Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



przekształca się - techniczne trochę w porównaniu z kawą i kocią poezją.
kocia poezja wchodząca na dach - nośny obrazek.

/b
Oj tam, od razu technicznie. A jakiego słowa byś użyła?

przeobraża
albo jakoś w ten deseń :)
Opublikowano

Dwie wizje mi się objawiły czytając tekst. Pierwsza stanowi o codziennych problemach podmiotu lirycznego.

Podmiot liryczny jest poetą. Termin ten jednak niekoniecznie musi oznaczać osobę zajmującą się pisaniem wierszy, a na przykład kogoś wrażliwego na sztukę, piękno, potrzeby innych ludzi, coś tam.

Podmiot liryczny jest w związku i bardzo tenże związek przeżywa i ma go dość, bo się wykańcza. Dlatego też musi się pobudzać nie tylko kawą. Aczkolwiek zdaje sobie sprawę, jak bardzo żałosna jest sytuacja, w której się znajduje. Myślenie stosunkowo trzeźwe, gorzej z emocjami i uczuciami.

Druga wizja z kolei jest bardzo ironiczna i zdystansowana. Otóż podmiot liryczny jest obserwatorem. Obserwuje sobie tytułową współczesność zemowaciałą paskudnie i okropnie i w ogóle taką w czachy różowe. I się śmieje i wytrzymać nie może. Może go to przerasta.

Szkoda, że pojawia się dach, a nie mościqq, ale i tak git. Dla mnie wiersz jest dobry i w odpowiednim dziale. W ogóle to oh well, whatever, nevermind. Plus. Pozdrawiam.

Opublikowano

nie wiem, jakoś mi nie podszedł tym razem. kawa + poezja obok siebie to IMO bardzo ryzykowne zestawienie, które uchodzi chyba tylko Świetlickiemu;). zaś końcówka, w świetle wcześniejszego dachu, nazbyt truistyczna jak na mój gust.

ale to mi się podoba:
'ktoś może stwierdzić że nie toleruje
rozmów które nie są na telefon
by zaraz potem pójść na dach'

pozdrawiam=)
G.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



podpisuję się pod tym. pierwsza zniechęca, choćby taką perełką jak poranna kawa
czy "się" postawionym z zimną krwią na początku wersu. 2 i 3 natomiast - jakby z innego już świata :)
Dzięki

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie ma to jak turkus morza:)
    • @Robert Witold Gorzkowski To będzie dla mnie przyjemność :) Zawsze piszę wiersz na kartce. Pomazana moim myśleniem :) Póżniej czytam z kartki do notesu samsunga. Poprawiam wariactwa i dopiero wklejam. Kartkę z tworzenia mam. Jest Twoja.   Pewno, że z przyjemnością "wezmę" coś Twojego. Tylko daj adres na priv. Dziękuję.  
    • Odeszła, zanim przyszła. Zeszła z mojego istnienia jak światło gasnące za horyzontem, jak oddech, który znika z powietrza. Nie zostawiła blizn - tylko ciszę, której nie można dotknąć. Byliśmy snem, który się nie zaczął, a jednak obudziłem się z jej śladem na policzku. Byliśmy krwią, w której nie zamieszkało żadne serce, a jednak moja nabrała koloru jej subtelności. Całowaliśmy się w języku, którego nikt nie znał. Teraz gryzę litery rozsypane na portalu, kwaśne, jakby alfabet umarł w moich ustach i wziął ze sobą wszystkie możliwe „przepraszam”. Paragon za nadzieję leżał obok - wyglądał jak wspomnienie. Rozstaliśmy się bez słowa. Jakby ktoś przeciął powietrze żyletką i kazał nam iść w przeciwnych kierunkach we wnętrzu tej samej minuty. Milczenie - ostatnie zdanie. Zostały po niej okruchy, z których nie da się złożyć chleba: ciemne pęknięcia w świetle poranka, guziki z koszuli, której nigdy nie miała, zapach, który pachnie jak zbyt późne pytanie - „czy to coś znaczyło?” – wypowiedziane w próżnię. I włos - kasztanowy, zatrzymany w futrynie światła, jakby cień jej nieobecności miał kolor. I niebieski odblask jej oczu w lustrze, który nie był moim spojrzeniem, ale patrzył na mnie z wyrzutem. I cytryna w lodówce - przecięta, sucha, uśmiechnięta krzywo jak stary żart, którego nikt już nie opowiada, ale wszyscy pamiętają śmiech, bo echo bywa głośniejsze niż głos. Kiedyś wydawało mi się, że w jej głosie słyszę „do zobaczenia”, ale echo powtarzało tylko: „nigdy, nigdy, nigdy”. Czuję się jak jezioro, w które wrzucono skałę - a żadna fala nie powstała. Jak skóra, która pamięta dotyk, choć nie było dłoni. Jak Persefona, która nie wróciła na wiosnę - a ziemia zamilkła na zawsze. A ja - z ziarnem granatu rozgniatanym językiem w ustach pełnych żalu. Zegar tyka, ale wskazówki stoją. Czas oddycha – nie rusza się z miejsca. Chwile gonią się nawzajem, a ja - w tym wszystkim – znowu umieram w rozpaczy. Chodzę po pokoju jak niedokończona modlitwa. Moje mysli - jak koty bez właściciela: gryzą, drapią, miauczą w rytmie rozpaczy. Kładę się na podłodze jak porzucona metafora. Ściany są zrobione z jej spojrzenia, a sufity - z tego, czego nie powiedziała. Kochaliśmy się przez skórę duszy, a teraz moja dusza ma wysypkę z małych, czerwonych „gdyby”. I wtedy pękła szklanka. Nie spadła. Po prostu pękła na stole - jakby nie wytrzymała tego wszystkiego za mnie. Zostało mi echo jej oddechu, rozsypane w głowie jak tabletki LSD w kieszeni po końcu świata. A niebo? Cholerne niebo - ciąży nade mną jak zasłona bez gwiazd, zimna, ciężka, nieprzenikniona. Cisza rozdziera czas na strzępy. Migotanie bez światła. I nikt nie odpowiada.
    • @Berenika97 Bereniko. To Twoje komentarze są przepiękne. Dziękuję uśmiechami :):):)     @Alicja_Wysocka Al. Oj, potrafisz, potrafisz :) Ty jestes literacką bestią :)  W najlepszym tego słowa znaczeniu !!! Dziękuję za uroczy komentarz :) Polne słoneczniki Ci kładę u stóp :)     @Annna2 Aniu. Tak jest. Jak drzewo ! Dziękuję Aniu.    
    • @Migrena z tą prostotą to prawda, tak miało być dzięki
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...