Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Gdy już słów niewypowiedzianych
Przebrzmią echa…
Gdy już spojrzeń nie rzuconych
Minie czar…
Gdy fanfary
Zwycięstw naszych przeminą…
Gdy już wspomnień czar
kusz historii przykryje
czy ktoś wspomni nas ??
czym będzie świat….
Ile pytań chciałbym zadać
Ilu odpowiedzi nie usłyszeć….
Wiec stań ….
Wsłuchaj się w ciszę…….
Tam jestem ja…
Szum wiatru pośród liści..
Ostatni promień słońca
Co zaraz zniknie…
Otwórz swe serce i …
Posłuchaj…..
Posłuchaj wołania…
Ciszy..
Jak wiatru bezgłośne konanie
Jak ptaka lot nad lasem..
Czymże jesteśmy …
Tylko hałasem…
Słyszysz?????
Podaj swą dłoń zmęczoną
Pozwól zmęczonym powiekom opaść
Rozpuść włosy i …choć ….
Ja ciemną nocą ci poprowadzę..
Pokarze ci mój świat..
W odmęcie duszy zamknięty….
Świat dziki, przez ludzi…
Nietknięty…

EWIE


K.B 27.04.2009

Opublikowano

Witam,

własnie czytałam pięciowierszowe zwierzenia poety, co jakby pogubił pióra i tak się zastanawiam, czy szanowne grono znawców jest w stanie wzruszyć taki wiersz, jak Twój.
ile w nim wczesnych refleksji, buntu, ciszy po burzy i tego ciągłego odwiecznego czekania.
czy jako autor trzeba dojść koniecznie do puktu absolutnej dojrzałości, by dostrzeżono coś więcej niż tylko niezgrabne wersy.

chyba się zaplątałam.
pozdrawiam
/b

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Gdy już słów niewypowiedzianych
Przebrzmią echa…
Gdy już spojrzeń nie rzuconych
Minie czar…

Gdy fanfary
Zwycięstw naszych przeminą…
Gdy już wspomnień czar
kusz historii przykryje
czy ktoś wspomni nas ??
czym będzie świat….
Ile pytań chciałbym zadać
Ilu odpowiedzi nie usłyszeć….
Wiec stań ….
Wsłuchaj się w ciszę…….
Tam jestem ja…
Szum wiatru pośród liści..
Ostatni promień słońca
Co zaraz zniknie…
Otwórz swe serce i …
Posłuchaj…..
Posłuchaj wołania…
Ciszy..

Jak wiatru bezgłośne konanie
Jak ptaka lot nad lasem..
Czymże jesteśmy …
Tylko hałasem…
Słyszysz?????
Podaj swą dłoń zmęczoną
Pozwól zmęczonym powiekom opaść
Rozpuść włosy i …choć ….
Ja ciemną nocą ci poprowadzę..
Pokarze ci mój świat..
W odmęcie duszy zamknięty….
Świat dziki, przez ludzi…
Nietknięty…


Forma nieudolna + mnóstwo wytartych frazesów, Beatko, taki gniot nie jest w stanie wzruszyć, bo i czym? Po razy tysięczny człowiek czyta te same zwroty na forum, stąd jeśli miał się wzruszyć, wzruszył się za pierwszym/drugim/maksymalnie trzecim razem.

Możesz bronić kilku ładnych wierszy na Zetce, ale biorąc w obronę zdania typu: Pokarze ci mój świat.., nie zachowujesz się poważnie ;) tak myślę.
Na nie

Pancuś
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



si, nie chodziło o plusa czy pochwałę, ale o odrobinę delikatności w wypowiedzi :)
tylko tyle.
nie wiedziałam, że ktoś się w ogóle przejmie tą moją wypowiedzią.
nie mam zamiaru nikogo strofować ani walczyć z opiniami, bo zaletą portalu jest to, że każdy w końcu mówi za siebie i mam nadzieję szczerze.

pozdrawiam
/b
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



si, nie chodziło o plusa czy pochwałę, ale o odrobinę delikatności w wypowiedzi :)
tylko tyle.
nie wiedziałam, że ktoś się w ogóle przejmie tą moją wypowiedzią.
nie mam zamiaru nikogo strofować ani walczyć z opiniami, bo zaletą portalu jest to, że każdy w końcu mówi za siebie i mam nadzieję szczerze.

pozdrawiam
/b

Aaaaa, okej, to zwracam honor - nie złapałem, o co Ci chodzi. Pewnie masz rację ;)
Opublikowano

Niektórzy myślą, że nadmierne stosowanie wielokropków w wierszu jest EMO :D.

Po przeczytaniu kilku pierwszych wersów zaleciało tyloma banałami, że jeszcze parę a uznałbym to za dzieło sztuki. Jednak nie każdy umie nakręcić Kill Billa.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...