Pieśniowa słodycz z lasu się wylewa,
Z wilgotną wonią dyszących konarów,
Echami pieśni drży omglony parów,
Nie widać ptaków - to powietrze śpiewa!
Znojnych całunków przelata ulewa,
A dusza moja śród błękitnych żarów,
Zda się szeleści pod dotknięciem czarów,
Nie widać duszy - to szeleszczą drzewa!
O, śnie - olbrzymie! Pieść mnie w takiej chwili!
Kwiaty, pijące ze źródeł bezdeni,
Pozwólcie dotknąć mym ustom korzeni!
Niech sen mój złoty nagle się przesili!
Co to? - Szept bóstwa słyszę, w niebo wzbity,
Nie widać bóstwa - to szepczą błękity...