Ranking
Popularna zawartość
Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 30.05.2025 uwzględniając wszystkie działy
-
Prosty wierszyk Popatrz na wszechświat, dumny człowieku; Ileż tam odkryć jeszcze zostało? Podejdź do okna, nie wstydź się, proszę, Usłysz, jak gwiazdy pięknie śpiewają. Zobacz, jak tańczą, na tle kosmosu, Komet warkocze z galaktykami. Dwieście lat temu, ludzie przy świecach, O nich zaledwie w baśniach czytali. Dzisiaj już nawet dotknąć ich możesz; Czemu wciąż nie chcesz i się upierasz? Wolisz wojować, krwawić bagnety, Dzieciom gorliwie życie odbierać? Iluż odkrywców, przez twe decyzje, Cudów wszechświata już nie zobaczy? Pomyśl choć trochę i się zastanów, Nim całkowicie w tym się zatracisz. ---14 punktów
-
bo ona akceptuje jego zwierzę ba, pragnie go więc on może zrzucić to zwierzę u jej podnóża wówczas oboje stają się tacy ludzcy13 punktów
-
wczoraj pomysł się przysiadł na niewielkiej serwetce i tak żebrał bez słowa - sam ze sobą być nie chcę, nie przepadnę, niech stracę, jest po temu sposobność na cóż nam stały rozdział, na cóż życie osobno? ciągle taka samotna, przecież z nikim nie chodzisz pozwól zostać choć chwilę, mogę los ci posłodzić raptem przywarł do gustu, że poległam nareszcie może stracę, przeżyję, jedną noc się z nim prześpię12 punktów
-
dziś utknąłem z tobą w zwiewnym zamyśleniu pogadajmy zatem może o akacjach które wonnym śmiechem drażnią ciepły wieczór i wplatają białe wiersze w ptasie gniazda albo powiedz mi co słychać u słowika on z księżycem bardzo często bywa w zmowie żeby miłość mogła ciągle w nas zakwitać budząc śpiewem rozmarzone niepokoje przez labirynt niezgłębionych dzikich wzruszeń przeprowadzą nas za rękę czułe słowa całym sercem ci kochana podziękuję za zielony okruch wiosny w twoich oczach Sztambuchodonozor, maj 202512 punktów
-
Osadzam się w życiu, osiadam, jak drzewo za późno sadzone. Koronę mu przyciąć wypada, nie wszystko jest jednak stracone. Podlewać je trzeba troskliwie, na mszyce uważać i grzyby, wzrastało by zdrowo, szczęśliwie i życiem nie żyło na niby. Osadzam się w życiu, osiadam i lepiej już znoszę wichury. I pragnień nie muszę się lękać, bez lęku też patrzę na chmury. Dojrzałość to zalet jest pakiet. I sensu nie szukam. Przychodzi Nie walczę już z całym światem a nawet się z nim chcę pogodzić. Osadzam się w życiu, osiadam, drobnym nasycam promieniem i piję, kiedy deszcz pada, i kwitnę, gdy mróz zelżeje. Osadzam się w życiu, osiadam. La lalalalala la lala... Nie muszę nikogo udawać, bo jestem. La lalalala la.11 punktów
-
przespała się z diabłem, przespała wszystkie modlitwy. pozostało tańczyć, na ziemiach niczyich, w ciszy. bo świat jest nieczuły i nie kocha jej wcale. nie pozwolił jej dorosnąć i zostawił jak dzieciaka we mgle. mętna dziewczynka przywiera, wtapia się, wtula we wszystko... płomienie świec przeciągają ją w cień. chciałaby, żeby ktoś ją usłyszał, ale wypluwa tylko mleczne słowa, litera po literze — i trochę krwi. chciałaby być czymś więcej, chciałaby nie być namiastką. a wokół słychać tylko drżenie czasu i delikatne bicie serca, czuć mech, kredowy kurz, zawilgocone drewno... to nieniebo, to ruina. ...pozostało tańczyć, więc tańcz, mętna dziewczynko, duszyczko bez imienia — choć świat jest nieczuły, może go wzruszysz...9 punktów
-
Jakie wiersze są wspaniałe Jakie wzniosłe doskonałe Jak brylują na portalu W dniu dzisiejszym wystawiane. Kuszą krasą pouczają Płaczą śmieją uskarżają Sławią formą bawią rymem Niesłychanym kunsztem płyną. A gdy koniec dnia nadchodzi W dół ekranu się zsuwają Wszystkie proszą o atencję By nie zginąć w masie całej. Niewątpliwie pamięć nasza Żyć jak motyl im wyznaczy Od północy do północy Złoży skrzydła wiersz wygasi.9 punktów
-
