Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zblokowany popychacz
nieczyszczony kominek
stożek z kapeluszem
niekonserwowany
nierówno poskręcałeś korpus wężownicę
palnik regulacji
wymaga

zapomniałeś

posprawdzaj nie kombinuj ustaw
tak membranę
żeby stożek w górnej
pozycji dobrze wszedł

nie rozedrzyj
gumy - pomyśl
by iglicę z gniazdem przesmarować

nie nie potem

smarem
i najlepiej
przed


*PeGi-sześć

  • Odpowiedzi 73
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




- a jak ci się udało odczytać poddtekst erotyczny dzieła, pytam o konkretny fragment. proszę o wskazówkę.
- pytam jako autor przyszłego( nie napisałem nigdy żadnego ) erotyku. Postudiuję. :)
- chciałbym, kiedyś, usłyszeć z ust korali: fajne...łaaaaał! udało się, grzeje!!!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


no pięknie Jacku, ech hhyhyhy, zamiast pocieszyć
- serdeczne dzięki :)

Nie pomogą ody,
przyjdzie w brud zarastać
ciepłej kropli, woooody...!!!
czuć już? jestem z miasta?
;)))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Kocham barrrrdzo tę robotę
- ino ruchy jakieś gupie…
No niestety, Peggy padła,
chyba ma mnie w d…
;))
Ale nadzieja grzeje - zawsze!
:*
Dzięki Madziu, piękne całusy,
pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




- a jak ci się udało odczytać poddtekst erotyczny dzieła, pytam o konkretny fragment. proszę o wskazówkę.
- pytam jako autor przyszłego( nie napisałem nigdy żadnego ) erotyku. Postudiuję. :)
- chciałbym, kiedyś, usłyszeć z ust korali: fajne...łaaaaał! udało się, grzeje!!!
jest wchodzenie, rozdzieranie, smarowanie, ba nawet guma jest -
jest podtekst (ale ja mało skomplikowany w skojarzeniach jestem - i za to się lubię;)))

Magda wybaczy wyręczenie jej (jezu mam nadzieję że tak)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No wiesz co? Przerażające? Trudno, przeboleję... Roman też się zagalopował i darowano... jednak ;PPP
upierdliwa... o taaak i wymagająca. Niestety krążenie już nie to.
Nowszy model chiba czszeba. :)
Dzięki, pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


proszę - wybaczyła! a przynajmniej nie pogoniła.
co jest? zachorowałem na urok osobisty, czy jak?
eee tam!

czyli wymagania i krążenie też w normie?;)
skoro "nie przypominam..."
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


proszę - wybaczyła! a przynajmniej nie pogoniła.
co jest? zachorowałem na urok osobisty, czy jak?
eee tam!

czyli wymagania i krążenie też w normie?;)
skoro "nie przypominam..."

:)))))))))))

wymaganiom usiłuje sprostywać HAYQ...

i jak widać, świetnie mu to wychodzi!

a woda...zimna!
ale co tam...jaka inwencja...hmm...emocjonalna...
przy tej robocie !!

:)))))))))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


proszę - wybaczyła! a przynajmniej nie pogoniła.
co jest? zachorowałem na urok osobisty, czy jak?
eee tam!

czyli wymagania i krążenie też w normie?;)
skoro "nie przypominam..."

:)))))))))))

wymaganiom usiłuje sprostywać HAYQ...

i jak widać, świetnie mu to wychodzi!

a woda...zimna!
ale co tam...jaka inwencja...hmm...emocjonalna...
przy tej robocie !!

:)))))))))
chciałbym zauważyć, że jeżeli wciąż usiłuje, to jednak nie wychodzi...
:))

a to: hmm... i tak dalej, to jest eufemizm, tak?
bo nie wiem czy się rozkręcać czy uciekać.
Opublikowano

dzięki, HAYQ :D

nie no, naprawdę, rozbawiłam się. zrobiłam dziurę w grubym lodzie tego wiersza (ale tylko w jednym miejscu, taki niepozorny przerębel; za dziurawienie reszty typu nierówno poskręcałeś korpus wężownicę się nie biorę, bo hydrauliko-elektryk ze mnie żaden ;)) i popływałam sobie trochę pod powierzchnią. ryby w stawie nie śpią :P

pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:)))))))))))

wymaganiom usiłuje sprostywać HAYQ...

i jak widać, świetnie mu to wychodzi!

a woda...zimna!
ale co tam...jaka inwencja...hmm...emocjonalna...
przy tej robocie !!

:)))))))))
chciałbym zauważyć, że jeżeli wciąż usiłuje, to jednak nie wychodzi...
:))

a to: hmm... i tak dalej, to jest eufemizm, tak?
bo nie wiem czy się rozkręcać czy uciekać.

:)))

eee tam..eufemizm ! raczej onomatopeja!

HAYQ spadł był z paska!
nic bez niego o Nim!

wracaj! HAYQ!
Adam, przyczaj się!
:))))))))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


chciałbym zauważyć, że jeżeli wciąż usiłuje, to jednak nie wychodzi...
:))

a to: hmm... i tak dalej, to jest eufemizm, tak?
bo nie wiem czy się rozkręcać czy uciekać.

:)))

eee tam..eufemizm ! raczej onomatopeja!

HAYQ spadł był z paska!
nic bez niego o Nim!

wracaj! HAYQ!
Adam, przyczaj się!
:))))))))
_______:
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




- a jak ci się udało odczytać poddtekst erotyczny dzieła, pytam o konkretny fragment. proszę o wskazówkę.
- pytam jako autor przyszłego( nie napisałem nigdy żadnego ) erotyku. Postudiuję. :)
- chciałbym, kiedyś, usłyszeć z ust korali: fajne...łaaaaał! udało się, grzeje!!!
jest wchodzenie, rozdzieranie, smarowanie, ba nawet guma jest -
jest podtekst (ale ja mało skomplikowany w skojarzeniach jestem - i za to się lubię;)))

Magda wybaczy wyręczenie jej (jezu mam nadzieję że tak)

kolego, ja pytałem Magdę, nie pytałem, co ciebie kręci. interesuje mnie punkt widzenia kobiety, przypominam: jestem przed napisaniem pierwszego erotyku. to ważna chwila, a ty ją lekko zaburzasz, kumasz? nie przeorientuję się w jednej chwili, wybacz.:)))

zatem Magdo, podkreśl dyskretnie słowa, frazy, które mogły by pomóc w przyszłym wielkim dziele poezji erotycznej. tylko nie piec na początku, w to nie uwierzę, uwierzę w cegłę, "czerwona cegłę". taki kawałek chciałbym napisać, pomóż mi!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Mam takie małe pragnienie. Małe dla ludzi, którzy tego nie czują; którzy nie doświadczyli uczucia płynącego w głowie nurtu, eksplozji pomysłów i myśli zdających się być tak błyskotliwymi, jak u najwybitniejszego artysty. Dla mnie pragnienie to jest olbrzymie, przytłaczające i przygniata mnie tak w środku, jak i na zewnątrz. Dusza pragnie nowego tworu, mózg zaś krzyczy... nie, on wrzeszczy, wrzeszczy tak, że gdyby był słyszalny po tej fizycznej stronie, pękałyby szyby, szklanki i bębenki uszu. Drze się jak opętany, jak popapraniec w delirium. Wmawia mi, że nie dam rady, że nie napiszę ani słowa, a nawet jeśli cudem przekopię się przez jamę bez światła, do której mnie wrzucił, to ten tekst nie będzie nic warty. Żałosny, odpychający i partacki niczym dziecięce bazgroły. Cztery miesiące. Cztery ciągnące się jak drętwe nauczanie wypalonego wykładowcy, któremu uciekło sedno miesiące. Mnóstwo nędznych prób poprowadzenia jakiejś pisaniny, która już na początku odbierała poczucie sensu. Czasem wpadł jakiś pomysł, lepszy czy gorszy, nieważne, bo i tak nie miał prawa zaistnieć, skoro brakowało sił nawet na podniesienie się z łóżka. Zgasł płomień w sercu wzbierający z każdym napisanym słowem. Pewność w swoje zdolności odeszła wspierać kogoś innego; kogoś, kto być może ma szansę zbudować coś pięknego.

      Najpierw był smutek. Dziecięcy płacz i nieświadomość, skąd ta wstrętna podłość od ludzi, którzy mieli być oparciem i otaczać opieką.

      Potem się trochę dorosło, pojęło pewne sprawy. Były próby łagodzenia napięcia, wpasowania się w tłum, a z wolna znajdowało się środki, w założeniu mające pomóc osiągnąć te cele. Dawały takie uczucie... nie, nie szczęście. Coś, czego nie dało się pojąć, ale rozumiałam, że tego stanu poszukiwałam całe życie.

      Piętnaście lat. Pierwsze wizyty u psychologa, próba ratowania się przed zatonięciem w substancjach. Z początku szło dobrze, a potem przychodziły koleżanki i mówiły "Chodź, zarzucimy coś". I jak tu odmówić?

      Szesnaście lat. Szósty grudnia. Pierwszy gwałt.

      Następna była czystość. Z przerwami, co prawda, bo dalej obracałam się wśród ludzi wychowanych na dewiacjach, ale z rzadka się to zdarzało. Pierwsza miłość, motywacja do zmiany dla kogoś, o kim myślało się jakoby o rodzinie, bliższej nawet niż matka. Nawet za tym nie tęskniłam.

      Wtedy jeszcze to było tylko zabawą. Byłoby to zbyt bajkowe, by mogło trwać dłużej. Odeszłam od Niego dla kogoś Innego. Oddałam serce, ciało, wszystkie pieniądze. W zamian dostałam przemoc, której nie sposób tu opisać. Odebrał mi plany, nadzieję na dobrą przyszłość i ucieczkę z gówna, w którym topiłam się od urodzenia. Zabrał pasję, zdrowie, jak również najsłabsze poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Próba zabójstwa. Gwałty. Bicie. Poniżanie. Odbieranie wartości. Stałam się szmatą, plugawym odpadem i niewolnikiem czegoś, co nazywałam dozgonną miłością. I z zupełną szczerością przyznam teraz - nigdy nie kochałam nikogo mocniej, dlatego bez znaczenia było, że bez wzajemności. W końcu uciekłam.

      Dziewiętnaście lat. Wpierw za granicę, na zarobek, później do większego miasta po lepsze życie. I znów wciągnęło mnie to, co do tej pory nazywałam zabawą.

      Substancja opanowała mnie do szpiku. Czułam się jak heros z powieści, człowiek o niebywałym talencie i mądrości, jakiej wielu ludziom brakuje. I to nie tak, że sobie pochlebiam. To słowa ludzi, których poznałam, a którzy na koniec mnie zniszczyli. Wciągałam, połykałam, piłam i pisałam bez przerwy z niebywałą radością. Z czasem to przestało wystarczać, lecz substancja dalej mną władała i wyszeptywała mi, że bez niej jestem nikim.

      Kolejna ucieczka. Mamo, błagam, pomóż. Wróciłam do domu i do tej pory tu jestem, w malutkim pokoiku, gdzie przeżywałam najgorsze katusze, choć nie mogę zaprzeczyć, że to mój mały światek i jedyne miejsce, gdzie mogę się podziać.

      To ścierwo dalej mną rządzi. Rzuciłam to. Prawie. Szukam czegoś na zastępstwo, bo już nie umiem być trzeźwa. Będąc na haju przynajmniej łagodzę syf wypełniający mój popieprzony łeb. Poza tym, znów mam przed czym uciekać. Zdrada. Niejedna. Od osoby, która dała mi tak wiele miłości, że trudno było w nią uwierzyć. Przebaczenie to jedna z najgłupszych decyzji, jakie podjęłam, ale taka jest miłość. To nie pochlebstwo, a czysta prawda - mało kto potrafi kochać tak, jak ja. I świadomość, że nigdy nie spotkam osoby, która miłowałaby mnie podobnie, rozrywa mnie od środka.

      Po drodze psychiatryki, szpitale, próby odwyku, bitwy toczone z matką, samotność. Nie wiem, czy z Tamtym nie byłam w lepszym stanie, niż teraz. Zakończę ten tragiczny wylew popularnym i nierozumianym klasykiem: obraz nędzy i rozpaczy.

      Gorące pozdrowienia z Piekła, 

      Allen

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach




×
×
  • Dodaj nową pozycję...