Olesiu! czymże tobie zapłacę,
Za twoje rymy odwdzięczę?
Ja duch mój wieszczy w obłędzie tracę,
Jakim cię kwiatem uwieńczę?
Ty, jako sokół nad piękną błonia,
Ujrzałeś orła w polocie!
Smutny cień skrzydła samotne ronią;
Lecz w oczach jego gwiazd krocie.
Tyle jest w ustach twoich łoskotu,
Tyle w twych oczach bystrości;
Tyś pojął tajnie orlego lotu,
Sam orzeł tobie zazdrości.
Orzeł wyleciał, lecz się zmordował,
Może swe pienia wywodzi;
Jeszcze go orszak otacza bratni,
Lecz straszna chwila nadchodzi.
Precz żal niemęski, precz żal niewieści:
Zmienność ja nucę żałosną;
Bracia, słuchajcie dzikiej powieści!
Zdarzenia same urosną.
Raz poszły w zakład powietrzne ptaki,
Który z nich w lotnym przegonie,
Gdy się spróbują, obaczą, jaki
Ma usiąść na ptaszym tronie?
Orzeł wyleciał: któż go doścignie,
Kto żagle takie ma pierza,
Kto kiedy orła w wiatrach wyścignie,
Gdzie orzeł znajdzie szermierza?
Lecz był kolibryk, on się rozczulił;
On królem ptaków chciał zostaii
On się pod orła skrzydło utulił,
Bo orła w locie nie dostać.
Orzeł wyleciał, lecz się zmordował,
I spadł ku ziemi, i zginął;
Kolibryk w jego skrzydle się schował,
Skąd się ku niebu wywinął.
Orzeł upada; ty latać będziesz;
Adam gdy ginie, ty żyjesz;
Na jego tronie ty kiedyś slędziesz,
Jego się blaskiem okryjesz.
Tyś go zrozumiał, ty go wysławisz,
Ty piosnkę świętą zadzwonisz,
I duszę jego światu objawisz,
I łezkę nad nim uronisz.
Tak, godną łezkę nad nim uronić
Tobie zostało, mój bracie:
Tobie i piosnkę świętą zadzwonić
Po przyjaciela utracie.
1824 Wilno. Klasztor bazylianów.