obracam się w kwiecistej różowym głogiem spódniczce zwiewna beztroska uczuciem gaszę pragnienie wodą z listka poszukam ich łagodności9 punktów
-
Znowu zapłoną ognie w twych oczach otwierasz szafy przepastne wrota kurz już się zebrał na siwych włosach melancholijnie zza zaświatów kochasz. A cóż tu robią stare sukienki zielona w stójkę rękaw bufiasty materiał piękny niczym gipiura kiedyś na trawie zagniotła kwiaty. Do piersi tulisz te wszystkie cuda kręcisz się z nimi jak w pięknym walcu wciąż jeszcze myślisz że z ich pomocą cofnie się życia okrągły parkiet. I po kolei wszystkie wyciągasz aż ze zdziwieniem patrzą się stroje jakby pytały czym zasłużyły żeby powrócić na ciało twoje. Ta letnia z halką jeszcze ją czujesz wiatr cię utulał układał plisy zwiewnie docierał do twoich ramion tak czule szeptał jak ją kołysał. Ta aksamitna gdy do opery biegłaś spóźniona w jesiennej słocie lekko siedziała na miękkim krześle w loży skrywając płomienny półcień. No i ta żółta wycięty dekolt tysiące oczu błądziło za nim jeszcze przypomni nostalgii urok i kiedy pierwsze róże pachniały. I choć włożona jest ta sukienka co silnie serce wzruszyła nocą pod nią nie widać ciała przejrzyście mrok pokrył parkiet otulił w liście.9 punktów
-
Zamiast trzaskać wejdź na wrotki i się zachwyć pięknym dniem. Świat cudowny; gorzki, słodki, a ty mkniesz przed siebie - mkniesz. Wciąż uśmiechasz się do ludzi, życzliwości w tobie w bród. Niech się naród wokół budzi, może się powtórzy cud. Pewno zniknie w mig ubóstwo, ubogaci nam się stół. Prócz kartofli mięsa mnóstwo, najedzony będzie lud. Może w końcu wypędzimy, tych co mordowali nas. Rozliczymy wszystkie winy, rekompensat przyjdzie czas. Więc nie marudź przypnij lotki, a na głowę załóż kask zamiast trzaskać wejdź na wrotki i podziwiaj piękno dnia.9 punktów
-
znaleźli się na zalando. on kiedyś był czyjś, ona też kilka razy (zawsze na zawsze?) za punkty lojalnościowe wyprzedali się sobie, z całej przeszłości. pomalutku, ostrożnie wypstrykali wszystkie bąbelki z folii, rozpakowali z uczuć. on taki delikatny, namaczał się w jej głosie. rozjaśniał się i pachniał najprzyjemniej. ona zgubiła zabrudzenia w jego oczach i zmiękła, jak nigdy wcześniej. leży na niej jak ulał, a ona z głową na jego udach.8 punktów
-
gdy kwitną piwonie z różowym zabarwieniem każdy dzień odrobinę bardziej wyjątkowy pod wrażeniem smaku kawy z cienkiej szklanki delikatne kwiaty otulone jakby wiatrem rozkoszuj się podziwiając je pełnym blaskiem8 punktów
-
Człowiek czasami tak głupieje, że na różowo widzi świat, Nosi na nosie okulary, jest z naiwnością za pan brat. To przez to serce takie głodne, co wciąż namiętnie miłości chce i rwie do przodu, krzyczy: „kochaj”, kiedy rozsądek mówi: „nie”. W swoim złudzeniu dni oddaje, na przemiał - komuś, kto nie wart. Noce ubarwia bezsennością i wciąż głupieje, a ktoś ma fart. To przez to serce takie głodne, co wciąż namiętnie miłości chce i rwie do przodu, krzyczy: „kochaj”, kiedy rozsądek mówi: „nie”. Człowiek czasami się zatraci, więc tak w półkroku ciągle trwa. Pomiędzy „chyba” a „na zawsze”, on tylko widzi serca dwa. W końcu zdejmuje okulary, świat znów nabiera realnych barw. Już niepotrzebne żadne czary, nie chce już więcej żadnych kłamstw. I chociaż serce takie głodne i wciąż namiętnie miłości chce, to zatrzymuje się i czuje, czy kochać, czy powiedzieć: „nie”.8 punktów
-
