Znam ja jedno piękne wzgórze.
Na nim kwitną przy figurze
Przeźroczyste polne róże.
Boża męka pochylona
Patrzy z ciszą i spokojem.
W świat wyciąga swe ramiona
Ponad ziemskim krwawym znojem.
Jak tam słodko, jak tam błogo:
Nie dotknięte bólem, trwogą
Serca w niebo płynąć mogą.
Tęsknych dumań nic nie zmąci.
Cichnie ludzkiej głos boleści...
Chyba wietrzyk listkiem trąci.
Lekko, śpiewnie zaszeleści.
Kiedy słońce z nieba schodzi
W swojej złotem tkanej lodzi.
W purpurowych fal powodzi.
To nad wzgórkiem twarz swą zniża,
Pożegnalnym blaskiem strzela
I całuje stopy krzyża,
Święte stopy Zbawiciela.
Pod tym krzyżem w pierwszej wiośnie
Z polną różą, co tam rośnie,
Wyglądałem w świat radośnie:
Pod tym krzyżem w ranek jasny
Na mogile kwiaty rwałem,
Z tego wzgórza zagon własny
Raz na zawsze pożegnałem.
Więc choć lat już przeszło tyle,
Myślą wracam w dawne chwile
Siąść pod krzyżem na mogile.
Chcę usłyszeć znów o zmroku
Pieśń nabożną tego ludu,
Co się modląc ze łzą w oku
Oczekuje zawsze cudu...