Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

martyrologia
patos w krąg znicze
siedemdziesiątka na karku

pod
inny w pląsach sztywny pomniczek
wstrząsa
nie warty
Charków



fanfaronada pokrętnych skrzywień
fasada znaczeń Katyń
w przetargu

mistrzostwo świata
kto wręczy krzyże
ponury pejzaż

żaltu

Opublikowano

Mnie też drażnią te nic nie znaczące parady, w których pamięć, zaduma i wyciąganie wniosków jest na ostatnim miejscu. Chyba że źle pojąłem przesłanie tego wiersza. Co nie zmienia faktu, że nie lubię. A wiersz w moim odczuciu jest dobry. Pozdr.

Opublikowano

A Ty tu HAYQ - przed chwila podpisywałam się pod Twoim wierszem we Warsztacie.
No, to powtórzę, że czytam WAR w tytule i całość mi bardzo gra. Nie warty Charków - tego chyba nie było wcześniej i przetargowy Katyń - dobre.
A rostrzeliłeś, żeby było pomnikowe czy rozstrzelane ?
Pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


rozstrzeliłem, bo to dwa, a właściwie trzy wydarzenia (trzecie, mniejszej wagi) przesunięte w czasie. Co nie zmienia faktu, że poziom podobny. Zrezygnowałem z ŁOR'a, chociaż bardzo mi grał (być może i błąd) ale chyba za dużo tych grzybów w barszczu na raz. W końcu, to inny język, zbyt to odległe od naszej szerokości geograficznej - również mentalnie, nie wiem, czy zbytnio by nie zamieszał.
Dzięki podwójne :)
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nieociosane, bo i temat paskudnie kostropaty :]
Ale to tylko powierzchowność, chociaż właściwie nie powinienem się spierać, ani zaprzeczać. Ocena, to już nie moja rola
Zastanawiam się, czy to nie wina wersyfikacji. Próbowałem jednak różnie i wybrałem kostropatość, bez niej mogłoby być zbyt jednoznacznie.
Dzięki za wizytę, pozdrawiam.
Opublikowano

Oczywiście historia jako karta przetargowa, historia która jest tylko elementem sporu politycznego jest żenująca. Ale właśnie z tego powodu moim zdaniem należałoby pisać o historii tak, jak sobie na to zasłużyła [tzn. www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=97946]

Arek

Opublikowano

Straszliwie mierzi mnie napompowana historia, nieustannie mityzowany temat II Wojny Światowej będący dla polityków idealnym materiałem do żonglerki. Cyrk na kółkach. Karykaturalne postacie, które składają kwiaty przy grobach poległych tylko po to, by zreperować swój nadszarpnięty PR. Zgadzam się z Tobą i gratuluję wiersza.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


twardo, jako rzecze autor, i bez sentymentów co do Polski i nas Polaków.
to już 70 lat wstecz, a pamiętać trzeba
ostatnia strofa to żałosna prawda - i tak nic nie zmieni, niestety
pozdrowienia
r
r
Opublikowano

Zgadzam się z tym: nie ma historii odpolitycznionej i nie ma lansowanych przez media bohaterów bez ładunku propagandowego.
Wiersz poza tym bardzo dobry warsztatowo: nieregularny, z ciekawą, wyrazistą wersyfikacją, a przy tym rymowany, co bardzo cenię.
Dlaczego nie jest na Z?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki za komentarz, za linka również - przeczytałem.
Historia, to zbiór faktów. To w jaki sposób i jak ktoś je opisał, nie zawsze (w historii) było odzwierciedleniem prawdy.
Jestem zdania, że historia nie powinna mieć alternatywy na wikłanie jej dla innych, tymczasowych, ponadczasowych, czy jakichkolwiek potrzeb.
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zawsze można więcej, tylko nie zawsze dobrze ;)
Ważne żeby to, co jest prawdą nie było zafałszowane, albo nie stało się miarą hipokryzji.
Dzięki za przeczytanie i komentarz, pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...