Autorzy: Autor tekstu - Michał Leszczyński Rozmowa z AI - Krzysztof Czechowski Muza i głos: AI Pogląd o studiowaniu nauki socjologii zainspirowany został Twórczością Paulo Sorrentino. Piosenka nr 12 pt. Mistrz zakonu XYZ Ref. szukamy szukamy znaleźć chcemy choć znaleźć nie możemy byle móc dążyć byle móc znaleźć byle mieć priorytety stawiamy zadania układamy z kart wyzwania gramy o co kaman o co kaman o co kaman? Na świecie który uwielbia wielkie legendy w naroślach wielu niewyjaśnialnych historii gdzie zaglądamy pod zamiecione dywany gdzie moc plotek dusi i łamie serca i kości Poszła opowieść że komuś znikła kasa wielka forsa o wysokości nie powiem i czyja mamona oraz skąd też nie określę sądzę że podejrzenie padło więc na mnie Tyle prac i aż tak bardzo dużo współprac zakonnym wysiłkiem zwiedziłem wiele miejsc z każdego zdążyłem coś komuś uszczknąć jak było jest będzie i ja chętnie opowiem Nie pytaj mnie jedynie o gigantyczną kasiorę nie szukaj tutaj moich kanałów informacji związków tutaj nie mam niestety - wyparowały lepiej weź się kiedy za przekaz podprogowy Ref. szukamy szukamy znaleźć chcemy choć znaleźć nie możemy byle móc dążyć byle móc znaleźć byle mieć priorytety stawiamy zadania układamy z kart wyzwania gramy o co kaman o co kaman o co kaman? Ta piosenka tylko przeze mnie jest napisana co komu wycieka oraz przecieka to nie wiem gram wcale nie anty a bardzo prosystemowo niestety nie znam się na komputerach i netach Jeśli natomiast chcesz mi coś wynagrodzić zapłać mi proszę za tekst niniejszej piosnki nie obrażę się też za jej liczne wyświetlenia odtworzeń poproszę milion albo dwa albo trzy Gdzieś jacyś duzi wiedzą więcej ode mnie gdzieś ktoś umie siebie tutaj nie zagubić gdzieś ktoś łączy w tabelki połacie faktów mnie nie w głowie takie informacyi porządki Studiuję sobie tu i tam i siam naukę socjologii nie wiedząc wcale cóż może oznaczać to słowo warsztatuję kulturę póki mam na co i za co próbuję nienazbyt oraz chcę i dążę nienachalnie Przeżyłem i ja i sugestie i liczne torturowanki usłyszałem już tysiąc pięćset ogromnych pytań porobiono z domysłów wielkie kiście winogron a ja nie mam czym spłacić kredytu ala solidarnie Ref. szukamy szukamy znaleźć chcemy choć znaleźć nie możemy byle móc dążyć byle móc znaleźć byle mieć priorytety stawiamy zadania układamy z kart wyzwania gramy o co kaman o co kaman o co kaman? Chodzi o taniec. Chodzi o taniec. Tańczmy więc. Tańczmy póki pieśni nie dobiegły końca. Tralalalala.7 punktów
-
życie łaskawe odpierdoliło się ode mnie choć może to brak czasu na wyciągnięcie morału nikt tak jak Leszek nie podziękował nam za obalenie komuny Witek przeszedł po linie na drugą stronę ponoć tę lepszą Grzesiek pociąg do życia zostawił na torach a ja w licznych aluzjach i niedopowiedzeniach dryfuję w rozchybotanej mozaice krwistych odcieni bujanego fotela przy którym niczym warta honorowa moi ostatni przyjaciele kapeć prawy kapeć lewy heh czasami dla podniecenia atmosfery lubią zamienić się miejscami i tak trwam w bylebycie białą kartką przykryty obraz wzniosłych idei7 punktów
-
Są plastikowe liście I róże plastikowe Zbyt liczne są bukiety Sztuczności kolorowej Są syntetyczne wonie Kwiatów z laboratorium Skłamane życiorysy Pozłacane historie Autorytet pozorny Siwizną posrebrzony Kłamliwi są mężowie Interesowne żony Fałszywe są przysięgi O woni – intercyzy Zmyślone zależności Syntezy analizy Udane bohaterstwo Pod podziw tłumu tkane I tablice nagrobne Podkoloryzowane Stronnicze są oceny Grantami zabarwione Lub wodą pracowitą Czasu – już wygładzone Pozorna bywa radość Pozorna żałość bywa I tylko ciemność nocy W pustkowiu – jest prawdziwa Jednak jej autentyczność (Cóż, przyznać to niełatwo) W pozorność zmienić umie - zanieczyszczenie światłem7 punktów
-
Fryzjer Trzeba zadzwonić i się umówić; Całkiem zarosłem, muszę coś zrobić. Już od tygodnia o tym rozmyślam, Płocha rutyna klęczy i prosi. Zlituj się, zlituj. Przecież masz władzę; Całkiem rozsypiesz dzienny porządek. Patrzę w podłogę, zęby zaciskam, Widząc rozbitą myśli skarbonkę. Co poprzesuwać, jak się ułożyć? Mięśnie napięte żebrzą o masaż. Jak tu się skupić, gdy wciąż rutyna Razem ze spektrum głośno ujada? Muszę gdzieś uciec, wszystko przemyśleć, I zaplanować każdy krok na przód. Presję odczuwam, działać nie umiem, Asa w rękawie nie mam w zanadrzu. Jakże cierpimy! Po co to robisz? Nadal czekają: książka i ThinkPad. Ulżyj nam proszę, odpuść też sobie, Fryzjer poczeka jeszcze dni kilka. ---7 punktów
