Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


a ja proszkiem do pieczenia potraktowałam, zgroza
O! A ja je hodowałam przez kilka lat u siebie w doniczce z kwiatkami! Łaziły po biurku, podłodze, komputerze... Bardzo mi było raźno z tymi małymi zwierzątkami. Są szalenie ciekawymi istotami. Zaprzyjaźniliśmy się. Dużo mi opowiedziały o sobie.
Niestety któregoś roku odeszły. Nie wiem, dokąd - może w jakieś sfery transcendencji? Sokratex powiedział, że pewnie zamieszkały w eterze Internetu, bo w końcu tam mają idealne warunki. Pewnie tak: nikt ich nie niepokoi i mogą czytać wszystkie nasze wiersze, listy, pamiętniki, opowiadania i reklamy.
Ale kilka tygodni temu, kiedy na dworze były wielkie mrozy (niespotykana w Polsce temperatura minus dwadzieścia stopni i pełne zaskoczenie nagłą zimą), zobaczyłam na podłodze dużego pokoju mrówkę. Była wyraźna i realna, spacerowała sobie tu i tam, jakby wróciła w dobrze znane miejsce i czyniła obchód, sprawdzając, co się zmieniło pod jej nieobecność. Powiedziałam jej radośnie: "Dzień dobry!" Skinęła głową w skupieniu. Może więc wrócą tu wszyscy - moi przyjaciele mrówkowie? Brakuje mi ich.
  • Odpowiedzi 78
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




zapukaj!
natychmiast otwieram,
wieko jeszcze klekocze!

:)))
Magdo, ale czy będziemy się jeszcze pamiętać? lub raczej: CZYM będziemy się wtedy pamiętać?
skoro nasze mózgi ulegną rozkładowi? ech... dlaczego to nikomu nie przyjdzie do głowy
za życia! ;)
Jak to nie? Chyba mnie nie doceniasz, jak zwykle:
[url]www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=86420#dol[/url]
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


wiersz nie jest pisany w celu "się podobania", ale siłą rzeczy podoba się, lub nie. więc i w tym rzecz. co do marzeń, to jestem jak ten pański eskomos. tyle, że zamiast sikać pod one drzewo, wolę spać. kiedyś taki film był, dawno, pewnie mało kto pamięta "Ewa chce spać". Ewa to ja.

skojarzenie z "Ewa chce spać"też potrafię, jak to geniusz wytłumaczyć :)
wspomniałem o Eskimosie, itp. a mróz jak wiadomo, zamyka oczy.
zabrzmiało proroczo;) widzę, że lubisz mnie pan, panie Wstrętny i dobrze życzysz:) zejścia nie planuję, ale niezbadane są wyroki;) jak pan taki mądry, to lepiej niech mi pan powie, gdzie moja biedna duszyczka trafi, ksiądz po kolędzie powiedzieć nie chciał.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


myślisz, że podobnie do tej pani wszystko można wymarzyć, czy też wyobrazić sobie?
że istnieje jakaś skończoność w tym co nieskończenie możliwe? albo przynajmniej pół na pół -
zawsze jest tyle samo tego co jeszcze niewiadome, ile już wiadomo ;)

co do Eskimosa... co to za świat, w którym nie ma drzew?
wraca człowiek z pubu i nie masz gdzie przystanąć :)

również pozdrawiam.
Faktycznie ;)) ale kto im broni postawić sobie lodową latarnię ? No tak, nie zaszeleści :)
Związek tej pani z mrówką (wygadana... wygadała) jest podobny do związku z wyczytaniem mrówki w taki sposób, że stała się ciałem ;))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


myślisz, że podobnie do tej pani wszystko można wymarzyć, czy też wyobrazić sobie?
że istnieje jakaś skończoność w tym co nieskończenie możliwe? albo przynajmniej pół na pół -
zawsze jest tyle samo tego co jeszcze niewiadome, ile już wiadomo ;)

co do Eskimosa... co to za świat, w którym nie ma drzew?
wraca człowiek z pubu i nie masz gdzie przystanąć :)

