Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



czy ja wiem. Spoko ta Norwegia

ja pierwszy mówiłem wysłać Rubika na Eurowizję, wygrałby z palcem w dupie a Europa utonęłaby w klaskaniu ;/

:P

Nie wiem. Mam wrażenie, że Urowizja nei spełnai swojej roli, że to nei o takie piosenki chodzi :( Może i jest dobre, ale isętego słuchac nie da :( Z drugiej storny po tym jak rok temu wygrała rosja któa otwarcie przyznaął się że pomagął jej timbaladn to już nic mnei nei zdziwi ;P
Opublikowano

Mnie tam najbardziej dobija fakt, że Eurowizja została stworzona w zamyśle po to, żeby śpiewano w różnych językach, różne kultury i takietam. I weź mi pokaż kogoś, kto nie śpiewa po angielsku.

Opublikowano

Panowie przesadzają. Bo to wszystko musi być ambitne? Jest kolorowo, atrakcyjnie dla oka, czasami dla ucha i o to chodzi ;)

A Norwegia bardzo mi się podobała na tle innych piosenek; dla niektórych to był słodki utworek, powiedzmy: pocieszny, a dla innych mdłe do granic wytrzymałości nic.
Tyle że ci drudzy nie musieli wczoraj włączać telewizora, skoro wszyscy wiedzą, czego po Eurowizji można się spodziewać, czyż nie?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Poważnie?

To argument w dyskusji?

Jasne, właśnie w ten sposób chciałem Cię przytłoczyć.

Nie, to jest pytanie, a brzmi (dookreśle je jednak): Poważnie tak sądzisz?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To argument w dyskusji?

Jasne, właśnie w ten sposób chciałem Cię przytłoczyć.

Nie, to jest pytanie, a brzmi (dookreśle je jednak): Poważnie tak sądzisz?

Oczywiście, że tak sądzę. Raz w roku mogę chcieć usiąść przy piwku i się zrelaksować np. przy takiej bajkowo-słodkiej piosence z Norwegii
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wie Pan co Panie Mesalinanie, jak pan zapoda jakąś myśl, to rozkmina gwarantowana. Pozdro
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wie Pan co Panie Mesalinanie, jak pan zapoda jakąś myśl, to rozkmina gwarantowana. Pozdro
hehehehehe
Co się Pan śmiejesz, ja poważnie mówię. Zawsze sobie siadam nad tymi Pańskimi komentarzami, jestem pełen szczerych chęci aby cokolwiek z nich wywnioskować - bo, dziwnym nie jest, zawsze mam wrażenie, że to musi być mądre, albo chociaż sprytne - i nie mogę tego zagmatwanego węzła słownego rozsupłać. I zawszę żałuję. Poważnie!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @klaks Mamy już więc dwie sławne pszczółki: Zosia i Maja. :-)))
    • @LeszczymPoezja, Proza i Promocja - wszystkie na jedną literę.  Ja tam myślę, że z którąś wreszcie się dogadasz :) 
    • Zobacz, spójrz… Oto moje usta. Moje dłonie. Zimno mi. Zimno mi w tej wilgoci. W tej dżdżystej aurze jesieni. Dotknij, a poczujesz. I jak? Mówiłem. Zimne to wszystko, prawda? Tak zimne jak bryłki lodu. I te palce zimne, jak palce mojej nieżywej już matki. Tutaj jest wiatr. I szum schodzący z nagich gałęzi drzew. Idący w liście, co u stóp mych się kręcą. W korzenie. Czuję w wilgotnych włosach twoją dłoń. Twoje palce przechodzące na wskroś. I znowu od początku…   Idę przez te obszary ciszy nagle zbudzonej. Przez ten cichy ciąg zdarzeń. Przez te długie bardzo strumienie czasu. Idę długo tymi korytarzami. Idę w daleki ląd zapomnianych twarzy. Które na końcu. Które tam bardzo… Na końcu...   Ty wiesz. I ja wiem. Wiemy wszystko. Wiesz, prawda? Wiesz wszystko, co chcielibyśmy sobie powiedzieć. Ale nie powiemy już nigdy, chyba że we śnie.   Tutaj, gdzieś. Pomiędzy drzewami. We śnie. Szliśmy. Idziemy. I będziemy szli. I jeszcze…   Kolejny krok. Kolejny…   Zderzam się ze ścianą w pokoju ciemnym i pustym. Odwracam się. I widzę. Patrzę. Szukam… Ze ścian wyciągają się ręce. Czyjeś ramiona. Te ręce zimne. Te dłonie. Te palce… Jakby twoje, które wciąż mnie przywałują gestami.   Zapalam świece. Gwiazdy płoną na niebie. Pomiędzy chmurami, w których jaśnieją snopy odchodzącego deszczu. Tutaj i tam. Odsłaniam zasłony. Szeroko. Firanki na moich skroniach w powiewie otwartego okna. Głaszczą. Łaskoczą. Łaszą się. Przymilają z milczącym kwileniem zmiłowania. Tam wysoko. Na niebie. Na suficie płomyki drgają od zimna. Na szafie jakiś zakurzony kufer nie ruszany przez lata. I wszystko majaczy. Rozpływa się i scala. I migocze, i szumi bardziej jeszcze. I jeszcze…   Lekki trzask podłogi przechodzi w tej ciszy i znika. Ktoś tu, widać, był przed chwilą. Lecz cisza. Cisza. Cisza znowu w tobie. I we mnie. I wszędzie. I jeszcze… Odgłosy jakieś przechodzą. Błądzą wewnątrz naszych ciał złączonych pustką.. I drżą w nas jeszcze… Tak bardzo długo… Jeszcze...   Jesteś tu jeszcze?   Wiesz, ja tu byłem. Czekałem. Albowiem istnieję już tylko w czasie przeszłym. W teraźniejszym kurz okrywa portrety pergaminowych twarzy. Wśród pajęczyn. Na ścianach. W półmroku. W piskliwym szumie gorączki. W ciszy absolutnej. W takiej ciszy dookolnej. Wszędzie. I wszędzie. Która się kryje, i która wyłania się zewsząd. Z każdej szczeliny. Pęknięcia. Spod każdej drzazgi, co wbija się pod paznokieć z ostrym ukłuciem, podczas przeciągania w jakimś napadzie wierzchem palców po drzwiach drewnianych. Po podłodze. Po listwach cokołów… Po pólkach pełnych martwych książek. Zaplamionych. Na okładkach czyjeś oczy zeskrobane żyletką. Wszędzie. Wszystkie oczy niewidzące. Ślepe. Wydrapane. Jakby ktoś chciał się pozbyć wszelkiego spojrzenia. W szaleństwie. W nieadekwatnym przeżywaniu rzeczywistości. W przypływie pasji. W schizofrenicznej mozaice szeptów, co wciskały się natrętnie do uszu. Wśród oddechów. Wśród szybkich. Zmęczonych. Kiedyś. Kiedyś… Ale to było kiedyś. Wśród zapomnianych gestów...   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-17)    
    • @Migrena Żal mi ich wszystkich, bo są jak latarnie w złym miejscu, oświetlają cudze zagubienie, a same gasną po kawałku.   A i ci, którzy się zatrzymują, też niosą w sobie ciemność, która czasem ma kształt samotności, a czasem – tylko pustki.   W tym wszystkim najwięcej boli to, że nikt tu nie jest z natury winny, a każdy trochę poraniony.
    • Spale wszystkie  Twoje wiersze miłosne    I odświeżę pamięć    Urodzę się na nowo  Umrze każde słowo    Wraz z tobą   Bo rozpłyniesz się  Jak prostytutka we mgle    Nocą na mieście
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...