-
przytulnie tutaj park w kształcie twoich ramion przyciąga otula jak koc krążę alejkami momentami się gubię ale zawsze wracam na właściwą ścieżkę do twoich ciepłych rąk niebo zapachniało deszczem drzewo to dom dla wspólnych planów wiatr przynosi śmiech na ramionach muska liściem szyję słońce depczące po piętach śledzi każdy mój ruch ciepło przyjemnie rozchodzi się na skórze w trzepocie pulsu świadomość że jesteś7 punktów
-
Sukienki dziewczynom są po to By wiatr poszarpał je mocno Z szaleństwem i namiętnością W fason się wtulił beztrosko Dziewczyna sukienki zakłada By ptakom się przypodobać W rękawy ich trele wsunąć W rozkloszowaniu wirować W sukienkach się łąka przegląda Makami chabrem rumiankiem Czasem rozkołysze koronką Gdy trawy budzą się rankiem Dziewczyny w sukienkach pięknieją Ich stopy pląsają miękko W tańcu marzenia drżą lekko A szczęście się rodzi z piosenką7 punktów
-
bezwietrzność pod obłoki coś jakby niezamieszkana przestrzeń w ramionach białej magii królowa jednej nocy na oszronionych oknach niczym anielskość w srebrnej koronie pełnia księżyca tam gdzie słońce zostawiło płatki kwiatów wilcze suity w powolnym i leniwym tempie upstrzone mgłami drżą migotaniem a kiedy ucichną po wschodniej stronie świata zarumieni się niebo7 punktów
-
W szeptach poranka, gdy rosa się śmieje, Twój obraz w mej myśli cicho się grzeje. Jak nuty na wietrze, jak światło przez liście, Tak miłość do ciebie tka się w zawiłe nici. Twe oczy — dwa światy, co nocą migoczą, Gdy patrzysz, to cisza staje się proroczą. Nie trzeba nam słów, gdy serca się znają, W ich biciu symfonie miłości powstają. Dotyk twój — jak piórko, co niebo przenika, Czułością oplata, do duszy przemyka. A śmiech twój — jak strumień, co w górach się rodzi, W nim każda tęsknota natychmiast odchodzi. Chciałabym cię w snach nieść przez bezkresne łąki, Gdzie czas się zatrzyma, a dni będą dźwięki. Gdzie tylko ty, ja i bezkresne trawy — I światło, co z serca wybucha, łaskawy. Bo miłość to taniec w bezruchu, w ciszy, Gdy serce drugiego serca rytm usłyszy. To nie jest po prostu „kocham” bez tchu — To dom, to powroty, to życie bez snu. Więc jeśli przeczytasz te wersy ukradkiem, Wiedz, że są dla ciebie — z serca, bez przypadkiem. Bo w każdej literze jest echo mego tchu: Kocham cię teraz. I zawsze. I znów.6 punktów
-
6 punktów
-
Pod trzema rzeczami drży ziemia, czterech nie może znieść: Sługi, kiedy panuje, głupca, kiedy syci się chlebem; Obmierzłej kobiety, kiedy wychodzi za mąż i służącej, kiedy dziedziczy po swojej pani. (Księga Przysłów 30,21-23) Biblia UBG Trzy rzeczy niepokoją ziemię A cztery są nie do zniesienia Zliczył je Agur pobożny I w księdze je wymienia- Z tych Czterech Strasznych Plag Każda to ludzkości przekleństwo; Lecz Sługa, kiedy Panuje Ma u Agura pierwszeństwo. Służącej co zostaje Panią Rozważać nawet nie trzeba Głupiec gdy Mięsa się naje Zaraz z senności ziewa. Kobieta Przykra Zamężną Urodzi i się poprawi; Lecz Sługa, kiedy Panuje Wiele Zamieszania sprawi. Nogi do tumultu ma skore, Ręce niechętne do trudu, Uszy na rozsądek głuche, Usta ma pełne brudu. Nie wie jak ma używać władzy Li tylko by siłę pokazać. Nie zwraca uwagi na osąd Chyba, by swą rację wykazać. Ponieważ służył był panu Przed swym Wyniesieniem, I skrywał swoje porażki Za swego pana imieniem, Gdy jego bzik otwiera Bramy piekła zbędnego, Sługa, kiedy Panuje Zrzuca winę na innego. Przysięgi składa łatwo, Nie wierzy kiedy klęka, Niewiele ma zaufania, Bliźnich swych się lęka. Chęć, by swe śluby złamać Widok tłumu w nim wyzwoli- Och, Sługa, kiedy Panuje, Najbardziej jest w niewoli! I Rudyard (oraz uwaga od tłumacza poniżej): “For three things the earth is disquieted, and for four which it cannot bear. For a servant when he reigneth, and a fool when he is filled with meat; for an odious woman when she is married, and an handmaid that is heir to her mistress.” (Proverbs 30,21-23) King James Bible Three things make earth unquiet And four she cannot brook The godly Agur counted them And put them in a book– Those Four Tremendous Curses With which mankind is cursed; But a Servant when He Reigneth Old Agur entered first. An Handmaid that is Mistress We need not call upon. A Fool when he is full of Meat Will fall asleep anon. An Odious Woman Married May bear a babe and mend; But a Servant when He Reigneth Is Confusion to the end. His feet are swift to tumult, His hands are slow to toil, His ears are deaf to reason, His lips are loud in broil. He knows no use for power Except to show his might. He gives no heed to judgment Unless it prove him right. Because he served a master Before his Kingship came, And hid in all disaster Behind his master's name, So, when his Folly opens The unnecessary hells, A Servant when He Reigneth Throws the blame on some one else. His vows are lightly spoken, His faith is hard to bind, His trust is easy broken, He fears his fellow-kind. The nearest mob will move him To break the pledge he gave– Oh, a Servant when He Reigneth Is more than ever slave! Uwaga od tłumacza - ponieważ Rudyard odwołuje się do Biblii Króla Jakuba, wybrałem wersję protestancką - Uwspółcześnioną Biblię Gdańską (UBG). W Biblii Tysiąclecia jest tak: Pod trzema rzeczami drży ziemia i czterech znieść nie może: pod niewolnikiem, gdy królem zostanie; pod głupcem, gdy je do syta; pod pogardzaną, gdy żoną i panią zostanie; pod sługą - dziedziczką po pani. (Księga Przysłów 30,21-23) Biblia Tysiąclecia6 punktów
-
naucz mnie modlić się tak zwyczajnie ja jeszcze nigdy chyba to wiesz aby w mój pierwszy nieśmiały pacierz wniknął grzesznika skruszony szept przez siódmą winę z kamiennych tablic bo co najlepsze brałem jak nikt bez słów podzięki choć kilku marnych za wszystkie noce za wszystkie dni gdy mogłem ptaki na niebie liczyć z tobą beztrosko na głos się śmiać patrzeć jak każdej wiosny i zimy w słońcu z chmurami droczy się wiatr6 punktów
-
gdybyś był, mogłabym się z tobą wydarzać. na kanapie w niedzielnym świetle i, gdy dzień zgaśnie, na jakiejkolwiek z dróg, za rękę. gdybyś zasypiał policzkiem wtulony w moją pierś, zasypiałbyś w rytmie miłości. i mimo, że nie lubię banału, to uśmiecham się na tę myśl. chcę żebyś był, oddychał głośniej. chcę wstawać niewyspana. gdybyś był, wyrzuciłabym wszystkie zapalniczki, a do porannej ciszy wystarczyłaby kawa i ty i światło zza firanki. gdybyś nie chciał mnie zmieniać w kobietę zabawną, zawsze gotową i silną, byłabym najlepszą wersją siebie. to znowu banał, a ja znów się uśmiecham. gdybyś był, nie byłbyś wszystkim i ja też bym nie była. bylibyśmy przestrzenią do zapełnienia, gdzie poza "jestem, wiem, zostanę" nic nie wystarcza. gdybyś był, mogłabym z tobą ciągle chcieć więcej.5 punktów
-
pewnego wieczoru szedłem chodnikiem w lekkim rozkojarzeniu nagle jedna z myśli wyrwała mi się z głowy przebiegła przez ulicę na czerwonym świetle kilka gardeł wydarło się na tę zaskakującą formę wyrazu głupio było się przyznać pobiec za nią porozmawiać na spokojnie wróciłem do siebie tak na chłodno jakby nic się nie stało myślałem sama wróci po tygodniu zacząłem szukać pytać innych wie pan taka zamknięta w sobie bywa nadpobudliwa no z tych wie pani mających to coś trudnego do zrozumienia niestety nie nie no takiej to nie widziałam hm… czy ja wiem chociaż nie na pewno nie panie z daleka od takich dziwolągów któregoś wieczoru w dogasającym świetle słońca wiatr delikatnie unosił wyschnięte liście dojrzałem ją pomiędzy nimi nadawała jakiś trudny do określenia rytm i tylko ja go wyczuwałem5 punktów
-
Cichnie we mnie krzyk pytania, już nie czekam na odpowiedź. Chociaż pewność i niepewność, tkają wątek w tej osnowie. Zapominam jak się czeka, choć tęsknoty coraz więcej. Obserwuję ze zdziwieniem czas. Przecieka mi przez ręce.5 punktów
-
nie mówisz nic a w mojej pamięci tylko ty miłość się spóźniła i nie wytłumaczyła się z tego może już nigdy nie opowie co wówczas5 punktów
-
4 punkty
-
Dzisiaj Janusz i Grażyna Do nowego biegną kina, Na komedię o sąsiadach I fabryce czekolady. A wraz z nimi czworo dzieci Żwawym krokiem pędzi, leci, Brudne bluzki, brudne buzie, (Zenek! Nie wrzeszcz – ty łobuzie!) Niosą chrupek trzy torebki (Smak cebuli i rzodkiewki) I cukierków worek cały (Trochę żółtych, trochę białych) Zenek siada na fotelu, Zaś o drugi – but opiera, Już wyciąga puszkę coli, Zosia sok jabłkowy woli. Seans właśnie się zaczyna (Osiemnasta już godzina) Zenek włącza więc grę w słonie Na swym nowym telefonie. Maja zaś muzykę puszcza (Jak niedźwiedzie ryki z puszczy), Zenek mlaszcze, chrupie żwawo (Przecież dziecka jest to prawo). Zosia gumę głośno żuje, Ambroży – pestkami pluje, Wszędzie już jest pełno śmieci (W końcu to są tylko dzieci) Raptem – co się Mai stało? Na podłodze ciastko całe, Pod fotelem Zenka chrupki Krągłe niczym dwuzłotówki. Plama z coli na fotelu (Szczęściem widzi ją niewielu) Z wielobarwnych zaś cukierków Brzydki został stos papierków. Ciągle piski, wrzaski, krzyki (Jak makaki z Ameryki), I chlipanie, i siorbanie, Dla odmiany zaś mlaskanie. Gdy się chłopcy już znudzili, Wnet do bójki przystąpili, Już nos Zenka rozklepany, Ambrożego – podrapany. Wtem o zgrozo! Dziwne dźwięki Bulgotania oraz jęki Z pełnych się rozległy brzuchów Czworga naszych małych zuchów. I już wszyscy na wyścigi Jadą prędko wprost do Rygi. Pobrudzona już podłoga, Siedzeń kilka, bluzki, nogi. I rodzinka, proszę pana, Niczym dzicz – niewychowana, Chyłkiem z kina się wymknęła Drzwiami głośno zaś trzasnęła. Gdy z kultury chcesz korzystać, Sprawa jest to oczywista, W operze czy w kinie ciasnym, Wpierw kultury pilnuj własnej…4 punkty
-
Chcemy czy nie los nas okrada lub coś nam daje A my no cóż wyboru nie mamy musimy to zrozumieć Że taką lub inną chwilą zostaliśmy obdarowani Chcemy czy nie żyć musimy a los naszym panem4 punkty
-
Ten dziwny czas I trochę chłodu W moim sercu Przez który zapominam Kim tak naprawdę jestem I co tutaj robię W te burzowe dni i noce4 punkty
-
Zieleń dębu schronieniem, błyskotliwa czerń w objęciach. Ciało drży, współgra z liśćmi na wietrze, skrzydła ze strachem ignorują powietrze. Splata dźwięki z gałęzią, na bicie serca zsuwa koronę. Oddech z wiatrem ostrożnie spływa w drugą stronę. Zamienia w ciszę swoje istnienie, w cień drzewa zrzuca zapomnienie. Ja patrzę w zachwycie, a on walczy o życie.4 punkty
-
Kiedy miałam dziesięć lat, marzyłam o jednej rzeczy — o karuzeli. Prosiłam mamę i tatę, by zabrali mnie na tę magiczną jazdę, ale tata zawsze mówił, że na karuzelę chodzą szumowiny. Nie mogłam tego pojąć, ale wiedziałam, że muszę tam iść. Pewnej niedzieli rano, kiedy wszyscy jeszcze spali, rozbiłam swoją świnkę skarbonkę. Zebrałam wszystkie pieniądze, jakie miałam, i bez pytania wyszłam z domu. Na karuzeli kręciłam się godzinami. Świat wirował wokół mnie, a ja czułam się wolna i szczęśliwa jak nigdy wcześniej. Nie schodziłam z miejsca, dopóki nie zrobiło się późno. Kiedy wróciłam do domu, tata już czekał. Dostałam smary na tyłek i zapytał: — Wiesz, za co to? — Za karuzelę — odpowiedziałam śmiało. Tata spojrzał na mnie poważnie: — Nie za karuzelę, tylko za to, że nie powiedziałaś, gdzie idziesz. Spojrzałam mu w oczy i powiedziałam: — A jakbym powiedziała, to bym nie mogła iść, bo już prosiłam. Tata tylko pokręcił głową, a ja wiedziałam, że ta przygoda zostanie ze mną na zawsze.4 punkty
