Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

twój świat to dom
z błękitnym dachem
pachnący chlebem
i zatroskaniem
taki rodzinny
gdy ja

gdzieś zagubiony
przeciekając żalem
padam w ciemności
co krok na duchu
twoja cierpliwość
podnosi

za horyzontem
wytrwale wychodzi
na drogę wypatrując
majaczy we mgle
przyćmiony ognik
przywołuje

chyba zawierzę
i pójdę

---------------------------
druga wersja warsztatowa
---------------------------
twój świat to dom z błękitnym dachem
pachnący chlebem i zatroskaniem
taki rodzinny gdy ja

gdzieś zagubiony przeciekając żalem
padam na duchu w ciemności co krok
twoja cierpliwość podnosi

za horyzontem wytrwale wychodzi
na drogę wypatrując majaczy we mgle
przyćmiony ognik przywołuje

chyba zawierzę
i pójdę

Opublikowano
twój świat to dom

z błękitnym dachem
pachnący chlebem
i zatroskaniem
taki rodzinny
gdy ja

gdzieś zagubiony
co krok na duchu
zawsze podnosi
twoja cierpliwość

za horyzontem
wytrwale wychodzi
na drogę wypatrując
majaczy we mgle
przyćmiony ognik
i przywołuje

chyba zawierzę
i pójdę

Tak dla mnie Teresko. Ciachnęłam przesyt... ale takie moje zboczenie... Magiczny klimat zagrałaś... Też bym zawierzyła i poszła...

Pozdrawiam serdecznie
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.







twój świat to dom
z błękitnym dachem
pachnący chlebem
i zatroskaniem
taki rodzinny
gdy ja

gdzieś zagubiony
przeciekając żalem
padam w ciemności
co krok na duchu
twoja cierpliwość
podnosi

za horyzontem
wytrwale wychodzi
na drogę wypatrując
majaczy we mgle
przyćmiony ognik
przywołuje

chyba zawierzę
i pójdę



podoba mi się i zatrzymam :)
a jeżeli cokolwiek zmieniałabym to tylko tyle
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.







twój świat to dom
z błękitnym dachem
pachnący chlebem
i zatroskaniem
taki rodzinny
gdy ja

gdzieś zagubiony
przeciekając żalem
padam w ciemności
co krok na duchu
twoja cierpliwość
podnosi

za horyzontem
wytrwale wychodzi
na drogę wypatrując
majaczy we mgle
przyćmiony ognik
przywołuje

chyba zawierzę
i pójdę



podoba mi się i zatrzymam :)
a jeżeli cokolwiek zmieniałabym to tylko tyle
Cieszy podobanie i zatrzymanie :)
Sugestia bardzo mi się przyda,
bo właśnie nad tymi miejscami się zastanawiałam.
Dziękuję.

Serdecznie pozdrawiam :)
Opublikowano

nie gniewaj się za moje 3 grosze :)


twój świat to dom z błękitnym dachem
pachnący chlebem i zatroskaniem
taki rodzinny gdy ja

gdzieś zagubiony przeciekając żalem
padam na duchu w ciemności co krok
twoja cierpliwość podnosi

wytrwale wychodzi za horyzontem
na drogę wypatrując majaczy we mgle
przyćmiony ognik przywołuje

chyba zawierzę
i pójdę

nie ukrywam, tę wersję mnie czyta się lepiej :)
pozdrawiam ciepło :)
Bożena

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ja stawiam na pierwszą - jest czytelniejsza
troszkę mnie irytują inwersje, ale z drugiej strony....
podoba mi się, puenta wyprowadza go na prostą
tak, że po przeczytaniu zostaje coś więcej niż obrazowanie :)
Pozdrawiam
Adam
Opublikowano

całkiem udane, gdyby nie inwersje, w kwestii wersyfikacji druga wersja lepsza.

twój świat to dom z błękitnym dachem
pachnący chlebem i zatroskaniem
taki rodzinny gdy ja

gdzieś zagubiony przeciekając żalem
co krok padam w ciemności

twoja cierpliwość podnosi na duchu
wytrwale wychodzi za horyzontem
wypatrując na drogę majaczy we mgle
przywołuje przyćmiony ognik

chyba zawierzę
i pójdę

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ja stawiam na pierwszą - jest czytelniejsza
troszkę mnie irytują inwersje, ale z drugiej strony....
podoba mi się, puenta wyprowadza go na prostą
tak, że po przeczytaniu zostaje coś więcej niż obrazowanie :)
Pozdrawiam
Adam
hmm...jednych irytują inwersje, inni je lubią...trudno dogodzić, a ja piszę jak czuję...
cieszę się, że podoba się i że coś zostaje...o to własnie autorowi chodzi:)
dziękuję

serdecznie pozdrawiam :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


rozumiem, że optujesz za czytaniem bez wysiłku...
czyli pierwsza wersja ma 3 głosy...poczekam cierpliwie :)
dziękuję Madziu za "piękny" :)))))

cieplutko pozdrawiam-
Krysia
Opublikowano

Czwarty głos za pierwszą.
"gdzieś zagubiony
przeciekając żalem"
Krysiu, nie wiem czy trafnie: mnie lepiej by pasowalo
"ociekając"; "nasączony", czy coś w tym rodzaju.
"Przeciekając" kojarzy mi się z czymś dziurawym.
Ładny, dla mnie szczególnie :"pachnący chlebem
i zatroskaniem".
Serdeczności
- baba

