Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W końcu po kilkuset poprawkach i wersjach udało mi się skończyć moje tłumaczenie. Co sądzicie o nim? :))) szczerze :))


Robert Frost

Wiosenne Kałuże



Błyszczące kałuże się kryją w gęstwinach.
W nich niemal bezbłędnie się niebo odbija.
Są one jak kwiaty trzęsące się z chłodu,
co wokół nich rosną - ich życie to chwila.
Gdy znikną nie znajdziesz ich w rzece, w potoku
Popłyną w korzeniach, by liście zwoływać.

Aż skryją je drzewa w swych uśpionych pąkach,
by przyćmić roślinność w wędrówce do Słońca.
A one im każą to dwakroć przemyśleć:
czy można je wchłaniać; jak cenna jest kropla
upłynnionych kwiatów i wody kwiecistej
ze śniegu, co stopniał wszak dopiero wczoraj.



Robert Frost

Spring pools



These pools that, though in forests, still reflect
The total sky almost without defect,
And like the flowers beside them, chill and shiver,
Will like the flowers beside them soon be gone,
And yet not out by any brook or river,
But up by roots to bring dark foliage on.

The trees that have it in their pent-up buds
To darken nature and be summer woods --
Let them think twice before they use their powers
To blot out and drink up and sweep away
These flowery waters and these watery flowers
From snow that melted only yesterday

Opublikowano

Nie znałem tego wiersze Frosta, w wolnej chwili też sobie potłumaczę.

Z uwag:

Rymy: w oryginale są dokładne - u Ciebie połowa z nich (chłodu-potoku, chwila-zwoływać, kropla-wczoraj) jest ledwo zauważalna, przez co moim zdaniem wiersz traci na dźwięczności.

Czasami moim zdaniem za daleko uciekasz za znaczeniem: "liście zwoływać" to moim zdaniem zbyt mocna zmiana w porównaniu do "bring on"; w oryginale nie ma słońca, lecz są "letnie lasy" - jeśli już więc tak pisać, to słońce małą literą; z linijki "To blot out and drink up and sweep away" nie zostało prawie nic; "upłynniony" kojarzy mi się ekonomicznie i giełdowo.

Ładne za to są: "Są one jak kwiaty trzęsące się z chłodu," i "Aż skryją je drzewa w swych uśpionych pąkach, / by przyćmić roślinność.".

Ogólnie tłumaczenie przyzwoite :)

Opublikowano

Dzięki za wgląd.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Z tymi rymami od poczatku miałem problem :) Moim naczelnym postanowieniem było to, że nie mogą być gramatyczne, czy mało wyszukane. Np. w pierwszej strofie mogłem dać po prostu

niedługo przeminą / .... / w korzeniach popłyną., tyle że wtedy nie tylko zrymowałbym czasownik z czasownikiem, ale powstałby rym brzydki i prostacki, a przecież Frost celowo takich unikał :) co do dokładności, po części się zgadzam, tyle, że to zależy od podejścia. Moim zdaniem rymy dokąłdne tysiąc razy lepiej brzmią w angielskim niż polskim, ale to moje zdanie :)) Zdaję sobie, że patrząc na okres kiedy żył Frost, najlepiej oddawałby go styl np. Lechonia. Ale cóż, już dawno minęły te czasy, więc w tym przypadku w tych rymach ujawnia się po prostu bardziej styl tłumacza :)

[quote] Czasami moim zdaniem za daleko uciekasz za znaczeniem: "liście zwoływać" to moim zdaniem zbyt mocna zmiana w porównaniu do "bring on"; w oryginale nie ma słońca, lecz są "letnie lasy" - jeśli już więc tak pisać, to słońce małą literą; z linijki "To blot out and drink up and sweep away" nie zostało prawie nic; "upłynniony" kojarzy mi się ekonomicznie i giełdowo.

Może to dziwnie zabrzmi, ale kiedy wybierałem sobie ten iwersz do tłumaczenia wydawął mi się on dziwnie prosty :) ... myliłem się :))) czasem trudno jest oddać sens tych wersów w języku polskim mając na karku liczbę sylab i średniówkę,
-> to z kwiatami moim zdaniem jest trudne do przetłumaczenia, bo czytając to po angielsku od razu ma się pełny obraz, kwiaty rosną nad kałużą - odbijają się - czyli z jednej storny te kałuże sa kwieciste, a z drugiej stroyn te dobite kwiaty sa.. z wody, tylko jak to oddać :))
->letnie lasy, i znowu to samo summer wood to także przyrost, czyli chodzi o to, że drzewa dzięki tej wodzie przyrosną i stworzą bujne letnie lasy, tylko jak to oddać w 6 sylabach :)) musiałem zastapić
-> a linijka z "o blot out and drink up and sweep away" brzmi pieknie władczo i silnie w oryginale, ale po bezpośrednim przetłumaczeniu na polski brzmi komicznie :( dlatego musiałem czymś zastąpić

