Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

puszyste larwy spokoju
panoszą się wokół
kucającego fotela
w jego sprężynowe
wnętrzności zapadam
ciężko dysząc oczekiwaniem

kleiste powietrze
pęczniejąc zmęczeniem
pluje złośliwie na ściany
i ścianom przyległe światy

za szybą kolejny upał
splątanymi nićmi próbuje
przyszyć niebo i cienie
do rozgrzanej ziemi
a wiatrem spłoszone liście
szarpią swoje ogonki

oczami jakby cudzymi
patrzę w drewno i klamki
każde spowolnione drgnięcie
potrójnie wypełnione sobą
może pozbawić mnie czasu

lustra rozbijają przestrzenie
nikt nie przyjdzie na kawę

Opublikowano

Przyciąnął mnie tytuł.
Co znajduję? Opis niby rozchodzący się krąg wody lub powietrza.. Podmiot wrzuca kamyczek w stojacą wodę i ku ździwieniu stwierdza, że przestrzeń, która wydaje się odległa, tkwi w nim samym. Czeka.

Nie wnikam w zakamarki środków, nie wszystkie są nienagannie poczęte. Duszno dziś i jak smutno, że "nikt nie przyjdzie na kawę". Wieczór za kilka godzin.

A.

Opublikowano

duszny ma być, przed - burzowy, upalny, rozrośnięty w sobie... taki wiersz, jakie oczekiwanie, na coś, co nadejść nie może...
może mi nie wyszło ;) cóż...kto nie próbuje - nie błądzi
pozdrawiam.

Opublikowano

Witaj PaniKo cie,

miałem ochotę, na wielką psotę - i co? Nic-i.

Ładnie. Wyczuwam (od strony zapisu) jakby dwie fazy powstawania. Przełamuje się gdzieś w drugiej strofie, za "kleistym powietrzem". Jakby Ci wyobraźnia podfrunęła! Trzecia - cud. Czwarta - w Tobie - skupiona pięknie. Koncówka przemawia i wzrusza.
Początek, och, ten początek: "larwy spokoju", "kucający fotel", "sprężynowe wnętrzności" - niby są, obrazy, naturalistyczne - inna bajka. Zupełnie na zewnątrz - jak nie u Schulza. Tak mi się to widzi.
I masz satysfakcję (ja? też - lubię fajne wiersze :))
pzdr. bogdan

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie wiem, czy satysfakcję ;) ale miło napisać coś, co do kogoś przemawia i jeszcze dostać taki sympatyczny komentarz :)
pozdrawiam
ps. może taką malutką satysfakcję (satysfakcjulkę ;) )to znajduję :D
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No i ktoś mi już skradł coś z "obrazu" moich własnych tu odczuć, trudno.

To oddanie prawdziwego zgiełku, jaki tkwi w stanach, rzeczach, sytuacjach, a który ujawnia się w takich specjalnych okolicznościach jak te - wszystko, od początku do końca, dość konsekwentne w swej relacji, aż po finalne małe oprzytomnienie (czy tylko półoprzytomnienie).

To "powietrze", które "pluje złośliwie na ściany" - hmm, tutaj bym jakoś pohamował dosłowność tego powietrznego "chamstwa"; ale generalnie jestem niesamowicie wrażliwy na te wszystkie personifikacje, ożywienia, a stwarzanie (udane oczywiście) w przenośniach tych przeróżnych półstworów (jak "puszyste larwy spokoju") z pogranicza odczuć na ogół mnie uwodzi, trudno. "Boję się twoich tajnych zwierząt", jak szepcze z przejęciem S.S. Czachorowski.

Pozdrawiam :)
Opublikowano

Ja wypowiem się w sposób następujący:Za dużo Schulza w Schulzu niestety.Ciężko przebić "bezwstydnie rozbuchane kapusty na grządce",
ale troche klimatu jest(nie ma to jak "ulica Krokodyli w oparach haszyszu").
Kiedyś napisałem pracę zaliczeniową pt."Narkotyczna wizja Sklepów cynamonowych"-pozdrawiam Drohobycz!!!
piotr

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Kocie!

Uważam, że Ci wyszło.
Bezet jest za trzecią, ja przeciw.
Ale trawestując Sienkiewiczowskiego Wołodyjowskiego
"Nic to, Kocie, powiedz sobie - nic to..."
A w razie czego - pośpieszę z odsieczą na kawę...

Cmok,
Cat
cappuccino cin-cin
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


znudzona? możliwe...w taki upał nie chce się nawet ręką ruszyć.
więc może Pan zostanie moim Schulzem - wtedy trzeba będzie zmienić końcówkę ;)
podtrzymuję zaproszenie na kawę ;)
pozdrawiam.
Opublikowano

Pani Kocico!
Wiersz ciekawy. Trochę, moim zdaniem, ciężki i zgęstniały upał w nim czuć, chociaż tęsknota za inną osobą też przebija się przez ten żar. Tylko umarli nie tracą nadziei - żywi też nie musza jej tracić. Pozostaje jeden wniosek - będzie kawa z "Schulzem".

Serdecznie pozdrawiam rozgrzaną Kocicę
Marek Wieczorny

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A ja się nie zgadzam z Tobą, Ewuniu.
"Puszyste larwy spokoju" są genialne. Larwa sama w sobie jest owszem - odstraszającą formą przejściową, ale powstaje z niej dorosła forma. Kto wie, w co przerodzi się spokój?
Sztuczności tu nie widzę, duszności za to owszem - dużo. I wydaje mi się, że tak ma być.
Jest parno, gorąco i lepko. Siedzisz i czekasz...i czekasz...czekasz...kszszsz...szszsz..

Cmok,
Cat
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Pani Ewo!
jest to jeden z tych wierszy, które pisze się niemal od ręki.
nic na siłę nie było tu wciskane...i gdzie tu spekulacje ;)?
ciekawam czemu te śliczne, puszyste i kolorowe larwy Panią odstraszają?
ale dziękuję za opinię - dla wiersza lepiej, jeśli nie podoba się wszystkim - tak mawiają ;)
pozdrawiam.
Opublikowano

po trzech pierwszych wierszach przestałem czytac..
puszyste larwy kucający fotel i cos tam jeszcze to nie dla mnie...
przepełnienie bardzo czesto mozna odczytac jako lanie wody i teraz tak to odczytałem....
reszte przekeciałem jednym okiem ale nic nie znalałzem dla siebie
pozdrawiam

Opublikowano

jedyne co brzmi schulzowsko, to ścianom przyległe światy i kucający fotel, reszta raczej poświatowsko i to raczej jako nie do końca udałe naśladownictwo (przyszyć niebo i spłoszone ogonki liści), dopełniacze i imiesłowy to dość trudne środki. Brak temu tekstowi soczystej fizjologii, brak mroku, cienia, schulz w wersji light, bardziej namiastka.
[sub]Tekst był edytowany przez strzyga_vel_strzyga dnia 25-07-2004 19:44.[/sub]

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Schulz był tylko inspiracją do napisania, ponieważ kojarzy mi się z rozrosłymi w sobie formami. w upalnym słońcu ciężko o mrok i cień.
a poświatowskiej w ogóle nie znam - ciężko więc byłoby mi ją naśladować w czymkolwiek.
pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


najwyraźniej niektórzy wiedzą to lepiej i upalniej ;)
skoro nie dotarłam - trudno - może następnym razem zstąpię w piwnice ;)
serdecznie pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • BITWA MRÓWEK część druga - ostatnia.

       

      Pierwsze rzędy zatrzymały się w bezpiecznej odległości. Nastała grobowa cisza. Słychać tylko było szelest liści na pobliskich drzewach poruszanych powiewem. Nawet wiatr nie chciał przeszkadzać.
      Po prostu zdębiałem, coś takiego zdarza się tylko w opowieściach fantastycznych. 
      Zdumienie moje było nie do opisania, a moje oczy z niedowierzaniem analizowały ten widok, bo kogo by nie zaskoczyło takie zachowanie małych istot.
      Dwie duże armie mrówek stają na przeciwko sobie gotowe do okrutnej walki, a polana z zielonego koloru zamieniała się w czerwono czarny dywan. 
      Przelotna myśl otarła się o mój umysł: Co było powodem tej konfrontacji?! Z ludzkiego punktu widzenia będą toczyć bój o cały pobliski teren, czyli taki mrówkowy terytorialny spór. 
      Coś zaczęło się dziać i musiałem zaprzestać swoich domysłów o co w tym wszystkim chodzi koncentrując się na działania dwóch armii.
      Pierwsze szeregi ruszyły na siebie i rozpoczęły się bezlitosne i okrutne działania obu stron. Wszystkie mrówcze żeby, a raczej żuwaczki nie pozostawały bierne. Trupy i ranne mrówki gęsto pokrywały drogę swoimi małymi ciałkami.
      Musiałem pozostać cichym świadkiem tej masakry, nie w mojej mocy było zakończenie tego konfliktu. Żałowałem tylko, że nie mam ze sobą aparatu fotograficznego, a jeszcze lepiej kamery do filmowania.
      Mrówki bezlitośnie kontynuowały swoje dzieło zniszczenia i trudno było określić na czyją stronę przechyla się szala zwycięstwa.
      Słońce już zaszło, gdy losy bitwy rozstrzygnęły się na korzyść czarnych mrówek. Niedobitki i resztki czerwonych mrówek uciekały w głąb lasu, lecz nie dane im było przeżyć, czarne mrówki zniszczyły wroga doszczętnie. Polanka należała do niech.
      Pamięć o tym wydarzeniu pozostała mi głowie na zawsze. Zmęczony, wróciłem późnym wieczorem do domu. Nie mogłem zasnąć, a mój umysł wciąż analizował to coś co było na pograniczu fantastyki naukowej i rzeczywistości.
      Na drugi dzień poszedłem zobaczyć pobojowisko, a moje zdziwienie znów ogarnęło umysł. Na polance nie było żadnego dowodu stoczonej bitwy. Zauważyłem jednak, że czarne mrówki budują duże mrowisko i zagospodarowują się na zdobytym terenie.
      Pomyślałem wówczas, że ta bitwa tylko mi się przyśniła, lecz ku mojemu zaskoczeniu odkryłem dowód na potwierdzenie całego wczorajszego zajścia, czyli stos zwłok czerwonych mrówek przygotowanych do konsumpcji i ułożonych w grupie małych kopców.
      Zawsze podziwiałem pracowitość i mądrość mrówek, ale po tamtym zdarzeniu pozostał mi niesmak ponieważ mrówki jak ludzie są w stanie eksterminować swój własny gatunek.

       

      Styczeń 1977 roku.

       

      KONIEC

       

       

       

       

      ******************************************************

      Edytowane przez Wiechu J. K. (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • BITWA MRÓWEK część druga - ostatnia.   Pierwsze rzędy zatrzymały się w bezpiecznej odległości. Nastała grobowa cisza. Słychać tylko było szelest liści na pobliskich drzewach poruszanych powiewem. Nawet wiatr nie chciał przeszkadzać. Po prostu zdębiałem, coś takiego zdarza się tylko w opowieściach fantastycznych.  Zdumienie moje było nie do opisania, a moje oczy z niedowierzaniem analizowały ten widok, bo kogo by nie zaskoczyło takie zachowanie małych istot. Dwie duże armie mrówek stają na przeciwko sobie gotowe do okrutnej walki, a polana z zielonego koloru zamieniała się w czerwono czarny dywan.  Przelotna myśl otarła się o mój umysł: Co było powodem tej konfrontacji?! Z ludzkiego punktu widzenia będą toczyć bój o cały pobliski teren, czyli taki mrówkowy terytorialny spór.  Coś zaczęło się dziać i musiałem zaprzestać swoich domysłów o co w tym wszystkim chodzi koncentrując się na działania dwóch armii. Pierwsze szeregi ruszyły na siebie i rozpoczęły się bezlitosne i okrutne działania obu stron. Wszystkie mrówcze żeby, a raczej żuwaczki nie pozostawały bierne. Trupy i ranne mrówki gęsto pokrywały drogę swoimi małymi ciałkami. Musiałem pozostać cichym świadkiem tej masakry, nie w mojej mocy było zakończenie tego konfliktu. Żałowałem tylko, że nie mam ze sobą aparatu fotograficznego, a jeszcze lepiej kamery do filmowania. Mrówki bezlitośnie kontynuowały swoje dzieło zniszczenia i trudno było określić na czyją stronę przechyla się szala zwycięstwa. Słońce już zaszło, gdy losy bitwy rozstrzygnęły się na korzyść czarnych mrówek. Niedobitki i resztki czerwonych mrówek uciekały w głąb lasu, lecz nie dane im było przeżyć, czarne mrówki zniszczyły wroga doszczętnie. Polanka należała do niech. Pamięć o tym wydarzeniu pozostała mi głowie na zawsze. Zmęczony, wróciłem późnym wieczorem do domu. Nie mogłem zasnąć, a mój umysł wciąż analizował to coś co było na pograniczu fantastyki naukowej i rzeczywistości. Na drugi dzień poszedłem zobaczyć pobojowisko, a moje zdziwienie znów ogarnęło umysł. Na polance nie było żadnego dowodu stoczonej bitwy. Zauważyłem jednak, że czarne mrówki budują duże mrowisko i zagospodarowują się na zdobytym terenie. Pomyślałem wówczas, że ta bitwa tylko mi się przyśniła, lecz ku mojemu zaskoczeniu odkryłem dowód na potwierdzenie całego wczorajszego zajścia, czyli stos zwłok czerwonych mrówek przygotowanych do konsumpcji i ułożonych w grupie małych kopców. Zawsze podziwiałem pracowitość i mądrość mrówek, ale po tamtym zdarzeniu pozostał mi niesmak ponieważ mrówki jak ludzie są w stanie eksterminować swój własny gatunek.   Styczeń 1977 roku.   KONIEC         ******************************************************
    • @infelia Coś trzeba liniom pokazać, skoro tęsknią za sprawiedliwością.
    • @truesirex   dziękuję truesirex :) a Perfect Blue …uwielbiam :) 
    • @huzarc Zapachniało Norymbergą.
    • @Radosław Krótka forma, ogrom treści.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...