Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

trudno dosięgnąć
wspinanie na palce na nic
jabłko zbyt wysoko
wśród konarów listowie
w blasku słońca
swawoli z wiatrem

cicho suną obłoki
niewzruszone niemocą
odbijają w lustrze błękitu
zakazaną pokusę
z twojego drzewa

poza zasięgiem

Opublikowano

Po pierwsze, Krysiu, wierszem się płynie. Jest, moim zdaniem, doskonały w formie. To cieszy.
Po drugie, zapewne nie zgadniesz co mi wyszło - żal, że nie można zgrzeszyć ;-). Problem w tym, że, moim zdaniem, tych pokus jest tyle w zasięgu ręki, tak nas mini współczesny świat wręcz atakuje, że czasami potrafią rozerwać nasze życie na strzępy.
Domyślam się, że w wierszu mogło chodzić o nieosiągalność wiedzy, wiadomo czego, ale jednak wynika mi z niego to o czym napisałem wcześniej.
Podsumowując, o ile forma mnie zachwyca, to z przekazem nie mogę się zgodzić, chociaż... w pewnych okolicznościach jest, moim zdaniem, do przyjęcia :-).

Kłaniam się nisko, pozdrawiam i do poczytania :-).

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ojojoj, doprawdy nie wiem, co odpowiedzieć Panie Biały... trochę się rumienię, ale czekam na "kliknięcie" :)... z ciekawości co jeszcze...
dziękuję i zapraszam :)

serdecznie pozdrawiam :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Po pierwsze z wrażenia "spiekłam raczka" :) - Twoja ocena formy dla mnie dużo znaczy :)
Po drugie... rzeczywiście nie zgadałam, co Ci wyszło :), bo nie o to mi szło, ale taki odbiór świadczy o możliwości róznych interpretacji, a więc mnie to cieszy...nawet bardzo :)
Dziękuję Sylwestrze :-)

Serdecznie pozdrawiam :-)
Krysia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



powoli zmienia się Pani pisanie. cieszę się z tego, jest coraz mniej 'wydziwień'. ten, w moim odczuciu, jeszcze zbyt niezgrabny, ale rzecz jasna, to rzecz indywidualna
za to na mur widzę zmianę, moim zdaniem na lepsze :))
Cieszę się, że Pani zajrzała i że coś tam ucieszyło. Czy zmienia się moje pisanie? Nie wiem. Ten wiersz jest wyciągnięty z dość dalekiej strony warsztatu. Piszę tak czy siak w zależności od tematyki. Wychodzi raz lepiej raz gorzej...po swojemu, ot i tyle.
Dziękuję.

Serdecznie pozdrawiam :))))
Opublikowano

ładny wiersz tereso943 to milczenie w błękicie mnie zawsze olśniewa i uspokaja, dzisiaj
przez to niewytłumaczalne milczenie posmutniałam... lepiej jak ktoś mniej pisze a więcej mysli i mówi ...czy nie taka miłość ukojeniem i spełnieniem

serdecznie pozdrawaim

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Cammomille, milczenie też wpisane w życie i ono właśnie sprzyja przemyśleniom; natomiast czy lepiej pisać czy mówić bezpośrednio, to kwestia okoliczności...jak mówić na odległość? chyba sama do siebie :) tylko to byłoby już hehe...zaburzeniem psychiki :)
Dziękuję.

Serdecznie pozdrawiam :-)
Życzę radości!!!
Opublikowano

Na pokusę jest jeden znakomity pomysł. Po prostu ulec jej. Zwiewnie, kobiecą miękką dłonią nakreślona fabuła a w tle niezawodna przyroda. Zjadłem już w życiu zapewne kilka ton jabłek i... nic. Podobno jedno jabłko dziennie skutecznie chroni nas przed piekłem przeziębieniem, ale zamyka drogę do raju... czyżby Ewa już wtedy wiedziała?
Teresko, jest co czytać i się podoba. Miłych snów i niech Ci się przyśni... pokusa.
Pozdrawiam serdecznie :)

Opublikowano

Zakazany owoc wyhodowany w naszej psychice można dosięgnąć - trzeba walczyć, aż do zwycięstwa nad sobą, (trudna to sztuka) czytając Twoje "głębokie" wiersze, jestem przekonany, że jest Ci to wiadome. Dobry wiersz. Pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Hehe...ja też jem sporo jabłek...i nic :):) radzisz ulec pokusie? czasami jest za daleko, więc stąd trudności...z utratą raju :):) chyba, że we śnie? ale to przecież nie grzech:) :)
Cieszę się, że czytasz z upodobaniem.
Dziękuję.

Serdecznie pozdrawiam Emilu :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Walczyć powiadasz? Racja. Trzeba i to z determinacją sięgać nawet gdy jest "poza zasięgiem" :) zwyciężać siebie. Cieszę się, że odkrywasz "głębię" moich wierszydeł ukrytą pod niejednokrotnie bardzo prostą otoczką. Nie każdy to potrafi.
Dziękuję.

Serdecznie pozdrawiam Franku :-)
Krysia
Opublikowano

Dzień dobry!

