Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Sznurkowy pleciony żyrandol, ręczna robota Indian z Peru - tłumaczyła żartem zniesmaczonym gościom. Ale podobno zrobili go górale. Nasi, swojscy. Sentymentalny kurzołap wyniesiony z rodzinnego domu. Kategoria - kicz w dobrym wydaniu. Do klimatu mieszkania pasował, bo ta kanciapa nie miała żadnego klimatu. Rozklekotane koszalińskie meble na połysk już zdeco matowy, syntetyczny dywan z wypalonym od żelazka śladem, firanka na której falbanka i ulubiona broszka matki z plastikowym pająkiem krzyżakiem, jeszcze wersalka z wklęsłym miejscem od cudzego zasiedzenia. Do tego całe mnóstwo innych wyrwanych z kontekstu, nadpsutych gratów. Od kiedy Mario się wprowadził, a tak dokładniej od kiedy zaczął zadomawiać się, te zniszczenia narastały. Nie robił tego jak facet, zdecydowanie, świadomie tylko wślizgiwał się ukradkiem. Zawsze kiedy było to dla niego wygodne, po nocnym dryfowaniu po knajpach, albo z kumplami na mieście. Po co miał wracać do zrzędolącej matki? Miał swoją Ptysię z kremem miętowym. A Ptysia cierpliwa, taka wyrozumiała, ciepła, bezgranicznie akceptująca. Tylko dureń nie wykorzystałby takiej okazji. Wybaczała wszystko, bo bardzo pragnęła być kochaną, gotowa zapłacić każdą cenę, nawet poświęcić wartość szacunku do samej siebie. A matka zawsze mówiła „szanuj się dziecko, bo jak sama tego nie zrobisz, to nikt inny cię nie uszanuje”. Jedna z czterech jej złotych rad na krzyż, to jedyne cenne dary z jakimi została wyprawiona w dorosłe życie. Nigdy nie były zgodne, ale teraz Ptyśka wiedziała, że matka miała rację. Jednak nadal nie chciała tego przyznać, tym bardziej, że czuła się mądrzejsza od kury razem z jajkiem. Zwłaszcza teraz, tuż po zakończeniu nieszczęsnego małżeństwa. Przecież zrobiła to żeby zacząć siebie szanować, głęboko wierząc, że los podsunie jej coś lepszego. A że Mario nie jest ideałem... któż nim jest? Jak pozna ją dokładnie i zobaczy ile od niej dostaje serca, to wtedy ją doceni i na pewno się dla niej zmieni. Trudno rozstrzygnąć które z nich było bardziej naiwne w swoich oczekiwaniach. Ona, oczekująca jego metamorfozy, czy on z nadzieją, że Ptyśka nigdy nie zacznie wymagać od życia czegoś ambitniejszego niż browar i lufka z którą ją zapoznał. Był dumny z faktu, że przy nim pierwszy raz zapaliła trawkę. Gdyby wiedział, co wtedy ukazało się jej oczom, które bezradnym śmiechem nie mogły zamydlić okropnej wizji? Siedziała na kanapie z podwiniętymi pod tyłek stopami, a on klęczał przy niej na podłodze. Dobrze się bawili. Mario lepiej, bo miał również dobre pośmiewisko z jej dziewiczych doznań. Mieszanina strachu i ciekawości z posmakiem wyrzutów sumienia. Sumienie miała wrażliwe i czujne. Jednak w obecnych okolicznościach zagubiła nie tylko sumienie ale i samą siebie. Światło świec tańczyło niespokojnie. Już to ostrzegało, że jej niewinność jest zagrożona. Potem słyszała mroczną muzykę i własny bezradny śmiech. Taki przy którym ręce opadają, na granicy głupoty i obłędu poddania się owej.
