Panny z czarnych powozów, ażurowo-przejrzyste,
Panny smętnie przeciche, jak szeptania kościelne,
O, narcyzy z cieplarni! panny wonne i czyste!
Koronkowo-mistyczne,aksamitnie-subtelne!
Jakże lubię was, panny, "niedostępne" — ponętne!
Aromaty tajone! Kwiaty w czarnych powozach!
Trochę smutne jakoby, a na wpół uśmiechnięte,
O, przesmętne, prześliczne, jak motyle w mimozach!
Excusez... mam wrażenie, że... się hm! wampo nocach!
Parobkowie rzeźniccy śnią, jak lwy, muskularni,
Że się często atleci marzą w słodkich przemocach,
Silni, tędzy, ogromni... O, narcyzy z cieplarni!
"Lecz cóż Pana obchodzi, co po nocach nam śni się?!
To jest wprost... niesłychane, grubiańskie, bezczelne!..."
Nic... nic... więcej nie będę! — o, kochane skromnisie,
Aksamitno-misterne, koronkowo-subtelne!