-
4 punkty
-
śmierć to trudne słowo jak je zrozumieć nicość wie śmierć to nie tęcza to ciemność bez cieni śmierć to chwila która krwią pachnie śmierć to poezja która nie boi się północy4 punkty
-
4 punkty
-
mogło się zdarzyć wszystko i wszystko się stało zagrzmiało w szklankach a niebo wstrzymało oddech ostatnim przechodniom uczestnikom nocnego ruchu przed pokojem zawładnął nietutejszy czas zastukał nerwowo w lustrach pozagryzał wskazówki pomiędzy nim sączą się krople cienie pomiędzy ścianami ktoś sypie sól w popękane talerze ktoś rozpuszczony kawą odczuwa im dalej im głębiej pod stołem dzieciak z gliny odrywa się zostaje pod paznokciami4 punkty
-
judasz w drzwiach dziś oknem na świat w kieszeni srebrniki cenniejsze niż brat4 punkty
-
@Robert Witold Gorzkowski Rymy nie są konsekwentnie trzymane. Czasem wiersz rymuje się, a innym razem w ogóle brak. To powoduje nieregularność rytmiczną i miejscami zaburza płynność czytania. Warto byś zachował jakiś system, co nadałoby formie ład i lekkość. Średniówka zachowana, ale momentami wiersz wydaje się (może tylko mnie) trochę „przeładowany” obrazami. Ma ciekawy, nostalgiczny klimat – sukienki jako metafora wspomnień, przemijania i tęsknoty. Ten motyw, działa na mnie całkiem dobrze. Wreszcie pozbyłeś się patosu, oby tak zostało :) Pozdrawiam :)4 punkty
-
4 punkty
-
świat śni świt śmiało świszczy śpiewa świątynię ślepych śladów śliskich ścieżek światłych środków świecą święci święcę świecę ścieka śniegiem śnieży ścieram ściany śpiesznie ścinam świętości śnię świeże ślady świadomie4 punkty
-
ujrzeć z bliska śmiałe myśli zobaczyć je nie w lustrze ale dziennym świetle powiedzieć je zobaczyć jak zakwitną jaśminem obrodzą malinami lubisz ich zapach i smak a może poczekać aż ... skosztują ciepła dłoni zachęci uśmiech 5.2025 andrew3 punkty
-
Budzę się każdego dnia jak otwiera się świętą księgę. Słucham. Czuję. I idę, choć stoję w miejscu. Jestem w drodze ku czemuś łagodnemu, trwałemu, prawdziwemu. Znaki mówią do mnie: wszystko zmierza w dobrą stronę. Stabilizuję się jak drzewo po burzy. Obfitość przychodzi do mnie jak powietrze do płuc. Naturalna. Sprawiedliwa. Moja. Mam pewną rękę do wyborów, działań, darów. Dbam, chronię, tworzę. Energia pieniądza mnie rozpoznaje. Szanuję ją, kieruję nią, błogosławię ją. Jestem w kontakcie z dobrymi istotami, czystymi sercami, prawdziwymi spojrzeniami. Jestem kochana. Mój dom wewnętrzny oddycha. Moje jedzenie naprawdę mnie odżywia. Myśli są spokojne, wiara głęboka. Nie mam nic do udowadnienia. Idę swoją drogą. Wybaczam. Wybieram jasność i pokój. Inwestuję w to, co pozostaje, gdy wszystko przemija. Buduję się cicho, ale z wiarą. Jestem chroniona, w zgodzie ze sobą, wolna od iluzji. Nie jestem tym, co myślą inni. Jestem tym, co czuję, czym wibruję, co kocham. Jestem miłością, która działa. Mądrością, która wybacza. Światłem, które powraca. A w najprostszej ciszy czuję: moja godność jest nieskończona. Moja wartość się nie tłumaczy. Po prostu jest. Jestem. Wiem. Żyję3 punkty
-
72,8 (ostatecznie jednak: 71,63 proc.) Pultać szłapki szła za szałas. Przy choinie, Hanys w hałas: Też poszedłbym, ale chrząszcze trep oblazły mi przy sprzączce. Autochtoni Za nogi się podnosi. Ręce, nogi — pod z ramion spleciony, ludzki pałąk. Rzuca się ciało, grosik. Jest rów, fortyfikacja przecina płuca z tlenem, a mamy wspólną ziemię. Porządek zaprowadza Wniebowstąpienie. Pada cichy wiersz i dlaczego dla tamtych wciąż zabawa: Choćby w nierównej walce, dzielić nas w sfery wpływów; Większości w marne szańce. 20 czerwca — Dzień Powstań Śląskich.3 punkty
-
