Deus, auribus nostris audivimus
O Panie, w swoje własne uszysmy słychali,
Ojcowie jeszcze naszy nam opowiadali
Sprawy Twej dziwnej mocy, sprawy bóstwa Twego,
Coś Ty poczynał za ich wieku dawniejszego.
.Tyś sam. Panie, utrapił i wygnał pogany,
A onyś postanowił na ich miejscu pany;
Nie przez miecz bowiem ziemie tak pięknej dostali
Ani za swoją siłą żywot zachowali.
Twoja ręka i Twoja za nie moc czyniła,
I ona zwykła łaska, która z nimi była.
Tyś jest król mój, Tyś pan mój, który wierne swoje
Masz na dobrym baczeniu w każde niepokoje.
Nieprzyjaciele nasze przy Tobie zetrzemy,
A w imię święte Twoje harde podepcemy.
Bowiem ja nie pokładam nadzieje w swej broni
Ani mię moja strzelba w potrzebie obroni;
Tyś nas, Panie, z ciężkiego trapienia wybawił,
Tyś przeciwnik! nasze o lekkość przyprawił.
Przeto Cię i kładąc się, i wstając chwalemy
I po wszytek żywot nasz wyznawać będziemy.
Ale teraz (niestety!) prostoś nas zahaczył
Aniś przed wojskiem naszym okazać się raczył.
Twą niełaską się zstało, żeśmy tył podali
I niewiernym poganom w ręce się dostali.
Jesteśmy jako owce na rzeź odłączone;
Rozprószyłeś nas między pogaństwo zelżone,
Zaprzedałeś nas, lud swój, prawie niebogato,
Abowiemeś nagrody żadnej nie wziął za to.
Wzgardę zewsząd odnosim, szyderstwa cierpimy,
Prawie wszytkim na końcu języka siedzimy.
Wstyd oczom nie dopuści po j zrzec wzgórę śmiele
Widząc zewsząd naśmiewce i nieprzyjaciele.
To cierpiąc azasmy Cię, Panie, zahaczyli
Albo przeciw ustawom Twoim wystąpili?
Nie szło wspak serce nasze ani z Twojej drogi
Prawdziwej ustąpiły namniej nasze nogi.
A toś nas między smoki zamknął okrutnymi
I okrył ciemnościami prawie śmiertelnymi.
Jeslibychmy imienia Twego przebaczyli
Albo cudzemu bogu ofiarę palili,
Azaby to przed Tobą tajno było, który
Serca nasze i myśli wszytki widzisz z góry?
Dla Ciebie mordy cierpłem, a Twoje niewinne
Sługi równie tak biją, jako owce inne.
Powstań, Panie, a ten sen zetrzy z oczu swoich
Ani wiecznie oddalaj od siebie sług Twoich!
Czemu swą twarz odwracasz? Czemuś swej litości
Zapomniał w tej okrutnej naszej doległości?
Serce w nieszczęściu taje i myśli strapione,
Ciała, siły pozbywszy, leżą obalone.
Powstań, Panie, a wyzwól smutne więźnie swoje;
Prosim Cię przez wrodzone miłosierdzie Twoje!