Wieniawa

Ciem­niej
Pa­gó­ry, za­ga­je, pod­łę­ża
nie sy­pią się wian­ka­mi na oczy.
Ciem­niej
Z nieb cze­lu­ści otwar­tej na ście­żaj
bieg na ci­che niedź­wie­dzie nocy.

Nad uli­ca­mi, rzę­dem,
czar­ne, ko­sma­te,
będą się ta­rzać po do­mach do chwi­li,
gdy księ­życ wy­buch­nie zza chmur, jak kra­ter,
świat ku świa­tłu prze­chy­li.

Bla­chy da­chów dud­nią bęb­nom.
W dół, w górę, nie­rów­no się kła­dzie
per­ło­wy lam­pas:
w pro­sto­pa­dłej gro­ma­dzie
przed­mie­ścia lam­py.

Prze­ciw niedź­wie­dziom to mało!
Gną się, ku­ca­ją dom­ki, za­jaz­dy, bóż­ni­ce
pod mro­ku ci­che­go łapą.
Ach, trza­snę­ły­by ni­skie pu­ła­py -
ale już za­ja­śnia­ło.

Pej­zaż. Wie­niia­wa z księ­ży­cem.

Czy­taj da­lej: Zima – Józef Czechowicz