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Hehe...to chyba przegłosowane :)
a co do "przeciekając żalem"...można i tak,
jak podpowiadasz, ale tu właśnie chodzi
o "dziureczki", które mimo woli "puszczają"
długo skrywany żal...
cieszę się, że Ci się podoba.
Bardzo dziękuję Izo.
Ślę cieplutkie i pachnące świeżym chlebem pozdrówki
-Krysia

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena dziękuję za uznanie:):) @EsKalisia Dziękuję za refleksję:):) @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję Talarku:) @Berenika97 Pięknie odpowiedziałaś:):) @viola arvensis Violu pięknie Ci dziękuję za Twoją życzliwość:)
    • Nigdy nie zapomnę mojej babci, od której wszystko się zaczęło. No więc tak. Opowiem wam o tym wszystkim, ale trochę chaotycznie, bo taka z reguły jestem i zazwyczaj ulubioną tradycję, kultywuję. To znaczy o tym, jak zostałam szczęśliwą żoną i matką, mojego, jak pragnę wierzyć, szczęśliwego ze mną męża. No nie. Matką jestem moich dzieci. Dzisiaj mam taki rajzer fiber, z uwagi na jutrzejszą uroczystość, że gadam jeszcze bardziej chaotycznie, niż ustawa nakazuje. W miarę możności postaram, bajanie streszczać.   Obecnie jestem starą babą, lecz wtedy miałam dwadzieścia wiosen, gdy siedziałam i spozierałam jak reszta rodziny, na babcię, która zapragnęła odczytać testament, póki była jeszcze na fleku. Dziadek w tym czasie już nie żył, a przepustki zza światów nie dostał.    Gdy babcia otwierała kopertę, to cisza nastąpiła jak makiem zasiał, a wszyscy wstrzymali oddechy. Nawet jeden z wujków wstrzymał za długo i umarł, ale to już inna historia.   Tylko miętoszenie papieru było wyraźnie słyszalne i tykanie zegara, który odmierzał czas, do rozpoczęcia odczytu. No wreszcie otwarła i po prostu zaczęła:   – Cały mój majątek zapisuje mojej jedynej wnuczce i nie zamierzam się tłumaczyć, dlaczego – mówiąc to, dotknęła znacząca jednego z wałków na głowie, spowitego w siwych włosach. – A zatem – ciągnęła dalej – wszystko jasne. Mojej kochanej wnuczce – że powtórzę – zapisuje w spadku, jedną sztukę z mojej głowy.   – A my. Dostaniemy co? - zapytała nieśmiało zawiedziona do granic możliwości rodzina. – O ile nam wiadomo…   – Tak. Pstro. Nic wam nie wiadomo – wrzasnęła wzburzona babcia, popatrując wokół cwanym wzrokiem. – Z tego jeszcze co dobrego wyniknie. Jestem o tym święcie przekonana.   Tak się złożyło, że na drugi dzień, babcia odeszła w zaświaty. Została pochowana z wałkami na głowie, lecz nie ze wszystkimi. Jeden ja wyszarpnęłam. Taki fajowy druciany. Pusty w środku. Stosownie przy tym, starodawnie dygając i mówiąc, dziękuję.    Po jakimś czasie – mniej więcej, kilka tygodni po pogrzebie – obudziło mnie o świcie, złowieszcze stukanie pode mną. Tak się normalnie przestraszyłam, że o mało co, a bym się zesikała na jaśka. Ze strachu nie mogłam wstać, by zobaczyć, co to za cholerstwo tak diabelnie stuka. Rodzice akurat wyjechali i byłam sama w domku. Jednocześnie pamiętałam, że gdy kładłam się spać, to trzymałam w ręce papilota czyli spadek, który mi się wysmyknął i pokulał między dość wysokie nóżki, podtrzymujące spanko.     W końcu zebrałam się na odwagę i zajrzałam pod łóżko, doznawszy prawdziwego szoku i kołatania przedsionków. Jakaś wściekła mysz, wlazła do wałka i nie mogła się wydostać. Trzaskała nim po dechach na wszystkie strony. Na dodatek warczała na mnie i spoglądała krwawym, mysim wzrokiem. Byłam tak roztrzęsiona, że zaczęłam się wydzierać i biegać jak opętana, przewracając krzesła i nocną lampkę z ozdobnym szczurem na kloszu.     W końcu otwarłam okno, krzycząc wniebogłosy, że zostałam zaatakowana przez krwiożerczego potwora w zbroi. Tak się akurat złożyło, że przechodził pod oknem, młodzieniec szczególnej urody z hektarami i gdy ujrzał spłoszone dziewczę – czyli mnie – to zakrzyknął, czy potrzebuje pomocy, bo jakby co, to on jest chętny. I tak już jest chętny,  pięćdziesiąt lat. Jutro mamy złote wesele.
    • @Starzec jak się nadajesz:)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ... naprawdę cieszę się, że to właśnie odnalazłeś w treści. Fajnie... bardzo dziękuję za komenatrz. Także pozdrawiam.
    • @Trollformel–Dzięki:)–Zaiste. Tak być mogło, lecz nie mnie, drążyć temat. Moja rola wygasła, gdy skończyłem tekst:)–Pozdrawiam:))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...