również pozdrawiam.
Faktycznie ;)) ale kto im broni postawić sobie lodową latarnię ? No tak, nie zaszeleści :)
Związek tej pani z mrówką (wygadana... wygadała) jest podobny do związku z wyczytaniem mrówki w taki sposób, że stała się ciałem ;))
bo może sobie mrówka wymarzyć albo też wyobrazić takie ciało? czy pół na pół. czółko mam jedno (dalej wyliczać nie będę, chyba, że wstrętny napisze erotyk, wtedy pogadamy inaczej) pozostaje marzyć.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Magdo, ale czy będziemy się jeszcze pamiętać? lub raczej: CZYM będziemy się wtedy pamiętać?
skoro nasze mózgi ulegną rozkładowi? ech... dlaczego to nikomu nie przyjdzie do głowy
za życia! ;)
Jak to nie? Chyba mnie nie doceniasz, jak zwykle:
[url]www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=86420#dol[/url]
ależ to jest właśnie dowodem, że tu myślimy... czymś, czego nie będzie tam:

Wszystko, co dobre i co złe było - trzeba zapomnieć
Inaczej czeka mnie wieczne piekło po tamtej stronie.

to jak martwić się na zapas, czy na dysku który spłonął razem z domem
nie zostały czasem nasze maile ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


masz rację i nawet teoretycznie jest to możliwe:
każdy kabel telefoniczny ma jakąś tam skończoność rozmów, zanim łącza nie zaśniedzieją
i nie odmówią posłuszeństwa. albo, co nawet bardziej prawdopodobne -
w słuchawce nie zatka się membrana od mikrokropelek śliny rozmawiającego.
słowotok tej pani (milion słow na minutę) mógł spowodować szybsze skorodowanie łączy
przewidzianych na jakieś 100 słów na minutę o kto wie, czy nawet nie awarię satelity na orbicie? :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


masz rację i nawet teoretycznie jest to możliwe:
każdy kabel telefoniczny ma jakąś tam skończoność rozmów, zanim łącza nie zaśniedzieją
i nie odmówią posłuszeństwa. albo, co nawet bardziej prawdopodobne -
w słuchawce nie zatka się membrana od mikrokropelek śliny rozmawiającego.
słowotok tej pani (milion słow na minutę) mógł spowodować szybsze skorodowanie łączy
przewidzianych na jakieś 100 słów na minutę o kto wie, czy nawet nie awarię satelity na orbicie? :)
i zamarznięcie piekła. dziękuję. postoję.
ps. słowotok tej pani się nie powtórzy, spokojna pańska głowa.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


masz rację i nawet teoretycznie jest to możliwe:
każdy kabel telefoniczny ma jakąś tam skończoność rozmów, zanim łącza nie zaśniedzieją
i nie odmówią posłuszeństwa. albo, co nawet bardziej prawdopodobne -
w słuchawce nie zatka się membrana od mikrokropelek śliny rozmawiającego.
słowotok tej pani (milion słow na minutę) mógł spowodować szybsze skorodowanie łączy
przewidzianych na jakieś 100 słów na minutę o kto wie, czy nawet nie awarię satelity na orbicie? :)
Ty wiesz... chyba masz rację. Przypomniałem sobie, że kobitka rozmawiając gryzła jakiegoś rogala.
Wszystkie dziurki były potem zapchane... błeee. Może się łącza po prostu zadławiły. Tylko pytanie - tą bułą, czy rozmową ;)) ?
www.youtube.com/watch?v=otqKhjkct1M&NR=1
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie umiem pisać erotyków, więc może tylko napiszę co sobie o nich myślę?



Bóg jest jeden, jedyny
dlatego mój nie może być twoim.

Dziesięć przykazań napisał dla mnie,
jakże miałbym dociekać, czy wszystkich przestrzegasz?
Może twój pomylił się lub przerwał w połowie
i dlatego cudzołożysz, pożądasz rzeczy bliźniego
- grzeszysz myślą ale już nie uczynkiem.