Jeśli można słówko... zgadzam się z jednym z Przedmówców - poezja wymaga niedopowiedzeń, dlatego też "ciachnąłbym" ostatni wers, ale to tylko moja sugestia. Poza tym wiersz wydaje się być dobry-wróć, jest dobry:-)
pozdrawiam

Opublikowano

Wejście smakowite, 3 wers w sumie potwierdza to, co już wcześniej stoi (wiem, że chodzi o zaznaczenie tego drzewa, ale czytelnik po puncie się domyśli, w czym rzecz, chociaż ostatni wers rezonuje), potem ładne wejście w poetyczny opis - i tutaj nie mam zastrzeżeń. To jest właśnie istota dobrego liryzmu - nie może on opisywać rzeczy wprost (lub opisywać siląc się na jakieś niejasne abstrakcje), a krążyć wokół domyśleń. Wg mnie rzeczy ulotnych dotknąć się nie da.
Jest dobrze, jest naprawdę dobrze.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


"rzeczy ulotnych dotknąć się nie da"... jestem tego samego zdania :)
Dziękuję za wnikliwy komentarz i pozytywną ocenę. To bardzo podbudowuje.
:-)
Serdecznie pozdrawiam-
Krystyna

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Niektórzy uważają, iż w tym jest clue poezji, ja się z tym nie zgadzam, ale życzę po prostu, by szukać w dobrym miejscu. Nie zamykać się. Pzdr.
    • Wygnanie z Raju. Albo Cztery wesela i pogrzeb. (szkocka orkiestra) Pzdr :-)  
    • Szedł z nisko pochyloną głową poboczem pola, piaszczystą drogą. Szedł. Idzie obok kartofliska, które okrywa potok wieczornego słońca. Cały w pomarańczowej zorzy. Chłopski malarz. Namalował świat: bydło na rżyskach i pajęczyny babiego lata. Drżące. Sperlone kroplami rosy.   Wiesz…   Jesteś tu jeszcze?   Idę i jestem tutaj. Idę tak, jak szedłem wtedy, pamiętasz? Niczego nie pamiętasz. Już nic nie pamiętasz i nie widzisz, gdyż twoje oczy.   Martwe. I takie zimne zimnem kamienia. Bladego marmuru wyciosanego wieki temu dłutem nieznanego rzeźbiarza…   Ale znowu idziemy razem. Idziemy tak, jak moglibyśmy iść we dwoje. Tak jak moglibyśmy…   Idziemy. Idziemy. I idziemy raz jeszcze…   Stawiamy kroki powolne, jakby w zadumie. Idziemy jak ten sen śniony nagle nad ranem. Jak ta widziadlana korektora zdarzeń, co chwyta za gardło jakimś ciężkim westchnieniem.   Wypiłem trochę, to prawda. I wypiłem raz jeszcze, wznosząc toast za ciebie. Za nas…   Dlaczego milczysz? Spójrz, wznoszę kielich… E, tam, kielich, butelkę całą. Wznoszę ją pod światło wieczornego słońca.   I przez szkło przesącza się światłość pomarańczowa. Nadciągający wieczór. I przez szkło, przez płyn przejrzysty, przez te szkliste turbulencje spienionych majaków…   Napijesz się ze mną? Patrz, jest jeszcze trochę. Widzisz. Nie widzisz. Ale ja, widzę za ciebie.   Nie wypiłem do końca, albowiem chciałem… chcę zostawić tobie.   Stoję w otwartym oknie i patrzę. Wiatr szarpie gałęziami kasztanów. Szeleści liśćmi.   I szepcze. Szepcze. O, mój Boże, jak szepcze…   Na stole leży talerz. Mży cały w pozłocie kryształowy wazon z wetkniętym bukietem czerwonych róż. I te róże. Te róże czerwone…   Choć, napij się ze mną. Na stole lśni butelka. Podnoszę ją, aby wznieść…   Wiesz, był tu przed chwilą mój ojciec. Przyszedł zza grobu, aby się ze mną napić. Nie mówił nic, tylko patrzył. I patrzył tryni swoimi oczami.   Takimi oczami zasklepionymi czarną ziemią jak u trupa. Był i znikł. Nie powiedział ani słowa…   Kielich stoi nadal. Mój i jego. Jego i mój… Był i nie ma, choć przed chwilą jeszcze…   Wiesz, ćwiczę wirtuozerskie szlify chorobliwej fantasmagorii. I próbuję przecisnąć się przez ścianę. Atomy mojego ciała łączą się z atomami tynku, zaprawy murarskiej i cegieł.   Lecz nie mogę. Utykam, gdzieś pomiędzy. Nie potrafię przebrnąć jeszcze tej otchłani czasu. Choć jestem już bliski poznania tajemnicy przemieszania się w czasie.   Wiesz, to jest w zasadzie proste. Bardzo proste… Wystarczy tylko…   Zamykam oczy. Zaciskam szczelnie powieki. I widzę jak idzie ten malarz chłopski i maluje odręcznie dym płynący z łęciny, nad lasem idący...   Mimo że cierpi na bóle głowy i zaniki pamięci.   Ogląda swoje dłonie, palce. Licząc odciski, rdzę z lemieszy zdziera.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-08-10)    
    • Oryginalne, wakacyjne porównanie podróżnicze :-) Głębokich rozmów ze swoim wnętrzem ciąg dalszy :-) Pzdr.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Piękny komentarz, jest w nich wiele Twojej wrażliwości - co ten pierwszy list, o którym pisałaś, zdziałał, co poruszył ! Dziękuję :-)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...