Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 14.05.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. rozbrajania min nauczyłam się sama zawsze podniecało mnie ryzyko i możliwość wkładania palców tam gdzie nie trzeba - jestem silniejsza od wczorajszych łapanek historii domykanych po omacku nocą łatwiej przemycić ból bez świadków po ostatni siniak wylizuję rany jak suka
    5 punktów
  2. Im więcej mam lat tym więcej siły i ochoty na dźwiganie mniej więc zrzucam balasty kotwice kredyty i żądze nie chcesz wysłuchać mojej historii tak jak mi nie chce słuchać się twojej każdy z nas przeżył już to co teoretycznie powinno go zabić i widział potrąconego psa któremu nikt nie pomógł Wolimy więc robić swoje w kokonie chmur i dywanów z naręczem kwiatów uśmiechów w milczeniu dla siebie Hashtag Jutro będzie lepiej Zdzwonimy się jutro
    3 punkty
  3. Polak Jeżeli Polak znaczy katolik, to ja nie jestem Polakiem, chociaż z tej samej ziemi i soli, choć także mam papier za chrzest. Grają mi we krwi Grunwald, Powstania, a wiatr z Chopina coś śwista i chociaż mu się polskości wzbrania, Tuwim mnie ciągle zachwyca. Jeżeli Polak to patriota, bo nosi z kotwicą t-shirt, wszędzie mu śmierdzi kolumna piąta, to mnie z tej Polski wypiszcie. Ja ludzi nie chcę na miejscu liści wieszać na drzewach jak wściekli, wrzeszczący w cieniu pięści rozliczni piewcy pożogi i śmierci. Kiełbasogłowi, w oparach wódki, Polak potrafi? — na zicher — dać wam róg złoty cholerne głupki, to z niego pałę zrobicie.
    3 punkty
  4. Szum wiatru za oknem nie wiatru jest szumem To nocne marzenia tłoczą się i przepychają by w poduszkowym raju uwić sobie miejsce przy Twoim uszku szepcik rozpostrzeć i spór wiodą nierozstrzygalny o przywilej pierwszeństwa Swoją historię w głowie układa z uśmiechem szelmowskim i mości się niezgrabnie nocny gawędziarz, malarz ciemności Zmruż oczy Daj ponieść się w światy nierealne poplątane jak ludzkie losy Śnij
    3 punkty
  5. Proponowałabym, gdy ciebie posłucham. Wtrącenie gwarowe, jakoś nie stroi (moje zdanie) Nie trzymasz średniówki i masz różnicę w ilości sylab, co powoduje, że tekst się załamuje. Doradzam także pozbycie się, choćby częściowo zaimka Ty. Pozdrawiam serdecznie :)
    3 punkty
  6. pewien sługa, od lat dwóch dla swojego pana, nosił wodę ze źródełka, nosił ją w dwóch dzbanach. jeden z dzbanów dobry, cały chełpił się przed drugim: - słuchaj stary, tyś nieszczelny na cóż twe posługi? a pęknięty wciąż się martwił, aż duchem zgnębionym, zaczął sługę tak przepraszać: - wstyd mi z każdej strony. słudze żal wnet się zrobiło, więc objął go czulej, ach mój drogi, nie rozpaczaj nie martw się w ogóle gdy będziemy już wracali spójrz tylko na kwiaty, zobacz właśnie ślicznie kwitną, i ścieżka w bławaty. tak też było i z powrotem poweselał – krótko, bo popatrzył na dzban pełen i znów jest mu smutno. dosyć smętów, widzisz kwiaty rosną z twojej strony, kiedy ciekniesz, to podlewasz fantastyczny pomysł dzięki tobie od lat kilku wszak szczęście, nie dramat dekoruję pałacowe stoły mego pana! *** morał łatwy opowiastki każdy sam dopowie, ten, co zdatny jest zupełnie, oraz ten w połowie. Na podstawie opowiadania „Dzbany” 2005
    2 punkty
  7. Jezu... ależ mnie suszy. Spieczone wargi suche niczym pustynna gleba, jęzor wyschnięty na wiór, wypełniający jamę ustną niby ciało obce, mózg - pocięty jak befsztyk tatarski szatkownicą wczorajszych toastów - wysłał w eter sondę, by zlokalizować w czasie rzeczywistym marne, rozmemłane resztki mojego jestestwa. - Aaaa... więc w domu jestem... wstać - za wszelką cenę - wstać i... piiiić... - wymamrotałem. Ruszyłem do kuchni, po drodze omal nie zabijając się o zawalidrogę w przedpokoju - moje spodnie, spoczywające na butach. A więc energii zabrakło mi tym razem w przedpokoju... - powiedziałem do siebie półgłosem - ostatnio dotarłem do sypialni, po czym spłynąłem na ziemię, a moje zwłoki rozpostarte pomiędzy łóżkiem a drzwiami zabarykadowały drzwi na tyle skutecznie, że kobieta mojego życia, która obudzona hałasem poszła do toalety, spędziła resztę nocy na sofie w salonie. Zagadką pozostanie dla mnie fakt, że zawsze - choćbym był nie wiem jak pijany - dotrę do domu w jednym kawałku. A swoją drogą - niedawno sypialnia, dziś przedpokój... Widać energii zaczyna wystarczać na coraz krótsze dystanse... Chyba muszę przyhamować, bo jeśli tak dalej pójdzie, któregoś ranka polegnę na klatce schodowej, a tego bym nie chciał – obciach przed sąsiadami... I tak kiedyś sąsiad spod trójki patrzył się dziwnie gdy - wracając o tej osobliwej porze gdzie już niby nie jest ciemno, a jeszcze gówno widać - manipulowałem zgięty w pół z kluczem w ręku, próbując zlokalizować zamek. Po jakimś kwadransie mojej mordęgi, gdzie z ust półgłosem sypały się kurwy i bogowie we wszystkich językach, błysk światła z uchylonych drzwi sąsiada, który wychodził po piątej rano na pierwszą zmianę do pracy, uświadomił mi mój błąd; trudno bowiem trafić kluczem w zamek, gdy poszukuje się go po stronie zawiasów... Na drugi dzień słyszałem niechcący sąsiadkę spod trójki zwierzającą się tej plotkarce spod piątki, jaki to niby ze mnie cham i prostak, że każę swojej żonie buty sobie sznurować... Przysięgała, grzmocąc się pięścią w zapadłą, niczym zdeptany karton po margarynie klatkę piersiową, że słyszała wyraźnie moje słowa ,,niech mu wiąże, niech mu wiąże"... Głupie cipsko... mogła słyszeć, dlaczego nie... Czy to moja wina, że pani mego serca uwielbia piosenki Rubika, a ja - by po ochlejstwie załagodzić napiętą niby baranie jaja sytuację - zaśpiewać jej chciałem ,,Niech mówią że, to nie jest miłość", ale...energii mi zabrakło... Tak więc, dotarłem do kuchni. Spragniony - niczym Tristan Izoldy - dopadłem do kranu, odkręciłem - zabulgotało, zachrobotało i charknęło resztkami brunatnej cieczy... Masakra jakaś, boże mój - umrę z pragnienia - wymamrotałem. Czajnik! - złapałem go - pusty, grzechoczące gdzieś na dnie resztki kamienia... Co robić, co robić - Jezusie miłosierny - spojrzałem na krzyżyk wiszący nad drzwiami - chyba musiałem naprawdę wyglądać na cierpiącego, gdyż w obliczu Chrystusa wiszącego na krzyżu dojrzałem jakby współczucie, a w oczach błysk zrozumienia. Chybotliwym krokiem, z nadzieją ruszyłem do przedpokoju, by w zległych tam przypominających zdechłą, w daleko posuniętej fazie rozkładu tołpygę spodniach, przetrzepać ich trzewia. Nazbierałem całe 3 złote, osiemdziesiąt groszy; coś na kształt nadziei zaczęło tlić się w skołatanej głowie, dobra - spokojnie - opracujmy strategię. Więc tak: przemyć twarz, włos przyczesać, ubrać się i do nocnego. W łazience, pomięta twarz w lustrze - staram się nie patrzeć gościowi z odbicia w oczy - spodnie, buty, koszula, kurtka,czapka - na dworze zimno o tej godzinie - idę. Na klatce spotykam żula spod siódemki - zaczepił jak zwykle - Stasiu, daj papierosa - zagadnął - chciałem mu coś ostro odpowiedzieć, ale popatrzyłem na niego i... odpuściłem. Nie raz mówiłem sobie, że zacznę ignorować zaczepki jego i im podobnych... bo to nie chodzi o tego papierosa, a o ich durne teksty typu ,,Szlachta nie pracuje", ,,Praca zeszmaca" i.t.p. To co kuźwa! Szlachta szmatę o papierosa prosi? Bo ja pracy pilnuję - wypić lubię - ale - jest czas na wódkę i jest czas na rzeczy ważne, a praca - zawsze priorytet. Mój świętoszkowaty teraz nagle kolega - całe życie kawaler - który - gdy ja zająłem się tworzeniem podstawowej komórki społecznej, jaką jest rodzina i o piciu nie myślałem - łoił gdzie popadnie, z kim popadnie, zaliczał kolejne tygodniówki - teraz nagle w piątej dekadzie życia bardzo sporządniał, znalazł sobie kobietę - i jeśli ja, teraz właśnie, gdy dzieci odchowane lubię sobie raz czy dwa w tygodniu nawiązać dyskretny romansik z okowitą - nagle, kurwa alkoholikiem dla niego jestem. To podobnie z różnicą pomiędzy muzykantem a muzykiem, czy wędkarzem a rybakiem - i w jednym i w drugim przypadku ten pierwszy chce a drugi musi - z okazjonalnym wypiciem a chlaniem na umór- bez okazji, byle gdzie, z byle kim – to samo. Dotarłem do nocnego, wysupłałem drżącymi rękoma bilon, który momentalnie zniknął w łapczywej jak pirania dłoni sprzedawcy Zdzicha. Piwo do wewnętrznej kieszeni kurtki i wyszedłem ze sklepu. Pierwsza myśl - wypić pod sklepem, by napoić smoka wysysającego ze mnie resztki wilgoci - nawet ślina jałowa i obca. Miałem iść za sklep i wypić, ale przypomniały mi się słowa kolegi, ś.p. Krzysia. (Głos miał chrypliwy,zajechany niczym sandały mojżesza, podobny do głosu nieżyjącego już niestety aktora Jana Himilsbacha): ,,Stasiu - nie ma życia, kuźwa mówię ci - nie ma życia- kupisz browara czy wino, chcesz wypić kulturalnie w parku, to albo cię spiszą niebiescy, albo czarni- ostatnio miałem kumulację - dwóch niebieskich z jednym czarnym przyfalowało - integracja jakaś do kurwy nędzy czy co? Harcerzy jeszcze niech biorą... Chcesz w domu jak człowiek siorbnąć - żona gderać zaczyna - idę na klatkę, już otworzyłem flachę, chcę pić - koleś ni stąd ni zowąd, klepie w ramię- ,,Daj łyka Krzysiu... nie ma życia, stary - mówię ci nie ma życia" Mając z tyłu głowy rady kolegi, zmierzam w kierunku domu - żona śpi - gderać nie będzie - jest dobrze. Usiadłem w kuchni, otworzyłem piwko - żona wstała do toalety za potrzebą, zobaczyła piwo i do mnie z tekstem: Zimne piwsko chcesz pić? Zapomniałeś już, jak ostatnio gardło sobie załatwiłeś? Grzańca sobie zrób - ja nie będę po aptekach biegać. Co prawda, to prawda - z gardłem od małego miewałem problemy - wieczne anginy,anginy,anginy... Do przedszkola w kratkę, później podstawówka - to samo - gorączka reumatyczna w wieku 16 lat - podobno powikłania - uległem - robię grzańca. Nie będę dziś stawał okoniem, do mojej kobietki - chociażby za to, że zwłoki moje z przedpokoju pozbierała i przetransportowała do sypialni - no bo kto, chyba ona... Kiedyś Maniek przytransportował mnie do domu, wniósł niemal na górę, położył - chociaż tyle razy mówiłem mu: Marian - zapamiętaj - nie ten jest twoim przyjacielem, kto twoje zwłoki na górę wniesie, tylko ten który czołga się razem z tobą. Więc uległem żonie - grzańca robię - pół litra piwa do garnczka, dwa goździki, odrobina imbiru, pół łyżeczki miodu - grzeje się, a ja myślę, o tej mojej drugiej połówce... Dziwne są kobiety... Trudno je zrozumieć... Na trzeźwo - ni cholery pojąć nie mogę jak zacznie nadawać, taki ma rozrzut tematyczny - gdy się napiję - kiedyś wydawało mi się że ją rozumiem - nawet polemizować z nią zacząłem - to znów ona za cholerę zrozumieć mnie nie mogła, taki los... No co z tym piwem, na boga? Odwodnię się tu zaraz... Jest, zagrzało się... mmmmm... Tak jak lubię - jeszcze do szklanki, o tak... usiadłem, uniosłem szklankę do spierzchniętych ust i... Nagłe, delikatne szarpnięcie za ramię, i głosik żony - Stasiu, Stasiu - wstawaj do pracy... Otępiały, rozbity wewnętrznie, resztkami sennej wizji odprowadziłem znikającą za kurtyną realu szklankę wzrokiem, jakim rozbitek odprowadza przepływający ćwierć mili od niego okręt, po czym z zaschniętego gardła dało się słyszeć słowa: Kurwa, a mogłem wypić zimne
    2 punkty
  8. wolno widzieć czy nie wolno kiedy cierpią małe dzieci ufne starszym i radosne takie same w całym świecie gdy im krzywdę robią ludzie siedzący w konfesjonale nie widzimy Bóg ich skarze i już jest pozamiatane przecież od dwudziestu wieków taki przekaz wciąż skuteczny uwalniają nas od grzechów bądź pokorny będziesz wieczny Cieśla co miłości uczył nie powiedział nam jednego kto jest gorszy ten co grzeszy czy ten co nie widzi tego
    2 punkty
  9. to nie jest czarny humor nie czarny koń nie życie to hańby stos i tumor to czarnych owiec wyciek trwa w czarną godzinę
    2 punkty
  10. Patrzę w brązowe oczy corgi, jak Violetta Villas i kocham twoje czarne oczy, jak Violetta Villas, i płaczę pośród tłumu, jak Violetta Villas, i patrzę z dołu na lewiński most, z melancholią, jak Violetta Villas, i sam sobie piszę tekst, jak Violetta Villas, żeby grać na największych scenach, jak Violetta Villas, i nie jest mi żal tego żalu, jak Violetcie Villas, i mógłbym zwariować z miłości, jak Violetta Villas, i znam księżyców sto, jak Violetta Villas, i żyję w wielkim, kosmicznym schronisku, jak Violetta Villas, i nie żywię urazy, jak Violetta Villas, i budzę kontrowersje, jak Violetta Villas, i mógłbym tak bez końca, jak Violetta Villas.
    2 punkty
  11. Temat aktualny, jeszcze filmu nie widziałam, nawiązanie czytelne. W kościół średnio wierzę, ale szykuje się jatka. Przewrót majowy. Dobrze, uwolni się trochę prawdy i nowej energii. Tekst dobry. Jesteś Janku jednym z moich ulubionych tu autorów. Ściskam, bb
    2 punkty
  12. jak byt z nicością z mrokiem światłość zgodnie z teorią C.Darwina tak aby tfu rczość w twórczość zmienić mózg serce talent niech połączy gruntownej wiedzy pępowina
    2 punkty
  13. Racja. Lubię ludzi którzy mają dystans do siebie i do tego co robią, bo przecież zawsze może przyjść ktoś mądrzejszy prawda? Każdego wysłucham, choć nie z każdym się zgodzę;) Swoje zdanie też trzeba mieć, ale trzeba mieć też świadomość w jakim się jest miejscu. I jeśli ludzie to wiedzą to ja się cieszę i z całą pewnością dogadam się z kimś takim. Wszyscy się czegoś uczymy i uczyć będziemy, zawsze.
    2 punkty
  14. To był korytarz...albo krużganek zamkowy; Wzdłuż niego drzwi wyniosłe swych tajemnic strzegły; nim krok zrobiłam - naprzód myśli me wybiegły, lecz wstrzymał je twych źrenic bezkres zagadkowy. Czarnoksiężniku... choć mnie wabiła twą postać, nie znałam mocy twoich zaklęć ani sideł, gorącej namiętności rozpostartych skrzydeł, żaru spojrzenia, którym umiesz ciało chłostać... Lecz wtedy tarczę przeciw twej potędze miałam: chronił mnie urok jego oczu bursztynowych, i uśmiech pogodniejszy od ranków lipcowych, w którego blasku wątłe swe serce kąpałam. Minęłam cię swobodnie, lekkim idąc krokiem, nietknięta jeszcze żadną strzałą zapaloną, lecz beztroska naiwność cienką jest osłoną przed twoim rozognionym, magnetycznym wzrokiem... A ty patrzyłeś za mną swym czarnym spojrzeniem snując już sieć drapieżną, snując sieć misterną; nie przeczułam, że skruszysz barierę mizerną ogarniając mnie całą słodkim zniewoleniem...
    2 punkty
  15. .. &&& .. niczym bieg z przeszkodami wyrastającymi tuż przed tobą na pogmatwanych ścieżkach labiryntu zderzających się tam myśli nigdy nie odgadniesz kiedy - lub w ogóle osiągniesz metę nocnych zmagań jaką jest sen .. &&& .. - ratunku szukam dziś w górach .. .. październik, pogoda ponura, a ja wśród baranów stada. Nie śpię. Gdzieś wilk się skrada, bo psy nasłuchując, biegają .. Owce swój koszar tu mają, więc je zaganiam i liczę .. Nie palcem, lecz jakimś biczem, laską lub kapeluszem. Tu dopowiedzieć wam muszę, że palcem to .. dłub sobie w nosie. Liczę, bo redyk się zbliża, a kierdel "trza przyszykować". Już rozbolała mnie głowa, w której sumuję barany .. - więc wstaję. Znów niewyspany .. . .
    2 punkty
  16. Jak go nazwać, od lat wielu, Głowią się panowie, panie. To zależy wszak od celu, Czyli jakie ma zadanie. Czujesz na pęcherzu parcie, Jasna przecież to oznaka, Musisz wyjąć nieodparcie Właśnie kogo? Tak - siusiaka. Wielu wierzy że dla kobiet. Najważniejsze status, kasa, Ale żadna ci nie powie, Że nic z tego bez kutasa. Lecz gdy całkiem neutralnie Gdzieś tam sobie luźno zwisa. Sugerujesz nienachalnie, Że fajnego masz penisa. Jeśli wtedy zachęcona I do seksu jakże skora. Rzuci ci się w twe ramiona. Czeka na penetratora. Twardy, mocny, duży, męski, Zawodowiec, nie amator. Niezawodny i zwycieski Bóg miłości - penetrator.
    2 punkty
  17. przedwczoraj mi się urodził wiersz brzydki, niczym potworek ach, dramat, pewno po takim resztek odwagi nie zbiorę. jak mam go innym pokazać, gdy brak mu rączek i nóżek? przyszłości oprócz szuflady już innej mu nie wywróżę. a on sam sobie uroił bo tak to bywa już z młodym, może minstrela zachwyci, że nada się na rapsody. i szyldzik sobie przywłaszcza bo lustra odnośni nie ma - a może ja sonet jestem albo i nawet poemat! * ty gniocie lichej postury bez sensu puenty i treści, zapytaj kosza na śmieci czy zechce ciebie pomieścić!
    1 punkt
  18. Pamiętam swój najgorszy koszmar z dzieciństwa. Tuż przed świętami czekałam na powrót mojego taty. Obiecał mi, że jak wróci to zabierze nas do nowo zakupionego domu, więc niecierpliwie na niego czekałam. Lecz gdy przyszedł ten pamiętny dzień gorzko tego pożałowałam. Dni były podporządkowane obowiązkom szkolnym, a wieczory były cierpliwym oczekiwaniem na rodzinne święta (ja, moja mama i mój ukochany tata). Pamiętam jak wracałam o zmierzchu do domu przez starówkę. Niebo miało szaro-ciemny kolor. Nie było wyraźnej granicy między dniem a nocą. Jednym zwiastunem nadchodzącej ciemności były zapalające się białe latarnie. Ten kolor wydawał mi się taki zimny i nieprzyjemny. Ludzie staranie ukrywali swoje twarze w czarnych kapturach. Na zewnątrz świat nie był wcale interesujący. Dlatego w ten pamiętny dzień starałam się szybko przemknąć do domu. Chciałam poczuć rodzinną atmosferę. Niestety to co zastałam w domu niesamowicie mnie zaskoczyło. W całym naszym mieszkaniu było czuć olejek z drzewa sandałowego, który kojarzył mi się ze starymi i niechcianymi przez nikogo meblami. Wszędzie było sterylnie czysto. Pamiętam, że poszłam rozpakować swój tornister i nagle usłyszałam głośny ryk z pokoju mojej mamy. Byłam przerażona, ale postanowiłam być odważna i zobaczyć, co się dzieje. Uchyliłam ostrożnie drzwi i ujrzałam moją mamę w czerwonej sukience wtuloną w brunatną wykładzinę. Z zapartym tchem weszłam do pokoju i wtedy ujrzałam rozbite zdjęcie naszej rodziny. Z niepewnością spytałam się, co się stało z tatą. Ona nawet na mnie nie spojrzała, tylko zacisnęła mocno pięści i powiedziała ,,tatuś już pojechał do nowego domu i my też tam zaraz pojedziemy." Nie wiedziałam, co zrobić. Ona chwiejnie się podniosła i opadła na fotel. Swoją twarz schowała w cieple swoich dłoni. Po chwili warknęła ,, nie słyszałaś, co powiedziałam? Masz półgodzinny". Jej głos był łamliwy, ale mimo wszystko stanowczy. Dlatego postanowiłam być posłuszna i poszłam do swojego pokoju spełnić jej żądania. Nagle gdy próbowałam zapiąć swój plecak usłyszałam jak sunie powoli do łazienki. Postanowiłam tam zajrzeć. Gdy ją zobaczyłam nie mogłam uwierzyć, że tak wygląda moja mama. Miała potargane włosy, cała twarz zaczerwieniła się, a oczy były opuchnięte. Lecz najgorsze było spojrzenie bo miało w sobie tyle pustki. Widząc to spytałam jej, czy wszystko w porządku. Ona słysząc mój głos odkręciła kran i obmyła twarz wodą. Jej twarz dalej wyglądała przerażająco, ale chociaż odpowiedziała łagodnym głosem ,, tak, po prostu mamusia jest zdenerwowana ponieważ mamy mało czasu". Próbowała mnie uspokoić tuląc mnie i szepcząc ,,nie martw się kochanie, wszystko będzie w porządku". Pod koniec zdania słyszałam jak jej głos się załamywał. Czułam na swojej główce jej drżące dłonie. Niepokoiło mnie to, ale nie chciałam dorzucać mojej mamie problemów. Nie wierzyłam jej, ale udawałam, że wszystko gra. Teraz już wiem, że ona już wiedziała o złym wilku. Ja nie byłam tego świadoma, że moje życie zamieni się w koszmar.
    1 punkt
  19. Śmiały ma dobrze, śmiały ma świetnie jak chce to powie, nie chce, nie blednie. O wszystko zawsze śmiało zapyta, co chce, to zrobi, nic się nie cyka. On nie zna granic ni zahamowań, od wątpliwości nie ćmi go głowa. On wszędzie pójdzie, nic go nie wstrzyma, bo dla śmiałego trudności nie ma. A nieśmiałemu zawsze pod górę, słowo okoniem, spojrzenie murem. A nieśmiałemu jest bardzo ciężko, każda porażka jawi się klęską. Śmiały zazwyczaj bywa wesoły. Czy jest bogaty, czy też jest goły, lecą na niego chętne panienki. Nie ma znaczenia gruby, czy cienki. Często też robi on interesy, w których odnosi nieraz sukcesy. Bryluje w tłumie, bawi się sobą, żadne go smutki dopaść nie mogą. A ten nieśmiały? Stoi gdzieś z boku i nie ośmiela się podnieść wzroku. A jeśli idzie? Chodzący smutek, ciągle go męczą myśli zatrute. Śmiałego widać z bardzo daleka i od ciekawskich on nie ucieka, wręcz się wystawia na pokaz szumnie, śmiało się kładzie nawet we trumnie. I na nagrobku śmiało wyrywa: "Tutaj Prawdziwy Śmiałek spoczywa" Czymś się zapisze czasem w historii, Bo taka śmiałość bywa w teorii. A ten nieśmiały siedzi cichutko, swoją nieśmiałość zawierza smutkom. A ten nieśmiały po nocach szlocha... Wszystko się zmienia, gdy go pokochasz. Gdy go pokochasz naprawdę szczerze, całą nieśmiałość szlag jasny bierze. I twój nieśmiały nagle się zmienia w najsprawniejszego merchandisera.
    1 punkt
  20. wychodzę z orbity wpływów nie ciągnie mnie już czarna dziura z jej magią przyciągania i nieziemską zachłannością supernovej Nadmiar emocji jest dobry dla tych co przez sita gubią złote bryły.
    1 punkt
  21. ~~ gdy ktoś swą gębą blagę wnosi - a inny przytakuje, to mnie nie trzeba przecież prosić - swym słowem ich opluję ..
    1 punkt
  22. Ja to nazywam debilizmem. Takich 'patriotów' bohaterzy sprzed 80 lat traktowali w jeden tylko możliwy sposób. To co nasi krajanie sobą 'reprezentują', to pranie mózgów jakie się Polakom funduje będzie się smrodem ciągnęło za nami przez dekady. Znów z Polaków wylazły nasze najobrzydkiwsze cechy i są przez tych u sterów oraz same zakute łby spod znaku 'Bóg, Honor, Ojczyzna' przedstawiane jako postawy 'prawdziwego Polaka' godne do naśladowania i niestety znajdują wielu do tego naśladowania chętnych. Jest źle, a jak się nie obudzimy będzie jeszcze gorzej. Co z tego może wyniknąć nawet moja bujna wyobraźnia nie potrafi sobie odmalować. Dzięki za uwagę Bogdan :) Pozdrowieństwa
    1 punkt
  23. Kiedy boli najmniejszy dotyk słowa "Czas leczy rany" Pozostawiając paskudne blizny W zaciszu domów
    1 punkt
  24. Zablizniaja ale nie przestają boleć
    1 punkt
  25. dziekuje za uwagi:) Im wiecej mam lat i wiecej sily, tym checi na dzwiganie mniej, bo wole ja wykorzystac na cos innego niz dzwiganie:)
    1 punkt
  26. Kusi mnie by zostawić wszystko, niby przypadkiem poddać się fantazjom. Żyć w nowym czasie, na przekór tej która nie potrafi negocjować dla nas lepszego losu. Zna pustkę dłużej i wie, że za rogiem czai się kolejna pusta obietnica. Chcę wyjść, wyjść z tego ciała, skruszyć lęk, otworzyć się w tobie i zostać. Przecież możemy być kochankami. Pominięci, będziemy niczym te same niedole, wiecznie niedopasowane miłości.
    1 punkt
  27. Marcinie przekażę peelce słowa otuchy. Dziękuję;)
    1 punkt
  28. Piękny tekst, lecz z zasadniczą uwagą z mojej strony - "to mnie z takiej Polski wypiszcie" - należałoby zmienić na zwrot, który pozwoli uwierzyć wielu Polakom, że można i trzeba walczyć o "polską Polskę". Przez wieki znanej z rycerskiej szlachetności, dziś sprowadzonej jedynie do wysłuchiwania buńczucznych hasełek obłąkanego watażki, od którego wpływów właśnie należy się wyzwolić .. Pozdrawiam.
    1 punkt
  29. No właśnie słowa, słowa, słowa. To one ranią najbardziej. Wchodzą głęboko i są przyczyną ran, które potrafią krwawić bardzo długo. Warto więc je ważyć i brać za nie pełną odpowiedzialność. Refleksyjna miniaturka.
    1 punkt
  30. Noszę w sobie ciągle Twój oddech jak lekko w moim ciele i słowie jesteś .
    1 punkt
  31. Ha ha niejeden by chciał mieć wszystko:D Mózg, serce, talent i jeszcze wiedza. Się panu marzy;) A tu praca, praca, praca, ciężka praca i jeszcze człek oberwie:P A gdzie dusza? Dusza się liczy. A tak już bez żartów to mądre spojrzenie. Pamiętaj że trening czyni mistrza, a myślenie nie boli. Jeśli ktoś bardzo chce i wykuwa to jest szansa że kiedyś zbierze plony, pozdrawiam. Ps Ja ciągle się uczę.
    1 punkt
  32. Postara się. Tylko co zrobić, gdy ludzie pierwsze, o czym pomyślą to o tym, że będą oceniani, osądzani.
    1 punkt
  33. Jak to ujął Czarek: trzeba wykuwać! I, skoro była i mowa o wiedzy: nie wkuwać, bynajmniej ;) Pozdrawiam.
    1 punkt
  34. Lubię maj i bzy, ale budzą też nostalgię... Proponowałabym dostosować trzeci wers co do liczby sylab: "Nastał maj i bzy już pachną". Pozdrawiam
    1 punkt
  35. się-cię to niezbyt wyszukany rym i na pewno nie dodaje urody Twojej miniaturce. Przypomina mi ona wierszyk do pamiętnika. Proszę się nie gniewać za uwagi o wierszu, życzę powodzenia:)
    1 punkt
  36. Czasem warto przed kimś odkryć blizny, a on zamiast wzdrygnąć się z obrzydzenia, po prostu z nami porozmawia, postara się zrozumieć, pomoże... Miniatura, która daje do myślenia.
    1 punkt
  37. raz nie oddychaj to tylko noc kładzie się na nas to tylko księżyc patrz jak zastyga dwa nie dotykaj niech tyka twój zegar niech pierzchnie skóra coś pod nią usycha trzy nie uciekaj leżmy na plecach czas obnażyć już szyje bójmy się razem raz dwa trzy pomóż mi czekać
    1 punkt
  38. zmęczony mocno człowiek na przydrożnym kamieniu usiadł - w pobliżu nikogo prócz ciszy nie było więc jej zaczął się żalić iż choć życie miał do dupy go nie rozpieszczało jego droga była kręta dokuczliwie mieszała nie zawsze była miła jednak mimo to nie chce z niej zejść - zakończyć przecież tajemnicą co jeszcze pokarze może krzywe wyprostuje może uśmiechem uraczy przytuli - spowoduje że dni będą piękniejsze ciemne rozjaśni udowodni wartość życia zmęczony człowiek na przydrożnym kamieniu usiadł i na drogowskaz ze znakiem zapytania z wiarą patrzy
    1 punkt
  39. Zgadzam się z myślą zawartą w tekście, ale jak zauważył Don Kebbabo obok wiedzy potrzebna jest ta iskra, a może ogień, by w nim opierając się na wiadomościach móc wykuwać sztukę :)
    1 punkt
  40. Skruszone łzy posypały się po podłodze Zaschła żądza mordu Rozstroił się strach Twoje ciało uwolnione Dusza może hulać Nic Ci nie grozi Choć sprzątanie może cie zgubić Nie, nie sklejaj ich Po co to podlewasz? Proszę zapomnij jak grać Już nie sprzątaj
    1 punkt
  41. Tutaj masz 13 sylab, a jest pierwszy wers, poniżej 12 brak systematyczności. Poczytaj o średniówce. W poezji rymowanej, w wersach ponad ośmiozgłoskowych obowiązuje średniówka.
    1 punkt
  42. Dziękuję za komentarze
    1 punkt
  43. Lekko, lekko, lekuchno :)
    1 punkt
  44. nie gub marzeńnie zapominajo nich bez nichtrudno jest żyćnie wstydź się ichudając że to nicone są jak krewbez której wolnoale umieraszgubiąc sens
    1 punkt
  45. Powróciłam i stwierdzam, że ołów i pastele w drugiej strofie mi się podobają. W sumie powoli całość zaczyna mi się podobać, choć i tak mam wrażenie nadmiernego obciachania. Chyba jednak namarudziłam na wyrost w poprzednim komentarzu... Pewnie jeszcze przeczytam parokroć ? D.
    1 punkt
  46. Iskierka nadziei mała, coraz bledsza, przebija się przez mrok, wciąż walczy rozdzierając wszelkie bariery, nietrwałe przeszkody, pozornie wielkie, lecz tak naprawdę kruche, gna do przodu, by spojrzeć wyzwaniu prosto w oczy.
    1 punkt
  47. Świetne zagranie tytułem :) Prosto napisane, ale od groma emocji, przerzutnie korelują z rozterkowym myśleniem Peelki. Podoba mi się, choć chyba wolę, gdy "zagęszczasz" swoje teksty swoistym mrokiem i głębią. Ale może to tylko kwestia pierwotnego przyzwyczajenia, bo powyższy tekst podoba mi się coraz bardziej i bardziej, wciągnęła mnie ta okruchowa relacja :) Chyba zostanę Twoją fanką absolutną, tak czuję :))) Pozdrowienia ciepłe i serdeczne, D.
    1 punkt
  48. Uśmiechnij się. Jutro będzie lepiej. Pozdrawiam
    1 punkt
  49. Jesteśmy silniejsi psychicznie? Umiemy odrzucić to, co dla nas złe? Tak mniej więcej odczytuję kontrast jaki zawarłaś w dwóch pierwszych wersach:) Choć nie zawsze musi tak być. Czasem człowiek słabnie nie tylko fizycznie. Bez drugiego się* moim zdaniem:) drugie nas* sugeruję zamienić na go* Jeśli pies był rozjechany, to na pomoc zdecydowanie za późno, więc może zmienić na potrąconego*? literówka:) Przekaz na tak:) Pozdrawiam:)
    1 punkt
  50. :) Dziękuję bardzo.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...