wśród zieleni mienią się jak perly ostatnie białe kwiaty akacji zapach unosi w swiat baśni aleja prowadzi na niebiańskie ścieżki chwile zapomnienia czary nie będą trwać wiecznie tydzień dwa i wracamy na ziemię warto dotknąć snu 5.2025 andrew3 punkty
-
pokaż mi jeszcze raz jak wschodzisz niesiesz w ramionach promyk jasny wzbudzasz do życia obumarłe ziarno znam każdy Twój zmierzch wiem gdzie chowasz się z dala od zazdrosnych oczu tak pięknie wyglądasz wtedy w morskiej toni pokaż mi jeszcze raz jak wschodzisz kiedy nie mam siły wstać dźwigać proch ziemi szeroko otworzę źrenice by nic nie przeoczyć i serce tylko zajrzyj przez okno3 punkty
-
Mnie jakoś nigdy nie ciągnęło do karuzel, jarmarków, wesołych miasteczek i tym podobnych atrakcji. Pierwszy raz przejechałem się jakąś karuzelą z moim synem. On miał wtedy zaledwie kilka lat, a ja już kilkadziesiąt :))). Myślę, że dla niego była to jakaś atrakcja, ale dla mnie średnia. Jakoś nie zapałałem do tego typu rozrywek. Twój tekst przypomniał mi nowelę filmową o trzech biednych chłopcach, którzy chcieli przewieźć się karuzelą. Akcja noweli została umieszczona w czasach, gdy elektryczność nie była jeszcze w powszechnym użytku, a karuzela, która zajechała do ich miasteczka napędzana była siłą ludzkich mięśni. Gdy chłopcy okazali zainteresowanie tą niezwykłością, jej właściciel zapytał czy mają pieniądze na bilet. Dzieciaki oczywiście żadnych pieniędzy nie miały. Zaproponował więc im, że będą mogli się przewieźć, ale na koniec dnia i pod warunkiem, że przez cały dzień będą od środka, niewidoczni dla jego klientów, kręcić karuzelą. Chłopcy chętnie przystali na taki układ i ochoczo wzięli się do pracy. Pchając w kółko drewniane kołki wenątrz karuzeli, wsłuchiwali się w śmiechy i radosne pokrzykiwania dzieci i dorosłych kręcących się na zewnątrz i wyobrażali sobie, jak to będzie wspaniale przejechać się również na tej kolorowej, kręcącej się w kółko niezwykłości. Właściciel kasował bilety, zmieniali się kolejni chętni do przejażdżki, a chłopcy kręcili i marzyli. Byli jednak coraz bardziej zmęczeni, karuzela zaczynała zwalniać, a nawet się zatrzymywać, co wzbudziło frustrację właściela, do tego stopnia, że zagroził im, że jeśli nie wywiążą się z umowy, to z przejażdżki karuzelą będą nici. Ich marzenie zaczęło się rozmywać. Nie mogli do tego dopuścić, więc zaczęli ostatkami sił znów szybciej popychać drewniane drągi. Na szczęście dzień miał się już ku końcowi i ludzie zaczęli się rozchodzić, aż końcu zostali sami z właścicielem, który powiedział, że teraz oni mogą się przejechać, zaznaczył jednak, żeby się pośpieszyli, bo musi złożyć karuzelę. Chłopcy jednak byli tak wycieńczeni, że żadnemu z nich nie chciało się więcej stanąć przy drągu wprawiającym karuzelę w ruch, ale to też nie miało znaczenia, bo nawet na jazdę na niej już im odeszła ochota. Właściciel karuzeli widząc to, złożył pośpiesznie cały sprzęt i odjechał. Pozdrawiam3 punkty
-
Basiu! To już rok, odkąd Cię straciliśmy. I jaki to był rok… Tyle zmian. Tyle wydarzeń. Tyle wszystkiego. Pamiętam bardzo dokładnie, jak trzymałem Cię za rękę i usłyszałem ostatnie uderzenie Twojego serca. Sięgnąłem dna. Naprawdę. Przerosło mnie to życie. Zatraciłem się, popełniłem kilka błędów… Ale chyba jestem już na dobrej drodze. Chyba. Nigdy Cię nie zapomnę. W moim sercu jest miejsce, które należy tylko do Ciebie. Dziękuję Ci. Za to, że się pojawiłaś w moim życiu. Za to, że byłaś. Że zawsze mnie wspierałaś. Nigdy nie zwątpiłaś. Ukształtowałaś mnie. Doceniłaś. I za naszego syna… Niesamowity chłopak. Jest taki dzielny. Kochany i odpowiedzialny. Jest lepszy ode mnie. Wstajemy z kolan. I idziemy we dwóch dalej…3 punkty
-
tam gdzie czas zakorzenił pamięć a gwiazdy spadały jak własne może i lepsze gdzieś inne niebo ale nie gardzi się pierwszym gniazdem3 punkty
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne