Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Goliat


Rekomendowane odpowiedzi

bądźmy szczerzy mój drogi
jest już za późno na jesień
ziarno zasiane w naszych trzewiach
stwardnieje o wschodzie słońca

a już o zachodzie rozerwie
nam koszule zamiast karetki
przyjedzie pick-up ze znajomymi
z miasta niespodziewana wizyta

bądźmy dla siebie dobrzy
myślmy mój drogi o matce
buonarottiego dystyngowanej
kobiecie z kulą zorzy wewnątrz

która prowadzi syna przez zaspany
toskański targ rybny michelangelo
wymyśla opalone plecy świętego
hieronima w naskórku z łusek

głowę węgorza w aureoli i małe państwo
marzy o dniu w którym poparzy go smak
zastanówmy się nad jego matką proszę
to ważne ważniejsze od syna od pick-upa

strzelali z procy więc się zsunęła
na środek rynku przebita harpunem
którego nie widać wbrew światłu
pod światło uśmiech buonarottich

znajomi tak wcześnie dzwonią znajomi
mają podarunki empik megastore
podwodne alleluja otwórz się mój drogi
zrób im przyjemność udawaj dawida

tylko jego nie ma
w dziennikach twojej rany

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przewartościowanie wielkości/małości na rzecz umowności gabarytów/ich ogromu, a nie elementów genezy/tych poznawczych - tej kwintesencj sensu.
dużo się dzieje; konotacja treści biblijnych z treściami architektonicznymi, o owej biblijności "świadczących" - ale mam wrażenie, że na zasadzie cielca, a nie ryby.
dysonas formy względem treści - ironiczny uśmiech michała i matczyna bolesność nad przewartościowaniem właśnie. dwuznaczna symbolika owej ryby daje dużo do myślenia, no i harpun - prośba o dawida - hmmm... jak życzenie śmierci w obliczu "węgorza w aureoli".
zestawienie tradycji ze współczesnością - przemieszanie warości. zaskakująca pointa - kolos wciąż niepokonany/ a jeśli już raz zwalczony - nikt o tym zdaje się nie pamiętać.
i jeszcze uciekanie się do matki - ta ważniejsza od syna i od współczesnej mobilności - czyli nie tyle nauka, co wzrowanie się na pokorze i cierpliwości, jakimś godzeniu się z losem/przeznaczeniem - bo czyż nie "miłość cierpliwa jest"? - wiersz do wielokrotnego zaglądania - ciężki, jak zobrazowane dylematy.

pozdrawiam
kasia.

edit: jeszcze dodam, że ów targ robi ogromne wrażenie - odpustowości, walorów nabywczych na rzeczy niezbywalne. a nawet ogólnodostępności, co powszednieje, staje się małostką i traci metafizykę. hmmm...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, dobrze to ujęłaś i masz słuszność. Wiem, że wiersz jest trudny i hermetyczny, ale jest też w tym coś, co napisała Jola S. (dziękuję, Jolu), chciałem, żeby "Goliat" rozpoczął się tam, gdzie skończył się "Wyjątek" - czy mogę się komuś zwierzyć.. Mnie samemu trudno ogarnąć wiersz, czasami boję się, że jest zbyt bełkotliwy, ale poza swoim zamknięciem jest też zbiorem wielu napięć, które podmiot liryczny dotknęły. Przede wszystkim - pamiętać o matce, choćby kosztem Michała Anioła, bo zawsze na portretach pozostanie ten rodowy (właściwy całej dynastii) enigmatyczny uśmiech Buonarottich, zza niego zupełnie nie widać dramatu, przebijającego harpunu dostrzec nie sposób.

A dzisiaj nie widać prawie niczego. Pick-up, empik megastore, a Dawid nie jest biblijnym bohaterem, ale zręczną grą towarzyską. Najgroźniejszy wciąż pozostaje niewidzialny Goliat. Przecież to w pewnym sensie on strzela na targowisku do matki malarza.

Dziękuję, Adolfie. Wiem, że ten wiersz wymaga cierpliwości, jego przegadałem szczególnie, ale chyba nie dało się inaczej. Piszę oczywiście krócej, ale nigdy nie sięgnąłem do miniatur - limeryków, haiku.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bądźmy dla siebie dobrzy
myślmy mój drogi o matce
buonarottiego dystyngowanej
kobiecie z kulą zorzy wewnątrz
wiem, że te słowa są bardzo ważne w wierszu,
nie chcę bazgrać moich myśli na „czarno”-troch_ się boję,
kobieta z kulą zorzy wewnątrz,
światło, które zasłania przerażającą, tragiczną prawdę… i teraźniejszy świat...
nie wiem, tak odbieram,
słowa są jak strzały,
bądźmy jednak dobrej myśli
Goliat(bez kabli, tech.. się rozwija) w połączeniu z „Państwem Labiryntu” i rzeczywistością robią ogromne wrażenie.
Jestem jednak, jeszcze jestem i chyba po dobrej stronie :)
Miałam wczoraj niezłą lekcję, dziękuję, będę wracała.
Pozdrawiam serdecznie J.S.
Należy się plus-nie mogę nie mam uprawnień do głosowania :((

