Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

mówiłaś
czas byś się opamiętał

nie porzuciłem zwiewnej chmurki
przyciągała frywolna sukienka
skusiła wiatr
baraszkował zawrotnie w tańcu
zanim spostrzegłem
odleciałaś w nieistnienie
bezpowrotnie

słowa wyryte pamięcią
piszą zapóźniony epilog

gdyby można zawrócić czas

z krukami włosów żar ust poblaskiem
spopielały w ognisku dogasam
jak ostatnia głownia
bez ciebie

wszystko popiołem

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



dobrze z tym popiołem, bo w nim cała nadzieja
a po pierwszym czytaniu odebralem jak załamkę
no ale przyznaj, że zamierzałaś właśnie tak podchwytliwie :)

duży szacuneczek
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



dobrze z tym popiołem, bo w nim cała nadzieja
a po pierwszym czytaniu odebralem jak załamkę
no ale przyznaj, że zamierzałaś właśnie tak podchwytliwie :)

duży szacuneczek
cieszę się, że "popiół" zachęcił do ponownego czytania;
czy zamierzałam podchwytliwie? hmm...może odrobinkę :)
dziękuję

serdecznie pozdrawiam :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



przyciągnął mnie jeszcze ten popiół:)
wiesz Tereso, żal mi się zrobiło, gdy zobaczyłem zmianę
ja właśnie od "blasku źrenic spopielałych w ognisku" zauważyłem powolne dogasanie peela
ale jeśli z "ust poblaskiem" to tak trochę ze mną:)))
(tak mnie nazywa Aluna)

szacuneczek
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



przyciągnął mnie jeszcze ten popiół:)
wiesz Tereso, żal mi się zrobiło, gdy zobaczyłem zmianę
ja właśnie od "blasku źrenic spopielałych w ognisku" zauważyłem powolne dogasanie peela
ale jeśli z "ust poblaskiem" to tak trochę ze mną:)))
(tak mnie nazywa Aluna)

szacuneczek
o, Pablo, jak miło, że jeszcze zajrzałeś do ... "popiołu";
nie martw się, zmieniłam "tak na próbę", to przecież warsztat;
jeszcze się zastanowię...bo blask źrenic, a poblask ust to zupełnie
co innego... swoją drogą ciekawie Cię Aluna "ochrzciła":)

miłego poppłudnia i wieczoru "w blasku" :))))))
Opublikowano

Jakoś umknął mi wcześniej ten wiersz, a przecież obie mamy frywolne sukienki :-))
Czyżby maj podziałał nam na wyobraźnię???
Podoba mi się całość. Uwiera tylko słowo "zapóźniony" - czytałam na głos i zmiana na "spóźniony" nie burzyłaby rytmu. Przeczytałam z przyjemnością. anna

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbrodnia to niepojęta, cios w zdrowe ciało. Jak sięgnąć okiem trup gęsto się ściele, Gdyż milion ryb życie słodkie oddało - Donosi prasa i dzwony w kościele.   Przez wsie malowane, wsie jak Zalipie, Wzdłuż pól chwilę, co świeżo zżętych, Onegdaj z rzek modra, dziś ledwie chlipie, Niosąc tłum stworzeń głęboko śniętych.   Brzany srebrzyste, zwinne szczupaki, Płodne karasie, świnki, lipienie, Liny przecudne, soczyste sandacze, Leszcze powszednie, kiełby, bolenie.   Słodkie ukleje, dorodne sumy, Okoń rozbójnik i rozpiór mały. I wszystkie pomniejsze płotki i ryby, Co brały na chleb i co nie brały.   Kto się zamachnął, lub kto zawinił ? Czy zbój teutoński gdzieś wpuścił trutkę ? Czy alg złotych gromad kłąb się nasilił ? Dmie propagandy gnom w twardą tubkę.   Na głównej, ważnej warszawskiej ulicy, W ciemnych zaułkach, gdzie życie wrzało, Gdzie młyny mielą dni i godziny, Się Państwa Naczelnik i grono zebrało.   Stu gniewnych wyznawców było na sali. Gotowych na rozkaz sięgać po szablę. Naczelnik oznajmił - Autorytet się wali, Autorytet nasz tonie, donoszą kablem.   Gdy mieszał herbatę z orientu, Purwy, Pomyślał potem - To prosta sprawa. Na wpół Robespierre, jeszcze nie Scurvy. Palec swój kładę na czole Zbysława.   Jest sprawa, kto żyw biega na jednej nodze. Trzaskają drzwi, akta wzorowo. Sam Zbysław czerwony, w czerwonej todze, Rozkazał przesłuchać ofiary masowo.   Zeznania kazał wziąć ofiar i świadków. Wystawiał nakazy z miną wręcz wilczą. Złapać mi, mówi, nędznych gagatków. Zbysławie - mówią - lecz ryby milczą.   Zbysław, więc prasie historię przedstawił, O pladze nieznanej w historii zbawienia. Trzasnął aktami, paski poprawił I rzekł w łaskawości - do umorzenia.   Prezes zaś w duchu zaklął dosadnie, Podumał, patrząc na rzekę zza szyby, Cóż, poczekajmy, aż poziom opadnie, Gdyż wtedy wypłyną nam grube ryby.     YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Ładnie.   Pozdrawiam.
    • @viola arvensis Po prostu prostota :D
    • na brzegu pola rosną słowa których nikt nie zebrał cisza przysiadła na ramieniu jak ptak, co nie zna imienia. w zeschniętej trawie słychać drżenie wiatru i coś jeszcze – jakby echo dawnych rozmów nie patrzę w stronę drogi bo wszystkie drogi są teraz ścieżkami światła a pod stopami ziemia oddycha jakby chciała powiedzieć: „jesteś u siebie”
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...