Najlepszy poeta wśród sportowców

Poeta wśród sportowców

Czy można zdobyć złoty medal olimpijski, nie będąc sportowcem? Czy można w drużynie piłkarskiej być zarówno bramkarzem, jak i pomocnikiem? Czy można pisać wiersze o futbolu lub lekkoatletce? Można. Udowodnił to Kazimierz Wierzyński. Poznajcie jego historię i przekonajcie się, że poezja i sport potrafią być sobie bardzo bliskie. Zapraszamy do lektury!

  • Zamiłowanie do futbolu
  • Chodząca encyklopedia sportu
  • Złoty medal olimpijski za wiersze
  • Na ratunek „Przeglądowi Sportowemu”
  • Zamiłowanie do futbolu

    Kazimierz Wierzyński urodził się 27 sierpnia 1894 roku w Drohobyczu. Jego życiu od dzieciństwa towarzyszył sport. Trenował biegi na różnych dystansach, pływał, jeździł na nartach i grał w tenisa.

    Najbardziej jednak umiłował sobie futbol. Podczas pobytu w Stryju rozpoczął treningi w miejscowej Pogoni. Jej trenerem był wówczas Tadeusz Kuchar - późniejszy selekcjoner reprezentacji Polski i współtwórca Polskiego Komitetu Igrzysk Olimpijskich.

    Grał tam zarówno jako bramkarz, jak i pomocnik. W seniorskiej piłce zadebiutował w meczu z Lechią Lwów. Po tym, jak wyjechał na studia do Krakowa, jego były klub rozegrał dwumecz z Cracovią o wejście do ligi Państwowej. 

    Działalność Pogoni Stryj została zawieszona wraz z wybuchem II wojny światowej i do dzisiaj nikt jej nie reaktywował. Inaczej potoczyła się historia „Pasów”, występujących obecnie w Ekstraklasie. Mając kod promocyjny - BET.pl, można na bieżąco śledzić wyniki na żywo z tych rozgrywek.

    Chodząca encyklopedia sportu

    Wierzyński mógł też pochwalić się ogromną wiedzą na temat różnych dyscyplin. Oglądał zawody sportowe, miał w pamięci składy zespołów czy też listy startowe. Warto zaznaczyć, że w tamtych czasach dostęp do tego typu informacji był znacznie ograniczony niż dzisiaj.

    Na stare lata lubił wykorzystywać tę wiedzę i sprawdzać się w pojedynkach z innymi amatorami sportowych wydarzeń. Swego czasu dość głośno było o jego rywalizacji z dyrygentem Arturem Rodzińskim. Obaj panowie odtwarzali z pamięci składy drużyn piłkarskich, a wszystko to miało miejsce w Nowym Jorku.

    Złoty medal olimpijski za wiersze

    Kazimierz Wierzyński zasłynął tomem poezji pt. „Laur olimpijski”. Został on wydany w 1927 roku i składał się z 15 wierszy. Każdy z nich miał tematykę sportowo-olimpijską.

    Znajdziemy tam m.in. takie utwory, jak:

    • „Defilada atletów”
    • „Match footballowy”
    • „Skok o tyczce”
    • „100 m”
    • „Panie na start”
    • „Dyskobol”

    Za swoje dzieło został nagrodzony podczas IX Letnich Igrzysk Olimpijskich, które odbyły się w Amsterdamie w 1928 roku. Otrzymał wówczas złoty medal w konkursie literackim. 

    W tym miejscu warto zaznaczyć, że w latach 1912-1948 nagrody podczas IO mogli otrzymywać nie tylko sportowcy, ale też artyści. Wszystko to w ramach Olimpijskiego Konkursu Sztuki i Literatury.

    Na ratunek „Przeglądowi Sportowemu”

    Zanim jednak zdobył medal ze złota, został redaktorem naczelnym „Przeglądu Sportowego”. Piastował tę funkcję w latach 1926-1931. W tym czasie szkolił młodych dziennikarzy, wysyłał ich w świat, żeby mogli na żywo relacjonować sportowe wydarzenia.

    Jak mało kto dbał o piękno języka. W tamtych czasach nikt nie musiał wymyślać tzw. „click bajtowych tytułów”. Liczył się dobór odpowiedniego słownictwa, logika i styl. Wierzyński dbał o każdy, nawet najdrobniejszy szczegół.

    Sam nie tworzył żadnych tekstów. Zajmował się jedynie redagowaniem. Dzisiaj ze smutkiem na twarzy i łezką w oku można tylko powspominać tamte czasy. Czasy, które już nigdy nie wrócą.
    Fot: Shutterstock


    Czytaj dalej: Rodzaje grzechów

    Ostatnia aktualizacja: 2024-03-05 14:09:42