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ja mam tzw. "uprawnienia" - mam dwa konta i "igoria" może, ale nie skorzysta - bowiem kuriozalność tego całego punktowania wyklucza wklejanie plusów/minusów, które bywają nieadekwatne do jakości utworu - może zostawię chociaż kasiową pozytywkę - co niniejszym, drogi Autorze czynię:
Pozytywka.
dobry wiersz

pozdrawiam
kasia :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję, Stefanie, doskonale Cię rozumiem, przegrani mogą powiedzieć nam dużo więcej od tych, którzy pozostali na powierzchni czasu. Ostatnio zaczytuję się w dziennikach Zdzisława Tadeusza Łączkowskiego, szczególnie w "Jak drzewo w ptakach 1975-1980", tam naprawdę wiele ocalało od zapomnienia. Łączkowski jest faktograficzny, w przeciwieństwie do kontemplacyjnego Herlinga na przykład. Gdy opisuje swoją wizytę u rodziny w Sosnowcu, przypomina sobie chłopaka, który wypadł z okna naprzeciwko jego mieszkania - wypchnął go ojciec po tragicznej kłótni. Jego dziennik jest niesamowitym hołdem dla tych przegranych - którzy dziś są zapomnieni, przykryci patyną czasu, anonimowi do bólu.

Jolu, to, co piszesz, jest dla mnie bardzo ważne. Dziękuję - cieszę się bardzo, że tekst przetarł sobie drogę. O Dawidzie trzeba pamiętać tak, jak nie należy zapominać o Goliacie. Nie chciałem udzielać lekcji, ale porozmawiać. "Goliat" powstał po lekturze najnowszego Tkaczyszyna-Dyckiego, myślę, że autorzy, po których tekstach chcemy na gwałt "rozmawiać", będą bez wątpienia autorami zapamiętanymi przez pokolenie.

Kasiu, dziękuję za pozytywkę. Bardzo ją sobie cenię:).

Aleksie Kleksie, bo naprawdę to wszystko jest wiecznym powrotem. To w intelekcie rodzi się bunt, a intelekt jest z założenia klasycznym. W umyśle nie ma ani awangardy ani ariengardy. "Żywoty równoległe" są tak samo klasyczne, jak "Requiem dla Saddama Husajna". Dziękuję.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A więc usiądź tu. Wskazuję gestem puste krzesło. Przy stole. Przy tym stole z uschniętą różą w wazonie pękniętym na wpół.   Za oknami wiatr szeleści i szumi.   Snuje jakąś opowieść pośród drzew.   Pośród drzew rozchwianych w szpalerze.   Wśród topól, kasztanów…   Wśród nocy…   W pustym pokoju słońce wiszącej lampy. Zakurzone, szklane klosze z cmentarzyskiem czarnych much.   Wiszący nade mną ciężar śmierci. Nad nami.   A więc siada na krześle.   Otwiera usta, jakby chcąc coś powiedzieć.   Chwilę się zamyśla. Zamyka je znowu. Zaciska mocno, ukrywając wzruszenie. Tak, jak się widzi kogoś bliskiego po wielu latach.   I nic.   Jedynie szum dojmującego milczenia białej ciszy.   Zdawać by się mogło, że nie ma tu nikogo. Bo to prawda. Albowiem prawda. Tylko głód wyobraźni owiewający pajęczyny na jakichś nachyleniach ścian, załomach, mansardach, nieskończonych amfiladach pokoi oświetlonych kinkietami świec…   Ale mówi coś do mnie. Mówi zbudzonym cichością głosem. Takim płynącym z daleka rzeką czasu.   Niedosłyszę. Albowiem zagłusza go piskliwy szmer wzburzonej we mnie krwi.   A więc mówi do mnie, poruszając bladymi jak papier ustami.   Wyodrębniam ze słuchowych omamów niewyraźne słowa.   I próbuję ująć jej dłoń, którą trzyma na stole przy talerzu z okruchami czerstwego chleba.   Dłoń aż nazbyt chudą, aby mogła należeć do świata żywych. Doskonale nieruchomą.   Nie mającą już tego blasku, co kiedyś.   Kiedy skupiam się w sobie, aby jej dotknąć, cofa ją nieoczekiwanie.   I patrząc się na mnie tym wzrokiem wyblakłym śmiercią, mówi szeptem, nie-szeptem, głosem jakimś dalekim: „Wybacz, synku, ale mogę tobie usłużyć jedynie wspomnieniem”.   I nie mając czasu obrócić wzroku, tylko patrząc się nieruchomo jak kamienne popiersie – rozpływa się wolno w tym deszczu wirującego kurzu.   W melancholii, w bólu nieistnienia.   Mamo. Mamo! Ja wtedy śpiewałem ci kołysankę, wiesz? Tutaj i tam. Nad szarą, lastrykową płytą.   „Wiem, synku, wiem…”.   Poczekaj! Chciałem cię jeszcze tyle…   Odwracam się, ockniony krótkim skrzypnięciem podłogowej klepki. I znowu.   Jakby ktoś na nią nadepnął nieświadomie.   Jakby od czyichś kroków.   Omiatam spojrzeniem pustą otchłań smutku.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-03)    
    • Macanie świata chwilą, a każdy wydech jest tak czy inaczej ostatnim, każdy wdech pierwszym – wiedziano o tym 40 tys lat temu, przechowali Eskimosi, zresztą w Genesis mowa o tym samym... Więc pierwszy do mnie mówi, drugi z tym "zapachami ze wspomnień" mniej, bo nie bardzo lubię słowo "wspomnienia" nie posiadając żadnych miłych...    Pozdrawiam :)    
    • Ładne te słowa. Kiedyś zwierzęta także padały, nie tylko w rzeźni. Dawne czasy wyczarowałaś, bardzo ładne.  :-)
    • @Nefretete Przy każdym odczytaniu tych, co wydają  się zrazu wiele nie kryć odkrywa się. Potem wrócę jeßcze. Pozdrawiam :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Odpowiadam: 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...