Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Joanna, Katarzyna, Julia


Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



a co z nią nie tak?
Pomyśl nad wstawieniem przecinka w odpowiednie miejsce. O średniku nie wspomnę, bo rozumiem, że to wyższa szkoła jazdy;) Pzdr.

Prześladuje mnie ta dziewczyna, jej oczy, jak zamglone
szkiełka, jej rozum, jej mózg – cynaderki w zalewie
mętnych myśli.

Pierwszy raz widziałam ją w kościele, bawiła się
telefonem, oglądając z uwagą swoje ażurowe kozaczki.
Dłubała w nosie i nie mogłam uwierzyć, gdy w czasie kazania,
przeżegnała się niedbale i wyszła uśmiechnięta.

Potem, idąc do sklepu, widziałam, jak lustrowała
burzowe chmury. Wyglądało na to, że ma im coś ważnego
do powiedzenia. Z pewnością była to kłótnia na poziomie
nieba, nagły spór o to, kto pierwszy ma upaść.

Ostatni raz widziałam ją w centrum miasta – wyrwana
z bezpiecznej zony osiedla, z otwartymi ustami, szła
ogłuszona zgiełkiem, z głową zadartą ku szyldom kancelarii.

Jeśli zapytasz, jaki był ten dzień, odpowiem, że zwyczajny,
ciepły i senny, że tylko ją - jej rybie spojrzenie i ściskaną
kurczowo, patchworkową torebkę - pamiętam.


Proszę potraktować poprawki jako skromną sugestię, w której starano się zachować szerokość znaczeniową frazy i oryginalny, przypadkowy podział wersologiczny.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



bo tak?
i to wiersz, w końcu autor o tym decyduje a nie przekupki na targu.
zatem jako przekupka mówię, żę można było śmiało ciągnąć.

autor zapytuje - po cóż? skoro puenta jest tak wyraźna, że trudno ją sobie wyraźniejszą wyobrazić?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


zatem jako przekupka mówię, żę można było śmiało ciągnąć.

autor zapytuje - po cóż? skoro puenta jest tak wyraźna, że trudno ją sobie wyraźniejszą wyobrazić?
czy autor też chciałby zostać przekupką?
pozdrawiam,
Jimmy

ps
a serio, to dlatego, że sobie ten trud zadałem - wyraźniejszą wyobraziłem
playstation 2
no, ale nie chcę się okazać czymś lepszym niż przekupa, toteż nie nalegam, przy następnym razie spróbuj zabrnąć nieco dalej, ot tak dla eksperymentu, kiedy już Ci się wyda skończonym tekst, nie wiem jak to wyjdzie, ale coś mi mówi na ucho, że może być ciekawie, zrobisz jak chcesz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



autor zapytuje - po cóż? skoro puenta jest tak wyraźna, że trudno ją sobie wyraźniejszą wyobrazić?
czy autor też chciałby zostać przekupką?
pozdrawiam,
Jimmy

ps
a serio, to dlatego, że sobie ten trud zadałem - wyraźniejszą wyobraziłem
playstation 2
no, ale nie chcę się okazać czymś lepszym niż przekupa, toteż nie nalegam, przy następnym razie spróbuj zabrnąć nieco dalej, ot tak dla eksperymentu, kiedy już Ci się wyda skończonym tekst, nie wiem jak to wyjdzie, ale coś mi mówi na ucho, że może być ciekawie, zrobisz jak chcesz.

Widzisz problem, z mojego punktu widzenia, polega na tym, że dla mnie to jest zamknięty tekst. koniec nie jest końcem przez przypadek, nie jest taki bo np. nagle zabrakło mi pomysłu "co dalej".
Nie obrażaj się o tą przekupkę, po prostu denerwują mnie te dywagacje na temat tego co jest, a co nie jest wierszem - to przecież kwestia drugorzędna, prosty przykład - "Nouvelles Impressions s'Amerique" Sosnowskiego jest bezspornie książką poetycką, a nie znajdziesz w niej tekstu przypominającego "typowy" wiersz. Takie przykłady można mnożyć, ale i tak portalowi mądrale nadal będą Tobie czy mnie mówić jak powinien wyglądać wiersz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


czy autor też chciałby zostać przekupką?
pozdrawiam,
Jimmy

ps
a serio, to dlatego, że sobie ten trud zadałem - wyraźniejszą wyobraziłem
playstation 2
no, ale nie chcę się okazać czymś lepszym niż przekupa, toteż nie nalegam, przy następnym razie spróbuj zabrnąć nieco dalej, ot tak dla eksperymentu, kiedy już Ci się wyda skończonym tekst, nie wiem jak to wyjdzie, ale coś mi mówi na ucho, że może być ciekawie, zrobisz jak chcesz.

Widzisz problem, z mojego punktu widzenia, polega na tym, że dla mnie to jest zamknięty tekst. koniec nie jest końcem przez przypadek, nie jest taki bo np. nagle zabrakło mi pomysłu "co dalej".
Nie obrażaj się o tą przekupkę, po prostu denerwują mnie te dywagacje na temat tego co jest, a co nie jest wierszem - to przecież kwestia drugorzędna, prosty przykład - "Nouvelles Impressions s'Amerique" Sosnowskiego jest bezspornie książką poetycką, a nie znajdziesz w niej tekstu przypominającego "typowy" wiersz. Takie przykłady można mnożyć, ale i tak portalowi mądrale nadal będą Tobie czy mnie mówić jak powinien wyglądać wiersz.

ale dlaczego do mnie, "proza, nie proza" napisane zostało przecież z domyślnym "nieważne" już w pierwszym komencie ;) zdarza się, rozumiem, tymbardziej, że ktoś przede mną robił z tego sążny zarzut
zdrówko,
Jimmy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przyznaje źle dobrałem słowa i dodatkowo nie znałem dobrze tekstu: nie powinienem pisać "typowe metafory" bo to okropnie brzmi, a raczej " w drugiej zwrotce nie ma ani jednej metafory i to jakoś dziwnie rzuca mi obraz na cały tekst". Masz potencjał, ale tak się zdarza, że czasem sie nie trafi w gust.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ciszę snu, rozszarpuje na drobne kawałki, dzwonek do drzwi. W pierwszej chwili domniemam, że to papuga naśladuje wrzucanie noży do metalowego kubła. Stąd takie, a nie inne odgłosy. Lecz po częściowym przebudzeniu, dochodzę do drzwi. Najprostszy sposób na wyłączenie, to ich otwarcie. Co też niezwłocznie czynię.    Widzę sąsiadkę w okowach futryny. Ma dłoń opartą o dzwonkowy przycisk, a oczy zamknięte. Żeby w takim hałasie tak całkiem spać – myślę odruchowo po cichu, żeby jej nie zbudzić. Nagle otwiera jedno oko, później następne i następne. Cholera, ja też chyba śpię, skoro dwoma widzę trzy.    Stojąca za progiem, oddala dłoń od guzika. Nastaje błoga cisza. Tak poważna jak karawan z nadzieniem. Słyszę uroczy głosik:   – Czy mógłby sąsiad zajrzeć do mojej dziurki? Mam z nią kłopot. – Do dziurki? - uściślam. – No. – A co jej dolega? – Jest zatkana. – To co tu po mnie? Czym zatkana? – Bardzo zatkana. A jak włożę do środka paluszek, to klei. – Klei? Do czego? – Do ścianek. A gdzie by indziej.    Jako że jestem między snem a jawą, nie bardzo kumam, czy właściwie słyszę. Nie mam nic przeciwko, ale… no cóż… znowu trochę zasypiam, więc szczypię lewą dłonią, prawe ucho i pytam:   – Sąsiad sąsiadkę odwiedzał, proszę nie zaprzeczać. Ja już swoje wiem. – Co też sąsiad wygaduje… – … no ten niedowidzący? – Wypraszam sobie takie insynuacje. Jestem z dobrego domu. – Smakował? – zadaje śpiące pytanie – Co?… Proszę mi pomóc, zamiast gadać głupoty po próżnicy!   głupi palant  głupi palant  głupi palant   – Przepraszam. To moja papuga. – Kto kogo nazwał głupim palantem? – dopytuje przybyła. – Głupi palant. Tyle, że pierzasty. A niby kto? – No tak. Rozumiem. Ale od sąsiada musiała usłyszeć, tak? – No… tak po prawdzie. Czasami gadam do siebie. – Mniejsza z tym. I co z moją dziurką? Jak tak dalej pójdzie, to ją wilgoć dopadnie i grzyb będzie. – Przecież sąsiadka może suszarką. – Nie mam takiego długiego kabla.    Co jest grane. Chce mi dać do zrozumienia. Dobrze, że chociaż nie dusi guzika. Przynajmniej rozumiem, co mówi.   głuchol  głuchol  głuchol   – Stul pysk, bo ci świder z dzioba zrobię! – To do mnie? – pyta sąsiadka. – Rozumiem, że mam iść w diabły, by zachować usta jakie mam? – Nie, do papugi. – A po co mam iść do papugi. Wolę z tobą gadać.    Tak sobie w drzwiach rozkosznie gaworzymy, aż tu nagle idzie sąsiad. Podejmuję błyskawiczną decyzję, która mnie wybawi z kłopotu. Gdy nas mija pytam uprzejmie:   – Może byś zajrzał czcigodnej sąsiadce do dziurki. No bądź pomocnym w potrzebie. Wspomniana też podejmuje temat: – No sąsiedzie. Pomożesz? Już tyle czasu tam grzebię i nie mogę wyjąć. – Zboczeńcy. I to jeszcze nie po mojemu! Głupsi od śledzi – nagabnięty nawiązuje do tematu i podąża alejką schodową.   