Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




pierwsza strofa winna być jak młodość: świeża i radosna, prosta w przesłaniu i nie przegadana.

druga zbędna - wierzymy we wszystko jak dzieci - aby móc robić to, o czym piszesz w trzeciej.

trzecia refleksyjna - rzuciłbym jednak szerzej myśl, przesunął horyzont i dał: "obecność epoki".

tytuł przegadany- zmienić! tym bardziej, że nie zgadza się z myślą poprowadzoną w zwrotce trzeciej.
:))))

pozdrawiam serdecznie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


czasem dla kogoś w konkretnej sprawie za późno, ale zawsze ktoś inny może się czegoś nauczyć albo samemu w innych okolicznościach być mądrzejszym o doświadczenie...
dziękuję Judyt :)
ciieplutko pozdrawiam :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




pierwsza strofa winna być jak młodość: świeża i radosna, prosta w przesłaniu i nie przegadana.

druga zbędna - wierzymy we wszystko jak dzieci - aby móc robić to, o czym piszesz w trzeciej.

trzecia refleksyjna - rzuciłbym jednak szerzej myśl, przesunął horyzont i dał: "obecność epoki".

tytuł przegadany- zmienić! tym bardziej, że nie zgadza się z myślą poprowadzoną w zwrotce trzeciej.
:))))

pozdrawiam serdecznie.
Tak myślisz drogi Poeto? No cóż? Cenne uwagi, tylko ten wiersz jest o "czymś" realnym i konkretnym (osobistym), więc po zaproponowanych zmianach będzie wierszem z nieco innym zamysłem; wg mnie (i zamysłu) tytuł zgadza się jak najbardziej z trzecią (z refleksją), ale to mój subiektywizm...
dziękuję za sugestie

serdecznie pozdrawiam :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Witaj Sylwestrze.
Wiem, co masz na myśli, ale wiersz przechodził przez warsztat i wiele się nad nim zastanawiałam. Jednak ... dla swoich powodów zostawię jak jest. Tu chodzi jeszcze o coś, czego do tej pory nikt nie rozszyfrował :-), a co było inspiracją do tego wiersza, więc mam nadzieję, że "oko" pomoże dostrzec...
Dziękuję za sugestię i za czytanie.

Serdecznie pozdrawiam :-)
Krysia
Oko kojarzy mi się z Okiem Boga, lub inaczej Okiem Opatrzności. Takim symbolem mówiącym: Bóg cię widzi, Bóg widzi wszystko. To właśnie z powodu tego skojarzenia, w poprzednim komentarzu pisałem o osobowych, a nie ludzkich, skojarzeniach nastrojów z opisami zjawisk przyrody. Wspomniałem o amputacji, tylko dlatego, że cały wiersz mnie w tym kierunku prowadził, więc, to Oko wydawało mi się tak oczywiste, że aż zbędne, ale zapewne masz rację, może ono być kierunkowskazem, jeśli dobrze kombinuję, oczywiście. Bo zawsze zakładam, że moja interpretacja może być całkiem rozbieżna z tym co Autor chciał osiągnąć :-).

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


czasem dla kogoś w konkretnej sprawie za późno, ale zawsze ktoś inny może się czegoś nauczyć albo samemu w innych okolicznościach być mądrzejszym o doświadczenie...
dziękuję Judyt :)
ciieplutko pozdrawiam :-)

bardzo dobrze, (:wzajemnie
jeszcze szepnę słówko o tym
'wciąż na nowo odkywać smak
nieprzeteminowany' bardzo ciekawe to odniesienie
zwykle nieprzeterminowany--> do rzeczy, a tutaj
mamy do rodzaju ludzkiego, a dwa ostatnie wersy są
wręcz kontrowersyjne, ale to dobrze,gratuluję, J. (:
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Witaj Sylwestrze.
Wiem, co masz na myśli, ale wiersz przechodził przez warsztat i wiele się nad nim zastanawiałam. Jednak ... dla swoich powodów zostawię jak jest. Tu chodzi jeszcze o coś, czego do tej pory nikt nie rozszyfrował :-), a co było inspiracją do tego wiersza, więc mam nadzieję, że "oko" pomoże dostrzec...
Dziękuję za sugestię i za czytanie.

Serdecznie pozdrawiam :-)
Krysia
Oko kojarzy mi się z Okiem Boga, lub inaczej Okiem Opatrzności. Takim symbolem mówiącym: Bóg cię widzi, Bóg widzi wszystko. To właśnie z powodu tego skojarzenia, w poprzednim komentarzu pisałem o osobowych, a nie ludzkich, skojarzeniach nastrojów z opisami zjawisk przyrody. Wspomniałem o amputacji, tylko dlatego, że cały wiersz mnie w tym kierunku prowadził, więc, to Oko wydawało mi się tak oczywiste, że aż zbędne, ale zapewne masz rację, może ono być kierunkowskazem, jeśli dobrze kombinuję, oczywiście. Bo zawsze zakładam, że moja interpretacja może być całkiem rozbieżna z tym co Autor chciał osiągnąć :-).

Pozdrawiam.
Twoje skojarzenia są bradzo ciekawe i szerzej się wgłębiając można pójść tym torem, ale tu zamiarem było to drugie (po refleksji nad minionym doświadczeniem), tak jakby "ku przestrodze".
Pozdrawiam serdecznie :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


czasem dla kogoś w konkretnej sprawie za późno, ale zawsze ktoś inny może się czegoś nauczyć albo samemu w innych okolicznościach być mądrzejszym o doświadczenie...
dziękuję Judyt :)
ciieplutko pozdrawiam :-)

bardzo dobrze, (:wzajemnie
jeszcze szepnę słówko o tym
'wciąż na nowo odkywać smak
nieprzeteminowany' bardzo ciekawe to odniesienie
zwykle nieprzeterminowany--> do rzeczy, a tutaj
mamy do rodzaju ludzkiego, a dwa ostatnie wersy są
wręcz kontrowersyjne, ale to dobrze,gratuluję, J. (:
no i właśnie tak, Judytko :)
dziękuję

miłej niedzieli :-)
Opublikowano

"....uwierzyć jak dziecko", to eliksir młodosci i więcej. Dla mnie są to wielkie słowa i jestem pewny , że wtedy nie nastąpi "przeterminowanie staroscią, obłudnym losem, itp. Jestem skąpcem w pochwałach, ale ten wiersz mnie "powalił". Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ojejej, Franku..."powalił" i to "skąpca"? Aż nie wiem, co powiedzieć...po prostu "zburaczałam" :) dziękuję :)
Masz rację, kiedy wierzy się jak dziecko, nic się nie przeterminuje.

Serdecznie pozdrawiam :-)
Opublikowano

czytając Twój wiersz naszły takie skojarzenia:

odkryć smak obecności
mieć czasem błyski w oczach
nie widzieć czego nie ma
po prostu umieć kochać

bez strachu spojrzeć w przepaść
jak dziecko Ci zaufać
pozwolić się prowadzić
i Ciebie Panie słuchać

Pozdrawiam Jacek

Opublikowano

Bardzo mi przpadł, nie mówisz w nim wprost, a aluzje prowadzą do refleksji. bardzo mądry zabieg, jakkolwiek ostatnia strofa sprawia problem z niegramatycznie wstawionym "nieprzeterminowaniem' a może jeszcze zerknę
zdrówko
Jimmy

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O, Jimmy, ogromnie miło Cię powitać i cieszy, że przypadł :)
dziękuję
a co do "nieprzeterminowany" to pewnie lepiej by było

"smak obecności
dopóki nieprzeterminowany"

jednak nikt do tej pory "nie miał nic przeciw, więc jest jak jest :)