Tymczasem stolika Wróżbity przechodził ogromny kapelusz.
Sombrero sięgające kilku meksyków z doczepionym u dołu drobnym chłopiną,
rzadkim jak złudzenie
Srebrnosiwe wąsy zwisały do ziemi malując
dwa wyjątkowo mokre rowki w błocie.
Całość wyglądała jak owa nierozsądna kolej wąskotorowa,
która wyłania się niekiedy z jednego brokułu mgły
by natychmiast przepaść w bemolu drugiej

moja żona lubiła amigo
rżnęła w karty i przegrywała
zrozpaczona piła borygo
ziała

poniosło się asfaltem wieczornego nieba,
poniosło się ku znów tej samej pierwszej gwiazdce
aby dokładnie pośrodku bezsensu minąć echo

mój mężulek piku piku chorował
zaskórniaczka miał serce w skarpecie
choć do śmierci ani mru ani słowa
umarł przecie

Echo, chłopina, wąsy, oraz to wszystko co napisane powyżej
zniknęło równie szybko jak się pojawiło dając pole do popisu
rozbudzonej wyobraźni

- Idiotyczne
zagaił Wróżbita

- Ale ustawia nas realnie w świecie
zaoponował Wstrentny
- To dzięki takim chwilom, beznadziejnie głupim i absolutnie
nieoczywistym istniejemy bardziej, wydając się normalni.

- A te piosenki?

- Są jak dno szklanki z herbatą, bez którego nie wiedzielibyśmy ile
łyżeczek cukru wsypać. Poza tym - łyżeczka wpadałaby do szklanki
raz na zawsze. Ów chłopina (ja wiem, wiem, że nierealny i głupi)
potrzebny jest całemu światu, aby mógł istnieć
w swoim wyobrażeniu oczywistości a Ziemia kręciła się w jedyną słuszną str
onę
dookoła Księżyca, czy jak to teraz mówią podług aktualnego stanu wiedzy?

- Zostawmy chłopinę w sombrero, lepiej zobaczę co
tymczasem urosło w Kartach
żachnął się Wróżbita


Nie tak, nie tak, nie nie, nie nie tak
- w pustym kościółku szepcze echo.
To licho w ciszy sieje zły mak
i piołun wlewa w gardła uśmiechów.

Nie tak, nie tak, nie nie, nie nie tak
- gwiazdy cekinów w welonie młodej
szponami szarpie cienisty ptak,
zgaszone rzuca na podłogę.

Gdzieś tam, nad ranem śnią wesele
i w tańcu suknię przytulił frak,
a echo lata po kościele:
nie tak, nie tak, nie nie, nie tak...



- Zupełnie bez sensu i nie na temat
zaproponował Wstrenty
- A poza tym, to takie oczywiste morałki.

Wróżbita wyciągnął telefon komórkowy i spojrzał przeciągle
w pocerową snami nadciągająca noc.
- Telefon też jest oczywisty.
Nawet małpa w ZOO wiedząc, że to nie banan -
pieprznie nim o ziemię i poszuka czegoś
jadalnego dla siebie



oczywiście zapalamy światło

wjeżdżamy samochodem do automatycznej myjni
wybierając stosowny, jesienny program

w międzyczasie oglądamy zdjęcia z Marsa


oczywiście oczy wiście
nic nie rozumiejąc



Tu Wróżbita pieprznął telefonem o chodnik i
wyciągnął z torby banana :


Wróżbita:
w pożal się boże małym miasteczku
w nudnej godzinie, gdzieś bez adresu
potrafi przecież wykluć się
coś zgoła nieoczekiwanie innego

banan:
a trawy wtenczas rosną, zielenią
całkiem zwyczajnie
starzeją się

Wróżbita:
więc zrozpaczona, bez szans na jutro
spotkała gościa i stało się
z brzuchem chodziła, tak stało się, że
pomyliła kalendarzyk z numerem jego jedynego kołnierzyka

banan:
a drzewa wówczas po prostu szumiały
tak jakby szumiały
bez tego całego wszystkiego