paprykarz  paprykarz  paprykarz   – Bo ci dziób na pętelkę zawiążę. Spokój tam… o kurde, gadamy przez próg. A mi jeszcze dzisiaj zielony kot przebiegł czarny asfald – informuję sąsiadkę – A u mnie nadal wisi. I to przez święta. – Czuć?… przepraszam. To tak odruchowo. Bez urazy, sąsiadko. – Zrobię to, jak mi nie pomożesz. Bo jeszcze zgnije. Wilgoć tam. – Co zrobisz? Kto? – Nie kto, tylko co. – Czyli? – Gałgany na sznurkach.   – No nie… nie wierzę. Tak ci dobrze z oczu patrzy. – Przestań durnieć, sąsiedzie. Świrnięty jesteś? – podnosi głos sąsiadka na języku. – Jak niewyspany wróbel. Co z tymi gałganami? – Nie wyschną, jak nie otworzę. Rozumiesz? – Poczekaj chwilę…….. nie rozumiem. Muminikujesz zwłoki? – Niezwłocznie muszę włożyć! Przeciąg musi być! – Jak ma być przeciąg, to po co wtykać. Już i tak w niej bałagan, co hamuje napływ. – Bo cię walnę finalnie i taki będzie koniec – wrzeszczy rozkoszna rozmównica. – Ale najpierw przeczyszczę ci dziurkę, bo jak mi przywalisz, to nie będę miał sił, chęci i możliwości twórczych. – Mądrze i słusznie prawisz. Jakbym siebie słyszała. – No to chodźmy.   ***   Stoimy przed wejściem na strych. Drzwi są uchylone, a w dziurce tkwi klucz. – Okłamałaś mnie sąsiadko! – syczę złowieszczo. – Już po sprawie. To czego ode mnie chciałaś? – Wcale nie okłamałam. – To kto przeczyścił dziurkę, by klucz wszedł? – Ty sąsiedzie! Taki niby mądruś, a nie pamięta. – Ja? Ależ skąd! – Ależ ty. Będę u ciebie wczoraj. Nie pamiętasz?
    • @Dagmara Gądek   Tak, jestem ofiarą systemu: kilka lat temu zostałem bezprawnie wyrzucony na warszawską kostkę brukową przez Hannę Gronkiewicz-Waltz za pośrednictwem Administracji "Pod Kopcem", komornika sądowego Olgi Rogalskiej-Karakuli, radcy prawnego Andrzeja Kalińskigo, protokolanta Aleksandry Zawadzkiej i sędzi Agaty Puż, trzy lata walczyłem o należny prawnie lokal socjalny i teraz - to ja - jako zwycięzca stawiam warunki, dodam: ostatnio pokonałem kolejnego komornika sądowego - Agnieszkę Mróz - poszło o mandat z jazdę na gapę - zawiadomienie otrzymałem po szesnastu latach (w sensie prawnym: po dziesięciu latach te marne trzysta złotych już dawno temu powinno być umorzone) - wszystko tutaj opisałem, ofiara to ze swojej definicji osoba atakowana, prześladowana i wykorzystywana - gnębiona, niestety: stosuję samoobronę i odpowiadam - niszczę w samym zarodku wrogów (to nie jest mściwość - zemsta, tylko: prawidłowy odruch w celu przetrwania - instynkt), wiem: w dalszej kolejności wróg będzie odwracał kota ogonem - zgrywał ofiarę, jęczał i błagał o wybaczenie - podwójna moralność, dodam: napisałem jeszcze wiersz po włosku - odpowiedziałem komuś bardzo dosadnie!   Łukasz Jasiński 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witaj - miło że się podoba - dziękuje -                                                                      Pzdr.serdecznie. Witaj Alicjo - dzięki za serducho  - jest miłe -                                                                              Pzdr. śmiechem. Witaj - dziękuje serdecznie za ten niezły -                                                                              Pzdr.serdecznie. Witam - obcując z naturą  czując wolność -                                                                                 Pzdr.słonecznie. @Rafael Marius - @Andrzej P. Zajączkowski - pięknie wam dziękuje - 
    • Bez pamięci nie można by było niczego się nauczyć :)
    • @beta_b  Połykam Twoją srofkę, smakuje bardzo mądrze i przyjaźnie, wzajemności :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...