-Nie patrz na mnie tak krytycznie, kiedy się śmieję. Przepraszam, nie wiem co mnie tak ubawiło. Jest mi głupio, bo to durne tak się chichrać - tłumaczyła , bo była zażenowana pomimo głupawego rozbawienia, a raczej przez nie właśnie.
-Ależ przecież jesteś najzupełniej poważna, nie wiem za co przepraszasz - powiedział opanowany, ale w jego oczach kryła się jakaś ubawiona ironia i nawet zachwyt triumfu.
Zaczęła się bać, ale postanowiła nie przerywać swojego śmiechu żeby nie dać po sobie poznać, że skutecznie ją wystraszył. Czuła się jak ofiara zakładu psychiatrycznego w którym jedyną zdrową na umyśle osobą jest zakaftaniony pacjent. I wtedy zaczęło się dziać coś, czego długo nie potrafiła wytłumaczyć. Oczy Maria błyszczały metalicznym błękitem. Był w nich chłód zaczynający aż parzyć. Jego twarz powoli rozciągała się wzdłuż. Broda nabierała nienaturalnie szpiczastego kształtu i wyostrzyły się zakola na czole, do tego stopnia, że przypominały rogi. Teraz to była twarz kozła.
-O mój Boże Kochany, Jezu najsłodszy!!! Siedzę z Szatanem! - pomyślała tylko, bo przerażenie kazało jej milczeć i nie dawać po sobie poznać doświadczania tejże wizji.Szybko przywołała swoje myśli do porządku.
-O nie, to przez to zioło, mam omamy- tłumaczeniami chciała siebie uspokoić. Napinała mięśnie twarzy, otwierała szerzej oczy, przełykała ślinę, oddychała głęboko, najprzytomniej jak potrafiła, żeby dotlenić mózg i wyrwać go z pomylonego kina w którym utknęła. Ilekroć zaciskała powieki i je otwierała, twarz Maria znów była normalna, pogodnie ubawiona, ALE TYLKO NA CHWILĘ!!! Żeby znów rozmywać sie w demoniczną obcość. Zebrała się na odwagę, dotknęła jednego z rogów i poczuła ból. Krew zaczęła kapać z jej serdecznego palca.
-Tego już za wiele, ja wariuję - pomyślała. Zerwała się i ślimaczym, zataczającym się krokiem dotarła do kuchni, choć miała wrażenie, że robi to w podskokach. Zaczęła szukać jedzenia, jedzenia, jedzenia. Przyszedł za nią. Był taki spokojny i silny. Paraliżował ją strach, a jednocześnie chciała schronić się pod parasolem tego opanowania. W tej sytuacji panicznie potrzebowała wsparcia, a Mario był tutaj jedyną silniejszą od niej istotą. Przecież byli sami. Podszedł od tyłu, jedną ręką objął ją w pasie, a drugą droczył się, zabierając kawałki papryki, które w pośpiechu kroiła żeby zapchać czymkolwiek wrzeszczące ssanie żołądka. Stanowczym szarpnięciem odwrócił ją przodem do siebie i zaczął zachłannie całować. Zwiędła w jego ramionach i osunęli się na podłogę. Na rozpalone najpierw strachem, a teraz pożądaniem ciało chłód posadzki działał jak dodatkowy bodziec odrywający od rzeczywistości. Robił z nią wszystko co chciał, wszystko czego się bała. Robił to różnie. Robił to długo. Zgubiła się. Zgubiła w jego ramionach. A kiedy ocknęła się szarym świtem, miała w głowie tylko dziecko Rosemary i pierwszy raz w życiu nie chciała własnego. Palec już nie krwawił, ale nadal czuła piekący ból. Piekło również serce, a pająk z plastiku zdawał się ożywać na falującej firance.

Opublikowano

Kamertonko, opowiadanie bardzo ciekawe, wciągnęło mnie, czytałam z przejęciem. I to nawiązanie do "Dziecka Rosemary" - ten film odebrałam jako horrorystyczną opowieść o urodzeniu "potworka" przez kobietę, którą zapłodniono po zatruciu jej narkotykami. W Twoim opowiadaniu jest podobnie. Tyle, że ona ćpa świadomie, jak wiele naiwnych panienek, żeby nie stracić chłopaka. Bardzo dobrze to pokazałaś.
Ale przyczepię sie do błędzików, jak to ja - i nie obraź się o to, proszę. :-)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Co oznacza wyraz, który wyboldowałam? W dodatku rozumienie zdania psuje brak interpunkcji czy jakiegokolwiek rozdzielnika między zdaniem o meblach a zdaniem o dywanie - to się zlewa.

Błąd ortograficzny - powinno być: "chichrać" (bo wyraz pochodzi od "chichotać").

Pozdrawiam i życzę dobrych snów. :-)
Opublikowano

chichranie udoskonalone
dziękuję za uważność w czytaniu

i na przyszłość dodam, że do obrazy potrzebne są powody
a o te jeszcze się panna nie postarała i nie pójdzie z tym tak łatwo
ściskam mocno

  • 4 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kiedy umrę, mnie nie chowajcie, tylko prochy me wiatrom oddajcie.  Miast ginąć w nieznanym rzędzie, niech burze poniosą je wszędzie, aż ślad mój waszym się stanie.   Bo kiedy umrę, ja być nie przestanę, tylko wspomnieniem waszym się stanę. Jednym miłym, kochanym, innym znów mniej zrozumianym, a jeszcze gdzie i mocno zgorzkniałym.   Więc zamiast chować, odpust mi dajcie: od nieczułości i bezzrozumienia, od win minionych, czasów straconych, co ich nie dałem, a tak pożądałem. Od bezsilnosci i niezaistnienia niech mnie umyją wiosenne deszcze. I światłograniem w strudze słońca niech się stanę, we wszystkich kolorach, losem rozdanych wzorach, gdzie bywać chciałem, odwagi nie miałem, osiądę teraz skroplonym kurzem. Smugą cienia wam zagram na murze. Ku zadziweniu i dla przebudzenia, dla nowej myśli wskrzeszenia śladem palca na szybie was wzruszę i odpocznę na chwilę waszym przebaczeniem zanim dalej w drogę wyruszę. I żył będę, bo muszę. Tylko odpust mi dajcie.
    • Najwolniej jak się da: pędem.  Przez życie idziemy razem: całkowicie sami.  Cofając się wstecz widzimy przyszłość:  pałęta się gdzieś ze wspomnieniami.  Tuż przy nas kroczy Bóg: widoczny w swej niewidzialnej odsłonie.  A człowiek? Dziś jakoś bardziej w siebie wierzy: w przyciasnej cierniowej koronie ...     
    • Każdy dzień dla mnie to jak łza nad pudełkiem wybrakowanych puzli. Zastanawiam się nad ludzkością, nad tym, z czego wynikła i czego jest rezultatem. Możliwe, że jednak pomyłki. No bo skąd się bierze ten samopowielający wzorzec, gdzie co -nty człowiek na ziemi jest "niedopasowany," " niekompatybilny," nie trafia "na swojego," odstaje od przyjętych norm i "nie ma dla niego miejsca"? Człowiek szuka i nie ma, nie może odnaleźć siebie w kilku miliardach innych poszukujących.  ... Czego? Chciałabym po prostu usiąść kiedyś w barze i zamówić lustro. I niech przysiądzie się do mnie ten, kto zamówił to samo ... (Z tego właśnie powodu z reguły omijam bary.) Wolę śnić o granatowych łabędziach - tylko dlatego, że nie wiem, w jakim kolorze jest antracyt Wolę cofać się do przodu - wiem, dokąd wracają błędy.  Wolę być otwarcie zamknięta - w końcu każdy może podejść i sam sobie otworzyć. Kiedy mijam ludzkość, nigdy się nie rozpoznajemy, nie witamy, nie pytamy o samopoczucie.  Kupiłam dziś belę jedwabiu i właśnie upycham ją do butonierki Boga, który jasno mówi, że "nie szata zdobi człowieka."  Odwracam się, by jeszcze raz na Niego spojrzeć.  Bardzo przystojny.  Podejrzanie ludzki! Kaszmir. Z metra.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Wochen Jesiennie i ten szelest litości niesłyszany odbija się echem.
    • Literatura to jedyna religia, której Dekalog przykazuje kłamstwo w dowolnych konfiguracjach i kontekstach.     
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...