Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

najpierw badał dłońmi
obolałe kości
swojej głowy

jakby chciał sprawdzić
jaki będzie stan czaszki
kiedy ją odnajdą w piasku

ci kuglarze co potrafią
odtworzyć z gnatów
wygląd jego twarzy

potem przyszli oni
powiedli go na śmierć
przekonani że to koniec historii

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



to mi się zdecydowanie nie podoba. nie w tym ujęciu, nie w tym miejscu, nie w ten sposób.
też mi się to nie podoba, ale kuglarze stali się tak powszechni, tak sprawni w manipulacji, w sprzedawaniu prawdy, że ich w tym miejscu umieściłem. Pozdrawiam,Leszek
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



to mi się zdecydowanie nie podoba. nie w tym ujęciu, nie w tym miejscu, nie w ten sposób.
też mi się to nie podoba, ale kuglarze stali się tak powszechni, tak sprawni w manipulacji, w sprzedawaniu prawdy, że ich w tym miejscu umieściłem. Pozdrawiam,Leszek

określenie "gnat" do czaszki skazańca co najmniej nie przystaje.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


też mi się to nie podoba, ale kuglarze stali się tak powszechni, tak sprawni w manipulacji, w sprzedawaniu prawdy, że ich w tym miejscu umieściłem. Pozdrawiam,Leszek

określenie "gnat" do czaszki skazańca co najmniej nie przystaje.
wrzuciłem to w ostatniej chwili, zamiast kości, też mnie razi, ale jeszcze pomyśle.Dzięki
Opublikowano

ej, stary, jak-ci-tam autorze! nie pozwól im tak po Nim jeździć. wiersz jest dobry. a oni tu jakieś gnaty wyciągają... drodzy archeolodzy! pomyślcie o tym przez chwilę.


pozdrawiam size.

w telegraficznym skr.

Opublikowano

Wróciłam do wiersza

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wróciłam do wiersza i wiesz, nie razi mnie już tytuł - podkreśla podwójne skazanie: na śmierć i na badania naukowe, na zupełną bezsilność wobec teraz i po śmierci, amen. Myślę o "obolałych kościach głowy" - też znaczenie podwójne. Zwrotka o kuglarzach jest znakomita, w tym gnaty. Zycie po życiu w nowym ujęciu, bardzo ciekawy pomysł i wykonanie.

Pozdrawiam :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki, badania naukowe, w ścisłym tego słowa znaczeniu, są jeszcze do zniesienia. Gorzej z tymi, którzy dorabiają do tego wszystkiego ideologię, wożą się na skazanym w zależności od potrzeb. W ten sposób jego historia nigdy się nie kończy, ciągle ktoś dopisuje nowe rozdziały..
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ciekawy wiersz...Stwarza możliwości wewnętrznego obrazowania...Trochę mi się kojarzy ostatnia zwrotka jednak z ukrzyżowaniem... może coś w tym jest... Zastanawiam się na techniczną stroną i połączeniem drugiej z trzecią...bo coś mi zgrzyta pomiędzy...

Pozdrawiam...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Leszku, to jest mocne, dobre.
Tylko napisz mi proszę, że nie musi być
rozważane w jakimś kontekście. Np. 17 września.
Bo dla mnie to jest dobre samo w sobie.
Więc jak?
Stk.
Stefku, pisałem to myśląc o zupełnie czymś innym, nie jest to wiersz okolicznościowy. Może to było po tym, jak odnaleziono głowę ukraińskiego dziennikarza, który naraził się Kuczmie. Myślałem o każdym skazanym, zabitym potajemnie, po którym ślad ma zaginąć...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Akcenty może się trochę rozjechały. Peel miał myśleć o swojej obolałej głowie, oni mieli z nim skończyć, tymczasem historia z jego śmiercią miała mieć początek. Kuglarze mieli być w tle. Kiedy autor musi wykładać w ten sposób karty, to nie czuje się zwyciężcą;) . Dzięki za opinię..

