W jedną drogę szli razem i człowiek, i zdrowie.
Na początku biegł człowiek; towarzysz mu powie:
"Nie spiesz się, bo ustaniesz." Biegł jeszcze tym bardziej -
Widząc zdrowie, że jego towarzystwem gardzi,
Szlo za nim, ale z wolna. Przyszli na pot drogi:
Aż człowiek, że z początku nadwyrężyl nogi,
Zelżył kroku na środku. Za jego rozkazem
Przybliżyto się zdrowie i odtąd szli razem.
Coraz człowiek ustawał. Mając w pogotowiu,
Zbliżył się. "Iść nie mogę, prowadź mnie" - rzekł zdrowiu.
"Było mnie zrazu słuchać" - natenczas mu rzekło.
Chciał człowiek odpowiedzieć, lecz zdrowie uciekło.