również życzę zdrówka!
Krysia

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena, @Leszczym — dziękuję. Pozdrowienia zostawiam.
    • @W_ita_M.   O, hecą żrące lecą rżące - ho.  
    • Gdy wieczorna jesienna mgła, Wszystko wkoło z wolna spowiła, Tłumiąc nikły gasnącego dnia blask, Niczym opuszczona na świat zasłona,   W ponurą jesienną słotę, Na starym z czerwonej cegły kominie, Przysiadł szary zziębnięty gołąbek, Między skrzydełka wtulając główkę,   Wtem spomiędzy matowej mgły, Dostrzegł widok ponury, W dole przed jego maleńkimi oczkami, Z wolna się zarysowujący…   Do rozrzuconych szeroko po obiedzie resztek, Na przemarzniętej trawie, Zleciały się licznie kruki posępne, Bezpardonową wszczynając walkę,   Zimna mokra trawa, Pierwszym jesiennym szronem pokryta, Areną się stała zaciekłych walk, Licznego kruczego stada,   Liczne kości z sutego obiadu, Rozrzucone bezładnie na polu, Miały być bitewnym trofeum, Dla najsilniejszych z kruczego stada osobników,   Głośne rozjuszonych kruków krakanie, Niczym wściekłych barbarzyńców okrzyki wojenne, Po spowitym gęstą mgłą krajobrazie, Cichym niosło się echem,   Pomiędzy wielkimi kretowiskami, Podobnymi do okopów na polach bitewnych, Niczym żołnierze w bojach zaprawieni, Zawzięte kruki toczyły swe walki…   Zakrzywionym dziobem swym ostrym, Próbował kruk stary kość przepołowić, Przez drugiego młodego przepędzany, Próbującego wydrzeć mu zdobycz,   Usiłując brzuchy nasycić, By dotkliwy głód zaspokoić, Nie zaprzestając zaciekłej walki, Wciąż wytężały swój spryt,   Wydziobując w skupieniu zaschnięty szpik Z porozrzucanych na około kości, Usilnie wczepiały w nie swe pazury, By dzioby w ich wnętrzach zagłębić,   Połykając łapczywie Każdy znalezionego pożywienia kęs, Wkoło tylko rozglądały się bacznie, Rozeznając możliwe zagrożenie,   A najprzezorniejszy z kruków siedząc na gałęzi, Na łakome kąski spoglądając z góry, Nagły z powietrza szturm przypuścił, Naraz odpędzając kilka innych,   Te szeroko rozpostarły swe skrzydła, Natarcie jego próbując zatrzymać, Lecz daremną była ta próba, Zmuszone były ustąpić mu pola,   Widząc posępne te kruki, Wyrywające sobie wzajemnie zdobycz, Zmrużył oczy gołąbek skulony, Powiewem zimnego wiatru szturchnięty…   Wnet rzęsistego deszczu kurtyna, Spór pomiędzy kruczym stadem rozsądziła, Do rychłego szukania schronienia, Wszystkie bez wyjątku ptaki przymusiła,   Przed ulewnego deszczu strugami, Pierzchnęły wnet wszystkie posępne kruki, Chroniąc się pomiędzy krzewami, Bujnych drzew rozłożystymi gałęziami,   Ukrył się i gołąbek, Przed zimnym rzęsistym deszczem, Pod starego opuszczonego domu dachem, Przycupnąwszy cichutko w kącie.   A każda jesiennego deszczu kropla, Brudna, wstrętna i zimna, Dla maleńkiego suchej trawy źdźbła, Była niczym trzask bicza,   A deszczu kropel setki tysięcy Tworzące zwarte oddziały i zastępy, Wielki frontalny atak przypuściły, Na połacie zmarzniętej ziemi…   Patrząc tak zza szyby, Na pole zaciekłej między krukami bitwy, O jakże cenną dla nich zdobycz, Podłe z obiadu resztki,   Ponurym wieczorem jesiennym, Mgłą i deszczem zasnutym, Krzepiąc się łykiem z miodem herbaty, Próbując zebrać rozproszone swe myśli,   Z niewyspania półprzytomny, Przecierając dłonią klejące się oczy, Patrząc na ten krajobraz ponury, Takiej oto oddałem się refleksji…   Gdy widzę jak różni szemrani biznesmeni,  Zawzięcie walczą między sobą o wpływy, Dostrzegam jak bardzo w uporze swym ślepym, Posępnym tym krukom bywają podobni.   Gdy otyli szemrani biznesmeni, Przesiadując wieczorami w knajpach zadymionych, Paląc cygara i popijając whisky, Rozplanowują kolejne swe finansowe przekręty,   Niczym dla dzikiego ptactwa, Zalegająca w rowie cuchnąca padlina, Tak zwęszona tylko korupcji okazja, Staje się łupem dla mafijno-biznesowego półświatka,   Pobłyskiwanie sztucznych złotych zębów, Fałsz wylewnych uśmiechów, Towarzyszące zawieraniu szemranych umów, Przy ruskiej wódki kieliszku,   Często bywają zarzewiem, Biednienia lokalnych społeczeństw, Gdy szemrani biznesmeni nabijając swą kabzę, Skazują maluczkich na zubożenie…   Huczne wystawne bankiety, Gdzie alkohol leje się strumieniami, Dzwonią pełne wódki kieliszki, A z ochrypłych gardeł padają kolejne toasty,   Gdzie szalona zabawa niepodzielnie króluje I rozsadzają ściany z głośników decybele, Dzwonią szklane butelki w kredensie, A strumieniami leją się drogie alkohole,   Gdzie w ochrypłych gardłach przepastnych Lokalnych biznesmenów szemranych, Kieliszki pełne gorzałki Znikają jeden po drugim   Gdzie niezliczone sprośnie dowcipy, Padają okraszone rubasznymi przyśpiewkami, A pijaków podkrążone oczy i czerwone nosy, Tłumaczy ich bełkot łamliwy,   Często będące zwieńczeniem, Podpisania umowy wielomilionowej, Z lekceważonego prawa nagięciem, Gdzie łapówki główną odgrywają rolę,   Czasem tak bardzo bywają podobne, Posępnych kruków wieczornej uczcie, Gdzie wielki zatęchłego mięsa kęs, Wyrywają tylko osobniki najsilniejsze…   Na płynnych niejasnych pograniczach Biznesowego i mafijnego świata, Utarta między gangsterami hierarchia, Przypomina tę z kruczego stada,   Gdzie kolejny szemrany kontrakt, Niczym podły padliny ochłap, Jest jak w krwawej walce nagroda Dla osobnika o najprymitywniejszych instynktach…   I ten wielki świat nowoczesnością pijany, Do ubogich odwrócony plecami, Gdzie tylko silne osobniki, Wyrywają najlepsze kęsy,   Czasem tak bardzo przypomina, Pomimo upływu tysięcy lat, Wielką ucztę dzikiego ptactwa, Na truchle dzikiego zwierza…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • I nagłówki, a laik; wół gani.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...