Maria Dąbrowska to autorka krótkiego opowiadania zatytułowanego „Marcin Kozera”, które po raz pierwszy ukazało się w roku 1927. Opowiada ono historię dwunastoletniego tytułowego i zarazem głównego bohatera, jakim jest właśnie dwunastoletni Marcin, który urodził się w Anglii, ale pochodzi z Polski znajdującej się pod zaborami. Te okoliczności sprawiają, że chłopiec ma trudności z określeniem swojej tożsamości narodowej.
Marcin Kozera od urodzenia mieszkał w Anglii, co całkowicie ukształtowało jego codzienne życie i sposób postrzegania świata. Otoczony angielską kulturą, językiem i obyczajami, nie znał życia w innym kraju i nie miał nawet okazji, by zetknąć się z polską tożsamością. Mówił wyłącznie po angielsku i uczęszczał do angielskiej szkoły, gdzie nikt nie przypominał mu o jego polskich korzeniach. Dodatkowo jego kontakt z językiem ojczystym został przerwany w najwcześniejszych latach życia, głównie z powodu śmierci matki, która zmarła, gdy Marcin miał zaledwie dwa lata. Ojciec, choć dbał o niego, nie zdołał samodzielnie nauczyć syna polskiego, a wyłączne towarzystwo Anglików jeszcze bardziej oddalało Marcina od tradycji i języka jego przodków. Dopiero gdy chłopiec podrósł, ojciec podjął decyzję o zapisaniu go na lekcje ojczystej mowy w Domu Towarzystwa Polskiego, co stało się pierwszym krokiem w kierunku odkrywania jego polskich korzeni.
Zajęcia w Domu Towarzystwa Polskiego otworzyły przed Marcinem nowy świat. Zetknął się tam z rówieśnikami, którzy podobnie jak on mieli polskie pochodzenie, lecz w przeciwieństwie do niego mieli już wcześniej większy kontakt z polską kulturą i językiem. To doświadczenie wzbudziło w Marcinie mieszane uczucia. Kiedy przed swoją koleżanką Krysią opowiadał o pięknie Anglii, nagle ogarnął go wstyd. Zdał sobie sprawę, że jego przodkowie nie przyczynili się do budowy Wielkiej Brytanii, a on sam nie miał udziału w historii tego kraju, choć czuł się z nim związany. Podczas polskich jasełek, w których wziął udział, Marcin poczuł się jak obcy – raczej jak naśladowca tradycji niż prawdziwy uczestnik polskiej kultury. Jego wewnętrzne rozdarcie między dwiema tożsamościami stawało się coraz bardziej wyraźne, co sprowokowało go do głębszych refleksji nad tym, kim właściwie jest.
Najważniejszym impulsem, który pozwolił Marcinowi zrozumieć, kim jest naprawdę, była lekcja geografii w angielskiej szkole. Nauczyciel podczas zajęć wspomniał, że Polska od dawna nie istnieje i nie można znaleźć jej na mapach świata, ponieważ znajdowała się wtedy pod zaborami. Dla Marcina, który dotąd nie określił jasno swojej tożsamości, te słowa zabrzmiały jak cios. W jego głowie zaczęły kłębić się myśli o tym, kim jest – Anglikiem, z którym identyfikował się na co dzień, czy może jednak Polakiem, mimo że brakowało mu znajomości języka i tradycji? Beztroskie stwierdzenie nauczyciela wywołało w nim gwałtowną reakcję. Wstał i z ogromnym przekonaniem oznajmił, że Polska istnieje, a on sam jest Polakiem. Ten moment był przełomowy – po raz pierwszy w życiu Marcin odważył się głośno i stanowczo przyznać do swoich korzeni, choć dotąd wstydził się ich lub ich nie rozumiał.
Reakcja Marcina zaskoczyła nie tylko jego nauczyciela, ale także pozostałych uczniów. Do tej pory Marcin mówił wyłącznie po angielsku i wydawał się typowym angielskim chłopcem. Nauczyciel, który nie miał pojęcia o jego polskim pochodzeniu, nie krył zdziwienia. Jednak dla Marcina było to doświadczenie, które przyniosło mu niespodziewane poczucie szczęścia. Wreszcie zrozumiał, kim naprawdę jest, i po raz pierwszy poczuł dumę z tego, że pochodzi z Polski. To przełomowe wydarzenie pozwoliło mu zaakceptować swoją tożsamość, a także wzbudziło w nim zainteresowanie polską historią i kulturą. W końcu zyskał świadomość, że bycie Polakiem nie polega tylko na znajomości języka, ale przede wszystkim na poczuciu przynależności i szacunku dla swoich korzeni.
Aktualizacja: 2024-12-04 12:11:47.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.