Jeleniu, na mój widok serce ci zabiło.
Pośpiesznie skręcasz na bok,
w zielone zaułki,
wskroś gałęzi, gałężną unosząc koronę.
Wiatr zaszemrał, dąb czoło mgłą zakrył jak togą,
w zegarze buka pękła sprężyna kukułki...
A to nie śmierć, jeleniu,
z okiem przymrużonem,
z błyskiem lufy pod szyją.
To siostra, to miłość,
ktoś tak żywy, tak prosty, że mógłby być tobą - - -
z takiem światłem w źrenicach,
z głową tak wzniesioną,
żeby go jak i ciebie chętnie zastrzelono.