Wróżbita:
ten gość to aparat był, bo
aż dotąd przez życie bez butów szedł
choć nie pił tęgo, nie klął jak szewc
jakby z galery złudzeń zbiegł

banan:
a jesień akurat pryskała sady, i
deszcze jak dreszcze ciągnęły skądś
jesienne chmury kaszlały wciąż

Wróżbita:
ci pokochali się, psioczyły baby
nawet za mocno jej nie tłucze?
ten inny człowiek
ten dobry mąż

banan:
ziąb jak próchnica wykruszał liście
latarnie wcześniej kiwały się
(jeśli oczywiście posiadały aktualne żarówki)

Wróżbita:
lecz wyobraźcie sobie: tamtych dwoje
raz tam nie dokręciło gazu
ona umarła od tego w łóżku
on trochę dalej (i nie od razu)

banan:
czterdzieści dni listopad wył
w tym pożal się boże nudnym miasteczku
w pustym pokoju skrzypiały drzwi



Kiedy Wróżbita przełknął ostatni kęs banana, Wstrentny zakrzyknął:

- A to mi się podoba!
Przygnębiające i nie ma sensu więc ma sens,
zatem dobrze oddaje Istotę Miłości.
Można by powiedzieć: jest do dupy!
Ta, jak wiadomo, to pięta achillesowa każdej Miłości,
wystarczy tedy celnie trafić, aby zabić nawet te pozornie nieśmiertelne



jesteś północą a ja północą
srebrzystą konewką gaszę minionych facetów
przemijam jak przemijali
gasząc srebrzystą konewką minionych facetów

cipuszko, a co byś powiedziała
gdybym pozostał do rana?
od dębu wypłakał się raz do brzozy

zobaczyć, czemuż to jesteś północą
a ja muszę gasić srebrzystą konewką minionych facetów
przemijać jak przeminęli
gasząc srebrzystą konewką minionych facetów


cipuszko
cip uszko!
cip cip uszko?

w twoich oko licach jest mnóstwo dymu
zwęglone ślady cygar minionych facetów
podejdź
szepnę ci, że i tak cię kocham

zanim przeminę
zgaszony srebrzystą konewką




Blaknąc powoli, słowa srebrzystej konewki odsłaniały kolejne
polany wilgotnej nocy, kosmiczne tratataj wozy wyjeżdżały na czarne plaże
ciągnąc za sobą kłęby słonecznych spalin.
Na dole ludzie jak zwykle mordowali ludzi, umierali ze starości albo
po prostu ginęli wysadzani w locie przez terrorystów z porwanych samolotów.
Na szczęście dla degradacji środowiska naturalnego
większość ludzi w tym samym czasie produkowała nowych ludzi
z krótkotrwałą gwarancją przyszłości a


Pewien poeta napisał wiersz.
Wiersz piękny, piękniejszy od niego.
Temu poecie, nie wiem czy wiesz?
- skrzydła urosły z tego.

Potem, rzecz nie do wiary??
- poeta wyleciał kominem!
Psuł na ratuszach zegary,
miał przy tym wesołą minę.

I całe szczęście, powiem szczerze
że nie wydali tego wiersza.
Zaś ów poeta?... w taniej operze
gra zielonego świerszcza.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Faktycznie ;)) ale kto im broni postawić sobie lodową latarnię ? No tak, nie zaszeleści :)
Związek tej pani z mrówką (wygadana... wygadała) jest podobny do związku z wyczytaniem mrówki w taki sposób, że stała się ciałem ;))
bo może sobie mrówka wymarzyć albo też wyobrazić takie ciało? czy pół na pół. czółko mam jedno (dalej wyliczać nie będę, chyba, że wstrętny napisze erotyk, wtedy pogadamy inaczej) pozostaje marzyć.
no właśnie, a mrówa ma dwa czułki, ale czy wyobraźnię większą? Jakość jest ważna, nie ilość ;)
Wstrentny...? napisze, na pewno. :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie umiem pisać erotyków, więc może tylko napiszę co sobie o nich myślę?



Bóg jest jeden, jedyny
dlatego mój nie może być twoim.

Dziesięć przykazań napisał dla mnie,
jakże miałbym dociekać, czy wszystkich przestrzegasz?
Może twój pomylił się lub przerwał w połowie
i dlatego cudzołożysz, pożądasz rzeczy bliźniego
- grzeszysz myślą ale już nie uczynkiem.



Tymczasem stolika Wróżbity przechodził ogromny kapelusz.
Sombrero sięgające kilku meksyków z doczepionym u dołu drobnym chłopiną,
rzadkim jak złudzenie
Srebrnosiwe wąsy zwisały do ziemi malując
dwa wyjątkowo mokre rowki w błocie.
Całość wyglądała jak owa nierozsądna kolej wąskotorowa,
która wyłania się niekiedy z jednego brokułu mgły
by natychmiast przepaść w bemolu drugiej

moja żona lubiła amigo
rżnęła w karty i przegrywała
zrozpaczona piła borygo
ziała

poniosło się asfaltem wieczornego nieba,
poniosło się ku znów tej samej pierwszej gwiazdce
aby dokładnie pośrodku bezsensu minąć echo

mój mężulek piku piku chorował
zaskórniaczka miał serce w skarpecie
choć do śmierci ani mru ani słowa
umarł przecie

Echo, chłopina, wąsy, oraz to wszystko co napisane powyżej
zniknęło równie szybko jak się pojawiło dając pole do popisu
rozbudzonej wyobraźni

- Idiotyczne
zagaił Wróżbita

- Ale ustawia nas realnie w świecie
zaoponował Wstrentny
- To dzięki takim chwilom, beznadziejnie głupim i absolutnie
nieoczywistym istniejemy bardziej, wydając się normalni.

- A te piosenki?

- Są jak dno szklanki z herbatą, bez którego nie wiedzielibyśmy ile
łyżeczek cukru wsypać. Poza tym - łyżeczka wpadałaby do szklanki
raz na zawsze. Ów chłopina (ja wiem, wiem, że nierealny i głupi)
potrzebny jest całemu światu, aby mógł istnieć
w swoim wyobrażeniu oczywistości a Ziemia kręciła się w jedyną słuszną str
onę
dookoła Księżyca, czy jak to teraz mówią podług aktualnego stanu wiedzy?

- Zostawmy chłopinę w sombrero, lepiej zobaczę co
tymczasem urosło w Kartach
żachnął się Wróżbita


Nie tak, nie tak, nie nie, nie nie tak
- w pustym kościółku szepcze echo.
To licho w ciszy sieje zły mak
i piołun wlewa w gardła uśmiechów.

Nie tak, nie tak, nie nie, nie nie tak
- gwiazdy cekinów w welonie młodej
szponami szarpie cienisty ptak,
zgaszone rzuca na podłogę.

Gdzieś tam, nad ranem śnią wesele
i w tańcu suknię przytulił frak,
a echo lata po kościele:
nie tak, nie tak, nie nie, nie tak...



- Zupełnie bez sensu i nie na temat
zaproponował Wstrenty
- A poza tym, to takie oczywiste morałki.

Wróżbita wyciągnął telefon komórkowy i spojrzał przeciągle
w pocerową snami nadciągająca noc.
- Telefon też jest oczywisty.
Nawet małpa w ZOO wiedząc, że to nie banan -
pieprznie nim o ziemię i poszuka czegoś
jadalnego dla siebie



oczywiście zapalamy światło

wjeżdżamy samochodem do automatycznej myjni
wybierając stosowny, jesienny program

w międzyczasie oglądamy zdjęcia z Marsa


oczywiście oczy wiście
nic nie rozumiejąc



Tu Wróżbita pieprznął telefonem o chodnik i
wyciągnął z torby banana :


Wróżbita:
w pożal się boże małym miasteczku
w nudnej godzinie, gdzieś bez adresu
potrafi przecież wykluć się
coś zgoła nieoczekiwanie innego

banan:
a trawy wtenczas rosną, zielenią
całkiem zwyczajnie
starzeją się

Wróżbita:
więc zrozpaczona, bez szans na jutro
spotkała gościa i stało się
z brzuchem chodziła, tak stało się, że
pomyliła kalendarzyk z numerem jego jedynego kołnierzyka

banan:
a drzewa wówczas po prostu szumiały
tak jakby szumiały
bez tego całego wszystkiego

Wróżbita:
ten gość to aparat był, bo
aż dotąd przez życie bez butów szedł
choć nie pił tęgo, nie klął jak szewc
jakby z galery złudzeń zbiegł

banan:
a jesień akurat pryskała sady, i
deszcze jak dreszcze ciągnęły skądś
jesienne chmury kaszlały wciąż

Wróżbita:
ci pokochali się, psioczyły baby
nawet za mocno jej nie tłucze?
ten inny człowiek
ten dobry mąż

banan:
ziąb jak próchnica wykruszał liście
latarnie wcześniej kiwały się
(jeśli oczywiście posiadały aktualne żarówki)

Wróżbita:
lecz wyobraźcie sobie: tamtych dwoje
raz tam nie dokręciło gazu
ona umarła od tego w łóżku
on trochę dalej (i nie od razu)

banan:
czterdzieści dni listopad wył
w tym pożal się boże nudnym miasteczku
w pustym pokoju skrzypiały drzwi



Kiedy Wróżbita przełknął ostatni kęs banana, Wstrentny zakrzyknął:

- A to mi się podoba!
Przygnębiające i nie ma sensu więc ma sens,
zatem dobrze oddaje Istotę Miłości.
Można by powiedzieć: jest do dupy!
Ta, jak wiadomo, to pięta achillesowa każdej Miłości,
wystarczy tedy celnie trafić, aby zabić nawet te pozornie nieśmiertelne



jesteś północą a ja północą
srebrzystą konewką gaszę minionych facetów
przemijam jak przemijali
gasząc srebrzystą konewką minionych facetów

cipuszko, a co byś powiedziała
gdybym pozostał do rana?
od dębu wypłakał się raz do brzozy

zobaczyć, czemuż to jesteś północą
a ja muszę gasić srebrzystą konewką minionych facetów
przemijać jak przeminęli
gasząc srebrzystą konewką minionych facetów


cipuszko
cip uszko!
cip cip uszko?

w twoich oko licach jest mnóstwo dymu
zwęglone ślady cygar minionych facetów
podejdź
szepnę ci, że i tak cię kocham

zanim przeminę
zgaszony srebrzystą konewką




Blaknąc powoli, słowa srebrzystej konewki odsłaniały kolejne
polany wilgotnej nocy, kosmiczne tratataj wozy wyjeżdżały na czarne plaże
ciągnąc za sobą kłęby słonecznych spalin.
Na dole ludzie jak zwykle mordowali ludzi, umierali ze starości albo
po prostu ginęli wysadzani w locie przez terrorystów z porwanych samolotów.
Na szczęście dla degradacji środowiska naturalnego
większość ludzi w tym samym czasie produkowała nowych ludzi
z krótkotrwałą gwarancją przyszłości a


Pewien poeta napisał wiersz.
Wiersz piękny, piękniejszy od niego.
Temu poecie, nie wiem czy wiesz?
- skrzydła urosły z tego.

Potem, rzecz nie do wiary??
- poeta wyleciał kominem!
Psuł na ratuszach zegary,
miał przy tym wesołą minę.

I całe szczęście, powiem szczerze
że nie wydali tego wiersza.
Zaś ów poeta?... w taniej operze
gra zielonego świerszcza.


piękny morał. dziękuję.
www.youtube.com/watch?v=zCzJgiY7ESc
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


a to jest bardzo ciekawy temat :) mianowicie - niektóre źródła podają, że w optymalnych
dla siebie warunkach samce mrówki żyją cztery miesiące, a samice, jak to one, dłużej
nawet o 2 miesiące. optymalnym miejscem dla mrówek na pewno nie są pomieszczenia mieszkalne,
w których umierają szybciej. czyżby więc "dobrze znane mrówce miejsce" to takie sprzed tygodnia? ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Autorzy: Michał Leszczyński plus AI   Piosenka nr 33 pt. Na świecie   Ref. Koleżanka postanowiła będę naughty girl żeby móc z nią w ogóle porozmawiać i wypić kawę w oboje musiałem założyć skórę obyć dobre buty i zostać bad boyem to dlatego to dlatego to wszystko dlatego   Na świecie figur geometrycznych nie zrobią z koła kwadratu, trójkąt nie będzie sześcianem człowiek nie stanie się aniołem i nie dane jest mu być diabłem   Na świecie przelicznych pokarmów i w Paryżu nie zrobią z owsa ryżu jesteś sobie owszem owszem owsem i albo to lubisz albo nie albo nie wiem   Zresztą twoje lubienie nie ma nic do rzeczy dołączasz do komuny albo nie przynależysz w komunie dzielą przywileje i korzyści i wcale nie ma ich gdzie indziej, a kopalnie złota są mitem   Ref. Koleżanka postanowiła będę naughty girl żeby móc z nią w ogóle porozmawiać i wypić kawę w oboje musiałem założyć skórę obyć dobre buty i zostać bad boyem to dlatego to dlatego to wszystko dlatego   Jeśli bronisz się nieco bardziej umiejętnie widzą w Tobie ruskiego agenta Mosadu i nie pomogą żadne tłumaczenia masz być poważny i przezorny i ostrożny i w celi   skargi że za ciasno zachowaj dla siebie tutaj nie ma narzekania; bólu, żali i utyskiwań dla nich jesteś frustrat i łajdak i tyle a cała reszta to szyte pod ową tezę obszerne uzasadnienia   Ale oczywiście ich nie ma wiersz nr 1200 jest szaleństwem a każdy otwierany przez nich twój list jest donosem i tylko upić kapusia i rozgadać może coś wymyśli...   Ref. Koleżanka postanowiła będę naughty girl żeby móc z nią w ogóle porozmawiać i wypić kawę w oboje musiałem założyć skórę obyć dobre buty i zostać bad boyem to dlatego to dlatego to wszystko dlatego                
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      raczej ancient . myślę że możesz to uznać za modlitwę do własej świadomości.   @Berenika97 cały czas zajmuję się znajdowaniem i zapisywaniem starej mowy i wierzeń z niej wynikających.  Poszukiwaniem pierwowzoru i próbami zapisu jakiejś jednolitej matrycy runicznej dla której już mam nazwę "Wymarzony Ą-tech" © wiersz jest częścią jednej z nieudanych matryc  ale ze słów ciekawy wiesz mi się ułożył.  w każdym bądź razie mam nowy trop muzyczno matematyczny. i czuję że jestem o krok bliżej. teraz muszę prześledzić jak działają jery i ile ich bylo . można powiedzieć że pracuje nad rdzennym zapisem mowy polskiej , nie fonetycznym w ktorym nie wiadomo skąd ż zmienia się w g albo sz albo c , bo tam były zaginione jery . podejżewam że było ich 5 albo 9 . ale to godziny czytania zródeł różnych. 
    • @Berenika97 ... wierny przyjaciel  budzi nie tylko westchnienia  poda dłoń rozjaśni myśli  nie zachodzi jak słońce    oddaje się bez reszty  zabiera...  w nieskończoność  świat nie kończy się na ziemi  tam czas nie płynie  tam spotyka się marzenia ... Pozdrawiam serdecznie Miłego dnia   
    • @Berenika97 Wiersz pozostawia wrażenie czegoś delikatnego i bolesnego jednocześnie. Jak zapis chwili, gdy życie nie tyle się wali, pęka, rozsypuj się na niepowiązane elementy, co po prostu cichnie i blaknie, znika.
    • @Corleone 11   Zawarłeś w opowiadanie piękną tezę, że drzewa są istotami obdarzonymi duszami i świadomością, komunikującymi się z wrażliwymi ludźmi, a las nie jest zbiorem roślin, ale wspólnotą duchowych bytów. Od momentu, gdy przeczytałam książkę "Sekretne życie drzew" patrzę na las w podobny sposób. Pozdrawiam.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...