Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

czasami wychodzę z siebie
to pewnik jak przymus
kochania

potem zrzucam śmieci
nie ważne dokąd póki
pogoda sprzyja

nie zmuszę byś został
starym sposobem okłamię
nasze dziecko

powinno zapełnić pustkę
po tobie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zastanawiam się, czy słowo "przymus" nie burzy pewnej harmonii przekazu - to takie kontrowersyjne stanowisko.
Może raczej "potrzeba" jako pochodna przymusu, czyli potrzeby kochania - taka silna wewnętrznie.

Smutna pointa, ale ludzka, prawdziwa, niestety.
Wiersz daje do myślenia - taki 'społecznie' celny.
Pozdrówki :)

kasia.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zastanawiam się, czy słowo "przymus" nie burzy pewnej harmonii przekazu - to takie kontrowersyjne stanowisko.
Może raczej "potrzeba" jako pochodna przymusu, czyli potrzeby kochania - taka silna wewnętrznie.

Smutna pointa, ale ludzka, prawdziwa, niestety.
Wiersz daje do myślenia - taki 'społecznie' celny.
Pozdrówki :)

kasia.
Odniosę się do zastanowienia Kasi. Moim zdaniem: są ludzie, którzy nikogo nie kochają,
a i tak żyją szczęśliwi (może wystarczy im kochać siebie?). Jest również grupa osób (na szczęście przeważająca), która ma potrzebę kochania - jest nieszczęśliwa bez możliwości kochania, i trzecia (przymus) - która nie chce i nie umie żyć bez miłości. Peelka na szczęście ma dziecko.
Więcej nie jestem w stanie dopowiedzieć, bo tylko to wie ona - podmiot liryczny wiersza.
Wiersz, krótki, bardzo ładny, a dużo przekazuje.
Serdeczności
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zastanawiam się, czy słowo "przymus" nie burzy pewnej harmonii przekazu - to takie kontrowersyjne stanowisko.
Może raczej "potrzeba" jako pochodna przymusu, czyli potrzeby kochania - taka silna wewnętrznie.

Smutna pointa, ale ludzka, prawdziwa, niestety.
Wiersz daje do myślenia - taki 'społecznie' celny.
Pozdrówki :)

kasia.
Kasiu przemyślę i dziękuję, że jesteś :))) Pozdrawiam:)) Ewa
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie, nie dla brzmienia bo między przymusami są różnice - subtelne, ale są:) Chodzi mi o to, że się mówi muszę kochać, bo nie mam wyjścia - sama słyszałam jak tak mówiła(sic!)
umieściłam to w wierszu, a czytelnik wiadomo spojrzy po swojemu i przecież nie musi się z
autorem zgadzać:)) dzięku i pozdraw. serde. ;p;p;p jeszcze pewnik bardziej odniesiony do wychodzenia z siebie (czasem jest, a czasem nie) przymus kochania wyjaśniałam wyżej:) ewa

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    •    siedzę na skraju łóżka w pokoju, dogasa słońce razem z dniem. Gdzieś w tle muzykę gra radio. Powoli mrok odbiera to co dał dzień. Ona jest jeszcze w łazience.

      Szmer jednostajnego opadu wody z prysznica odbijającego się od ciała jest delikatnie dla mnie słyszalny, wiercę się, opierając dłonie o materac. Kęcę głową od lewej do prawej i odwrotnie. Jestem niespokojny. Mój nocny strój już trochę przyciasny. Muzyka jest teraz spokojna ale mnie nie uspokaja, można jednak zachwycić się jej dźwiękiem.Zaczynam rozmowę z samym sobą  -oczywiście w myślach , nie jest łatwo rozmawiać z soba samym. Nie mogę zanegować swoich słów czy myśli ale nie mogę zgadzać się z każda z nich. 

           Zawsze dostrzegałem subtelną różnicę po miedzy tym co lubię a tym co od niej dostaje? Tak, zawsze czekam to pewne! To frustrujące. Nerwowo odpalam papierosa : 

      - Ona nie lubi gdy palę(ja to lubię).

      - myślę, chyba wszystko jest idealnie okno otwarte, pościel wyprasowana , kwiaty w wazonach kurz starty.

      - I tak się znowu dziś nie uda. 

      - myślę dlaczego jak znowu będzie wymówka?

          Kładę sie na łóżku w poprzek bez poduszki pod głową ręce wyciągam za siebie łydki i stopy opadły w dól poza łóżko, stopy lekko muskają podłogi.

      Postanowiłem nie rozmawiać z soba więcej w tej chwili zatapiam się w muzyce.

      Oczy przymykam muzyka usypia mnie powoli zaczynam oddychać głębiej , jest mi błogo prawie zasnąłem.

      Prawie robi różnicę bo miedzy snem a jawą drzwi łazienki otwarły się.

         wchodzi Ona i od razu wali do mnie :

      -Dlaczego leżysz na kołdrze!

      -Zapomnij o rozmowie nie zauważasz jak cham ważnych spraw a chcesz rozmawiać o Nas? 

      -Nas nie ma właśnie dlatego , ze leżysz na kołdrze nie masz zasad , w twoim życiu nie ma porządku.

      I zaczyna ciągnąć dalej już beznamiętnie:

      - chcę obejrzeć film podaj laptop.

      Podje jej laptop, ona do mnie:

      -idź , spać do salonu!

      - Chce odpocząć i zasnąć.

      Odpowiadam:

      -dobrze, spokojnej nocy.

      Macha zdegustowana na mnie ,żeby wyszedł szybciej jej spojrzenie wskazuje , że nie ma tu miejsca dla mnie.

      Ja dolewam oliwy do ognia:

      - przydam się jak trzeba będzie przenieść coś ciężkiego...

      Tym sposobem zasypiam sam w salonie- o ile , można przez trzy godziny próbować spać ,wiercąc się i myśląc.I tak padłem dopiero krotko przed gdzieś ? Godzina demonów!

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...