Ogólnie jeszcze pomyślę, dizęki za wgląd.

pozdr
Opublikowano

Rymy masz świetne Adolfie i w żadnym wypadku nie zmieniałbym ich na dokładne - masz do tego talent i w tym względzie rację - zrobi się szmirowato. Dokładność tłumaczenia ma oczywiście sens, ale są progi, których się nie przeskoczy. To jak tłumaczenie idiomów. :)

Jedynie w dwóch pierwszych wersach to "się" nieszczęsne (bo powtórzone) umieściłbym jakoś inaczej. Albo coś z tym zrobił, bo tak jak jest teraz dodatkowo je podkreśla.
Może coś w tym stylu?:

Błyszczące kałuże kryją się w gęstwinach,
bezbłędny obraz nieba niemal w nich zatrzymał,
chłonąc w sobie kwiaty, trzęsące się z chłodu,
co wokół nich rosną - ich życie, to chwila.


Pozdrawiam.

Opublikowano

E, przemyśl to jeszcze z tymi rymami. Nikt nie każe Ci przecież stosować rymów gramatycznych - ja jedynie sugeruję nieco bardziej się wysilić i poszukać czegoś, co będzie rymowało się śmielej; dzięki temu wierszy zyska na płynności i jeszcze bardziej będzie oddawał "watery flowers and flowery waters". I nie wciśniesz mi, że się nie da: udało Ci się w kwiecistej-przemyśleć i w rymach parzystych. A skoro tam można było, to znaczy że można było i wszędzie. Dlatego radzę nie kapitulować i jeszcze się nad tłumaczeniem pomęczyć.

Aha, i jedna rzecz mnie zastanowiła. Kolega HAYQ pisze: "Rymy masz świetne Adolfie i w żadnym wypadku nie zmieniałbym ich na dokładne - masz do tego talent i w tym względzie rację - zrobi się szmirowato. Dokładność tłumaczenia ma oczywiście sens, ale są progi, których się nie przeskoczy." No nie, to nie tak. Dwie kwestie:

1. To że Adolf ma talent do rymów niedokładnych (czy też współbrzmień, bo kropla-wczoraj to raczej nie rym) nic tu nie zmienia. Czym innym jest talent pisarski a czym innym talent do tłumaczeń. Frost w oryginale pisał niebanalnymi, melodyjnymi, dokładnymi rymami; talent tłuamcza objawi się więc wówczas kiedy odda to samo w języku polskim. Tłumacz - co do zasady - winien być narzędziem do przełożenia wiersza; im mniej go widać w wierszu tym lepiej. W tłumczeniu więc nie powinniśmy oglądać talentu Adolfa do rymów niedokładnych - a talent Frosta do rymów dokładnych. Na tym polega dobre tłumaczenie.

2. I nie zgodzę się, że te rymy były tu nieprzekładalne. Bez przesady, to nie jest villanella albo jakaś poezja bazująca na dźwiękach; nie mówię, że to jest prosty wiersz, ale ma stałe metrum, równą liczbę sylab i stałę rymy - nie jest to więc też taki translatorski Everest. Trudniej moim zdaniem jest przełożyć tytułowe "pools" - owszem, to tez kałuża - ale czy kałuża, jako słowo, kojarzy się po polsku wiosennie i rześko? Moim zdaniem nie - i tu rodzi się problem - jak oddać tą lotną świeżość życia, tą płynność, te wodne mdlejące kwiaty? Mnie ten wiersz przypomina nie poezję Lechonia ale samym obrazem, samym opisywanym miejscem kojarzy mi się z "Topielcem" Leśmiana. Czyli problemem dla mnie gdybym to tłumaczył wydają się nie rymy, a raczej słownictwo.

By być zupełnie szczerym: myślę, że oddanie rymów to konieczność, by to tłumaczenie stało się dobre, a nei tylko przyzwoite. Ewentualnie, jeśli myślisz że się nei da - zrezygnuj z tych co już są. Nie może być tak, że pół wiersze to rymy dokłądne a pół nie - tak nie ma w oryginale. A ogólne zasada jest rzecz jasna jedna: z każdego odstępstwa tłumacz się tak tłumaczy, jak heretyk z każdej herezji:)

