Wędrowały flisy
Przez dalekie światy,
Przystał do nich Stacho,
Od matki, od chaty.
Przystał do nich Stacho,
Do Gdańska popłynął,
I morze zobaczył,
I przecie nie zginął!
Nie strzegła go matka,
Nie strzegła go miła,
Tylko ta Wisełka
Na tratwie nosiła.
Nosiła na tratwie,
Na galarze niosła,
Śpiewała mu pieśnie,
Za tym pluskiem wiosła!
Oj masz ty dwie matki,
Flisaku, nieboże!
Jedna ciągnie do dom,
A druga na morze.
I sam flisak nie wie,
Która lepsza droga?
I do Wisły tęskni,
I do chaty proga.
To na wioskę pojrzy,
To pojrzy ku rzece...
Miejże was Bóg obie
W swej świętej opiece!