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie ma to jak turkus morza:)
    • @Robert Witold Gorzkowski To będzie dla mnie przyjemność :) Zawsze piszę wiersz na kartce. Pomazana moim myśleniem :) Póżniej czytam z kartki do notesu samsunga. Poprawiam wariactwa i dopiero wklejam. Kartkę z tworzenia mam. Jest Twoja.   Pewno, że z przyjemnością "wezmę" coś Twojego. Tylko daj adres na priv. Dziękuję.  
    • Odeszła, zanim przyszła. Zeszła z mojego istnienia jak światło gasnące za horyzontem, jak oddech, który znika z powietrza. Nie zostawiła blizn - tylko ciszę, której nie można dotknąć. Byliśmy snem, który się nie zaczął, a jednak obudziłem się z jej śladem na policzku. Byliśmy krwią, w której nie zamieszkało żadne serce, a jednak moja nabrała koloru jej subtelności. Całowaliśmy się w języku, którego nikt nie znał. Teraz gryzę litery rozsypane na portalu, kwaśne, jakby alfabet umarł w moich ustach i wziął ze sobą wszystkie możliwe „przepraszam”. Paragon za nadzieję leżał obok - wyglądał jak wspomnienie. Rozstaliśmy się bez słowa. Jakby ktoś przeciął powietrze żyletką i kazał nam iść w przeciwnych kierunkach we wnętrzu tej samej minuty. Milczenie - ostatnie zdanie. Zostały po niej okruchy, z których nie da się złożyć chleba: ciemne pęknięcia w świetle poranka, guziki z koszuli, której nigdy nie miała, zapach, który pachnie jak zbyt późne pytanie - „czy to coś znaczyło?” – wypowiedziane w próżnię. I włos - kasztanowy, zatrzymany w futrynie światła, jakby cień jej nieobecności miał kolor. I niebieski odblask jej oczu w lustrze, który nie był moim spojrzeniem, ale patrzył na mnie z wyrzutem. I cytryna w lodówce - przecięta, sucha, uśmiechnięta krzywo jak stary żart, którego nikt już nie opowiada, ale wszyscy pamiętają śmiech, bo echo bywa głośniejsze niż głos. Kiedyś wydawało mi się, że w jej głosie słyszę „do zobaczenia”, ale echo powtarzało tylko: „nigdy, nigdy, nigdy”. Czuję się jak jezioro, w które wrzucono skałę - a żadna fala nie powstała. Jak skóra, która pamięta dotyk, choć nie było dłoni. Jak Persefona, która nie wróciła na wiosnę - a ziemia zamilkła na zawsze. A ja - z ziarnem granatu rozgniatanym językiem w ustach pełnych żalu. Zegar tyka, ale wskazówki stoją. Czas oddycha – nie rusza się z miejsca. Chwile gonią się nawzajem, a ja - w tym wszystkim – znowu umieram w rozpaczy. Chodzę po pokoju jak niedokończona modlitwa. Moje mysli - jak koty bez właściciela: gryzą, drapią, miauczą w rytmie rozpaczy. Kładę się na podłodze jak porzucona metafora. Ściany są zrobione z jej spojrzenia, a sufity - z tego, czego nie powiedziała. Kochaliśmy się przez skórę duszy, a teraz moja dusza ma wysypkę z małych, czerwonych „gdyby”. I wtedy pękła szklanka. Nie spadła. Po prostu pękła na stole - jakby nie wytrzymała tego wszystkiego za mnie. Zostało mi echo jej oddechu, rozsypane w głowie jak tabletki LSD w kieszeni po końcu świata. A niebo? Cholerne niebo - ciąży nade mną jak zasłona bez gwiazd, zimna, ciężka, nieprzenikniona. Cisza rozdziera czas na strzępy. Migotanie bez światła. I nikt nie odpowiada.
    • @Berenika97 Bereniko. To Twoje komentarze są przepiękne. Dziękuję uśmiechami :):):)     @Alicja_Wysocka Al. Oj, potrafisz, potrafisz :) Ty jestes literacką bestią :)  W najlepszym tego słowa znaczeniu !!! Dziękuję za uroczy komentarz :) Polne słoneczniki Ci kładę u stóp :)     @Annna2 Aniu. Tak jest. Jak drzewo ! Dziękuję Aniu.    
    • @Migrena z tą prostotą to prawda, tak miało być dzięki
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...