Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
niech czuwają aniołowie Pana

błyska nie tylko zjawiskami
atmosfera

przedświąteczna ale też
nastroje emocje które
wymykają się jak strużka
po szybie przez żaluzję

migocące światło

w dzień ujrzane słońce zza
chmury
przecięte przez elektryczne
druty napięcia wysokiego

teraz już tylko odpocząć
w domu z muszli ślimaka
i dziką różą

życie
fotografowaliśmy razem
tyle
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Judytko ...pięknie!
Ale te druty to bym ....
na...
napięcia z wysokiego...!
Serdeczności!

Ano to jest po prostu z obserwacji
na zdjęciu wyszło no i czasem też
tak zdarza się w codzienności,
serdecznie dziękuję za depnięcie J.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jacku:) w końcu ze mnie niezły grafoman
podobnie jak większość piszących,
to zdaje się życie plecie literami,
mm..te właśnie' gadżety' jak ująłeś
są dla mnie bardzo ważnym motywem
do urzeczywistniania się( a zdjęcia wyszły jak wyszły), może znajdzie się
taka muszla właśnie- trzeba mieć nadzieję,
serdecznie Ci dziękuję za depnięcie i przeczytanie tego owego; J.
Opublikowano

Ładnie uchwycone chwile, faktycznie,
jak oglądane zdjęcia.
Lubię też fotografować odblaski; promienie słońca przez liście,
odbicia w wodzie, błyskawice itp.
Czasami i druty lezą w kadr!
Pozdrowionka - baba

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nie szkodzi, uśmiechnij się pomimo;
to tylko zapis literowy, a pojmowanie
nie zawsze też może udać się w całości
dzięki za depnięcie, serdecznie J.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no tak Kasieńko, nie zawsze jest gładko i prosto do celu,
tak mi się skojarzyło: druty jak ciernie, serdecznie Ci dziękuję również, J.

fajnie jest Was wszystkich gościć choć na chwilę
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no..tylko trzeba nieźle się nastręcać
ówcześnie żeby takiego ślimaka" wygnać"
i w swoje małe cztery kąta powędrować(...)
dziękuję za depnięcie Krystyno za pamięć szczególnie
i miano wiersza; jest akutalny, J. serdecznie
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


dzięki Ateno za wpadnięcie, serdelecznie J.( dogrego wieczoru
w końcu to już drugi dzień tu leży)
i tak to jest jak tęskni się wierszoklecuje(...)

sygnatura bardzo dobra, aa..poczytałam sobie
trochę Twe pisankowe

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • oglądam nieśmiałe  dawne marzenia  które nie ujrzały światła dziennego    gdyby… tak czasami myślę    jaka byś była  w bliskim spotkaniu    tam wtedy  czarowałaś  byłaś niezachodzącym  słońcem  a ja  ja chmurami na niebie    bawiłaś się  moim cieniem    6.2025 andrew 
    • w niej masz drogi mleczne pokłosiem wydeptane - tu historia z korzeni w niepewność wyrasta. w niej masz ścieżki dopiero co w rosie skąpane - nie minie nawet chwila, a czas je zawłaszcza.   jest tak wyjałowiona (krucha, ślepa, głucha) monokulturą pragnień i błędów tętniących, pusta leży w bezruchu, milczy i nie słucha cichych szeptań i krzyków w koronach szumiących.   choć tak bardzo zmęczona, zasnąć nie potrafi, wciąż zakochana w niebie, z gwiazd wzroku nie spuści, będzie mu czule śpiewać przyziemne piosenki - może ją pokocha, tym marzenie jej ziści.   podszyta marzeniami bladoróżowymi, jedwabnymi nićmi i słodkim wiciokrzewem, użyźni swe zmysły, rozsieje uczuciami, odurzy zapachami i wilgotnym ciepłem.  
    • (Ojcu)   Wiesz, stoję tutaj. W tej trawie wysokiej. W słońcu. W tym rozkwieceniu bujnym i tęsknym.   W tej melancholii rozległej jak czas. W tym ogromie cichym sen głęboki otwiera powieki. I śnię tym snem potrójnym zamknięty. Tą duszną godziną upalnego lata.   Chwieją się wiotkie gałęzie. Łodygi. Źdźbła łaskoczące łydki.   I wszystko to szumi, gęstnieje. Oddycha niebem rozległym. Kobaltowym odcieniem przeciętym smugą po odrzutowcu i z białą gdzieniegdzie chmurą, obłokiem skłębionym …   W powietrzu kreślę tajemne symbole, znaki. Lgnę ustami do kory drzewa. Całuję. Namiętnie. Jak usta kochanki niewidzialne, drzewne. Liściastą boginię miłości.   Wnikam w te rowki słodkawe i lepkie od soku, czując na końcu języka tężejące grudki.   Układam zdania zapadnięte do środka, zamknięte a jednocześnie przeogromnie rozległe jak wszechświat. Jak unicestwienie. Zaciskam powieki. Otwieram… Mrugam w jakimś porywie pamięci.   Widzę idącego ojca, poprzez odczuwanie w nim tej powolności elegijnej (taką jaką się odczuwa we śnie)   Idzie powoli w wysokiej trawie. W łanach rozkołysanego morza z dłońmi złączonymi mocno i pewnie.   I rozłącza je nagle w mozaice szeptów, rozsuwając w tym złotym rozkłoszeniu zbożność i wiatr. I znowu w słońcu, i w cieniu. Za tym dębem, za kasztanem.   Za samotną w polu topolą. Chwieją i smukłą. jak palec na ustach Boga.   Idzie powoli, odchodząc. I pojawia się na chwilę, by zniknąć znowu za jakimś krzewem, co mu zachodzi znienacka drogę.   I znowu, ale w coraz większym oddaleniu. Za kępą pachnącą, za tym drżącym ukołysaniem maleńkich kwiatków, które mu spadają na głowę białym deszczem. Za jaśminem, który tak kochał za życia.   Twarz przesłaniam dłonią, szczypiące oczy, bowiem uderza mnie oślepiający promień słońca. Znienacka.   Otrząsa się w prześwicie z szeleszczących liści w powiewie. Lecz po chwili robi się duszno i cicho. Jakoś tak tkliwie. Ojciec zniknął, zapadł się. Rozpłynął, gdzieś w rozkojarzeniu sennej melancholii.   Na piaszczystej ścieżce pociętej cieniami gałęzi. A jednak był tu kiedyś i żył jeszcze. I żyje...   Jestem jedynym świadkiem tej manifestacji. Tego przemknięcia niematerialnego zrywu zakamuflowanego przed światem.   I mimo że jestem bez miejsca i przeznaczenia, notuję każdy błahy kształt. Każdy nawet zarys, który jest w czyimś zamyśle jedynie nic nieznaczącym szkicem.   W chmurze spopielałej. W nadciągającym snopie deszczu.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-06-24)    
    • Ciekawe, czy innych książkach też będzie.  Pzdr

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        (dla Raskolnikowa Sonia po prostu była święta, ale dawno czytałam).
    • @Robert Witold Gorzkowski dziękuję @Rafael Marius dziękuję. Pozdrawiam Was serdecznie, ale nie końcem, lecz początkiem, który wskazał mi drogę , co dalej muszę robić!  Zresztą, nie pominąłem przesłanek z jego podpowiedzi , jakie pozwalają odkrywać to, co zostało nieodkryte albo zatajone!?   Więc zaczniemy od tego, czym jest język światła i cienia?            

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        !!!!   Interpretację już mam!              
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...