Kłamca

Kłamał jak z nut Stefanek, raz przypadkiem pono
Rzekł co było w istocie, lecz każdy ukosem
Spojrzał nań. „To niesłusznie by mi nie wierzono,”
Zawoła, „kiedy prawdy odzywam się głosem.”

„Przez twe ciągle zmyślania i kłamstwa i brednie,”
Przerwie ojciec, „takąś sławę łgarstw swoich rozszerzył,
Że gdybyś teraz twierdził, iż jasno jest we dnie,
Albo ciemno w noc mroczną — niktby ci nie wierzył.

Czytaj dalej: Wielkanoc – Ludwik Niemojowski

Źródło: Trójlistek, 1881.

Zobacz inne utwory Ludwika Niemojowskiego