy, Myśląc, że to jej oczy, jej spojrzeń kaprysy Wnet ożywią fantazję, a myśl ma odpłynie… Szukam wśród czystości szkła wspomnień o dziewczynie, W cukierniczkach z fajansu znajduję jej rysy, Prawdziwe lub nie, śnione jak rajskie cyprysy, Czcionką tęsknoty szczere, jak światło w bursztynie. Czekam lecz nie ma Cię, ta chwila nie nadchodzi, Nie napełnisz zapachem kosmyka Swych włosów Mych ust, w których - nim ciężki jęk smutku się zrodzi, Szept nostalgii, skargę wyśle do niebiosów... I może wyjdziesz ze snu, który tak uwodzi, Zapętliwszy nas wspólnym pulsem naszych głosów...1 punkt
-
Gdybym ja miał skrzydła pegazie mój drogi to bym bez problemu piętrzące się progi wznosząc się nad nimi w cuglach pokonywał i wierz mi pegazie ciebie bym nie wzywał a że ja nie jestem uskrzydlonym ptakiem ani też aniołem, lecz zwykłym pismakiem przeto proszę ciebie byś pomógł poecie abym mógł wygodnie siedząc na twym grzbiecie pokonać przeszkody wznieść się na wyżyny lecz wpierw bym cię prosił byś mnie do dziewczyny tej, która mi weną podrzucił a potem jako zgrane trio pofruniemy lotem wznosząc się nad poziom pisarskiej miernoty pegaz niewzruszony rzekł mi chłopie, co ty myślisz, żeś jedynak i tu jesteś w błędzie takich są tysiące, nic z tego nie będzie.1 punkt
-
marzenia ulotne deszcz nadciąga przyszłość śmiech ukryta agresja gdzieś i ten piękny zapach poproszę bez1 punkt
-
1 punkt
-
Lubię pisać te pierdoły wierząc że to jest poezja w prostych rymowanych strofy chcę opisać tylko piękność tej prawdziwej niespełnionej która cicho w środku nocy łzą pamięci zrasza oczy on by chciał a ona nie chce albo złe koleje losu niemożliwa wspólna przestrzeń każde pływa w innym morzu on niestety uczuć biedny dla niej to nie wszystko jedno o wirusie uczuciowym co jak covid atakuje daje inne bóle głowy ale zdrowie też zrujnuje każdy może zachorować trudno jest się przed nim schować nie wiem czemu tak się dzieje wciąż uwielbiam te tematy od lat jestem dobrym mężem i podobno fajnym tatą ale takie wiersze klecę czy się boję że odlecę1 punkt
-
pogrąża się w niepewność śledząc strony dnia następnego w którą udać się wnękę by przeczekać nieuniknione w którą wydać ducha by odkupić przeszłość ruszyć, nie ruszyć utonąć w studni życia niewiedza jak cień co rośnie w chmurach by z nagła piorunem potknięcia wyliczyć nasycić ziemię ciszą już się nie odezwie nie może ciągle mówić będzie lepiej1 punkt
-
Nie pytajcie kto posiał wiatr. Unoszony durnym zefirkiem, miałką myślą i pragnieniem spijał nas. Diabelskie nasienie. Koniczyny, włosy i trawy. Kałuże, oceany. Łysego blask w bukiecie. I cienie ze szpar w ścianach. Wątpliwości, bezwład i szał. Kradł, bo taki był boski plan. Strach. A w Tybecie mnisi wypowiadają mantrę. Asmitamatra, asmitamatra, asmitamatra. Jeszcze więcej wiatru. Zła miłość, zła miłość, zła, bo niedokończona. Elektryczność podnosi mi włoski na ramionach. Dłońmi chmurnymi trę o siebie wzajem. Nie mów, że nie boisz się burzy. Ukryj się, bo spalę i utopię. A jeżeli zastygło serce, to trach! Reanimuję na chwilę w pożodze. Skończył się spokój. Nadchodzę, opadam. W rozbłyskach i łzach.1 punkt
-
A gdybyś znów powrócić mógł Tym pamiętnym znikąd dreszczem? I może umiał roztopić chłód W mej pustce odnalazł przestrzeń? Nigdy nie śniłam o takiej z dróg, Gdzie razem piszemy wiersze… Z Tobą nie śmiałam dzielić na pół Mój smutek, radość i serce. Więc jakim gestem ukoisz ból Tęsknoty, którą jestem… Jakie słowa popłyną z ust Wprost w moje, co śnią jeszcze…1 punkt
-
1 punkt
-
@Nelson bardzo Ci dziękuję za to wyznanie. Wszystkim dookoła powtarzam, to nie chodzi o mnie i Ciebie, tylko o służby medyczne, oni to muszą wytrzymać.1 punkt
-
1 punkt
-
@Pan Ropuch przecież boleć będzie peelkę, tysiące razy bardziej niż przed pocałunkiem. ? To nie żadna instrukcja. ???. Dobrej nocy ?.1 punkt
-
1 punkt
-
I tu jest przewaga płci pięknej. Zarośnięte brzydale są leniwe. Zatrzymują się. Pozdrawiam1 punkt
-
@Marek.zak1 Dokładnie tak. My nie musimy rozumieć, my musimy kochać. Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
żyję w trybie przypuszczenia scenariuszu kontrfaktycznym choć pamiętam punkt bazowy zamazały się z nim styczne mam w dowodzie wbite fakty stan i miejsce zamieszkania niezachwiane niewzruszone lecz czy godne pamiętania wolałbym się cofnąć trochę jeszcze raz rozpocząć grę bo za Piaf nie mogę śpiewać je ne regrette rien1 punkt
-
1 punkt
-
Staliśmy się gwiezdnym pyłem w ruchomych piaskach wyschniętej rzeki. Siarczyście żłobimy szkielety i skamieniałości machin urojonego czasu. Ludzkie rośliny rdzawymi kłączami kreślą reminiscencje - one mówią, że Ziemia podda się recyklingowi, one piszą Recykling z wielkiej litery. Północ minęła już bez wątpienia, by musnąć w horyzont Twego myślenia, spojrzenia na wszechświat jak na drzewo, a ludzkie rośliny w nim kłączami rdzawymi kreślą symbiotyczne kręgi, męki odejmując przeklętym przez roześmiany las pełen bezskrzydłych wróżek. Mamo, dzisiejszej nocy znów widziałam Kozła, twierdził, że nazywa się Matołek, on chciał bym zdjęła z niego podkowy Mamo, jestem tylko kometą, której warkocze zawiązują się wokół własnej szyi Przybyliśmy z daleka, tam też powrócimy. Przed Sądem Ostatecznym staniemy równie nietrzeźwi, co nieżywi - śpiące libertyńskie królewny zranione wrzecionem z zapętlonego w historii Kołowrotka Fortuny1 punkt
-
@Konrad Koper Jesteśmy manifestacją Stwórcy, a więc nieobce są mu "marzenia". Ale czy są takie jak nasze? No nie wiem... Dał nam wolną wolę, zdolność kreacji i możemy marzyć o czym chcemy i grzeszyć do woli, choć wszystko "co damy" kiedyś wróci do nas. Tak myślę ;)1 punkt
-
@[email protected] Interesujące powiązanie. A może owa Róża, na próżno szukała Miłości, którą ja opisuje. Tej duchowej. Bardzo smutna i refleksyjna historia. Kobiety często naiwnie brną w życie, osiągając wiele ogromnym kosztem. Bez pomysłu na siebie i wyobraźni. Pozdrawiam. @fregamo Tak, dziewicza. Pozdrawiam.1 punkt
-
podłogi twarde i zimne historie kolan przetartych pod siłą nacisku lepiej nie mówić pudrować siniaki milczenia plaster przyklejać w dramatach poziomych kadrów bawić się w chowanego z odpowiedzialnością bo tak najłatwiej, najciszej podłogi patrzą i czują gdyby tylko mogły powiedzieć krzyknąć, zbudzić z letargu ale milczą przyjmując wstrząsy wchłaniając kropelki krwi i łzy następcy tyranii który jeszcze nie zrozumiał że zaraz jego kolej1 punkt
-
Piszesz Waść o przesadzaniu? Może pomyśl o wracaniu? Rozkrusz beton miast nerwowych I wyruszaj znów na łowy! Złowisz wzrokiem ptactwa stada i jeleni. I gromada saren przemknie gdzieś polami Będą wołać: Pomknij z nami! Wszak Poeta wolnym ma być, za pan brat z Naturą żyć a nie w ciasnych blokowiskach przez betony się przeciskać! Zatem? Po co czas marnować? Wróć do lasu! Tu się schowaj! (zapraszam:))LP1 punkt
-
1 punkt
-
Nasza wioska położona na odludziu, w zasadzie o każdej porze roku, wygląda malowniczo. Przynajmniej dla mnie. Dość rozległa łąka, latem pełna lawendy, dzieli nas od lasu, który stanowi nieodłączny element horyzontu. Mamy taki zwyczaj, że większość spraw wyjaśniamy we własnym gronie. Ostatnio jednak niewiele brakowało, żebyśmy ową dziwną sytuację, zgłosili na policję. Jednak starszyzna zdecydowała, że tradycji za wszelką cenę nie splugawimy. Tak dokładnie powiedział Najstarszy. A jego słowa to rzecz święta. Od jakiegoś czasu, znajdujemy zwłoki we wspomnianym lesie. Każde ciało ma poderżnięte gardło i wypatroszony brzuch. O tyle jest to znaczące, że pochodzą z naszej wioski. Całun niepokoju zakrył wszystkich, łącznie z kobietami i dziećmi. W końcu zaczęło nas ubywać, a grobów przybywać. I to w takich banalnych, skądinąd okolicznościach. Dzisiaj rada starszych podejmuje decyzję, że kolejnym, który ma sprawę obadać, będę ja. Szczerze mówiąc, nie bardzo mnie to wystraszyło. To prawda. Wielu próbowało i niektórzy zostali na miejscu poszukiwań, ale ja akurat często do lasu chodzę. Tak po prawdzie, jestem miłośnikiem przyrody. Lubię spacerować i spoglądać na otoczenie, z prawdziwą nostalgią i zachwytem. Nie do pomyślenia, ileż to piękna można zobaczyć. A u nas tylu stolarzy. Wczesnym rankiem, zabieram trochę prowiantu na drogę i wychodzę. Mgła zaścieliła łąkę, biało szarą pierzynką. Ciepło nie jest. Odczuwam zimną wilgotność, jakby mnie ręce trupa głaskały. Jestem już blisko celu. Szumią lekko, ostrzegając przed niebezpieczeństwem. Niedaleko przebiega sarenka. Na chwilę przystaje i dziwnie spogląda w moim kierunku. Nagle ucieka jeszcze szybciej. Czyżby odczuwała lęk? Ale przed czym? Wchodzę między drzewa. Pierwsze skrawki promieni słonecznych, prześwitują między gałęziami, malując światłem brzasku, otaczającą zieloność. Normalnie zachwyt sięga zenitu. Od wielu słyszałem, że potrafię czerpać radość z byle czego. Las nie jest dla mnie byle czym. To prawie sanktuarium. Tylko, że teraz coś lub ktoś – jakby powiedział Najstarszy – plugawi jego świętość. Nie mogę zrozumieć, dlaczego. Słyszę za sobą dziwny szelest. Ciarki strachu, przebiegają po plecach. A podobno jestem odważnym. To coś podchodzi od tyłu i mnie ustawicznie trąca. Jakieś cholernie miękkie i śliskie. Cholera jasna. Stoję jak sparaliżowany. Zero ruchu. Muszę spojrzeć do tyłu, bo brak wiedzy o źródle lęku, to jeszcze coś gorszego. Nawet nie zauważyłem, że wiatr przybrał na sile. Spoglądam do tyłu. To tylko worek lekkich odpadków, wiatr przygnał na plecy. Oddycham z ulgą. Lecz jednocześnie wiem, że mogę być obserwowany, przez coś gorszego. Wchodzę w zacienione miejsce, schowane wśród wysokich krzaków. Zakryte z góry gałęziami drzew, jest niewidoczne, jeżeli ktoś o nim nie wie. Kiedyś przyniosłem tu wielkie lustro. W tajemnicy przed innymi. Trudno je zauważyć, ze względu na odbicia i takie samo tło. Jednak siebie w nim widzę. Tam jestem innym. Jeszcze bardziej wyczulonym na piękno. Odczuwam większą siłę. Niech tylko dorwę tego zboczeńca, to zapewne przestanie zabijać, ludzi których kocham. Mam wrażenie odpływania umysłu i jego podziału. Między drzewami, widzę cień. Niesie inny. Mniejszy. Jakby literka→T. Stoję przy wielkim strumieniu. Płynie niczym wilgotna wstążka w lesie. Ryb tutaj tyle, że mogę łapać rękami. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że mam przy sobie wiaderko i nóż. Do patroszenia ryb. Faktycznie. Przypominam sobie. Są prawie codziennym przysmakiem w naszej wiosce. Musiałem często przynosić. Łowienie ma jeszcze jedną zaletę. Mam czyste ciało, po kąpieli. A przede wszystkim ręce. Zmyte z brudu, nie należącego do kryształowej wody. Chociaż szczerze mówiąc, nie wiem, dlaczego tak pomyślałem. I co tu w ogóle robię? Chyba, coś nie tak. Strasznie wielka i ciężka ta ryba. Czyżby lustro straciło moc. Zostawię ją tutaj. * Wracam żywy do wioski, przynosząc złe wieści. Mówię, że żadnego potwora nie zapamiętałem. Doradzam, by wysłać następnego śmiałka. Może on dokona tego, czego ja nie zdołałem. Dzisiaj zachorowałem. Najstarszy zdiagnozował silne przeziębienie. Położono mnie do łóżka. Piję jakieś zioła. Niektóre rozpoznaję. Te najbardziej działające. Rano mówią, że w nocy majaczyłem w gorączce o jakiś strumieniach, atakujących śmieciach, lustrach, miejscu, nożu i wielkich rybach. * Minęło kilka dni i jestem zdrowy. Tak mnie zapewnił, wiadomo kto. Mam wrażenie jakby... wewnętrznej odmiany. Nie wiem tylko, na czym polega. Jakby coś ze mnie wyjęto lub dołożono. Jedno mnie tylko martwi. Straciłem zainteresowanie lasem. Przestałem tam chodzić. Ale za to co innego cieszy. Nie tylko mnie. Przestaliśmy znajdować trupy. No nic. Muszę wstać, bo wołają na obiad. Znowu ta dziczyzna. W kółko to samo.1 punkt
-
6 sierpnia 2020 - planowane zaprzysiężenie prezydenta RP na nową kadencję ~~~ Uroczyste ślubowanie dotrzymania wierności Konstytucji w warunkach jawnej recydywy krzywoprzysięstwa, w demokratycznym (z założenia) kraju europejskim XXI wieku, nie przyśniłoby się zapewne nawet Mrożkowi, przy tworzeniu swoich, jakże mrocznych tekstów dramaturgi współczesnych nam dziejów .. ~~~ Stado sępów na grobach smoleńskiej tragediirozgrzebując rany już przyschłe po latach,karmi wciąż ochłapami kłamstwa, nazbyt wielu ..Tak to pośród nas zrodził się gatunek nowy,co z obłudnej treści tworzy mroczne moce- brnące w bagno swą siłą przemożną ciążenia.Kim się staną rodacy w przyszłych pokoleniach,po okresie obecnym, okrytym zhańbieniemświętych ustaw, drwiąco zwanych Konstytucją?W każdym, godnym szlachectwa narodzie,jej strażnicy winni być bez skazy,a tymczasem kolejne obrazyukazują gwałty coraz śmielsze ..Przysięgają przed obliczem Boga,lecz ich serca wielokroć skalane,już wyzbyły strachu o miejsce w zaświatachzdolne krzywdzić plemiennego brata,by dla innych pozostawać panem ..Kościół w Polsce dziś ułaskawionypoprzez hojność tych, co dzierżą władzę,moralnością ust swych nie kaleczy- no bo jakże darczyńcom złorzeczyć?!!Obraz świata z Sodomą, Gomorą,dzisiaj w Polsce stał się codziennością,gdzie obłuda stery w ręku trzyma- wnet Ojczyźnie utkwi w gardle kością .. ~~~ ...1 punkt
-
1 punkt
-
@Natuskaa Bo w człowieku tkwi pazerność lecz gdy jest nieujarzmiona niekończącym się wyścigiem często bywa okupiona. pozdrawia Henryk I - dadaista ;)))1 punkt
-
Powtórzenie 3x to akurat w sam raz, by wbić coś odbiorcy do głowy, choć zdarzają się "wyjątki", które powtórzeń nie rozumieją. (I ci będą klęczęć :)) Zdrówka, wiersz na poziomie (wcale nie podłogi ;))1 punkt
-
Powiem jedno koledze Niegdyś wiedźma Oznaczała wiedzę ;) A ja mam taki defekt Że kocham kobiecy intelekt Dzieki @milczenie owiec @Wiesława @ais za serducha1 punkt
-
W sobotę, samotnie w drodze do Tyńca Minąłem o siódmej smutnego odryńca Bez tarczy, bez konia wędrował powoli Szedł prosto z ruskiej do pisiej niewoli. Kilka faktów dobywszy z pamięci afazji Pytam go uprzejmie: Co słychać u Azji ? Rzecz rzadka i gest miły, niespodziany, Widzisz jam biedny, on wciąż nadziany. Od rana jeno wiatr, deszcz, pola i zagony Masz Waćpan coś, bom nieźle zdrożony ? Świetnie! Odparłem, dychę dam zarobić A w zamian szablą nauczysz mnie robić. Ha! Wrzasnął ordyniec wielce ucieszony, Na Akermanu nareszcie wypłynę strony. Nauczę fechtunku i atakiem, i kryciem i Niechaj się Bohun schowa z Kmicicem ! A trzeba przyznać ze szczyptą szacunku, Że go pan Sienkiewicz wyuczył fechtunku, Pół godzinki to trwało, jeśliś jest ciekawy, Nie dłużej - już czekał autobus do Mławy. I zakrzyknął, zanim bagaż zdążył włożyć: Pa ! Dziś jeszcze będę Ewkę chędożyć. Przegrałeś swoje życie Azja z kretesem! Tylko raz zadymił i odjechał Pekaesem. A ja kantor dostrzegłem bliziutko remizy, Za ostatnią garść groszy kupiłem dewizy I dzieląc już bez krępacji radość ordyńca, Za pozwoleniem, w gaju, usiekłem odyńca. Potem tak spełniony i z szablami u boku Ruszyłem przed się, nie zwalniając kroku. I aby klepki ułożyć fiknąłem raz młyńca, Wieńcząc tym drogę z Krakowa do Tyńca. (Kraków – Tyniec 1 sierpnia 2020) YouTube - wersja dla ciekawych leniuchów1 punkt
-
na skrawku małej łączki kilka słów twój list z nieba tęczą spływa uśmiech niczym modlitwa o poranku przed kawą a po pierwszym westchnieniu teraz mogę wędrować zanurzyć w świeżej zieleni maja oddychać głosem ptaków zdmuchiwać chmurne bałwanki i skradać całusy z kobiecych ust na szklanym fortepianie rozbijasz kolejne chwile ranisz muzykę i bezbronne dłonie ktoś rozsypał klawiaturę po wiejskich drogach nie szukaj jestem za rzeką i czytam list1 punkt
-
1 punkt
-
pamiętam by zapomnieć sklejając z dłonią policzek i rozbite lustro w przedpokoju myśli nikt nie zaprzeczy pierwszy nie pochwyci skażony czasem wniknie za głęboko unicestwiając wszystko ulotne prośby wczorajszego dziecka nie dadzą spokoju same przez się przywykną dni przeklęte nadzieje starość odbierze skazana na siebie z nagła zastygnie tuż przed śmiercią1 punkt
-
byly wiersze o milosci a teraz mam pytanie wasz najbardziej ulubiony wiersz jaki czytaliscie czytacie Moj jak wiadomo Galopem A.L.Tennysona Galopem, galopem. Galopem... Nieś się! Hej po dolinie śmierci Jedzie ich sześćset. „Do szarży!" - rozkaz brzmiał- „Lekka Brygado, w cwał!" Oto w dolinę śmierci Zjeżdża ich sześćset. „Brygado Lekka, w cwał!" Czy który zbladł lub drżał? Że wodza błąd tu był Wiedzieli jeźdźce. Nie im - komendy prym, Badać, co? jak? - nie im, Ich rzecz - iść w bitew dym. W czarną dolinę śmierci Wjechało sześćset. Na prawo - ogień dział Na lewo - ogień dział, Naprzeciw - ogień dział Grzmi, pluje, zmieść chce! Poprzez granatów grad, Mężnie, przy bracie brat, W rozwarty śmierci pysk, W gardło piekielnych krat Pędzi tych sześćset! Ognistych szabel huf Zalśnił, wzniósł się, i znów Runął na armię luf, Rąbiąc baterie, aż Świat zamarł w geście. Pędzą przez dym i żar, Łamią front wrażych chmar; Kozak i Ruski, w łeb Rażony szablą, marł, Padał w ucieczce. Wraca Brygada - lecz Już ich nie sześćset! Naprawo - ogień dział, Na lewo ogień dział, Za nimi - ogień dział Grzmi, wali, zgnieść chce; Przez ten granatów grad Niejeden jeździec padł. Żołnierz, w chwata chwat! Widzieli śmierci pysk, Z gardła piekielnych krat Wracają! - może stu? A było sześćset... Uderzcie w mosiądz surm! Ta szarża - to był szturm! Świat zamarł w geście. Grzmij chwałę wielkich spraw! Lekką Brygadę sław! Rycerzy sześćset!1 punkt
-
żeby ktoś wysłuchał bez nakazów zakazów zaleceń by przytulił do serca bez żebrania o dotyk i pokochał jak potrafi najlepiej za to że jestem człowiekiem1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne