Ranking
Popularna zawartość
Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 13.06.2025 uwzględniając wszystkie działy
-
W zimnej przestrzeni wśród aspiracji na drodze ptasim usłanej mlekiem piękne gwiazdeczki czekają tęsknie co im fortuna w darze przyniesie Lecz nawet w chłodnej kosmicznej próżni pragnienie ciepła brzmi cicho przecież dystans topnieje pieszczony szeptem bliskość przytula zawsze najlepiej Czułym promykiem aury dziewczęcej przyciąga Marsa w słodką orbitę na szlakach czasu oswaja szczęście nim chwila zniknie gdzieś za zakrętem23 punktów
-
Wczorajszych snów nie zapomniałam sienie otwarte na przedprogach, skrzypną, nie skrzypną, nasłuchuję czy znowu wejdziesz w moje słowa. Posnęłam chyba, głupia panna w smugach księżyca anyżowych, zbrakło oliwy w nocnej lampie, przyszedł ze świtem wstyd pąsowy. Na wycieraczce, cóż za strata zza rzęs omglonych, sennych powiek, twój wiersz stęskniony znowu dla mnie, czemuś nie zbudził mnie, ach powiedz.22 punktów
-
pięknie się pisał, aż się zawahał, przy trzecim wersie zgubił twój zapach. teraz pomiędzy świtem a trawą krzyczy do ciebie błagalne "halo". ty nie odpowiesz bo wpadłaś w chmury. (chcesz ją odnaleźć? to spójrz do góry) a on się boi wysoko mierzyć i ciągle marzy zamiast uwierzyć. tak cię nie dojrzy, nie zauważy i minie lato nim się odważy. lecz choćbyś miała czekać do września, warto to zrobić dla tego wiersza.18 punktów
-
Szepnę Ci słówko na uszko, bo może nie wiesz mój drogi, autor ma dziury w kieszeni i raczej bywa ubogim Już kiedyś Leśmian w "Romansie" wspomniał, i nic się nie zmienia pieszczotę na przemian z chlebem i wiersze do ugryzienia.18 punktów
-
Kiedy mnie mniej jest To jest mnie więcej Więcej rozumiem I mocniej czuję Chowam się, zmykam Nik mnie nie widzi Lecz lepiej z sobą Się dogaduję. Gdy zamknę słowa W głowie na kluczyk To myśli płyną Wartością przednią Kiedy tak patrzę Nie komentuję Refleksje kwitną Wcale nie więdną. Potrafię sprawić By mniej mnie było Chociaż przybywa Codzień wszystkiego Karmię spokojem I akceptacją Własne przestrzenie Nie chcąc niczego. Jak to wyjaśnić Mniej więcej -nie wiem Niech się nade mną Zlituje ziemia Gdy wszyscy pragną Pogłosu, sławy Ja chcę spokoju I więcej cienia. W kubeczku kawy Mam na to przepis W cichej modlitwie W przyrody tchnieniach I odłączona Od zgiełku świata Pogrążam serce W tych ukojeniach.17 punktów
-
i cóż mi z tego nie piszesz do mnie więc drę w kawałki do ciebie listy na powrót składam wyrywam śmierci mozół i męka nie znajdę wszystkich jednym impulsem miażdżę uczucia w białych szpargałach są nawet śmieszne kiedy tak lecą w ostatnią podróż cisza na trąbce grana szelestem giną wzgardzone niepoświęcone zarodki chęci ledwie zamysły widać zgłupiałam powinnam spalić miałabym w oczach chociażby iskry16 punktów
-
Na przechadzkę młody wąż Wypełzł sobie w noc majową, Miękko mchy łaskoczą brzuszek, Aż tu spotkał cud jeżową. Ona lekko przestraszona W kłębek się zaczyna zwijać, A tu pręży się i mizdrzy W gadzim tańcu przed nią żmija. Pomyślała więc jeżowa - Noc czarowna, księżyc świeci... Może trochę jest obleśny Ale chcę mieć z wężem dzieci. I znaleźli cichą przystań Długi rów, lecz za to ciasny Tam urodził im się synek Dostał imię - drut kolczasty.16 punktów
-
nieźle dziś miesza świt - łachudra metafor nie pozwala dośnić straszy marzenia widmem jutra zrzędzeniem panien - tych roztropnych kocur się powlókł na włóczęgę przemierzać cichcem własne ścieżki przyniesie z łowów nowe wiersze a może tylko - pomruk srebrny lecz niech iluzji słodko-winnych głupiutka troska nie zawstydza gdy z głowy chcą się wymknąć myśli by pląsać w chmurach i mgławicach Sztambuchodonozor, czerwiec 202516 punktów
-
tuż przed zaśnięciem lubię sobie na jutro z nieba coś wywróżyć a że się znam jak wilk na gwiazdach to mi wychodzi złoty guzik trochę podobny do księżyca jakbyś go tylko dla mnie przyszył taki landrynek anyżowy na okrąglutko w oknie wisi a zanim zasnę proszę jeszcze ale już o tym pewno nie wiesz żebyś miał drugi identyczny na rozmarzonym swoim niebie16 punktów
-
Miłości! Za tobą do ogrodu pobiegnę, w mgielnej sukience i bez ramiączek. Ty co panny słomiane na polu rozpinasz. Grzeszny wiatr plączesz w czarnych włosach, rozsiewasz na lata łonie. Miłości bezwstydna. Oplącz mnie jak winne pnącze, w dyby zakuj, fizyczność zniewól, nałóż kaganiec. Rozszarp na strzępy moje zmysły rozognione, a potem głaszcz moje zgrabiałe dłonie. Nie uspokoisz i nie dasz zasnąć przed świtaniem, bez początku i końca ten taniec. Ty co bywasz piękną zalotnicą, snem i świata tajemnicą. Miłości. https://youtu.be/VbWN-t8Ssvw?si=ruIHLogJ6IR6xMMT15 punktów
-
melancholijny jak lato gdy gryzę brzoskwinię sok spływa po brodzie siedzę w kwitnącej trawie dłonie słodkim ulepkiem dotykam najgłębszy błękit ukołysz mnie źdźbłami z zabawy przeniosę motyla na sennego słonecznika15 punktów
-
chyba ciut zbladłam trochę mi słabo tak jakoś sprawnie słowem zaprzątasz chowam co widać popadam w popłoch byś nie zobaczył tego co w kątach w jednym ugołku mieszka nieśmiałość w tym po ukosie troszeczkę wstydu nie lubię sprzątać niech sobie będą nie znam luksusu tym bardziej wygód i cóż powiedzieć kiedy darujesz cuda upięte finezją zmyśleń tulę do siebie a lokatorów omiotę wzgardą do diabła wyślę14 punktów
-
Otul światłem, smutki krusz cierniem kochaj mnie. Wiatru włosów ciągu nieładem. Winnym krzewem, jabłoniowym sadem, kochaj mnie. Tyś demonem i Lemoine'a dreszczem, co noc przed świtaniem nie jest błędem. Srebrnych dzwonów aniołem mgły deszczem. Na rozstajach ust, znów rosy bezdrożem, snem nieprześnionym, jaśminowym ciepłem. Kolory światu oddaj, zostań motylem, łzy spleć razem ze słonecznym warkoczem. Rozbezwstydnij mnie jutro sierpniem, co rośnie w biodrach pod napięciem. Kieszenie napełnij kwietnym obłędem, kochaj mnie.13 punktów
-
Są kobiety które niosą zapach drogich perfum a ja ślady krwi zostawiam Jestem jeszcze płodna jeszcze walczę jeszcze nie czas Dzika dusza wyje a to wycie z elegancją się nie klei Długie czerwone paznokcie nie pozwolą się wspinać chyba że mówimy o manipulacji Od nierównych ścieżek stopy krwawią bólem Boisz się mnie boisz improwizacji bo kontrola daje władzę jakby uczucia to firma była Dziką kobietę trudno udobruchać namówić na zabieg ujędrniania pośladków Nie pachnę luksusem choc dzika kobieta to luksus bycia za stara na zabieg socjalizacji13 punktów
-
zapomniałam brzmienie tamtych słów wyblakł dotyk ciepłych dłoni i dziś nie widzę obok twojego cienia dla ciebie zniknęłam pomiędzy palcami czasu który spędziliśmy osobno drżenie powietrza mówiło że to tylko wypadek przy pracy który jednak twa zbyt długo dziś już trudno odnaleźć tamte ścieżki zapuściłam korzenie w innym sercu a wyrwanie ich byłoby zbyt bolesne może jutro może kiedyś może nigdy13 punktów
-
Parkowanie Wysiadam! Natłok myśli zaraz mnie zamęczy, Bo ileż to już razy można sprawdzać pojazd? Czy wszystko pogaszone? Szyby, bieg i ręczny? Zrobione, jednakowoż ciągle słychać szepty, Jak gdyby coś na czterech ożyć miało kołach. Niepokój bierze górę. Wkrótce mnie zamęczy. A może, tak po prostu, skołatane nerwy, Stworzyły pod podwoziem złośliwego stwora? Nieważne. Jeszcze tylko szyby, bieg i ręczny. Tak patrzę na hamulec ładnie zaciągnięty, I myślę sobie: dosyć! Czas ten lęk pokonać, Bo przecież lada moment krzykiem mnie zamęczy. Udało się! Sukcesu błogi czuję dreszczyk; Jak dobrze i cudownie, kończy się niewola… Czekajcie, zapomniałem. Szyby, bieg i ręczny! No dalej, wracaj proszę, dla pewności zerknij; Samochód na parkingu coraz głośniej woła, Więc zanim całkowicie krzykiem mnie zamęczy, Podejdę, by zobaczyć szyby, bieg i ręczny. ---13 punktów
-
W zima to ciamno chućko uż je. Pozietrze szpetniejsze i zimne deszcze. Roboty zawdy za gwolt i dzie dość. A to słómó dżwyrze żywam łobzijać, coby nie pomerzło, maszyny mus smarować, coby nie zadrzeniało. Rznóńć drewka i w sztafle pozogować, ornung brok jek Gris Gott. Ziamnio z Łojców korzanna. Bez colan cias myśle o Tobzie, am nie ziam kedy tygo nie robzie. Warnijo z Matulki zawdy Śwanta. Bez ranki mniłowanie eszcze przewlykam. Spsie i spsie i spsiywam. Zimowe gorsze i ciemne powietrze. Mroźne, mocniejsze też deszcze. I pracy zawsze zbyt dużo i nigdy dość. A to zwierzętom słomą drzwi trzeba obić, aby nie zmarzły a to maszyny zasmarować, by nie zardzewiały. Drwa porąbąć w pryzmy poukładać, porządek musi być, na chwałę Boga. Ziemio z Przodków tyś rdzenna. Myślę o Tobie i wtedy przytulam, i nie wiem, kiedy tego nie robię. Warmio z Mateńki na zawsze Święta. Przez palce miłości przesiewam. I śnię i śnię. I śpiewam.13 punktów
-
mówią że czasy się zmieniły rody królewskie są w zaniku tymczasem rośnie coraz więcej księżniczek oraz królewiczów12 punktów
-
Wściekłe spektrum Dlaczego żeś bez przerwy taki rozgadany? Nie umiesz siedzieć cicho? Weźże chociaż spróbuj. Naprawdę nie rozumiem, skąd ten dziwny upór, Jak gdybyś chciał obwody we łbie mi przepalić. Nie słuchasz. Zamiast tego, coraz mocniej walisz, I drzesz się, jakbyś nie miał ani krzty rozumu. Mam dosyć, bo śród trzasków i nieznośnych szumów, Nie umiem najdrobniejszej w mózgu sprzęgnąć fali. A teraz jeszcze światłem chcesz manipulować? Nie krępuj się, och proszę! Pobaw się włącznikiem, I migaj, gaś, zapalaj - nigdy się nie cofaj, Aż do cna prześwietloną pozostawisz kliszę. Po wszystkim, zanim zacznę sklejać ją od nowa, Postaram się, by w ciemni wreszcie było ciszej. ---12 punktów
-
zdążyłam! trzymam cię mocno i nie wypuszczę więc się nie spiesz bo musisz posadzić pomidory postraszyć szpaki żeby nie wyjadły czereśni zrobić dżem z porzeczek i nie słuchaj nocnych szeptów „tempus fugit, aeternitas manet.” jeszcze nie teraz jeszcze nie czas12 punktów
-
losu przekupić nie sposób ani kolejnych dni dodać ale móc westchnąć na mecie to była piękna przygoda12 punktów
-
Opoziam jek puchnie jeglijka w juliowym słónku. Naszykuje tintowe góry nad łónkami eszcze. Brok nolyżć tlo farby z niam ziamni deszcze. Pocióngno kiebi tniejsze uż za tęgi. A potam potłukniante lnu fejfki zbijó zietrze, pomnianiam jam na torfozia szlejfki. Pokozoc lasy śniygam cołkam łobsiane bziołe, i gną sia gałajzie mokre ciajżkie. Zerżnónć niebo leciuchne - tak na pu, łod góry lód połustoziać - tak na dół. Dzisioj siułka łoknom robzi smagane. Tej tak cicho, tlo jek zino smakozite. Modre nad am, modre pod am. Sznyjmonowe szczajście to edno. Opowiem jak pachną sosny w lipcowym słońcu. Gdy góry znajdą atramentowe kontury, Kolory w ziemi deszczu znajdę w końcu, pociągnę tęczę cieńszą aż po dziury. Las w śniegu będzie, do dna ekstremy, i gną się gałęzie mokre i ciężkie. Tłuczone lnu fajki rozbiją powietrze, bielą wstążki obsiane i mrozem jeszcze. Leciutkie niebo obciąć- tak na pół, Od góry do dołu ustawić- tak na dół a chwilą w oknach załomocze szaniec. Herbaciana cisza, ten winny grzaniec. Błękit nade mną, błękit pode mną Bałwanie szczęście to jedno.12 punktów
-
Czy to wystarczy, że coś jest piękne? I czy pobudzi do ruchu dusze? Kiedy kluczowa jest pajda chleba, to czy o piękno też zadbać muszę? Dzisiaj kupiłam w ciuchach kimono, którego raczej w życiu nie włożę. A radość w sercu, bo jedwab pieści. Pokłony składam Pięknu, w pokorze. Bywa, że Piękno jest nieprzydatne, zaskakujące i nie wiem po co. Ale jak miłość - zostaje w sercu, zawłaszcza duszę całą swą mocą. I szukasz wkoło tej chwili wzruszeń, harmonii kształtu, zachodu słońca. Jak wierny giermek, co nie odpuści by swojej Pani wpół uklon oddać.12 punktów
-
Strata o świcie wstają myśli w głowie zamkniętej ciszą zanim aromat kawy przeleje się w filiżankę powracam do tej chwili nie na długo bo czas i tak pogoni kolejne dni dla mnie i dla miejsca gdzie śpi kruszynka żeby wyśnić drugi raz lipiec, 202511 punktów
-
ostatni dom jak koty kiedy się najedzą zapadają w drzemkę niektórzy nawet cicho pomrukują jak koty ciekawscy każdej nowej twarzy każdej nowej twarzy obojętni jak koty snują się po korytarzach wpatrują w jeden punkt jak koty kiedy otworzyć drzwi oddziału próbują przemknąć między nogami starzy ludzie z demencją11 punktów
-
O twoich wadach przyszli mi powiedzieć, Jedną po drugiej mi je przedstawili; Roześmiałam się głośno, gdy skończyli, Bo już wcześniej wszystkie dobrze poznałam,— Och, głupi byli, zbyt głupi by wiedzieć, Że to przez nie, tym bardziej cię kochałam. I Sara: They came to tell your faults to me, They named them over one by one; I laughed aloud when they were done, I knew them all so well before,— Oh, they were blind, too blind to see Your faults had made me love you more.11 punktów
-
Poszłabym za Tobą i na koniec świata, latała nad ziemią wygrzanego lata. Przeżywała chwile i dobre, i słabe, poszłabym na wspólną życiową wyprawę. REF.: Poszłabym na wspólną życiową wyprawę... hej! W moim świecie facet to same kłopoty. A kłopoty z Tobą mają smak przygody, więc już się nie boję, że przyniesiesz straty, bo czas wspólny mamy żywy i bogaty. REF.: Bo czas wspólny mamy żywy i bogaty, hej! Poszłabym za Tobą w ciemno, za horyzont, gdzie nieznane światy ludziom towarzyszą. By odkrywać siebie i Ciebie na nowo. Poszłabym daleko, poszłabym za Tobą. REF.: Poszłabym daleko, poszłabym za Tobą, hej!11 punktów
-
Óma i Matulka rozmjiyte bojki noma pozieduwała o kóboldach, rycyrzach i królach z dalekygo śwata. Zawdy tedy siułka pomyślała, a potam tak splytała coby szurki i dziywczoczki, jene i druge byli łuradowane. Z Twierdzy Boyen ktoś woła, że wszystkie drogi prowadzą do Mrągowa. Piękna Pani z Dzieciątkiem też głos ze Stoczka słyszy, "zapiski więzienne" Prymasa czyta. Słowa Księcia Poety też bierze pod uwagę, bajki i krytykę zawartą w "Monachomachii". Tropami Smętka iść tłem ukazującym trudne relacje mieszkańców moich Ziem. Wańkowicz zapożycza symbol z XIX poematu Derdowskiego. Tak bardzo Smętek uwiera, że trafia do indeksu ksiąg zakazanych. Poezja dłutem rzeźbi w bryle języka, efemeryczny i księżycowy pył liter. Struny trąca niewidzialnych dla oka gitar. Między słowami biegnie, słońcami świta. pozieduwać- opowiadać noma- nam zawdy- zawsze siułka- chwilka splytać- zmyślać szurek- chłopiec dziywczoczek- dziewczynka (Gwara warmińska) -cdn-11 punktów
-
W Niydziela Zielgónocno brok na psiónto wstoć i nad strugam łobmyć licecki. Wygłóndo sia tedy śwyże jewora listecki. I potam zdójrzyć na msze. Baczanie tlo mieć- na niebzie baranki szli, czy ni? Szczajście latoś, że hej! - "Wodó cisto, łobmywosz rozmajite korzania, łobmyj i am". Ziosna ze słónkam w łókna zaglónda, nie żol z rena z wyra sia zwlec, tlo z ptaszkami spsiywać to ziam -""Chto nie zgniły, tamu Pan Bóg mniły, jek sia reno wstowo, tlo zdrozie i psiankno dowo. W Niedzielę Wielkanocną o świcie trzeba wstać, nad rzeczką twarz umyć. Piękno i młodość jak jaworzyny zew. I baranki po niebie płynące zauważyć, do góry szczęściem cały rok w chmury. Hej! - "Wodo kryształowa, obmywasz wszelkie korzenie, obmyj i mnie." - "Obmyj mnie ochrzczonej Bogu poleconej". Wiosna ze słońcem w okna zagląda. Nic tylko wstawać i z ptakami śpiewać, to wiem. - "Kto nie leniwy, temu Pan Bóg miły, - "Kto rano wstaje, temu urodę i zdrowie daje". A potem ściąć zwyczaje- jak las. Wokół tysiące drzazg. Tli się w sercu jeszcze- ostatni blask.11 punktów
-
On swoim ramieniem ją zawładnął, jak wiatr, co wszystko na drodze chwyta. Pieścił ramiona, tarmosił zmysły i nie zadawał żadnych pytań. Ona kładła się trawą po łące, pod każdym jego podmuchem silnym. Przy szeptach miękkich tańczyła lekko, tak się nie czuła z nikim innym. To była taka dziwna miłość – zdarzyła się szybko i namiętnie. Kwitła czerwienią, jak maki w polu – krótko, ale jak pięknie. Ona zielenią go czarowała, swych rzęs łąkowych kołysaniem. On rzucał pod nogi upojne bukiety i w tym kochaniu był cały dla niej. Byli dla siebie łąką i wiatrem, co w swym splątaniu tkwią namiętnie. Szkoda, że tylko na chwilę jedną, bo wyglądali tak pięknie.11 punktów
-
pamiętam, stało się to nagle pisałam wiersz ( nie wiedzieć czemu?) mój pudel zrobił paso doble wzbijając tuman piór w przestrzeni świat zawirował dookoła gdy wróbel sfrunął do salonu a pies w pościgu pośród wołań w drzwiach niemal stracił pół ogona tak się zaczęła karuzela pośród trzepotów, szczekań , pisków ćwirek ze strachu prawie bielał bo gdzie nie zerknął - kieł psi błyskał w dzikiej ruletce : drzwi, czy okno na nas , zdyszanych już gonitwą nagle spadł huk! - gdy oto mocno przeciąg przestraszył ptasie widmo ptaszek odleciał w mig! w sekundę! odprowadzony psim skowytem cały mój „ relaks” psu na budę skończył się tylko… tym wierszykiem.11 punktów
-
Łu noju psiakne spsiywnie ludzie spsiywali. Wprzód te gyszychty some łukłodali. Ło mniłowaniu, nieszczajściach, wojnie i o ciajżkiej robocie. Ale byli tyż take spsiywnie taka czam, czygo dzieciukom słuchać nie łuchodziuło tygo. 'Na całych jeziorach Ty" słychać zarumieniony Agnieszki szept. Wtem plusk i nóż do wody wpadł. Krzyk i ścisk- "Chrystine" po Oscara płyń. Noc uwalnia duchy, w Karnitach snuje się piękna Christa, czy Nienacki o niej wie? Małłek zbyt zajęty rozmową ze Steinbeckiem, więc nie opowie. Przedburzowa flauta ciszę wymusza, w łańskie imperium wciąż zaprasza. Na to wszystko Mikołaj Kopernik patrzy, przy zamkowej ławeczce przysiadłszy. O szklanych domach od Żeromskiego usłyszy. Słońce zawsze zachodzi samotnie. Zanurzę w nie palce powoli i czule. Tobą Warmio wciąż jeszcze biegnę, pomiędzy wersami ukrywam dreszcze. Zniknę potem, gdy nadejdą deszcze. gyszychty nosze - nasze historie łu noju- u nas spsiywnie- pieśni ( gwara warmińska) -cdn-11 punktów
-
mgiełki o poranku w promienistej aureoli po źdźbłach trawy czmychają między drzewa owocowe jak postacie z księgi o niewidzialnym a wiekuistość rosą sznuruje mi buty i zanim cebulka zarumieni się przed główną ceremonią z naturą zagram w zielone pietruszka koperek seler i lubczyk do którego zwyczajowo puszczam oko11 punktów
-
gdy lewitujesz w rozgrzanym nowiu po drugiej stronie swoich snów letnich przynaglam księżyc aby mnie powiódł przedziwną magią srebrzystej pełni na skraj facjatki tuż po północy z tobą przy oknie wpatrzoną w niebo by ciuciubabką potem się droczyć z wyciągniętymi rękami ślepo pośród kominów śpiących już dachów nieledwie w chmurach marzących sennie błądzić tam w górze w półśnie pomału żeby odnaleźć ty mnie ja ciebie10 punktów
-
Spacer Krok za krokiem po lesie, trzask gałązek rozbudza kolejne, wolniejsze, niesie się woń. Nad głową koronoskarby i dzięcioł - nie dworski - do kory przypięty, od rana pracuje - zawzięty - stuk, stuk - puk, puk, puk - stuk, stuk - puk, puk... echo zdumione, bo o brzasku ktoś strzela oczami wokoło, a ja - nareszcie zieleń łowię, żeby rozzielenić się w sobie. Tkam bieliznę w barwach ulubionych przez ciebie, byś wtulił się oddechem, wtedy chętniej zsuniesz ją ze mnie. kwiecień, 202510 punktów
-
pozwolisz mi na jesień tego lata? mimo że wróciły bociany, a świat pachnie rabarbarem i czereśniami… pobędę jeszcze chwilę smutna, pod ciepłym kocem, ogrzeję zimne dłonie i stopy, dobrze? i proszę, nie mów: jak pięknie, nie mów: zobacz, przecież patrzę, do zatarcia w biel i widzę. nie podtykaj mi pod usta pysznych słów, nie proś, żebym spróbowała — ćwiczę język od dawna. zjadłam pierwszy dzień lata, potem kolejny, dziś kolejny. wiesz, bo za każdym razem trzymasz mi włosy po. i wiesz, że się staram, że mam apetyt i źrenice wiecznie rozszerzone, proszące. (pozwól mi na jesień tego lata)10 punktów
-
w cieniu jabłonki zbieram marzenia które boleśnie zderzyły się z ziemią wśród traw z przegniłymi owocami kończą żywot krótki lecz intensywny jutro nic nie zostanie10 punktów
-
Brak mi przekazu twojego z szelestu płynącego brak mi piórem pisanych euforii w liście wylanych całym sobą czytałem strony trzymane na wietrze kładłem głowę pod kurtkę wonne wdychając powietrze. Na kartce smugi czerwone przez szminkę pociągnięte i widzę twoje usta jak były do niej przylgnięte dziś znów odkryję miłość telefon niesie obrazy lecz nie ma tu dawnej iskry i łez na końcu zdarzeń. Nie chcę twojego raportu on do mnie nie przemawia więc nie pisz na Whatsapie mój świat się dawno zestarzał zniechęca mnie technologia tęskno patrzę przez serce na powrót wyślij słowa zamknięte w białej kopercie.10 punktów
-
Zamkniemy się w domu, Za oknem zostanie zmęczony świat. Przyniosę tylko ciepłą herbatę i garść lasu po burzy. Nasze miękkie słowa ukoją duszę jak żywiczny mech. A potem cisza – puszysta jak koc i dotyk, co budzi pragnienia. Znajdziemy tu wszystko, czego nie dał nam dzień.10 punktów
-
miau zapraszam cię na dach z widokiem na wszechświat i jedyne o co proszę nie rozdrapuj mi nieba patrz gwiazdy świetliste oleandry niczym wizerunki bóstw nakładające się na siebie oczekiwania i nadzieje po drugiej stronie nocy gdzie jeszcze nie byłem miau miau (Lifting2025)10 punktów
-
tam za oborą w której poranne mgły odstawione do skwaśnienia spowolniły nurt życia hm zsiadłe wspomnienia to tam karę konie w płatkach jaśminu rżały ze szczęścia do wschodzącego słońca które srebrnymi wstążkami padalców schodziło w niskie rumianki gdzie cyklicznie kiełkuje ziarnko poezji10 punktów
-
w różaną ciszę chcesz mnie zabrać ale czy będzie cała w szeptach lub niemych drżeniach tak jak żadna gdyż nie wystarczy że jest piękna z palcem na ustach nas poprowadź nie do ogrodów między klomby lecz w te najcichsze z cichych pola w których bławatki zawsze rosły bo właśnie one w dni i noce i tylko tutaj nie gdzie indziej snują marzenia choć bezgłośnie milcząc tak ciepło aksamitnie10 punktów
-
czerwiec mi się rozczerwienił smak czereśni oszołomił chwytam lato pełną garścią sok rozlewa się po dłoni słodycz karmi moje myśli i dzieciństwo przypomina gdy starczyło tak niewiele by po niebo się powspinać10 punktów
-
Nie zostawiaj tego co jest Twoje W szarych kątach dnia Na dworcowej ławce W zawsze na wczoraj Miej to przy sobie wszędzie Lecz czasem się to traci Gdzieś zostawi zapodzieje I nagle stajesz taki bezradny zagubiony Gdzie to jest pytasz i nie czujesz się już bezpieczny Wokół niepewność i strach A miałeś to miałeś Więc chcesz odzyskać Czy można odzyskać ? Tak można ale trzeba Zawrócić10 punktów
-
Tu nie chodzi mi o foremki „rozsądku” czy „świadomości” a o wieloFormy Amorfizmu!! Gdy podejdziesz do mnie z gruntowną tezą chciałbym mieć dla ciebie dla mnie tak, głównie dla siebie jej zupełną antytezę Miło jest tu czasem zaprzeczyć otoczenia twierdzeniom Gdy poprosisz przekonaj chciałbym tylko zupełnie nie przekonać brakiem przekonań Gdy zechcesz mnie złapać chciałbym tylko przepłynąć ci przez palce najgłębiej To nie marzenie ja nie marzyciel to pragmatyka przetrwania mów mi realista !! Warszawa – Stegny, 26.06.2025r.10 punktów
-
Tyle imion, tyle twarzy, a mi wciąż się jedna marzy, co niezmienna jest jak skała i w uczuciach zawsze stała. Co nie zdradzi, nie oszuka... Tylko gdzie jej dzisiaj szukać, kiedy święte i nieświęte, wszystkie dawno są zajęte. Książę już nie taki mały, jeśli szuka swojej skały, to się może rozczarować, łatwiej różę wyhodować. A gdy trafi się już skała, taka, co by księcia chciała, to mu zwykle rzednie mina, bo jak skała... bywa zimna. i dobrego nic nie wróży spoglądanie w stronę róży, już z planety nie odleci, jeśli skała go przygniecie. Tutaj morał sam zapukał do księciunia pustej głowy, skały lepiej niech nie szuka, gdy sam nie jest brylantowy.10 punktów
-
ruszyliśmy w podróż zabraliśmy ze sobą kilka wierszy i smutków wydobytych ze szczelin minionego czasu kawałek nieba uchylonego w przyszłość i odrobinę sekretnego buntu Witam wszystkim na portalu, jestem tu pierwszy raz. Czuję się zagubiona, ale postaram się "odnaleźć". Przepraszam z góry za moje błędy popełniane w tym niezwykle ciekawym świecie literackich twórców. :)10 punktów
-
Kiedy namiętność odpuścić nie chce, żadną przeszkodą ulewne deszcze, chociaż gdy opad robi się duży, możecie skończyć w jakiejś kałuży. Pamięci Gene Kelly. Teraz, to już koniec serii, chyba, że coś podpowiecie:)10 punktów
-
wspomnienia spod kożucha na mleku, historie porosłe mchem i bajkami - to ja - słodycz rozsypana na stole i sól w twoim oku (spłynę twoim dotykiem, spłynę gdy zapłaczesz). para z lustra w łazience, osad na kafelkach, pod twoim obojczykiem, pomiędzy zębami - to ja, gdy ty - podróże po jeden uśmiech i marzenia wciśnięte pod poduszkę. kawa ściekająca po brodzie, śmiech w moich ustach (rozpuszczasz mnie, rozczulasz). smak z nadgryzionego filtra, gdy palimy na pół, z przespanych na rozsypanym popcornie filmów - to ty. to my - kleptomani czasu i przestrzeni. skradłam ci kubek pocałunkami, koszulkę zapachem, ty mi poranki i noce.10 punktów
-
czasem część ciebie wciąż szuka błędów węszy usterki co w głowie mieścisz gdy ją pokąsasz to ślady zębów na warsztat weźmie pokaże w sieci gdy się zapomnisz lub coś przeoczysz data ci umknie godzina z tarczy strażnik sumienia i mistrz przemowy latarką ostro w oczy ci zajrzy tym się przekonasz żeś żył w ciemności co ci ją stworzył mózg osobisty więc się jej spytasz czemu z wielości nie da ci roli choć konformisty naraz zdziwiona obejrzy skronie zmierzy gorączkę zajrzy ci w gardło może skrótami neuron gdzieś pobiegł albo co szare w żołądek wpadło10 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne