Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

listopadowy cud


Rekomendowane odpowiedzi

A czemu nie grudniowy ? Cuda nie dzieją się tylko we święta, ani w dni nieparzyste. Kto wymyśla takie absurdy ? Lepiej ! Kto w nie wierzy ?
Są ludzie i parapety, oni zaliczają sie do łatwowiernych popaprańców, co to czekają na mannę z chmurki i modlą sie do kamieni. Słyszałam, że trzeba chodzić do kościoła, bo to dom Boży. A czemu Jego domem nie może być mój pokój, albo ogródek, albo buda dla psa ? Czemu tam nie możemy się modlić i przyjmować komunię tylko właśnie w kościele. Mają tam satelitę i jest lepszy odbiór modłów ?
Umówili się , że tak ma być, a teraz pewni panowie w czerni wzbogacaja się na naszej psychicznej ułomności, niedostrzegania świata takim jakim jest.
Na szczęście są ludzie odrealnieni w kierunku dobrej prostej, która to nastawia powyginane karki.
Modlę się w domu, bo nie potrzebuję oddechu sąsiada na plecach kiedy stoję po "ciało Chrystusa" czy moherów czających się na pana od koszyka, żeby wrzucić stówkę (Bóg lepiej patrzy na tych co wrzucą więcej).
Myślisz, że przesadzam ? Popatrz na WILLE, drogie samochody tych co są "głosem Boga", a na tych co nie mogą wykarmić rodziny i tych co lądują na ulicy bo wyrzucili ich z pracy.
Wtedy zobaczysz co mnie męczy.

Z pozdrowieniami do tych wielkich panów co to czystością i ubóstwem nawracają nas na dobro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brzmi to przede wszystkim jak wywalanie gorzkich żali na świeżo, zamiast jak dobry przemyślany tekst. Myślę, że stać Cie na dojrzalszy tekst. Tematyka może być ta sama, ale ubrana w jakiś sposób, który by zaciekawił i nie brzmiał jak lament. Ja sie zgadzam z tym, co piszesz, ale ja moge tego wysłuchać kiedy z Tobą rozmawiam, jako tekst jest słabe. Pozdrawiam, E.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podstawowym problemem, który starasz się poruszyć w tym tekście, jest "kłamstwo". Takie mam wrażenie, ponieważ stwierdzasz kategorycznie, że to co głoszą kapłani jest zwodzeniem słabych psychicznie i że robią to tylko dla pieniędzy - taki dobry sposób na biznes.
Wnioskuję, że masz problemy ze zdefiniowaniem zjawiska wiary a co za tym idzie oceniasz tych, którzy są wierzący. Postaraj się poznać zasady Ewangelii, żyć nimi choćby przez miesiąc a później zobaczysz, czy Ty sama (mocna psychicznie, bo nie wierząca(?)) potrafisz temu sprostać. Jeśli nie potrafisz żyć zasadami Ewangelii to tylko dlatego, że nie posiadasz wiary. To nie jest tylko kwestia przekonań.
Gdybyś była osobą wierzącą, wiedziałabyś dobrze dlaczego kościół nazywa się Bożą świątynią i dlaczego modlitwa we wspólnocie Kościoła ma zupełnie inny wymiar niż ta w zaciszu domowego zapiecka. Aczkolwiek jedna i druga może czynić cuda.

;)

z uszanowaniem

Marek

ps. rozumiem Twój bunt i rozczarowanie, ale nie moge zgodzić się z tym, że tak kategorycznie oceniasz i wydajesz sądy

a tak na marginesie to zapraszam do założenia forum, ponieważ tam jest miejsce na tego typu "prozę"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego Marku utożsamiasz autorkę z postacią z tekstu? to, że tekst jest w pierwszej osobie wcale nie musi świadczyć o tym, że to przemyślenia autorki, mogła to napisać nawet gdyby biegała codziennie do kościoła. A nawet jeśli są to jej przemyślenia, to wybacz, ale tutaj odnosimy sie do tekstu a nie do osób, bo jak słusznie zauważyłeś, od tego jest forum. Na forum nie wkleja sie z założenia tekstów, tylko dyskutuje, teksty mają miejsce tutaj i to do nich mam wrażenie powinieneś sie odnosić.
Dlaczego zarzucasz dziewczynie, że ma problem ze zdefiniowaniem wiary? ludzie wierzący właśnie najczęściej przejeżdżają sie na kościele, po tym co tam widzą. Niejednokrotnie słyszę wypowiedzi różnych ludzi "wierzę w Boga, ale nie wierze w kościół". Jeśli tak lubisz wyciągać wnioski, to zauważ, że bez powodu ci ludzie tak nie mówią. W ogóle mam wrażenie, że najwięcej ateistów urodził właśnie kościół.
Zgadzam się, że przebywanie wśród współwyznawców może działać konstruktywnie na człowieka i wzmacniać go, ale to właśnie w domu i innych miejscach spędzamy najwięcej czasu, tam czujemy sie bezpieczni i mam wrażenie bardziej szczerzy (bo nie na pokaz). Sorry, ale jeśli mam ochote sie pomodlić to mam biec do kościoła? bo tam pomodle sie lepiej? bo tam wyklepie wyuczone regułki, zamiast ROZMAWIAĆ z Bogiem?
Zarzucasz koleżance, że wydaje kategoryczne sądy swoim tekstem, ale 1 os. wskazuje na subiektywizm i ma święte prawo do pisania czekogolwiek. Poza tym Ty też wydajesz kategoryczny sąd, że autorka jest niewierząca, bo inaczej by wiedziała i rozumiała...

Oceniaj tekst, nie autora. Chcesz pogadać załóż wątek na forum. W zasadzie tylko tyle miałam napisać, jak zwykle musiałam więcej... niech to szlag;p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Utożsamiam autorkę z tekstem, ponieważ trudno się oprzeć wrażeniu, że mówi we własnej osobie. Jestem przekonany, że ktoś, kto chodzi regularnie do kościoła i jest świadomy swojej wiary, nie napisza tekstu, z którego jasno wynika, że ma elementarne problemy ze zdefiniowaniem wiary Chrześcijańskiej.
Jak dobrze wiesz tekst jest nośnikiem przekazu, treści. I jeśli mam się odnieśc do tekstu, to musze także powiedzieć, czy i jak na mnie wpływa, jako czytelnika. A ten tekst jest nacechowany niewiedzą co do temtu, którey stara się poruszyć.
Jeśli ktoś "przejeżdża się" na Kościele to znaczy, że nie rozumie jego istoty. Rozumiem, że są ludzie (jak mówi Pismo) małej wiary i w tym przypadku może się tak zdarzyć, że złe postępowanie osoby wierzącej może zgorszyć. Jednak, jeśli ktoś dba o uświadamianie i pogłębianie wsojej wiary to powieksz świadomośc siebie jako członka Kościołą, który nie jest dla elity (wybranych idealnych, bez wad i bezgrzesznych) ale dla każdego. Kościół to wspólnota świętych-grzeszników. Świętych świętością samego Pana Boga a grzesznych z tytułu posiadanej natury ludzkiej i skłonności do grzechu.
Sprzecznym w sobie jest tweirdzenie "wierzę w Boga, ale nie w Kościół", gdyż bez Pana Boga, bez ofiary Chrytusa nie ma kościoła. Tak moga mówić jedynie ludzie wierzący kulturowo, zwyczajowo (bliższe to magii niż uświadomionej wierze).
Bóg w Trójcy Jedyny, bo o takim tu mówimy, sam w sobie jest współnotą Osób - isnieje na sposób wspólnotowy. Stąd obraz Kościoła, który jest jego dziełem, ma naturę wspólnoty i kiedy wierzący modli się w Kościele ma to zupełnie inny wymiar - także w pojęciu pedagogiki modlitwy, ale nader w pojęciu sakramentalnym. Modlitwy w Kościele są modlitwami Kościoła, który modli się słowami "jakich nauczył nas Chrystus" - dla wierzącego to coś więcej niż "klepanie regułek". I w konsekwencji to tam dokonuje się konsekracja. Ale tego nie będę wyjaśniał. Nie miejsce na to.
Autorka wydaje kategoryczne sądy na temat wierzących nazywając ich w sposób, delikatnie mówiąc, obraźliwy. Ja jedynie stwierdzam fakt, że osoba świadoma swej wiary nie będzie postrzegać rzeczywistości Kościoła i wiary w Pana Boga w sposób taki, jak został tu opisany.

Jeśli autor tego tekstu napisał go w pierwszej osobie i zostawił bez wstępu i komentarza to i ja miałem prawo go odebrać jak odebrałem, czyli subiektywnie.


z szacunkeim

Marek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tekst napisałam po tym co usłyszałam w telewizji, jak ksiądz oczywiście nie mówiąc wprost , tylko można by rzec przekazując informacje "podprogowo" zachęcił (jak to chrześcijańsko brzmi) do składania co miesięcznych ofiar w postaci pieniędzy, oczywiście na kościół. Coś jak składki zusowskie czy w banku. Co z tego że ma najlepszy dom jednorodzinny na wiosce i wozi się super autem. Co z tego że w kościele jako budynku sie nic nie zmieniło. Czyżby podatek poszedł aż tak do góry ? Oj, zapomniałam, kościoły nie płacą podatków.
Biedni ludzie głodują, umierają w domach "spokojnej starości", a księża w ramach cudownego "wychowywania" ludzi, budują sobie wille, jeżdżą drogimi samochodami i mają wszystko w D... .
Panie Marku proszę mi wybaczyć, ale w piśmie jest napisane że osoby duchowne powinny żyć w ubustwie, ale oczywiście mogłam źle zinterpretować Pismo. Nie , nie twierdzę żeby poszli do lasu, wybudowali sobie lepianki żarli kasztany, tylko żeby pieniądze wydawali nie dla siebie, a dla potrzebujących.
Co do modłów wiary i innych rzeczy. Tak jak od dawna twierdzę, Bóg mnie osądzi i jeśli mam jakąś sprawę to z nim rozmawiam "face to face", nie potrzebuję kapłana który wg swojego patrzenia na świat, mnie osądzi. Niby jedno Pismo, a tyyyle różnych sądów. Czyż to nie dziwne ?
Mam gdzieś kościół. To zakłamana instytucja która zdziera pieniądze z ludzi. To moje zdanie i nikogo nie zmuszam żeby myślał jak ja. Nie uwierze, że Bóg jest zadowolony z tego co sie stało.

Jeśli ktoś nie chce sie narobić w życiu, a chce dużo zarabiać niech zostanie księdzem.

A tekst od tak. Wiem że najwyższych ani najniższych lotów nie jest, ale czułam że musiałam to napisać bo mam dosyć zakłamanych ludzi a w szczególności tych co tak dzielnie bronią prawdy Bożej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Rozumiem Twój bunt, który świadczy tylko o tym, że posiadasz ideały i dobre serce. Nie skomentuję Twojego tekstu tylko dlatego, że (jak już zaznaczyli inni) nie miejsce tu na tego typu rozmowy. Zachęcam do założenia forum a chętnie podialoguję.
Z szacunkiem
Marek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Trochę inna wersja dawnego tekstu   Cześć. To tylko ja. Chyba jako całość lub nie. Jeżeli masz tyle cierpliwości co ostatnio, to czytaj. Jeżeli przeciwnie, to chociaż napisz, o czym nie przeczytałaś. No dobra. Tyle wstępu.   Trudność to dla mnie wielka, zwyczajność z mego pióra na papier bezpowrotnie spuszczać. Aczkolwiek – chociaż takową lubię – to bez udziwnień, ciężko mi zaiste lub po prostu taki wybór chcianą przypadłością stoi. Pisząc dziwnie o zwyczajności i prostocie kwadratowych kół, zawikłanie w umysłach sprawić mogę, a nawet bojkot, takich i owakich wypocin, lub nawet laniem wody zalać.   Gdybym koślawym grzebieniem, włosy w przypadkowym kierunku przeganiał, to skutek byłby podobny. No cóż. Żyję jakoś na tym pięknym świecie, co wokół roztacza połacie, pośród bliźnich, zwierząt, roślin różnorodnych, rzeczy ożywionych i martwych, dalekich horyzontów i niewyśpiewanych piosenek, a w tym co piszę teraz, nadmiar zaimków osobowych, co w takim rodzaju tekstu, jest uzasadnione.   Napisz proszę, co w twoim życiu uległo zamianie. Co zyskałaś, co straciłaś. Czy odnalazłaś szczęśliwą gwiazdę na nieboskłonie ziemskich ścieżek. Jeżeli nie, to masz w tej chwili szukać. Choćby z nosem przy padole, twojej upragnionej gwiazdy. Gdy ulegniesz poddaniu, to już zostaniesz na dnie wąwozu niemożliwości, opłakując swój los.   A jeśli źli ludzie ciebie podepczą, to nadstaw im jedną siedemdziesiątą siódmą część policzka. Bez przesady rzecz jasna. Czasami oddaj! Pamiętaj, taką samą miarą będziesz osądzona, jaką ty innych sądzisz. Ile szczęścia dajesz, na tyle zasługujesz. O cholera. Co za banały wyłuszczam.   Proszę cię. Pozostań przewrotną, ale nie strać równowagi. Pamiętam, że często błądziłaś wzrokiem po ogniu, a myślałaś o rześkim strumyku. To mnie w tobie fascynowało. Nieokiełzane myśli, wiecznie związane w supełki, które wielu próbowało rozplątać, bez widocznego skutku. Tylko ósme poty wylali i tyle z tego było.   Przesyłam tobie taki śmieszny przerywnik, dla odprężenia umysłu.   twoje zwłoki są w rozkładzie twoje ciało gnije już twoją trumnę sosenkową pokrył zacny cudny kurz   twoje czarne oczodoły białej czaszki perłą są a piszczele szaro złote jak diamenty ślicznie lśnią   No i co? Zaraz jest ci weselej, nieprawdaż? Przyznać musisz. Oczywiście wierszyk nie dotyczy ciebie. Kiedyś tak, jeżeli twój trup nie spłonie. Póki co, wolę cię zapamiętać obleczoną w ciało. Ładne i zgrabne zresztą. Ale dosyć tych słownych uciech. Musisz jednak przyznać, że ci lżej na sercoduszy.    Tak bardzo tobie współczuję, że masz jeszcze siły na czytanie tych moich ''mądrości''. Tym bardziej, że nie czytam wszystkich twoich, ale jestem przekonany, że ty czytasz moje sądząc po tym, co odpisujesz. Wiem, wredne to z mojej strony, do utraty tchu. Mam jednak pewność, że nie wyznajesz zasady: coś za coś. Ja też jej nie wyznaje. Wolę coś twojego przeczytać, jak prawdziwie chcę, niż czytać na siłę, gdy naprawdę: nie chcę.   To skądinąd byłoby dowodem braku szacunku i lekceważenia twojej osoby. Mam trochę pokręconą psychikę w wielu sprawach. Do niektórych podchodzę: inaczej. A zatem pamiętaj: nie wszystkie moje listy musisz czytać. Na pewno nie popadnę w otchłań obrażań. Chyba, że obrażeń, jak dajmy na to w coś walnę lub ktoś lub coś, mnie.   Aczkolwiek bywa, iż żałość odczuwam wielką, do suchej nitki białej kości. Proszę, poniechaj zachwytów nad tym co piszę, bo jeszcze przez ciebie na liściach bobkowych osiądę speszony, a to spłodzić może, psychiczny uszczerbek na zdrowiu... a to z kolei na braku moich listów. Czy naprawdę jesteś przygotowana na tak dotkliwą stratę?    Dzisiaj znowu byłem latawcem, który pragnął wzlecieć i kolejny raz, spalił lot na panewce. Ciągle ogon wlecze po ziemi. Znowu lecę nie do góry, ale w bezdenny dół, w długą ciemną przestrzeń. Głębiej i głębiej, dalej i dalej. Światło mam głęboko w tyle, ale jeszcze trochę kwantów na plecach siedzi. Nieustannie widzę przed sobą własny cień. Ścigam go, bo nie mam innego wyjścia. Wyjście zostawiłem daleko nade mną.   Kiedy wreszcie będzie koniec. Raz na zawsze. Na zawsze z wyjściem i na zawsze z wejściem. Co będzie po drugiej stronie, skoro potrafię tylko spadać. Kiedyś, gdy mogłem oprzeć jaźń o jasne ściany, to były mi obojętne. Teraz przeciwnie, lecz mijam je za szybko. Są tylko smugami. Bo wiesz jak jest. Światło bez cienia sobie znakomicie poradzi, lecz cień bez światła istnieć nie może.    Nie czytaj tej mojej głupawej pisaniny, jeżeli nie chcesz. Zrób kulkę i wrzuć do ognia. Niech spłonie. Nawet już nie wiem, jak smakuje gniew.    Stoję oparty o ścianę. Widzę lecącą w moim kierunku strzałę z zatrutym ostrzem. Nie mogę ruszyć ciała, znowu przyklejony do otynkowanych, ułożonych w mur cegieł. Są częścią mnie. Ciężarem, którego tak naprawdę nie dźwigam, a jednak odczuwam, jako zafajdany kleisty los. Ciekawe czyja to wina? Raczej nie muszę daleko szukać, by znaleźć winowajcę. Jest zawsze całkiem blisko.    Nagle zdaję sobie sprawę, że nie zabije mnie żadna strzała, tylko kupa duszącej gruzy. Tańcząca kamienna anakonda, pragnąca udusić i wycisnąć: całe posklejane rozdwojone wnętrze, żebym mógł je na spokojnie obejrzeć, przemyśleć i uwolnić trybiki z piasku. Wystawiam ręce na boki. Nic z tego. Odepchnięcie niemożliwe. Czerwone cegły pod skórą tynku, pulsują niczym krew w tętnicy.    Nagle przypominam sobie. To z własnej woli posmarowałem klejem pokręcone ego i oparłem o niby szczęśliwą ścianę. Jakiż wtedy byłem pewny swoich możliwości. A jaki głupi i naiwny. Myślałem, że oderwę jaźń w każdej chwili. Gówno prawda. Sorry.    Nogi nadal zwisają poza parapet mnie. Zasłaniam stopami uliczny ruch i mrówczanych ludzików. Wyciągam ręce przed siebie. Zasłaniam chodnik. Rozkoszny wietrzyk szeleści we wspomnieniach, przerzucając kartki niewidocznej księgi. Niektóre wyrwane bezpowrotnie. Pozostał tylko wzdłużny, postrzępiony ślad.   Nagle zasłaniam wszystko przezroczystością. Tylko spod prawego rogu zwisającego buta, wychodzi dziwna, tycia postać. Widzę ją wyraźnie, pomimo dużej odległości. Pokazuje mi środkowy palec. To matka głupich. Zaraz na nią skoczę i jej tego palucha złamię. Odzyskam wiarę we własne siły i lepszy los.    Pomału kończę na dzisiaj... z tą pseudofilozofią. Na drugi raz napiszę bajkę, co na jedno, chyba wyjdzie. Na przykład o człowieku, który po swojej śmierci, musi całą wieczność leżeć w trumnie na własnych rozkładanych zwłokach, jako pokutę za grzechy, które popełnił. Cały czas będzie tam jasno, a zmysł zapachu nie zostanie wyłączony. Oczu nie będzie mógł zamknąć, leżąc twarz w prawie twarz i żadnego spania. On sam nie ulegnie rozkładowi z uwagi na ciasnotę.   No nie! Nawijam banialuki w sumie lub innej rybie. To jeno metafora. Dla rozluźnienia powagi. Pomyśl o kwiatkach na łące. O modrakach i stokrotkach, makach i pasikonikach. Jak ładnie pachną, dopóki nie zwiędną i zdechną. O białych uroczych barankach, płynących po błękitnym oceanie do złotego portu o barwie słońca, otulonego szatą horyzontu, w kolorze pomarańczy z nadszarpniętą skórką. Co chwila jest oświetlona, obsraną przez muchy, lecz mimo wszystko działającą, żarówką morskiej latarni.     Wiesz co, tak sobie pomyślałem, że jest sprawą niemożliwą, by nie wypełnić czasu całkowicie. Nasze poczynania przyjmują kształt czasu, w którym są. Z tym tylko, że istnieją różne rodzaje: cieczy i naczyń. Największa klęska jest wtedy, gdy takie naczynie rozbić na wiele kawałków i nie móc go z powrotem posklejać, bez względu na to, ile czasu zostało. A jeszcze gorzej, gdy są to naczynia połączone i tylko jedno ulegnie destrukcji, a drugie zostanie całe, lecz i tak rozbite.    Jeżeli przeczytałaś te moje bajanie, to gratuluję cierpliwości. Napisz proszę. Może przeczytamy, a może nie.    Na koniec zwyczajowy przerywnik.    Miłość    zostańmy w naszym świecie lecz zabierzmy butle tlenową z powietrzem może być różnie gdyż ty ze mną a ja z tobą
    • (Amy Winehouse)   więc albo światło albo mrok   reszta to mgnienia  zauroczenia odurzenia    od niechcenia 
    • @befana_di_campi ↔Dzięki:~))↔Pozdrawiam:)
    • @Waldemar_Talar_Talar ↔Dzięki:)↔ Chociaż ja jestem rzadko zadowolony na 99% z tego co napisałem. Raczej nigdy! Chyba każdy tekst?→jest "żywy"→bo można go napisać na nieskończenie wiele sposobów:)↔Pozdrawiam:)
    • ze wspomnień upiekę ciasto by lepiej smakowało dodam echa i wiatru oraz uśmiechu   żeby nie przesłodzić łzami je przełożę albo łyżką morza jest łagodne   wiem że trudno będzie ale co tam zaryzykuję przecież do odważnych świat należy   ze wspomnień ciasto upiekę będzie wam smakowało bo minionym zapachnie które hen za wami  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...