Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

cóż, mimo wszystko dzięki za zajrzenie. i ton trochę inny niż pan powyżej;)
nie wiem, nie rozumiem o co chodzi z 'ci', po zmianie sypnie się cały rytm jak na moje muzykujące ucho.
treść nie jest jakoś strasznie skomplikowana, choć raczej chodziło mi o uzyskanie pewnego klimatu.
cóż, nie musi się podobać, dziękuję za komentarz=)
pozdrawiam
G.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




tak mnie zastanowiło to "klimatyzowanie", które chciałeś osiągnąć.
to miał być wiersz w sylu, nie wiem, czy nie pokręciłam czegoś w pamięci, ale wiersza chyba Baudelaira o zstępującym do portu peelu/zachodzącym słońcu ?

e, raczej nie..
nie mam dziś głowy,

wrócę :)
Opublikowano

Nie, to penie nie był on, taki wiersz mi chodzi po głowie, zsugerowałam się szeleszczeniem i to w kieszeni idąc portową ulicą w dół... namieszeło mi to w głowie, bo dalsza część odmienna w odbiorze. właśnie, stylistycznie to dwie różne części.

a szukając wiersza znalazłam trzy inne, które w pamięci się wyróżniają :)



Olbrzymka


W czasach kiedy natura monstrualne płody
Rodziła co dzień ze swej potęgi ogniowej,
Chciałbym wtedy przebywać przy olbrzymce młodej
Niby piękny lubieżny kot u stóp królowej.

Lubiłbym patrzeć na jej ciało, gdy rozkwita
Wraz z duszą, olbrzymiejąc w straszliwych igrzyskach,
Zgadywać, czy posępna namiętność w niej skryta,
Po jej oczu zamgleniach wilgotnych i błyskach.

Zabłąkać się pośród jej kształtów niesłychanych
Albo czołgać się po jej ogromnych kolanach,
A czasem w lecie, kiedy w słońc niezdrowych lśnieniu

Rozciąga się zmęczona i w zieleni nurza,
W beztroski sen pogrążyć się w piersi jej cieniu
Niby wioska spokojna u góry podnóża.



Muzyka


Muzyka mnie niekiedy ogarnia jak morze!
Ku mojej gwieździe bladej
Pod stropem mgły lub w puste eteru przestworze
Rozpinam żagiel.

Pierś ma naprzód podana, wzdymają się płuca
Niby płótno żaglowe,
Na grzbiety fal się wdzieram, noc zasłonę rzuca
Na moją głowę.

I czuję jak namiętnie tętnią w moim pulsie
Wszystkie tortury okrętu,
Przychylny wiatr i nawałnice, i konwulsje

Wśród niezmiernego odmętu
Kołyszą mnie. Lub cisza płaska w morzu pustem
Jest mej rozpaczy lustrem!



Otchłań


Pascal miał otchłań, która wciąż płynęła za nim.
Ach, wszystko jest otchłanią! Żądza - mara - słowo -
Czyn! Nieraz włos mi wstaje, gdy czuję lodową
Bojaźń, co mię przenika wskroś z wiatru powitaniem.

Na dole - w górze - wszędzie - tylko głębie ciemne -
Milcząca czarna otchłań, co mą duszę trwoży!
Na dnie mych ciemnych nocy mądry palec boży
Maluje mi bez końca mary stuforemne.

Lękam się snu jak dziecko wielkiej ciemnej dziury,
Pełnej grozy - wiodącej w świat nie wiedzieć który;
Z okien wciąż patrzy na mnie - twarz Nieskończoności.

Duch mój nad przepastnymi drżąc głowy zawroty,
Głuchej nieświadomości Nicestwa zazdrości!
O, nigdy nie wyjść poza Liczby i Istoty!


a wracając do Twojego wiersza, to im bardziej do niego wracam, tym bardziej go lubię ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




moja głowa już dziś funkcjonuje :)
mam nadzieję, że olbrzymka na dobranoc przyniosła dobre sny ;)
- a co do wiersza, to ten fragment nie klei się z resztą, jesteś przekonany, że tak ma brzmieć?
fajny klimat.

pozdrawiam
/b

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...