Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 87
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



tylko że tak: to co poruszyła, ma ręce i nogi, ale czy poruszanie tego miało sens? chyba nie; i wcale nie chodzi o to, że należę do grona tych, którzy w niczym nie widzą sensu

pozdro
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:D
ledwo głupi lubi Kasię - powiedział to wyraźnie,
aczkolwiek w charakterystyczny dla siebie sposób,
Kasia polubi ledwogłupiego, bo jest "wporzo",

ale może zagłosujcie:
kto jest za zniesieniem plusominusów - tak będzie najprościej
:))
biała kulka- za, czarna - przeciw
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:D
ledwo głupi lubi Kasię - powiedział to wyraźnie,
aczkolwiek w charakterystyczny dla siebie sposób,
Kasia polubi ledwogłupiego, bo jest "wporzo",

ale może zagłosujcie:
kto jest za zniesieniem plusominusów - tak będzie najprościej
:))
biała kulka- za, czarna - przeciw

mnie to Magdo obchodzi tyle co i ciebie, a powiedz ile ciebie to obchodzi; zupełnie

pozdro
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Kasiu,
nie denerwuj się,
nic tu nie zostało zlizane,
jury krakowsko-częstochorzowskie chyba nadal aktualne ;)
a spacer jak najbardziej:)

denerwować się?
na Ciebie?
nie ma takiej oooooooo.pcji
:)

a generalnie na Was - też nie ma opcji
:D!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To ja zacytuję wątek, tak dla przypomnienia...;)

Kulkowy zamiar był/jest słuszny w teorii... Praktyka nieco rozmyła i mocno zachlapała... Istnieje jednak wyjątek pt. Anna B, która zamieściła na Z 2 wierchoły (dla mnie super ), mało komentuje, nie kulkuje - a została polecona - i to jest godne uwagi...
Ubolewam, że często, bardziej podobają mi się nie polecane... ale cóż...wolny wybór orgowiczów...
Spychologii na P nie popieram i zdanie aby paści trafiały do warsztatu jest jak najbardziej na miejscu, tym bardziej, że w P trafiają się często niezłe kawałki a i sama tam chlapnę czasem...;))

A tak z innej bajki : egzegata mnie lubił i czasem wpadał... a teraz już nie zagląda...:(;)

łup, baba nie ma stóp...

szacunek...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



łomatko!
Angello komuch jest !!!!!!!!!!
na pohybel !
:D
:D
ściąć go!
a przynajmniej spręgierzyć!
buziak, Angello
;D

To jest profanacja mojej wypowiedzi :(
Ja już po prostu jestem zdegustowany ochotą naszych rodzimych instytucji do tworzenia czegoś takiego jak kultura, a to zupełnie inna historia. A Kasia cyklicznie uderza w system kulek, więc kieruje Ją do walki w innym kierunku :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



łomatko!
Angello komuch jest !!!!!!!!!!
na pohybel !
:D
:D
ściąć go!
a przynajmniej spręgierzyć!
buziak, Angello
;D

To jest profanacja mojej wypowiedzi :(
Ja już po prostu jestem zdegustowany ochotą naszych rodzimych instytucji do tworzenia czegoś takiego jak kultura, a to zupełnie inna historia. A Kasia cyklicznie uderza w system kulek, więc kieruje Ją do walki w innym kierunku :)

bold - nie przypominam sobie, żeby był Pan u mnie na wakacie sternika, Panie Krzywak :P
zwłaszcza, że w przypadku konia - wskazanie lokum na etat jest co najmniej... osobliwe - nie śmiałabym nawet.
:D!


e, tam; wczoraj grafomani i trolle, dziś komuchy, a jutro kosmici -
chociaż - po głębszym zastanowieniu - pewne analogie dot. czerwonych mają sens - brukowanie piekła - bo nadgorliwość gorsza od faszyzmu i proszę pamiętać, że marks i lenin z założenia też chcieli dobrze - ale nie przewidzieli "kreatywności inaczej", tak jak min. Pan nie przewidział skutków kulek - a jakie skutki są - każdy widzi.
bo o ile rodzima godzilla została (i chwała Bogu) pozbawiona brzytwy - nadal - tam i tu... - może całkiem nieświadomie - wciąż gloryfikowane są małpiatki.
Pan np. dał tylko pomadkę, żeby sobie podkreślały "złotoustość"- a te cholery malują ryjki na czerwono - i jak to w komunale - całują się po dupach, ku radości rzemieślników od krzywych zwierciadeł - nie wyszedł Panu ten koczkodan, Panie Michale.
- ech, jadę na urlop - się zastanawiam, czy będzię do czego wrócić...- cała nadzieja w Doktorze Skwarku ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
    • @Dagna tym się nie stresuj. Dobry psychiatra wyprowadzi cię z tego. Jeżeli nie.......to już Tworki. Bay, bay.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...