Opublikowano

Kawał dobrej roboty. Widać gołym okiem, że masz smykałkę do tłumaczenia poezji. Czy jesteś zawodowym tłumaczem? Z moich obserwacji wynika, że jest spora nisza na rynku tłumaczeń, zwłaszcza w zakresie amerykańskiej poezji współczesnej. Może warto by też uderzyć w ten nurt i spróbować się sprawdzić w którymś z wydawnictw?
Pozdrawiam
t.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



tłumaczem zawodowym nie jestem :)
a co do tłumaczeń być może za parę lat, miałbym ochotę tym się zająć, ale to raczej mgliste wyobrażenia/mrzonki póki co. Obecnie najbardziej mnie Frost interesuje, a dokładniej to co nie zostąło jeszcze przetłumaczone :))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Choćby najwyższy sąd tu zadziałał  To familijną będzie tak sprawa Nazwisko nieznane ród rozwiedziony  A co ważniejszym jegomość to sprawia Data nieważna koledzy klapą  Małpą odchaczyć a na przybitkę uderzyć łapą   Wywód bez końca poprowadzony Rodowód zwodu już wywiedziony
    • @infelia dziękuję bardzo jestem marzycielem może ktoś kiedyś?
    • @infelia dziękuję bardzo za miłe słowa pozdrawiam serdecznie 
    • Przygniata mnie ten ciężar nocy. Siedzę przy stole w pustym pokoju. Wokół morze płonących świec. Poustawianych gdziekolwiek, wszędzie. Wiesz jak to wszystko płonie? Jak drży w dalekich echach chłodu, tworząc jakieś wymyślne konstelacje gwiazd?   Nie wiesz. Ponieważ nie wiesz. Nie ma cię tu. A może…   Nie. To plączą się jakieś majaki jak w gorączce, w potwornie zimnym dotyku muskają moje czoło, skronie, policzki, dłonie...   Osaczają mnie skrzydlate cienie szybujących ciem. Albo moli. Wzniecają skrzydłami kurz. Nie wiem. Szare to i ciche. I takie pluszowe mogło by być, gdyby było.   I w tym milczeniu śnię na jawie. I na jawie oswajam twoją nieobecność. Twój niebyt. Ten rozpad straszliwy…   Za oknami wiatr. Drzewa się chwieją. Gałęzie…. Liście szeleszczą tak lekko i lekko. Suche, szeleszczące liście topoli, dębu, kasztanu. I trawy.   Te trawy na polach łąk kwiecistych. I na tych obszarach nietkniętych ludzką stopą. Bo to jest lato, wiesz? Ale takie, co zwiastuje jedynie śmierć.   Idą jakieś dymy. Nad lasem. Chmury pełzną donikąd. I kiedy patrzę na to wszystko. I kiedy widzę…   Wiesz, jestem znowu kamieniem. Wygaszoną w sobie bryłą rozżarzonego niegdyś życia. Rozpadam się. Lecz teraz już nic. Takie wielkie nic chłodne jak zapomnienie. Już nic. Już nic mi nie trzeba, nawet twoich rąk i pocałunku na twarzy. Już nic.   Zaciskam mocno powieki.   Tu było coś kiedyś… Tak, pamiętam. Otwieram powoli. I widzę. Widzę znów.   Kryształowy wazon z nadkruszoną krawędzią. Lśni. Mieni się od wewnątrz tajemnym blaskiem. Pusty.   Na ścianach wisiały kiedyś uśmiechnięte twarze. Filmowe fotosy. Portrety. Pożółkłe.   Został ślad.   Leżą na podłodze. Zwinięte w rulony. Ze starości. Pogniecione. Podarte resztki. Nic…   Wpada przez te okna otwarte na oścież wiatr. I łka. I łasi się do mych stóp jak rozczulony pies. I ten wiatr roznieca gwiezdny pył, co się ziścił. Zawirował i pospadał zewsząd z drewnianych ram, karniszy, abażurów lamp...   I tak oto przelatują przez palce ziarenka czasu. Przelatują wirujące cząsteczki powietrza. Lecz nie można ich poczuć ani dotknąć, albowiem są niedotykalne i nie wchodzą w żadną interakcję.   Jesteś tu we mnie. I wszędzie. Jesteś… Mimo że cię nie ma….   Wiesz, tu kiedyś ktoś chodził po tych schodach korytarza. Ale to nie byłaś ty. Trzaskały drzwi. Było słychać kroki na dębowym parkiecie pokoi ułożonym w jodłę.   I unosił się nikły zapach woskowej pasty. Wtedy. I unosi się wciąż ta cała otchłań opuszczenia, która bezlitośnie trwa i otula ramionami sinej pustki.   I mówię:   „Chodź tutaj. Przysiądź się tobok. Przytul się, bo za dużo tej tkliwości we mnie. I niech to przytulenie będzie jakiekolwiek, nawet takie, którego nie sposób poczuć”.   Wiesz, mówię do ciebie jakoś tak, poruszając milczącymi ustami, które przerasta w swojej potędze szeleszczący wiatr.   Tren wiatr za oknami, którymi kiedyś wyjdę.   Ten wiatr…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-12-10)    
    • Singli za dużo, to 1/3 ludności. Można się cieszy, że tyle jest wolnych. W każdym wieku ludziom kogoś brakuje.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...